KAI: Jednak Benedykt XVI w liście, jaki skierował do abp. Muszyńskiego przywracając stolicę prymasowską w Gnieźnie napisał: „Honorowy tytuł Prymasa Polski z kompetencjami określonymi w Statutach Konferencji Episkopatu Polski, cieszy się wielkim szacunkiem i znaczeniem w polskim Narodzie i jest znakiem jedności polskich katolików”. Jak te słowa należy czytać i na czym polegać ma rola: „znaku jedności polskich katolików”?
Chodzi tu o pełnienie tej roli w sposób honorowy. W wielu częściach Polski, gdzie jestem zapraszany, towarzyszy temu poczucie, że przyjeżdża ktoś, kto reprezentuje cały Kościół w Polsce. Ktoś kto jest stróżem pewnego dziedzictwa.
Podobne słowa znalazły się w mojej bulli nominacyjnej podpisanej przez Franciszka. Jest tam napisane: „ta stolica biskupia (…) zajmuje pierwsze miejsce między wspólnotami kościelnymi w dziejach umiłowanego narodu polskiego”. Zostałem mianowany arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski.
Zresztą potwierdza to statut Konferencji Episkopatu Polski, który mówi o biskupach zgromadzonych wokół arcybiskupa gnieźnieńskiego i prymasa Polski. A więc symboliczna rola Prymasa Polski, choć osoba prymasa jest faktycznie związana z metropolią gnieźnieńską, ma też swój wymiar szerszy.
KAI: A jakie inne kompetencje Prymasowi Polski przyznaje statut KEP?
Niewybieralne miejsce zagwarantowane jest w Radzie Stałej oraz honorowe pierwszeństwo. A wiec w liturgii Prymas powinien zajmować miejsce przed biskupami a po kardynałach. W praktyce jest to rozwiązywane w ten sposób, że w orszaku liturgicznym prymas idzie razem z przewodniczącym Episkopatu.
KAI: A czy Prymas nie powinien przewodniczyć ogólnopolskim uroczystościom kościelnym?
Uchwałą Rady Stałej, przewodniczenie trzem najważniejszym uroczystościom jasnogórskim w ciągu roku zostało podzielone w ten sposób, że 3 maja jest to przewodniczący Episkopatu, 15 sierpnia biskup miejsca, metropolita częstochowski, a prymas 26 sierpnia.
KAI: Znamienna dyskusja towarzyszyła kwestii powrotu prymasa do Gniezna w 1992 r. Wcale nie było oczywiste, że ten tytuł nie przypadnie metropolicie warszawskiemu?
Dyskusję tę wywołała sytuacja jaka powstała w czasie przygotowań reformy administracyjnej Kościoła w Polsce, kiedy zaplanowano rozwiązanie unii personalnej miedzy Gnieznem a Warszawą. Unia tych diecezji, wprowadzona zaraz po zakończeniu drugiej wojny, miała umożliwić osadzenie Prymasa Polski w stolicy, co było wówczas konieczne. Ale od strony duszpasterskiej stwarzało to pewne trudności. Archidiecezją gnieźnieńską w praktyce zarządzał ktoś z biskupów pomocniczych. Oczywiście prymasi bywali tu z okazji ważnych świąt, a nawet wizytowali parafie czy bierzmowali w jakimś minimalnym zakresie. Brali też odpowiedzialność za decyzje jako rządcy diecezji, ale nie mogli tej funkcji pełnić w sposób systematyczny i pełny.
KAI: A czy kard. Glemp nie powinien jako Prymas Polski, pozostać w Gnieźnie?
Taka możliwość była rozważana, jednak kard. Glemp uznał, że jako przewodniczący Episkopatu a także odpowiedzialny za relacje z państwem, powinien być w Warszawie. Prymasowi Glempowi nie odebrano więc tytułu prymasa, mimo, że przesłał być arcybiskupem gnieźnieńskim. Zachowano jego więź z Gnieznem za pomocą formuły: „kustosz relikwii św. Wojciecha”. Przy okazji było to kolejne potwierdzenie, że prymasostwo istnieje w Polsce nie ze względu na osobę, ale na miejsce. Zresztą Jan Paweł II w wielu swoich wypowiedział podkreślał pierwszeństwo metropolii gnieźnieńskiej i zawsze widział Gniezno jako stolicę prymasowską.
Świadczy o tym fakt, że kiedy w 1992 r. wraz z kard. Glempem abp Muszyński spotkali się z Janem Pawłem II, papież dość żartobliwie miał powiedzieć: „Tego nawet w Watykanie nie pamiętają, arcybiskup gnieźnieński i prymas w dwóch osobach!”.
Nieco później musiało pojawić się pytanie: co dalej będzie z prymasostwem po kard. Glempie? Stolica Apostolska, a konkretnie Benedykt XVI zadecydował, że będzie nim arcybiskup metropolita gnieźnieński. Przed podjęciem ostatecznej decyzji papież konsultował wszystkich polskich metropolitów. Ostatecznie, 1 listopada 2006 r., w liście do kard. Glempa, Benedykt XVI przekazał mu niezmienioną decyzję Jana Pawła II o powrocie tytułu prymasa do metropolitów gnieźnieńskich. A dokonało się to z chwilą ukończenia przez prymasa Glempa 80 roku życia, 18 grudnia 2009 r.
Nazajutrz, 19 grudnia 2009 r. abp Muszyński jako Prymas Polski odbył ingres do katedry gnieźnieńskiej.
KAI: Prymas Polski - i taka jest tradycja - zawsze wypowiadał się w ważnych sprawach społecznych i państwowych. W jakich sprawach głos Prymasa Polski winien być dziś najbardziej słyszalny? A szczególnie w sytuacji podziałów politycznych, tak głębokich jakie chyba dotąd nie miały miejsca?
Głos prymasa musi być głosem jednoczącym. Powinien ukazywać fundamenty, których nie wolno pomijać: dobro wspólne narodu, praworządność, zdolność do współpracy i przekraczanie partykularnego myślenia partyjnego. Przypomniał nam o tym również papież Franciszek w swym jasnogórskim przemówienie z lipca ub. r. Na Jasnej Górze podkreślał, że Polacy wiele osiągnęli będąc razem, w jedności, idąc drogą zgody.
KAI: Ale jakie instrumenty ma Kościół, aby wprowadzić te zasady w życie?
Głoszenie Ewangelii. To w niej znajdujemy wskazania, by mówić o miłości drugiego człowieka, o braterstwie, przebaczeniu, pojednaniu. Jeżeli Polacy byli zdolni wobec Niemców wypowiedzieć słowa: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie!”, wynikało to z fundamentu wiary, a nie z takiej czy z innej taktyki lub przyjętej linii czy politycznej strategii. Dziś będziemy zdolni do budowania jedności w Polsce, o ile będzie ona wynikała z życia Ewangelią. Inaczej nie będzie to możliwe.
KAI: Kościół w Polsce, czego przykładem był kard. Wyszyński, korzystał często z funkcji profetyczno-krytycznej, wypowiadając się na tematy zahaczające o politykę. Na czym miałoby polegać to dziś?
Dzisiaj krytyczna, czy inaczej też profetyczna rola Kościoła polega na nieustannym przypominaniu fundamentów ładu społecznego. Trzeba patrzeć na ile programy polityczne odpowiadają trosce o dobro wspólne. Ład społeczny winien być oparty na wartościach i solidnych fundamentach. Kościół musi bronić społeczeństwa przed tym, co je wypacza czy niszczy w nim wartości, zwłaszcza ogólnoludzkie i chrześcijańskie. A skoro konstruowanie moralnego i społecznego porządku nie dokonuje się w pustce, to elementem misji Kościoła jest ocena jego zgodności z dobrem wspólnym, z wartościami płynącymi z Ewangelii, ocena pod kątem poszanowania człowieka, jego godności i niezbywalnych praw, od prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
KAI: Jednak Benedykt XVI w liście, jaki skierował do abp. Muszyńskiego przywracając stolicę prymasowską w Gnieźnie napisał: „Honorowy tytuł Prymasa Polski z kompetencjami określonymi w Statutach Konferencji Episkopatu Polski, cieszy się wielkim szacunkiem i znaczeniem w polskim Narodzie i jest znakiem jedności polskich katolików”. Jak te słowa należy czytać i na czym polegać ma rola: „znaku jedności polskich katolików”?
Chodzi tu o pełnienie tej roli w sposób honorowy. W wielu częściach Polski, gdzie jestem zapraszany, towarzyszy temu poczucie, że przyjeżdża ktoś, kto reprezentuje cały Kościół w Polsce. Ktoś kto jest stróżem pewnego dziedzictwa.
Podobne słowa znalazły się w mojej bulli nominacyjnej podpisanej przez Franciszka. Jest tam napisane: „ta stolica biskupia (…) zajmuje pierwsze miejsce między wspólnotami kościelnymi w dziejach umiłowanego narodu polskiego”. Zostałem mianowany arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski.
Zresztą potwierdza to statut Konferencji Episkopatu Polski, który mówi o biskupach zgromadzonych wokół arcybiskupa gnieźnieńskiego i prymasa Polski. A więc symboliczna rola Prymasa Polski, choć osoba prymasa jest faktycznie związana z metropolią gnieźnieńską, ma też swój wymiar szerszy.
KAI: A jakie inne kompetencje Prymasowi Polski przyznaje statut KEP?
Niewybieralne miejsce zagwarantowane jest w Radzie Stałej oraz honorowe pierwszeństwo. A wiec w liturgii Prymas powinien zajmować miejsce przed biskupami a po kardynałach. W praktyce jest to rozwiązywane w ten sposób, że w orszaku liturgicznym prymas idzie razem z przewodniczącym Episkopatu.
KAI: A czy Prymas nie powinien przewodniczyć ogólnopolskim uroczystościom kościelnym?
Uchwałą Rady Stałej, przewodniczenie trzem najważniejszym uroczystościom jasnogórskim w ciągu roku zostało podzielone w ten sposób, że 3 maja jest to przewodniczący Episkopatu, 15 sierpnia biskup miejsca, metropolita częstochowski, a prymas 26 sierpnia.
KAI: Znamienna dyskusja towarzyszyła kwestii powrotu prymasa do Gniezna w 1992 r. Wcale nie było oczywiste, że ten tytuł nie przypadnie metropolicie warszawskiemu?
Dyskusję tę wywołała sytuacja jaka powstała w czasie przygotowań reformy administracyjnej Kościoła w Polsce, kiedy zaplanowano rozwiązanie unii personalnej miedzy Gnieznem a Warszawą. Unia tych diecezji, wprowadzona zaraz po zakończeniu drugiej wojny, miała umożliwić osadzenie Prymasa Polski w stolicy, co było wówczas konieczne. Ale od strony duszpasterskiej stwarzało to pewne trudności. Archidiecezją gnieźnieńską w praktyce zarządzał ktoś z biskupów pomocniczych. Oczywiście prymasi bywali tu z okazji ważnych świąt, a nawet wizytowali parafie czy bierzmowali w jakimś minimalnym zakresie. Brali też odpowiedzialność za decyzje jako rządcy diecezji, ale nie mogli tej funkcji pełnić w sposób systematyczny i pełny.
KAI: A czy kard. Glemp nie powinien jako Prymas Polski, pozostać w Gnieźnie?
Taka możliwość była rozważana, jednak kard. Glemp uznał, że jako przewodniczący Episkopatu a także odpowiedzialny za relacje z państwem, powinien być w Warszawie. Prymasowi Glempowi nie odebrano więc tytułu prymasa, mimo, że przesłał być arcybiskupem gnieźnieńskim. Zachowano jego więź z Gnieznem za pomocą formuły: „kustosz relikwii św. Wojciecha”. Przy okazji było to kolejne potwierdzenie, że prymasostwo istnieje w Polsce nie ze względu na osobę, ale na miejsce. Zresztą Jan Paweł II w wielu swoich wypowiedział podkreślał pierwszeństwo metropolii gnieźnieńskiej i zawsze widział Gniezno jako stolicę prymasowską.
Świadczy o tym fakt, że kiedy w 1992 r. wraz z kard. Glempem abp Muszyński spotkali się z Janem Pawłem II, papież dość żartobliwie miał powiedzieć: „Tego nawet w Watykanie nie pamiętają, arcybiskup gnieźnieński i prymas w dwóch osobach!”.
Nieco później musiało pojawić się pytanie: co dalej będzie z prymasostwem po kard. Glempie? Stolica Apostolska, a konkretnie Benedykt XVI zadecydował, że będzie nim arcybiskup metropolita gnieźnieński. Przed podjęciem ostatecznej decyzji papież konsultował wszystkich polskich metropolitów. Ostatecznie, 1 listopada 2006 r., w liście do kard. Glempa, Benedykt XVI przekazał mu niezmienioną decyzję Jana Pawła II o powrocie tytułu prymasa do metropolitów gnieźnieńskich. A dokonało się to z chwilą ukończenia przez prymasa Glempa 80 roku życia, 18 grudnia 2009 r.
Nazajutrz, 19 grudnia 2009 r. abp Muszyński jako Prymas Polski odbył ingres do katedry gnieźnieńskiej.
KAI: Prymas Polski - i taka jest tradycja - zawsze wypowiadał się w ważnych sprawach społecznych i państwowych. W jakich sprawach głos Prymasa Polski winien być dziś najbardziej słyszalny? A szczególnie w sytuacji podziałów politycznych, tak głębokich jakie chyba dotąd nie miały miejsca?
Głos prymasa musi być głosem jednoczącym. Powinien ukazywać fundamenty, których nie wolno pomijać: dobro wspólne narodu, praworządność, zdolność do współpracy i przekraczanie partykularnego myślenia partyjnego. Przypomniał nam o tym również papież Franciszek w swym jasnogórskim przemówienie z lipca ub. r. Na Jasnej Górze podkreślał, że Polacy wiele osiągnęli będąc razem, w jedności, idąc drogą zgody.
KAI: Ale jakie instrumenty ma Kościół, aby wprowadzić te zasady w życie?
Głoszenie Ewangelii. To w niej znajdujemy wskazania, by mówić o miłości drugiego człowieka, o braterstwie, przebaczeniu, pojednaniu. Jeżeli Polacy byli zdolni wobec Niemców wypowiedzieć słowa: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie!”, wynikało to z fundamentu wiary, a nie z takiej czy z innej taktyki lub przyjętej linii czy politycznej strategii. Dziś będziemy zdolni do budowania jedności w Polsce, o ile będzie ona wynikała z życia Ewangelią. Inaczej nie będzie to możliwe.
KAI: Kościół w Polsce, czego przykładem był kard. Wyszyński, korzystał często z funkcji profetyczno-krytycznej, wypowiadając się na tematy zahaczające o politykę. Na czym miałoby polegać to dziś?
Dzisiaj krytyczna, czy inaczej też profetyczna rola Kościoła polega na nieustannym przypominaniu fundamentów ładu społecznego. Trzeba patrzeć na ile programy polityczne odpowiadają trosce o dobro wspólne. Ład społeczny winien być oparty na wartościach i solidnych fundamentach. Kościół musi bronić społeczeństwa przed tym, co je wypacza czy niszczy w nim wartości, zwłaszcza ogólnoludzkie i chrześcijańskie. A skoro konstruowanie moralnego i społecznego porządku nie dokonuje się w pustce, to elementem misji Kościoła jest ocena jego zgodności z dobrem wspólnym, z wartościami płynącymi z Ewangelii, ocena pod kątem poszanowania człowieka, jego godności i niezbywalnych praw, od prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 3 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/331884-ks-abp-wojciech-polak-o-roli-prymasa-glos-ten-musi-byc-glosem-jednoczacym-powinien-ukazywac-fundamenty-ktorych-nie-wolno-pomijac?strona=3
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.