"Umiłowanie ubóstwa, dystans do dóbr materialnych, przyda się każdemu". Fragment biografii Abpa Józefa Michalika

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Och, jakże pragnę Kościoła ubogiego i dla ubogich

— wyznał wiosną 2013 roku papież Franciszek podczas swego pierwszego spotkania z dziennikarzami. Te słowa papieża oraz jego późniejsze wypowiedzi na temat ubóstwa, a także gesty, m.in. używanie do przemieszczania się po Rzymie popularnego samochodu ford focus, wywołały lawinę życzliwych papieżowi komentarzy. Polskie media wykorzystały to do uwypuklenia kontrastu między skromnością następcy św. Piotra a wystawnym życiem polskich biskupów. Na fotografiach w prasie zestawiano Dom św. Marty, w którym mieszka Franciszek, z biskupimi pałacami w naszym kraju. Pokazywano stary model papieskiego renault i mocno z nim kontrastujące luksusowe limuzyny biskupów.

Na zarzuty o zbyt rozrzutny styl życia hierarchów odpowiadał także ówczesny przewodniczący polskiego Episkopatu. W artykule w „Niedzieli” Michalik pisał, że medialny obraz papieża jest trochę „kremówkowy”, co spłyca autentyzm jego przesłania. Przyznawał przy tym, że umiłowanie ubóstwa, dystans do dóbr materialnych, przyda się każdemu, „ale media komercyjno-ideologiczne próbują walczyć z rzekomo bogatym Kościołem przy pomocy Papieża”. „Na pewno nie godzi się posługiwanie luksusem, skoro żyjemy z ofiar wiernych. Luksusem jednak dziś już nie jest ani sprawny samochód, ani komputer, bo to narzędzia pracy. Luksusem dziś byłby np. koń, którego ksiądz pielęgnuje dla snobizmu” - pisał.

Kilka miesięcy później w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” mówił, że w jego diecezji księża mają na życie znacznie mniej niż średnia krajowa. „Jestem pewien, że żaden z księży czy wiernych diecezji przemyskiej nie powie też o mnie, iż żyję ponad stan, a jeśli powie, jestem gotowy do uczciwej rozmowy” - wyjaśniał i dodawał, że Ojciec Święty wytyka ostentacyjne bogactwo, ale podkreśla też, że „ksiądz i biskup ma prawo do sprawnego samochodu”. Co ciekawe, te same media, które w 2013 roku pisały o bogactwie polskich biskupów, trzy lata wcześniej nie mogły wyjść z podziwu nad listem abpa Józefa Michalika do księży z okazji rozpoczynającego się adwentu. Cały kilkustronicowy list poświęcony był… ubóstwu.

Bardzo mnie niepokoi mentalność pewnej części naszych duchownych w Polsce, bo uważam, że boją się zejść głębiej, wolą pozostać na powierzchni i wmawiają sobie i innym, że wszystko jest dobrze. A nie są to jacyś duchowni obłudnicy czy księża o podwójnym obliczu. Są poprawni i za takich są powszechnie uważani - pisał wówczas Michalik. - Ich stosunek do pieniądza, do »mieszkania na starość«, do oszczędności na »czarną godzinę« niestety, nieubłaganie ich zdradza. Jakie to szczęście, że wokół siebie widzimy jeszcze ciągle tylu księży ubogich, ascetycznych, promieniujących wolnością od lęków o materialną »przyszłość«!” - uzupełniał i odwołując się do społecznej encykliki Jana Pawła II Sollicitudo rei socialis, dodawał, że „zło nie polega na »mieć« jako takim, ale na takim »posiadaniu«, które nie uwzględnia jakości i uporządkowanej hierarchii posiadanych dóbr.

Według metropolity przemyskiego korzystanie z solidnych sprzętów czy troska o godny, ale nie ekstrawagancki wygląd kościoła i plebanii nie wykracza przeciwko ubóstwu duchowemu.

Sprawny samochód (ale nie luksusowy ani najnowszy model) w parafii z dojazdowymi kościołami filialnymi jest u nas koniecznością, ale zafałszowaniem byłoby domagać się od ludzi, aby przywozili i odwozili księdza do kościoła dojazdowego, podczas gdy on oszczędza własny samochód

— tłumaczył.

Dodawał, że każdy ksiądz utrzymujący się z ofiar wiernych ma obowiązek dzielić się otrzymanym dobrem z potrzebującymi. I jeśli nawet przez całe swoje kapłańskie życie o tym nie pamiętał, powinien choćby zgromadzone dobra oddać na seminarium duchowne, dom dla księży emerytów lub rozdać je biednym. „Przeznaczanie dalszym i bliższym krewnym jest w tym wypadku - według mego przekonania - zwykłą nieuczciwością i brakiem wrażliwości sumienia, chyba że wśród tychże spadkobierców jest człowiek chory, niepełnosprawny, autentycznie potrzebujący wsparcia” - napominał, wzywając też do rezygnacji z ustalania jakichkolwiek cenników za posługi duszpasterskie: „Ofiara składana przy tych okazjach musi pozostać »ofiarą«, a nie taksą czy »ceną« za posługę”. […]

List z 2010 roku nie był jednak pierwszym wystąpieniem publicznym metropolity przemyskiego w sprawie stylu życia księży i ich zadań wobec wiernych ani też pierwszą tak mocną wypowiedzią na temat prostoty i ubóstwa. Już w lipcu 1994 roku - a więc rok po przyjściu do Przemyśla - Michalik napisał list do kapłanów. Wśród problemów, które wówczas dostrzegał w środowisku duchownych, szczególnie uwypuklał sprawy ubóstwa, jedności kapłańskiej i pomocy najbiedniejszym. Przyznawał, że refleksje te zaobserwowane lub przeżyte osobiście w środowisku kapłańskim pisał dość długo, ale chodziło mu o pokazanie przyczyn, przestrzeganie i szukanie dróg wyjścia.

Ważną jest też sprawą […], abyśmy nie zamknęli oczu na biedniejszych od nas, zwłaszcza na dzieci osierocone bądź półsieroty, na dzieci z rodzin dotkniętych alkoholem. One szczególnie potrzebują czynnej miłości, bez której nie ma wzrostu uczuć ani wzrostu duchowego - stwierdzał. - Nie tłumaczmy się przed sobą, że kasy nasze są puste, bo to puste jest pewnie serce. Dla tych najbiedniejszych trzeba organizować pomoc tworząc całą strukturę (zespół charytatywny), pukając do ludzkich sumień. Ludzie są lepsi, niż myślimy, na pewno przyjdą z pomocą.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

123
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych