Błazen został ograny! „Tygodnik Powszechny”, który zawłaszczył przymiotnik katolicki do ciągłego ośmieszania Kościoła, wpadł we własną pułapkę. Lansowana przez redaktorów księdza Bonieckiego idea „kościoła otwartego” skompromitowała się doszczętnie. Taki jest skutek przebierania zdrajców za bohaterów. Czy krakowska gazeta poniesie należyte konsekwencje?
Trudno znaleźć jedną istotną sprawę, w której „Tygodnik Powszechny” stałby po stronie Kościoła i razem z nim bronił człowieka przed szkodliwymi zmianami cywilizacyjnymi. Mącił umysły, gdy ideologia gender ruszyła ze swoim spustoszeniem. Bronił chorych idei skrajnych feministek, szerzył postulaty genderystów, chronił sodomitów. Tworząc wspólny front z „Gazetą Wyborczą” atakował polskich biskupów. Ks. Boniecki wziął nawet w obronę satanistę Nergala, który profanował Pismo Święte na koncertach. Lubieżnicy, zdrajcy i gorszyciele mają w „Tygodniku Powszechnym” zaszczytne miejsca. Wszystko po to, by zaburzyć nurt nauczania Kościoła, w patologiczny sposób otworzyć go na zdeprawowaną rzeczywistość i złamać zasady ustanowione przez Chrystusa dwa tysiące lat temu. Zapiekłość redaktorów TP doprowadziła ich do szczytowej klęski. Wielki watykański teolog, który w przeintelektuwalizowanym tekście zaatakował ks. Dariusza Oko, okazał się prymitywnym, słabym, rozhisteryzowanym zdrajcą, niezdolnym do zachowania żadnych zasad.
Obrzydliwa konferencja prasowa ks. Charamsy, podczas której tulił się do swojego narzeczonego, pokazuje, że ustawka była przygotowywana od dawna. Możliwe, że Charamsa poszedł do seminarium jako jeden z agentów LGBT, których zadaniem jest przesmyknięcie się przez proces formacji, otrzymanie święceń, a następnie zdobycie ważnych stanowisk, by następnie skompromitować Kościół. Tak jak za czasów PRL służby specjalne wpuszczały do środowisk kapłańskich swoich ludzi, by skuteczniej inwigilować i detonować Kościół od środka, tak teraz grupy gejowskie próbują budować swoje siatki w strukturach kościelnych. Ks. Charamsa błyskawicznie wspinał się po szczeblach kariery. W polskim seminarium był tylko dwa lata, potem wyjechał za granicę. Czy pomagał mu ktoś z zewnątrz? Czy był przez kogoś kierowany? Jego coming out pokazuje, że nie działał sam, a jego aktywność bardzo silnie spleciona jest z działaniami organizacji LGBT.
Czy wiedział o tym wszystkim „Tygodnik Powszechny”? Musiał wiedział wiedzieć o współpracy ze środowiskiem Queer.pl przy filmie „Artykuł osiemnasty”. Z pewnością wiedział jeszcze więcej. Dlaczego więc wpuścił Charamsę na łamy i pozwolił zaatakować ks. Oko? Bo od lat walczy z polskim Kościołem. Skoro nawet satanista Nergal został przez ks. Bonieckiego użyty w tej walce i określony mianem „jasełkowego”, widać że TP potrafi zajść bardzo daleko.
W wydanej niedawno książce „We wszystkim Chrystus”, będącej zapisem rozmowy z ks. Bp. Stanisławem Stefankiem, zapytałam go ocenę tego gestu redaktora naczelnego „Tygodnika”.
Naszej szczodrobliwości nie może ograniczać egoizm. Celem jest miłość. Żeby tak było, muszę najpierw prawdziwie nazwać zachowanie mojego bliźniego, określić jego czyn jako zły. Dlatego próba przeredagowania takiego bluźnierczego gestu na jakieś jasełkowe gesty jest krzywdą wyrządzoną świadomości społecznej, bo przecież ktoś może potraktować poważnie redaktora poważnego tygodnika. A w tym wypadku trzeba go potraktować też jasełkowo, na dokładnie tym samym poziomie, do jakiego on sprowadził tego artystę
— powiedział ks. Bp Stefanek.
Rozmawialiśmy też o idei „kościoła otwartego” lansowanej przez autorów tygodnika i inne katolewicowe środowiska. Biskup Stefanek nie ma co do nich najmniejszych wątpliwości.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Błazen został ograny! „Tygodnik Powszechny”, który zawłaszczył przymiotnik katolicki do ciągłego ośmieszania Kościoła, wpadł we własną pułapkę. Lansowana przez redaktorów księdza Bonieckiego idea „kościoła otwartego” skompromitowała się doszczętnie. Taki jest skutek przebierania zdrajców za bohaterów. Czy krakowska gazeta poniesie należyte konsekwencje?
Trudno znaleźć jedną istotną sprawę, w której „Tygodnik Powszechny” stałby po stronie Kościoła i razem z nim bronił człowieka przed szkodliwymi zmianami cywilizacyjnymi. Mącił umysły, gdy ideologia gender ruszyła ze swoim spustoszeniem. Bronił chorych idei skrajnych feministek, szerzył postulaty genderystów, chronił sodomitów. Tworząc wspólny front z „Gazetą Wyborczą” atakował polskich biskupów. Ks. Boniecki wziął nawet w obronę satanistę Nergala, który profanował Pismo Święte na koncertach. Lubieżnicy, zdrajcy i gorszyciele mają w „Tygodniku Powszechnym” zaszczytne miejsca. Wszystko po to, by zaburzyć nurt nauczania Kościoła, w patologiczny sposób otworzyć go na zdeprawowaną rzeczywistość i złamać zasady ustanowione przez Chrystusa dwa tysiące lat temu. Zapiekłość redaktorów TP doprowadziła ich do szczytowej klęski. Wielki watykański teolog, który w przeintelektuwalizowanym tekście zaatakował ks. Dariusza Oko, okazał się prymitywnym, słabym, rozhisteryzowanym zdrajcą, niezdolnym do zachowania żadnych zasad.
Obrzydliwa konferencja prasowa ks. Charamsy, podczas której tulił się do swojego narzeczonego, pokazuje, że ustawka była przygotowywana od dawna. Możliwe, że Charamsa poszedł do seminarium jako jeden z agentów LGBT, których zadaniem jest przesmyknięcie się przez proces formacji, otrzymanie święceń, a następnie zdobycie ważnych stanowisk, by następnie skompromitować Kościół. Tak jak za czasów PRL służby specjalne wpuszczały do środowisk kapłańskich swoich ludzi, by skuteczniej inwigilować i detonować Kościół od środka, tak teraz grupy gejowskie próbują budować swoje siatki w strukturach kościelnych. Ks. Charamsa błyskawicznie wspinał się po szczeblach kariery. W polskim seminarium był tylko dwa lata, potem wyjechał za granicę. Czy pomagał mu ktoś z zewnątrz? Czy był przez kogoś kierowany? Jego coming out pokazuje, że nie działał sam, a jego aktywność bardzo silnie spleciona jest z działaniami organizacji LGBT.
Czy wiedział o tym wszystkim „Tygodnik Powszechny”? Musiał wiedział wiedzieć o współpracy ze środowiskiem Queer.pl przy filmie „Artykuł osiemnasty”. Z pewnością wiedział jeszcze więcej. Dlaczego więc wpuścił Charamsę na łamy i pozwolił zaatakować ks. Oko? Bo od lat walczy z polskim Kościołem. Skoro nawet satanista Nergal został przez ks. Bonieckiego użyty w tej walce i określony mianem „jasełkowego”, widać że TP potrafi zajść bardzo daleko.
W wydanej niedawno książce „We wszystkim Chrystus”, będącej zapisem rozmowy z ks. Bp. Stanisławem Stefankiem, zapytałam go ocenę tego gestu redaktora naczelnego „Tygodnika”.
Naszej szczodrobliwości nie może ograniczać egoizm. Celem jest miłość. Żeby tak było, muszę najpierw prawdziwie nazwać zachowanie mojego bliźniego, określić jego czyn jako zły. Dlatego próba przeredagowania takiego bluźnierczego gestu na jakieś jasełkowe gesty jest krzywdą wyrządzoną świadomości społecznej, bo przecież ktoś może potraktować poważnie redaktora poważnego tygodnika. A w tym wypadku trzeba go potraktować też jasełkowo, na dokładnie tym samym poziomie, do jakiego on sprowadził tego artystę
— powiedział ks. Bp Stefanek.
Rozmawialiśmy też o idei „kościoła otwartego” lansowanej przez autorów tygodnika i inne katolewicowe środowiska. Biskup Stefanek nie ma co do nich najmniejszych wątpliwości.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/267370-tygodnik-powszechny-musi-odpowiedziec-za-zgorszenie-czas-powtorzyc-slowa-bp-stefanka-kosciol-otwarty-to-jedno-z-najwiekszych-klamstw-to-proba-rozbicia-kosciola-od-srodka?strona=1