JENN GOTZON: Polscy dziadkowie zaszczepiali mi zasady moralne. WYWIAD

„Styl życia jaki panuje w Hollywood ma swoje konsekwencje. Zauważam zresztą, że pozytywnym przekazem możemy choć trochę wpływać na rzeczywistość. Tak jak moje postacie w filmach zderzają się następstwami i ich czynów, tak ludzie w Hollywood zobaczą kiedyś własne.”- mówi znana z Frost/Nixon”, „Kraina Boga” czy „Doonby” amerykańska aktorka z rozmowie z Łukaszem Adamskim. Oto pełna wersja wywiadu.

Jesteś osobą pełną życia. Wiecznie uśmiechnięta i radosna. Co się kryje za tym optymizmem?

Chcesz szczerej odpowiedzi?

Tylko takiej.

Kiedy się rano budzę i otwieram oczy myślę o Bogu. Widząc piękno świata wyczuwam Jego obecność. Czytam codziennie Biblię. Modlę się. Po prostu wiem, że mnie prowadzi przez życie.

I tyle? Piękne to, ale czy nie nazbyt proste?

Chciałeś szczerą odpowiedź! Bez Boga nic nie jest takie jak być powinno w moim życiu.

Bóg zawsze był w twoim życiu? Czy może jak kilku innych znanych ludzi z Hollywood „narodziłaś się ponownie”?

Jestem wychowana w katolickiej rodzinie. Jednak dopiero w liceum zaczęłam zbliżać się do wiary świadomiej. Doświadczyłam duchowej transformacji i zrozumiałam istotę oraz głębie wiary na rekolekcjach u Franciszkanów. Miałam w sobie wiele złości, a tam zrozumiałam, że Jezus może być przyjacielem w codziennym życiu.

Masz polskie korzenie. Może więc to tradycyjne, nasączone katolicyzmem polskie wychowanie miało wpływ na twoją religijną drogę?

Niesamowite, ale nigdy nie patrzyłam na moją wiarę przez ten pryzmat. Rozmawiałam z dziadkami ze strony mamy o religii. To właśnie oni zaszczepiali we mnie zasady moralne, pokazywali mi jak postępować. Mówili mi jak istotna jest miłość bliźniego. Mój dziadek miał w sobie wiele dobra i radości. Nigdy jednak w ten sposób nie łączyłam religii z polskimi korzeniami. Uświadomiłeś mi to…

Cóż, służę pomocą w odkrywaniu twoich religijnych korzeni. Zwróciłaś na siebie uwagę epizodyczną rolą córki Richarda Nixona w Oscarowym „Frost/Nixon” Rona Howarda. Czy grając w filmie takiego giganta planowałaś karierę w Hollywood?

Chcę grać w jak najlepszym kinie, które na dodatek opowiada o bliskich mi wartościach. O odkupieniu, miłości czy wierze. Czy będą to filmy Oscarowe? Chciałabym by te konkretne wartości były obecne w kinie w jak najszerszym stopniu. Zależy mi by filmy, w których gram miały wpływ na życie widzów. Inspirowały ich i zmieniały.

Czy to oznacza, że odrzuciłabyś rolę w hollywoodzkim filmie, który nie ma bliskich ci wartości?

Odrzuciłam. Producenci serialu „Ekipa”, który zawiera wiele seksualnych podtekstów, robili film, gdzie miałam grać jedną z głównych ról. Mówili mi wprost, że rola w tym filmie otworzy mi wiele drzwi w Hollywood. Dzięki roli miałam też zagościć na stałe w ich popularnym serialu. Czytając scenariusz chciało mi się dosłownie wymiotować. Moja przyjaciółka Sara Drew grająca w „Chirurgach” zapytała mnie wprost: dlaczego niby miałabyś robić ten film? Ja jednak nie miałam wtedy żadnej pracy. To było przed sukcesem „Doonby”. Modliłam się o wskazówkę co mam zrobić. Przypominałam sobie słowa Jezusa z kazania na górze o tym, że kto w niego uwierzy zostanie nagrodzony. Wtedy mój agent powiedział mi, że stoję właśnie przed tą górą. Albo wybiorę Jezusa, albo pójdę za możliwością łatwej kariery. W końcu wybrałam to pierwsze. Dwa miesiące później, zupełnie niespodziewanie, dostałam wiadomość na Facebooku z propozycją zagrania” swojej pierwszej głównej roli w „Doonbym”…

Już mam tytuł wywiadu „Bóg i facebook”…

(śmiech) Mówię poważnie, tak dostałam rolę! Ja to odczytałam jednoznacznie. Wybrałam Jego i On pomógł mi w dalszej ścieżce.

Trudno jest przetrwać w Hollywood wyznając twardo chrześcijańskie wartości? Oczywiście pytam osobę, która nie jest Denzelem Washingtonem, któremu wolno wszystko…

Kevin Sorbo ( aktor, który grał Herculesa w słynnym serialu i po nawróceniu występuje w christian movies-przyp. Ł.A) powiedział mi, że alienowali go z innych projektów filmowych. Jim Caviezel po „Pasji” Gibsona też nie mógł długo znaleźć pożądanej roli. Dopiero serial „Impersonalni” przywrócił go do mainstreamu. Stało się to kilka dobrych lat po filmie Mela. Znalazł się na czarnej liście…

Rzeczywiście istnieje ta mityczna czarna lista w Hollywood z nazwiskami chrześcijańskich aktorów?

Na pewno dotyczyła ona Jima. Wiem to od naszej wspólnej agentki. Nawet ona znalazła się ze swoimi klientami na tzw. czarnej liście.

Może wpływ na to miało oskarżenie Gibsona o antysemityzm i fatalna otoczka wokół jego problemów z alkoholem, rozwodem etc?

W jakimś stopniu tak. Gibson był trędowaty przez jakiś czas w Hollywood, gdy zaczęły się jego problemy osobiste po „Pasji”. Ale to nie był główny powód tej stygmatyzacji. Jim Caviezel się nawrócił grając Jezusa i potem nie wstydził się mówić o swojej wierze,  co miało konsekwencje. Mnie takie coś jeszcze nie spotkało. Nie chodzę jednak na plan w produkcjach w Hollywood ostentacyjnie z Biblią w ręku. Ja staram się dawać świadectwo swoim zachowaniem. Kochać ludzi i być ich przyjacielem.

Ale chyba coś się zmienia. W kinie chrześcijańskim pojawiają się gwiazdy jak Duvall czy Sheen. Filmy te zarabiają po 100 milionów dolarów jak „Niebo istnieje…naprawdę”.

Po „Pasji” zaczęły pojawiać się inne chrześcijańskie filmy. Bracia Kendrick zrobili „Fire proof” a potem „Odważnych” jednak nikt znany w tych filmach nie chciał grać. Zarobili jednak dużo pieniędzy w box office, co spowodowało, że coraz więcej filmowców z drugiej strony chce robić chrześcijańskie kino.

Amerykanie chyba wyczuwają też fałsz tych, którzy chcą jedynie zarabiać na tematyce chrześcijańskiej. Porażki „Noe” Aronofskiego i „Exodus” Ridleya Scotta są tego dowodami.

O tym się już mówi w Hollywood. W tym samym czasie przecież 80 milionów dolarów zarobił „Bóg nie umarł” więc nie da się widowni oszukać podróbką prawdziwej wiary na ekranie. Przecież chrześcijanie protestowali przeciwko wypaczeniu Biblii w tych superprodukcjach. Hollywood będzie nadal eksploatowało kino biblijne, ale ta sytuacja zmusi ich do trzymania się mocniej litery Pisma Świętego. Widownia tego wymaga!

Denzel Washington mówi, że stara się ewangelizować swoimi rolami. Ty też?

Staram się tak budować rolę by jak najwięcej w niej zmieścić siebie. W „Doonby” gram potłuczoną osobę mającą problem z alkoholem. Po filmie odzywali się do mnie alkoholicy, którzy dziękowali za pokazanie mroków ich życia, bólu i wyborów jakie muszą podejmować. „Doobny” jest filmem innym. Nie pada tam słowo Bóg a jednak jest to film chrześcijański.

To na dodatek film dotykający mroków aborcji. A jednak jest to film delikatny. Subtelny. Mimo to Hollywood cię chyba nie pokochało za niego.

Miałam wziąć udział w dużym wydarzeniu w Waszyngtonie jako jedna z trzech aktorek i po nagonce lewicy zrezygnowano z mojego udziału. Zrobiono ze mnie homofobkę choć mam znajomych gejów. Nie oceniam ludzi. Kocham ich wszystkich. Wystarczyło jednak, że zagrałam w filmie pro-life i był problem. A przecież film zamyka się w twiście na końcu i prostym pytaniu: co by się stało z mieszkańcami miasteczka, gdyby nie pojawił się tajemniczy przybysz Doonby. Co by było gdyby się nigdy nie urodził. Nie jest to przecież film stygmatyzujący zwolenników aborcji, a jednak nasze problemy z jego dystrybucją były ogromne.

Może dlatego, że epizod gra była feministka Norma McCorvey przez sprawę której sąd zalegalizował w latach 70-tych aborcję. Teraz walczy ona z aborcją, co musi drażnić lewicę. Jest to w końcu obalona ikona.

Na pewno ma to wpływ na odbiór filmu. Mam nadzieję, że on otworzy oczy ludziom, którzy zobaczą przemianę osoby z ich kręgu. „Doonby” nie miał być filmem nikogo oceniającym czy potępiającym. Celowo jednak jest to film opakowany w taką a nie inną gatunkowość. Film ma pokazywać, że każde życie jest wyjątkowe, ważne i szalenie istotne. A wszystko jest podane w sosie rozrywkowego kina z klimatycznym małym miasteczkiem i z jazzowo-bluesowym motywem. Czy to trafia do ludzi? Nie jest prosta odmiana serc. Chciałabym jednak usiąść podczas seansu obok zwolennika aborcji i pokazać jej Normę. Opowiedzieć o jej drodze i zmianie nastawienie. Jak już mówiłam zmiana nastawienia prosta nie jest.

I dlatego nie zrobiliście filmu czysto religijnego? Tzw. „christian movie” z licznymi odniesieniami do Boga?

Doonby” stawia jasne wyzwanie. Każe zadać sobie pytanie o wyjątkowość człowieka. Ja widzą ją poprzez Jezusa. On jest fundamentem mojego życia. Ale rozumiem, że wielu ludzi może to inaczej odbierać. „Doonby” nie ma jednak napuszczać na siebie lewicy i prawicy. Nie ma skłócać ludzi.

Jest taki punkt, którego chrześcijanin w Hollywood nie może przekroczyć? Mamy aktorów katolików jak Martin Sheen, który mówi, że oddałby życie za Watykan, ale jest on jednocześnie socjalistą i uważa, że choć aborcja jest zła, to nie można odbierać do niej prawa. Dlaczego akurat aborcja jest tym gorącym kamieniem?

Zwolennicy aborcji mają silny głos. To jest ryk tak silny, że zagłusza wszystkich innych. Tak silny, że zastrasza wręcz resztę. Co ciekawe to jest kilka znanych osób, które narzucają reszcie narrację. Są jednak wpływowi. W Hollywood są ludzie pro-life, ludzie mówiący o miłości bliźniego. Ale nie są słyszalni. Przy okazji „Doonby” zobaczyłam jak te osoby są porozrzucane i działają niemal w ukryciu. Tam są wręcz sekretne grupy Republikanów, którzy głośno o swoich poglądach nie mówią. Skrzykują się mailowo, że mają spotkania etc. Niemal sekretne…

Dostałaś takiego maila od Johna Voihgta? Chociaż on nie musi się kryć, że jest Republikaninem. On jest John Voightem przecież!

No tak, ale on jest jednym z niewielu, którzy wszem i wobec mówią o swoich „niepoprawnych” poglądach politycznych. To też pokazuje, że trzeba mieć już tak ugruntowaną pozycję by o tym mówić otwarcie. Takich ludzi się nie da zakrzyczeć.

Pewnie dlatego też szukacie nowych gatunków filmowych, gdzie można ewangelizować.Wyczytałem, że powstał pierwszy film akcji z chrześcijańskimi wartościami, w którym ty grasz główną rolę obok Kevina Sorbo. Brzmi ekscytująco..

Tak to prawda! „Forgiven” jest porównywany do „Szklanej pułapki” choć w tym filmie chodzi znów o naświetlenie w oryginalny sposób takich kwestii jak odkupienie, poświęcenie czy bohaterstwo. Więcej nie chcę zdradzać, bo film jest w fazie postprodukcji, ale mam nadzieję, że będzie dostępny również w Europie.

Widzę, że znów mamy do czynienia z kinem gatunkowy. Kolejny dowód, że chcesz zmieniać od wewnątrz Hollywood?

Z małej małpki wyrasta wielki goryl. Styl życia jaki panuje w Hollywood ma swoje konsekwencje. Zauważam zresztą, że pozytywnym przekazem możemy choć trochę wpływać na rzeczywistość. Tak jak moje postacie w filmach zderzają się następstwami i ich czynów, tak ludzie w Hollywood zobaczą kiedyś własne. Po stronie ludzi, którzy atakują nas, utrudniają dystrybucje naszym filmom jest wiele agresji. Po naszej stronie jest miłość.

Nie na darmo mówią, że „tylko miłość pokona demona”. Dzięki wielkie za rozmowę.

Krótsza wersja wywiadu pojawiła się w tygodniku wSieci. Wywiad publikowany też na wpolityce.pl

tytuł
tytuł

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.