Po odebraniu specjalnej narody, jaką filmowi Wajdy przyznano w Gdyni mam wątpliwości, czy twórcy chodziło wyłącznie o potępienie tylko komunizmu. Wajda odbierając nagrodę powiedział, że „Powidoki” to film „bardzo aktualny”. W jakim sensie?
Oczywiście, że chciałbym by do walki o Oscara zgłoszono „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego. Im dalej od festiwalu, tym bardziej moje serce mi podpowiada, że ten film przejdzie do klasyki polskiego kina. Film ten jednak nie był przez PISF brany pod uwagę. Walka rozgrywała się między genialną „Ostatnią rodziną” Jana P. Matuszyńskiego, która właśnie wygrała Złote Lwy w Gdyni i „Powidokami” 90-letniego Andrzeja Wajdy. Wybór tego drugiego filmu z kilku powodów jest fatalny.
Artystycznie nie da się obronić tej decyzji. Andrzej Wajda, co pisałem w swojej recenzji, zrobił film poprawny, ale nie dorównujący jego arcydziełom z długiej kariery. „Ostatnia rodzina” młodziutkiego Matuszyńskiego to zaś film pod każdym względem totalny. Z wybitnymi, oscarowymi kreacjami aktorskimi, świetnym tempem reżyserskim i błyskotliwym scenariuszem. Andrzej Seweryn zrobił w nim aktorsko, to co Robert De Niro w filmach Martina Scorsese z lat 70. „Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest przejmującą, uniwersalną historią niszczenia jednostki przez totalitaryzm”- piszą w uzasadnieniu członkowie komisji PISF. Cóż, podobnie jest z choćby nagrodzonym Srebrnym Lwem w Gdyni „Jestem Mordercą” Macieja Pieprzycy. To również film uniwersalny. Nie tylko pokazujący mroki PRL, ale też dotyka uniwersalnych prawd o ludzkim koniunkturalizmie. Znakomity, ba jeden z najlepszych policyjnych dramatów w historii polskiego kina, nie mógł liczyć na przychylność decydentów.
„Powidoki” i tak przepadną w walce o Oscara z powodu swojej akademickości i archaicznej narracji. Zarówno film Smarzowskiego jak i Pieprzycy są nieporównywalnie lepsze reżysersko. Z drugiej strony mamy w Polsce naprawdę wielu znakomitych młodych reżyserów, którzy poziomem nie odstępują od najlepszych amerykańskich twórców. Przykład z jednej strony odważnej Agnieszki Smoczyńskiej od wycmokanych w USA „Córek Dancingu”, a z drugiej przebojowego i chwalonego w zagranicznej prasie Matuszyńskiego jest tego najlepszym dowodem.
A może nie chodziło o decyzję tylko artystyczną, ale o coś więcej?
Film »Powidoki« ma dużą szansę zyskać przychylność Amerykańskiej Akademii Filmowej, której członkom tak bliskie są ideały obywatelskiej wolności i swobody. Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest przejmującą, uniwersalną historią niszczenia jednostki przez totalitaryzm. Reżyser przedstawił świat, w którym piękno, sztuka, niezależność twórcza są prześladowane.
czytamy w uzasadnieniu decyzji. Pisałem w swojej recenzji „Powidoków”, że ten film jest zaskakująco antykomunistyczny jak na zniuansowane zwykle kino Andrzeja Wajdy.
Zaskakujące, że „Powidoki” jest filmem tak jaskrawie antykomunistycznym. Twórca „Popiołu i diamentu” czy „Lotnej” jednoznacznie rysuje portret komunistów, prześladujących pragnącego jedynie niezależności artysty. Przypomnijmy, że chodzi o artystę zafascynowanego niegdyś komunizmem, który ostatecznie zostaje przez ten system zgnieciony. Wystarczyłoby, by poszedł z nim na jakąkolwiek ugodę, by mógł nadal malować awangardowe obrazy, nauczać zafascynowanych nim studentów i wychowywać ukochaną córeczkę. Strzemiński wolał jednak zachować niezależność. Ostatecznie umarł na gruźlicę w biedzie i zapomnieniu. A Wajda? On poszedł na ustępstwa w PRL, co jednak skutkowało wieloma arcydziełami filmowymi. Również tymi uderzającymi w totalitarną władzę. Czy jednak uświęcając, a nawet mitologizując Strzemińskiego, Wajda chce nam powiedzieć, że jego postawa wcale nie musiała być najlepszym wyborem? CAŁOŚĆ TUTAJ
zauważyłem. Po odebraniu specjalnej narody, jaką filmowi Wajdy przyznano w Gdyni, mam wątpliwości, czy twórcy chodziło wyłącznie o potępienie tylko komunizmu. Wajda odbierając nagrodę powiedział, że „Powidoki” to film „bardzo aktualny”. W jakim sensie aktualny? Jeżeli chodzi o pokazanie w uniwersalny sposób zła jakim jest każdy totalitaryzm, to oczywiście przyklaskuję Wajdzie. „Krytyka nie dotyczy właściwie tylko Polski.”- mówił o wymowie „Powidoków” w jednym z wywiadów Bogusław Linda. Jego zdaniem film jest o Polsce jak i również o Donaldzie Trumpie. Wątpię, by Amerykanie tak go odczytali. Nie sądzę, by wierzyli w to również decydenci z PISF. Zależy więc w jakiej atmosferze film będzie promowany przez twórców.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po odebraniu specjalnej narody, jaką filmowi Wajdy przyznano w Gdyni mam wątpliwości, czy twórcy chodziło wyłącznie o potępienie tylko komunizmu. Wajda odbierając nagrodę powiedział, że „Powidoki” to film „bardzo aktualny”. W jakim sensie?
Oczywiście, że chciałbym by do walki o Oscara zgłoszono „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego. Im dalej od festiwalu, tym bardziej moje serce mi podpowiada, że ten film przejdzie do klasyki polskiego kina. Film ten jednak nie był przez PISF brany pod uwagę. Walka rozgrywała się między genialną „Ostatnią rodziną” Jana P. Matuszyńskiego, która właśnie wygrała Złote Lwy w Gdyni i „Powidokami” 90-letniego Andrzeja Wajdy. Wybór tego drugiego filmu z kilku powodów jest fatalny.
Artystycznie nie da się obronić tej decyzji. Andrzej Wajda, co pisałem w swojej recenzji, zrobił film poprawny, ale nie dorównujący jego arcydziełom z długiej kariery. „Ostatnia rodzina” młodziutkiego Matuszyńskiego to zaś film pod każdym względem totalny. Z wybitnymi, oscarowymi kreacjami aktorskimi, świetnym tempem reżyserskim i błyskotliwym scenariuszem. Andrzej Seweryn zrobił w nim aktorsko, to co Robert De Niro w filmach Martina Scorsese z lat 70. „Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest przejmującą, uniwersalną historią niszczenia jednostki przez totalitaryzm”- piszą w uzasadnieniu członkowie komisji PISF. Cóż, podobnie jest z choćby nagrodzonym Srebrnym Lwem w Gdyni „Jestem Mordercą” Macieja Pieprzycy. To również film uniwersalny. Nie tylko pokazujący mroki PRL, ale też dotyka uniwersalnych prawd o ludzkim koniunkturalizmie. Znakomity, ba jeden z najlepszych policyjnych dramatów w historii polskiego kina, nie mógł liczyć na przychylność decydentów.
„Powidoki” i tak przepadną w walce o Oscara z powodu swojej akademickości i archaicznej narracji. Zarówno film Smarzowskiego jak i Pieprzycy są nieporównywalnie lepsze reżysersko. Z drugiej strony mamy w Polsce naprawdę wielu znakomitych młodych reżyserów, którzy poziomem nie odstępują od najlepszych amerykańskich twórców. Przykład z jednej strony odważnej Agnieszki Smoczyńskiej od wycmokanych w USA „Córek Dancingu”, a z drugiej przebojowego i chwalonego w zagranicznej prasie Matuszyńskiego jest tego najlepszym dowodem.
A może nie chodziło o decyzję tylko artystyczną, ale o coś więcej?
Film »Powidoki« ma dużą szansę zyskać przychylność Amerykańskiej Akademii Filmowej, której członkom tak bliskie są ideały obywatelskiej wolności i swobody. Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest przejmującą, uniwersalną historią niszczenia jednostki przez totalitaryzm. Reżyser przedstawił świat, w którym piękno, sztuka, niezależność twórcza są prześladowane.
czytamy w uzasadnieniu decyzji. Pisałem w swojej recenzji „Powidoków”, że ten film jest zaskakująco antykomunistyczny jak na zniuansowane zwykle kino Andrzeja Wajdy.
Zaskakujące, że „Powidoki” jest filmem tak jaskrawie antykomunistycznym. Twórca „Popiołu i diamentu” czy „Lotnej” jednoznacznie rysuje portret komunistów, prześladujących pragnącego jedynie niezależności artysty. Przypomnijmy, że chodzi o artystę zafascynowanego niegdyś komunizmem, który ostatecznie zostaje przez ten system zgnieciony. Wystarczyłoby, by poszedł z nim na jakąkolwiek ugodę, by mógł nadal malować awangardowe obrazy, nauczać zafascynowanych nim studentów i wychowywać ukochaną córeczkę. Strzemiński wolał jednak zachować niezależność. Ostatecznie umarł na gruźlicę w biedzie i zapomnieniu. A Wajda? On poszedł na ustępstwa w PRL, co jednak skutkowało wieloma arcydziełami filmowymi. Również tymi uderzającymi w totalitarną władzę. Czy jednak uświęcając, a nawet mitologizując Strzemińskiego, Wajda chce nam powiedzieć, że jego postawa wcale nie musiała być najlepszym wyborem? CAŁOŚĆ TUTAJ
zauważyłem. Po odebraniu specjalnej narody, jaką filmowi Wajdy przyznano w Gdyni, mam wątpliwości, czy twórcy chodziło wyłącznie o potępienie tylko komunizmu. Wajda odbierając nagrodę powiedział, że „Powidoki” to film „bardzo aktualny”. W jakim sensie aktualny? Jeżeli chodzi o pokazanie w uniwersalny sposób zła jakim jest każdy totalitaryzm, to oczywiście przyklaskuję Wajdzie. „Krytyka nie dotyczy właściwie tylko Polski.”- mówił o wymowie „Powidoków” w jednym z wywiadów Bogusław Linda. Jego zdaniem film jest o Polsce jak i również o Donaldzie Trumpie. Wątpię, by Amerykanie tak go odczytali. Nie sądzę, by wierzyli w to również decydenci z PISF. Zależy więc w jakiej atmosferze film będzie promowany przez twórców.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/309984-fatalna-decyzja-pisf-nie-wolyn-i-ostatnia-rodzina-ale-film-wajdy-powalczy-o-oscara-mam-nadzieje-ze-to-nie-polityczna-decyzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.