Kolejny uroczy chrześcijański film na DVD. "War Room"- skopać szatański zad modlitwą. RECENZJA

Rafael/materiały prasowe
Rafael/materiały prasowe

Christian movies to już w USA oddzielny gatunek. Rządzący się swoimi prawami, zatopiony w konkretną stylistykę, którą albo można przyjąć, albo od razu odrzucić. Ja mam słabość do ewangelizacyjnych, szczerych w swojej prostocie opowieści. Te filmy są jak kazania dobrodusznego, łagodnego pastora. Olśniewają dobrocią i biblijną mądrością. Jest ona pozbawiona wieloznaczności religijnych fresków Tarkowskiego, Bressona, Lungina i Malicka. Protestanckie (ale w ujęciu wyłącznie amerykańskim) filmy są popkulturowym ugryzieniem jezusowych przypowieści.

Wysyp arcyciekawych chrześcijańskich filmów w USA. TOP 5

JENN GOTZON: Polscy dziadkowie zaszczepiali mi zasady moralne. WYWIAD

Do niedawna kino to było nieznośnie kiczowate i ckliwe. Jednak komercyjny sukces takich dzieł jak „Niebo istnieje naprawdę” (100 mln dol. wpływów!) pchnęło w stronę tego kina wielkie gwiazdy jak Robert Duvall czy Mira Sorvino i dobrych reżyserów. Nie byłoby międzynarodowego sukcesu tego kina gdyby nie bracia Kendrickowie („Fireproof”, „Odważni”), którzy od pracowników Kościoła baptystów doszli do pozycji filmowców mogących pochwalić się 80 mln dol. przychodu ze swoich produkcji.

„War Room” jest inspirującą historią o małżeństwie Jordanów. Tony i Elizabeth odnoszą sukcesy zawodowe, mają zdolną córeczkę, piękny dom i lśniące auta. Materialny sukces to tylko pozory, które zasłaniają gnicie ich małżeństwa. Wszystko się zmienia, gdy Elizabeth poznaje panią Clarę, wdowę po weteranie z Wietnamu, który jako strateg toczył wojnę z sali narad wojennych. Clara też ma swój „War Room”, w którym modlitwą walczy z niegodziwością tego świata. Robi to z pomocą miłości, pokory, uniżenia, ale też ogromnej ufności w Jezusa.

Kendrickowie zrobili mądry obraz o świętości małżeńskich więzów, wybaczeniu, lecz przede wszystkim sile modlitwy. Oczyszczającej i łączącej zbolałe dusze z Boską miłością, która, jak w zabawnej scenie mówi Clara, pomogła znów „skopać zad szatanowi”. Ten film naprawdę mnie świetnie nastawił do życia. Takiej dawki mądrego, ujmująco szczerego, protestanckiego optymizmu potrzeba każdemu. Nawet jeżeli forma artystyczna dla miłośnika religijnych dzieł Ferrary i Pasoliniego jest irytująco landrynkowa.

„War Room. Siła modlitwy”, reż. Alex Kendrick, dystr. Rafael

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych