Nie przyznaję się do popełnienia zarzucanego mi przestępstwa, nie zabiłem Ewy Tylman - oświadczył we wtorek na rozprawie Adam Z. oskarżony o zabójstwo koleżanki. Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się we wtorek jego proces.
Adamowi Z. grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. Mężczyzna odmówił we wtorek składania wyjaśnień. Zapowiedział, że będzie odpowiadał tylko na pytania obrony.
Prokurator odczytała akt oskarżenia, z którego wynika, że oskarżony 23 listopada 2015 r. w Poznaniu działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia Ewy Tylman, czyli przewidywał możliwość dokonania jej zabójstwa. Po uprzednim popchnięciu jej ze skarpy, w wyniku czego spadła i straciła przytomność, „nieprzytomną przemieścił poprzez teren zielony, oddzielającą skarpę od rzeki Warty do jej koryta i zepchnął do wody, godząc się na to, że wskutek stanu nieprzytomności i stanu nietrzeźwości (…) oraz panujących warunków atmosferycznych, tj. niskiej temperatury, nastąpi jej zgon”. Według śledczych, mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny.
Sąd odczytał protokoły wcześniejszych przesłuchań mężczyzny, których we wtorek oskarżony w części nie potwierdził - od momentu ich wspólnego wyjścia z lokalu.
W przytoczonych przez sąd wyjaśnieniach z 2 grudnia 2015 roku, Adam Z. powiedział, że z Ewą Tylman poznali się w marcu 2015 roku, kiedy pracowali w jednym ze sklepów sieci drogerii. Oskarżony zaznaczył, że jest homoseksualistą, mimo to, jak mówił, był też w związku z kobietą. Jak mówił, Ewa Tylman była ładna, ale go „nie pociągała”. Adam Z. w przytoczonych przez sąd wyjaśnieniach opisywał przebieg wieczoru i nocy z 22 na 23 listopada, kiedy wspólnie z Tylman i innymi znajomymi bawili się na imprezie integracyjnej. Z. mówił, że gdy stamtąd wracali „przez cały czas przytulał Ewę Tylman”.
Ona chyba opacznie to zrozumiała. Mogła pomyśleć, że ją zgwałcę, że zrobię jej krzywdę
— powiedział.
W odczytanych przez sąd wyjaśnieniach Adam Z. mówił także, że jego koleżanka sama wpadła do rzeki.
Ewa w pewnym momencie wyrwała mi się i zaczęła biec w kierunku Warty. Zacząłem biec za Ewą, żeby sobie niczego nie zrobiła. Wołałem za nią. Widziałem, że ona wbiegła na betonową obudowę koryta rzeki. Zauważyłem, że wpadła do Warty, nie wiem, czy się przewróciła, czy zrobiła to specjalnie
— powiedział.
W odczytanych wyjaśnieniach, Adam Z. twierdził, że nic nie mógł zrobić, spanikował, nie ratował Tylman, bo nie potrafi dobrze pływać. Dodał też, że nie dzwonił na policję ani pogotowie.
W sądzie Adam Z. nie podtrzymał przytoczonych przez sąd wyjaśnień w części dotyczącej tego, co działo się po wyjściu z klubu. We wtorek oskarżony potwierdził, że nie pamięta okoliczności, w jakich miała zginąć Ewa Tylman. Powiedział też, że do niekorzystnych dla siebie wyjaśnień zmuszali go policjanci.
Zostałem wplątany w sprawę, której nie popełniłem
— powiedział przed sądem.
Ci policjanci mówili, że ja ciągle kłamię i jak nie powiem ich wersji wydarzeń, to będę miał dożywocie. Byłem zastraszany, zabierali mi krzesło, śmiali się z mojej orientacji seksualnej
— odczytywano z protokołu z 3 grudnia 2015 roku.
Ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie przyznaję się do popełnienia zarzucanego mi przestępstwa, nie zabiłem Ewy Tylman - oświadczył we wtorek na rozprawie Adam Z. oskarżony o zabójstwo koleżanki. Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się we wtorek jego proces.
Adamowi Z. grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. Mężczyzna odmówił we wtorek składania wyjaśnień. Zapowiedział, że będzie odpowiadał tylko na pytania obrony.
Prokurator odczytała akt oskarżenia, z którego wynika, że oskarżony 23 listopada 2015 r. w Poznaniu działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia Ewy Tylman, czyli przewidywał możliwość dokonania jej zabójstwa. Po uprzednim popchnięciu jej ze skarpy, w wyniku czego spadła i straciła przytomność, „nieprzytomną przemieścił poprzez teren zielony, oddzielającą skarpę od rzeki Warty do jej koryta i zepchnął do wody, godząc się na to, że wskutek stanu nieprzytomności i stanu nietrzeźwości (…) oraz panujących warunków atmosferycznych, tj. niskiej temperatury, nastąpi jej zgon”. Według śledczych, mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny.
Sąd odczytał protokoły wcześniejszych przesłuchań mężczyzny, których we wtorek oskarżony w części nie potwierdził - od momentu ich wspólnego wyjścia z lokalu.
W przytoczonych przez sąd wyjaśnieniach z 2 grudnia 2015 roku, Adam Z. powiedział, że z Ewą Tylman poznali się w marcu 2015 roku, kiedy pracowali w jednym ze sklepów sieci drogerii. Oskarżony zaznaczył, że jest homoseksualistą, mimo to, jak mówił, był też w związku z kobietą. Jak mówił, Ewa Tylman była ładna, ale go „nie pociągała”. Adam Z. w przytoczonych przez sąd wyjaśnieniach opisywał przebieg wieczoru i nocy z 22 na 23 listopada, kiedy wspólnie z Tylman i innymi znajomymi bawili się na imprezie integracyjnej. Z. mówił, że gdy stamtąd wracali „przez cały czas przytulał Ewę Tylman”.
Ona chyba opacznie to zrozumiała. Mogła pomyśleć, że ją zgwałcę, że zrobię jej krzywdę
— powiedział.
W odczytanych przez sąd wyjaśnieniach Adam Z. mówił także, że jego koleżanka sama wpadła do rzeki.
Ewa w pewnym momencie wyrwała mi się i zaczęła biec w kierunku Warty. Zacząłem biec za Ewą, żeby sobie niczego nie zrobiła. Wołałem za nią. Widziałem, że ona wbiegła na betonową obudowę koryta rzeki. Zauważyłem, że wpadła do Warty, nie wiem, czy się przewróciła, czy zrobiła to specjalnie
— powiedział.
W odczytanych wyjaśnieniach, Adam Z. twierdził, że nic nie mógł zrobić, spanikował, nie ratował Tylman, bo nie potrafi dobrze pływać. Dodał też, że nie dzwonił na policję ani pogotowie.
W sądzie Adam Z. nie podtrzymał przytoczonych przez sąd wyjaśnień w części dotyczącej tego, co działo się po wyjściu z klubu. We wtorek oskarżony potwierdził, że nie pamięta okoliczności, w jakich miała zginąć Ewa Tylman. Powiedział też, że do niekorzystnych dla siebie wyjaśnień zmuszali go policjanci.
Zostałem wplątany w sprawę, której nie popełniłem
— powiedział przed sądem.
Ci policjanci mówili, że ja ciągle kłamię i jak nie powiem ich wersji wydarzeń, to będę miał dożywocie. Byłem zastraszany, zabierali mi krzesło, śmiali się z mojej orientacji seksualnej
— odczytywano z protokołu z 3 grudnia 2015 roku.
Ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/321929-proces-w-sprawie-zabojstwa-ewy-tylman-oskarzony-adam-z-nie-zabilem-jej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.