Rozdział drugi (s. 61-104) został opatrzony tytułem Polak, katolik obecny w życiu społecznym. Nieustannie nawiązując do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej, bp Stefanek podkreśla, że „niszczenie prawa od strony jego moralności to samobójstwo”. Po przypomnieniu przez red. Nykiel raportu Dennisa Meadowsa z 1972 r., głoszącego, że Polska powinna ograniczyć liczbę ludności do 15 mln, biskup Stefanek przypomina słowa kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, który „w jednym ze swoich przemówień powiedział: jeśli chcemy coś znaczyć w Europie i chcemy, żeby nie krzywdziły nas potęgi sąsiedzkie, musimy liczyć przynajmniej 60 milionów”. Wciąż zmagamy się z pozostałościami okresu bezpośrednio powojennego, „w którym przywieziono do Polski zdemoralizowaną grupę agentów i z nich utworzono rząd”. Co więcej:
„Drugim poważnym okresem, który doprowadza nasze czasy do kryzysu, jest Magdalenka i Okrągły Stół, czyli gruba kreska. Bo to zabezpieczyło spokojne funkcjonowanie tego toksycznego środowiska”.
O ile pierwsze zagrożenie przyszło ze Wschodu, o tyle drugiemu sprzyja Zachód. W subtelnym nawiązaniu do głosów, że w zjednoczonej Europie mamy do spełnienia ważne posłannictwo, czytamy:
„Świat zachodni wcale nie czeka na odrodzenie przy naszej pomocy, tylko czeka na nasze zniszczenie. On się właśnie boi tej iskry, która ma od nas ruszyć”.
Taka sama diagnoza dotyczy ekonomii. „Opłaca się zgarnąć z Polski to, co przynosi zysk, natomiast Polaków trzyma się pod butem”. Wiadomo, że „inżynierowie społeczni” różnej proweniencji i maści obracają się szczególnie mocno przeciw koncepcji sumienia, „czyli to, że w naszych czasach kierujemy się sumieniem, jest walką o człowieka”.
Zmiany na dobre nie przyjdą łatwo ani szybko.
„W tej chwili upartyjnienie wszystkich procesów wyborczych jest jednym z najbardziej trudnych do pokonania ograniczeń, bo upartyjnienie bardzo szybko wprowadza wąskie grupy na listy wyborcze i odcina zdrowe społeczeństwo od żywego, bezpośredniego udziału”.
W tym miejscu nasuwa się uwaga: istnieje katolicka nauka społeczna, która ma dyspozycji wielu wykładowców ze stopniami i tytułami akademickimi, ale rzadko słychać tak prawdziwe i odważne głosy, jak ten. „Największe nieszczęście – powiedział bp Stefanek – to społeczna aprobata tego stanu”. Także w Kościele nie brakuje wielu oznak daleko posuniętej polaryzacji poglądów politycznych, a nawet szkodliwego upartyjnienia. Ten ogólny stan rzeczy ma również inne głębokie przyczyny:
„To światowa zmowa przeciwko elementarnemu ładowi w ogóle, a ładowi publicznemu w szczególności”.
Dlatego istnieje pilna potrzeba „lekarzy zdrowego sumienia”, sprzeciwiających się „totalitaryzmowi gwałcenia sumienia”, nadająca sens posłudze kapłanów.
„Każdy, kto przyjął powołanie do służby kapłańskiej, przyjął zobowiązanie do dawania świadectwa prawdzie. Z tego będziemy rozliczani przez Boga i przez ludzi”.
Ostatnie stronice rozdziału wprowadzają w temat rozdziału trzeciego (s. 107-187), zatytułowanego „Kapłaństwo w czasach nowych przemian”. Ksiądz biskup chętnie dzieli się wspomnieniami i doświadczeniami prawie 67 lat kapłaństwa i 35 lat posługi biskupiej, sprawowanej w latach 1980-1996 w Szczecinie, a później w Łomży. Otrzymujemy wiele wartościowych informacji dotyczących sytuacji politycznej i społecznej na przełomie XX i XX w. oraz realiów życia kapłańskiego. Nawiązując do aktualnej medialnej nagonki, której celem jest narzucanie wizerunku kapłanów jako pedofilów, bp Stefanek zauważył:
„Jest sporo dziedzin, w których kapłani już się odcięli albo powoli odcinają się od kontaktu z dziećmi. Wygaszają młodzieżówkę, bo boją się, że będą za to ścigani”.
Taki pogląd nie oznacza ucieczki od odpowiedzialności w przypadkach, które jej wymagają, ani uchylania się od oceny kapłanów przez wiernych:
„Jestem za tym, żeby sąd wiernych miał głos i docierał do duchownego. Mają prawo mnie ocenić. Ale niech oceniają ci, którzy troszczą się o swoją świętość i o moją świętość. Wtedy jesteśmy w tym samym programie, do tego samego źródła sięgamy i do tego samego celu dążymy”.
W tym kontekście pojawiają się uwagi na temat tzw. katolicyzmu otwartego i problemów związanych z „Tygodnikiem Powszechnym” – ale nie tylko. Nieco dalej biskup-emeryt powiedział bez ogródek:
„«Kościół otwarty» to jedno z największych kłamstw. To nie jest jakieś drobne przekłamanie. To próba skrótowego uderzenia w samą istotę Kościoła i rozbicia go od środka (…) Jest to wyjątkowo niebezpieczne środowisko – zadufane w sobie, zadowolone ze swojej aktywności społecznej i oczekujące poklasku”.
Surowa ocena dotyczy Katolickiej Agencji Informacyjnej. Aczkolwiek do dzisiaj dają o sobie znać zobowiązania finansowe związane z jej zaistnieniem i nadal liczy ona na pomoc Kościoła, to jednak jej przekaz o Kościele jest ostry.
„To autoryzowanie tytułem «katolicka agencja» tego spojrzenia na Kościół, które jest głęboko nieuczciwe, bo widzi tylko i wyłącznie negatywy i to jeszcze skomentowane w odpowiednim kontekście, czyli w wielu wypadkach najzwyczajniej nieprawdziwe”.
Mając na względzie najrozmaitsze uwarunkowania, w jakich działa Kościół w Polsce, bp Stefanek wyraźnie zaznacza: „Osobisty minimalizm jest groźniejszy niż ataki z zewnątrz”.
Następuje wiele głębokich refleksji na temat właściwej formacji kapłańskiej i do kapłaństwa oraz uniwersyteckiego kształcenia teologicznego, znowu wzbogacone barwnymi osobistymi wspomnieniami i nawiązaniami do charyzmatu Towarzystwa Chrystusowego. Ksiądz biskup wyszczególnia dwa centra, które stymulują i konsolidują siły współczesnego nacisku na Kościół i chrześcijan: polityka finansowa, czyli polityka pieniądza, oraz media. Nie można przeoczyć trafnej i wnikliwej uwagi: „Myślę, że jeśli mamy mówić dziś o masonerii, to jest to najwyżej usługówka”. Dużo do myślenia daje trzeźwe spojrzenie na dialog: „Dialog to przyjęcie częściowo punktu widzenia mojego rozmówcy. Dialog prowadzi do chęci wyrównania naszych poglądów”. Tak, bo przecież prawda nie leży pośrodku, ale tam, gdzie leży. Nawiązania do pontyfikatu i nauczania papieża Franciszka, zwłaszcza do encykliki „Laudato si’”, sugerują, aby w tych sprawach nie polegać na doniesieniach prasowych, lecz wczytać się i rozpoznać rzeczywiste intencje i treść papieskich „gesta et verba”.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rozdział drugi (s. 61-104) został opatrzony tytułem Polak, katolik obecny w życiu społecznym. Nieustannie nawiązując do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej, bp Stefanek podkreśla, że „niszczenie prawa od strony jego moralności to samobójstwo”. Po przypomnieniu przez red. Nykiel raportu Dennisa Meadowsa z 1972 r., głoszącego, że Polska powinna ograniczyć liczbę ludności do 15 mln, biskup Stefanek przypomina słowa kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, który „w jednym ze swoich przemówień powiedział: jeśli chcemy coś znaczyć w Europie i chcemy, żeby nie krzywdziły nas potęgi sąsiedzkie, musimy liczyć przynajmniej 60 milionów”. Wciąż zmagamy się z pozostałościami okresu bezpośrednio powojennego, „w którym przywieziono do Polski zdemoralizowaną grupę agentów i z nich utworzono rząd”. Co więcej:
„Drugim poważnym okresem, który doprowadza nasze czasy do kryzysu, jest Magdalenka i Okrągły Stół, czyli gruba kreska. Bo to zabezpieczyło spokojne funkcjonowanie tego toksycznego środowiska”.
O ile pierwsze zagrożenie przyszło ze Wschodu, o tyle drugiemu sprzyja Zachód. W subtelnym nawiązaniu do głosów, że w zjednoczonej Europie mamy do spełnienia ważne posłannictwo, czytamy:
„Świat zachodni wcale nie czeka na odrodzenie przy naszej pomocy, tylko czeka na nasze zniszczenie. On się właśnie boi tej iskry, która ma od nas ruszyć”.
Taka sama diagnoza dotyczy ekonomii. „Opłaca się zgarnąć z Polski to, co przynosi zysk, natomiast Polaków trzyma się pod butem”. Wiadomo, że „inżynierowie społeczni” różnej proweniencji i maści obracają się szczególnie mocno przeciw koncepcji sumienia, „czyli to, że w naszych czasach kierujemy się sumieniem, jest walką o człowieka”.
Zmiany na dobre nie przyjdą łatwo ani szybko.
„W tej chwili upartyjnienie wszystkich procesów wyborczych jest jednym z najbardziej trudnych do pokonania ograniczeń, bo upartyjnienie bardzo szybko wprowadza wąskie grupy na listy wyborcze i odcina zdrowe społeczeństwo od żywego, bezpośredniego udziału”.
W tym miejscu nasuwa się uwaga: istnieje katolicka nauka społeczna, która ma dyspozycji wielu wykładowców ze stopniami i tytułami akademickimi, ale rzadko słychać tak prawdziwe i odważne głosy, jak ten. „Największe nieszczęście – powiedział bp Stefanek – to społeczna aprobata tego stanu”. Także w Kościele nie brakuje wielu oznak daleko posuniętej polaryzacji poglądów politycznych, a nawet szkodliwego upartyjnienia. Ten ogólny stan rzeczy ma również inne głębokie przyczyny:
„To światowa zmowa przeciwko elementarnemu ładowi w ogóle, a ładowi publicznemu w szczególności”.
Dlatego istnieje pilna potrzeba „lekarzy zdrowego sumienia”, sprzeciwiających się „totalitaryzmowi gwałcenia sumienia”, nadająca sens posłudze kapłanów.
„Każdy, kto przyjął powołanie do służby kapłańskiej, przyjął zobowiązanie do dawania świadectwa prawdzie. Z tego będziemy rozliczani przez Boga i przez ludzi”.
Ostatnie stronice rozdziału wprowadzają w temat rozdziału trzeciego (s. 107-187), zatytułowanego „Kapłaństwo w czasach nowych przemian”. Ksiądz biskup chętnie dzieli się wspomnieniami i doświadczeniami prawie 67 lat kapłaństwa i 35 lat posługi biskupiej, sprawowanej w latach 1980-1996 w Szczecinie, a później w Łomży. Otrzymujemy wiele wartościowych informacji dotyczących sytuacji politycznej i społecznej na przełomie XX i XX w. oraz realiów życia kapłańskiego. Nawiązując do aktualnej medialnej nagonki, której celem jest narzucanie wizerunku kapłanów jako pedofilów, bp Stefanek zauważył:
„Jest sporo dziedzin, w których kapłani już się odcięli albo powoli odcinają się od kontaktu z dziećmi. Wygaszają młodzieżówkę, bo boją się, że będą za to ścigani”.
Taki pogląd nie oznacza ucieczki od odpowiedzialności w przypadkach, które jej wymagają, ani uchylania się od oceny kapłanów przez wiernych:
„Jestem za tym, żeby sąd wiernych miał głos i docierał do duchownego. Mają prawo mnie ocenić. Ale niech oceniają ci, którzy troszczą się o swoją świętość i o moją świętość. Wtedy jesteśmy w tym samym programie, do tego samego źródła sięgamy i do tego samego celu dążymy”.
W tym kontekście pojawiają się uwagi na temat tzw. katolicyzmu otwartego i problemów związanych z „Tygodnikiem Powszechnym” – ale nie tylko. Nieco dalej biskup-emeryt powiedział bez ogródek:
„«Kościół otwarty» to jedno z największych kłamstw. To nie jest jakieś drobne przekłamanie. To próba skrótowego uderzenia w samą istotę Kościoła i rozbicia go od środka (…) Jest to wyjątkowo niebezpieczne środowisko – zadufane w sobie, zadowolone ze swojej aktywności społecznej i oczekujące poklasku”.
Surowa ocena dotyczy Katolickiej Agencji Informacyjnej. Aczkolwiek do dzisiaj dają o sobie znać zobowiązania finansowe związane z jej zaistnieniem i nadal liczy ona na pomoc Kościoła, to jednak jej przekaz o Kościele jest ostry.
„To autoryzowanie tytułem «katolicka agencja» tego spojrzenia na Kościół, które jest głęboko nieuczciwe, bo widzi tylko i wyłącznie negatywy i to jeszcze skomentowane w odpowiednim kontekście, czyli w wielu wypadkach najzwyczajniej nieprawdziwe”.
Mając na względzie najrozmaitsze uwarunkowania, w jakich działa Kościół w Polsce, bp Stefanek wyraźnie zaznacza: „Osobisty minimalizm jest groźniejszy niż ataki z zewnątrz”.
Następuje wiele głębokich refleksji na temat właściwej formacji kapłańskiej i do kapłaństwa oraz uniwersyteckiego kształcenia teologicznego, znowu wzbogacone barwnymi osobistymi wspomnieniami i nawiązaniami do charyzmatu Towarzystwa Chrystusowego. Ksiądz biskup wyszczególnia dwa centra, które stymulują i konsolidują siły współczesnego nacisku na Kościół i chrześcijan: polityka finansowa, czyli polityka pieniądza, oraz media. Nie można przeoczyć trafnej i wnikliwej uwagi: „Myślę, że jeśli mamy mówić dziś o masonerii, to jest to najwyżej usługówka”. Dużo do myślenia daje trzeźwe spojrzenie na dialog: „Dialog to przyjęcie częściowo punktu widzenia mojego rozmówcy. Dialog prowadzi do chęci wyrównania naszych poglądów”. Tak, bo przecież prawda nie leży pośrodku, ale tam, gdzie leży. Nawiązania do pontyfikatu i nauczania papieża Franciszka, zwłaszcza do encykliki „Laudato si’”, sugerują, aby w tych sprawach nie polegać na doniesieniach prasowych, lecz wczytać się i rozpoznać rzeczywiste intencje i treść papieskich „gesta et verba”.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/335826-ks-prof-chrostowski-o-ksiazce-we-wszystkim-chrystus-czyta-sie-jednym-tchem-publikacja-jest-waznym-wydarzeniem-teologicznym-i-spolecznym-recenzja?strona=2