W PE uczczono pamięć o Żołnierzach Wyklętych. „Wśród słuchaczy byli goście z zagranicy, którzy po raz pierwszy słyszeli, że coś takiego było jak druga konspiracja”. ZOBACZ ZDJĘCIA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. materiał prasowy/grupa ECR
Fot. materiał prasowy/grupa ECR

W związku ze zbliżającym się Dniem Żołnierzy Wyklętych z inicjatywy Anny Fotygi w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się konferencja poświęcona pamięci Niezłomnych. W wydarzeniu wzięli udział m.in. Marek Franczak, syn ostatniego partyzanta Józefa Franczaka „Lalka”, jak również naukowcy - prof. Krzysztof Szwagrzyk, prof. Tadeusz Wolsza, prof. Piotr Nowiński, dr Piotr Kardela oraz publicyści Leszek Żebrowski, Tadeusz Płużański oraz Dariusz Jarosiński. Wydarzeniu towarzyszył koncert zespołu Forteca.

Konferencję rozpoczęto od uhonorowania laureatów konkursu dla młodzieży „Pomorscy konspiratorzy - Żołnierze Wyklęci” zorganizowanego przez Annę Fotygę. Prof. Piotr Niwiński w tym kontekście przypomniał m.in. działalność na Pomorzu V Wileńskiej Brygady pod dowództwem mjra Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.

Było ich 39. Byli w stanie przywrócić nadzieję, podnieść na duchu północną Polskę. Wśród nich były takie postaci jak Danuta Siedzikówna czy Jan Urbanowicz. Czy ci ludzie są godni pamięci? To ludzie, którzy oddali własne życie dla wolności nie żądając niczego w zamian

—mówił prof. Niwiński. Podczas konferencji wyemitowano rozmowę z kapitanem Józefem Rusakiem ps. „Bylina”, Żołnierzem V Brygady Zygmunta Szendzielarza - „Łupaszki”.

To był dowódca dosłownie niesamowity, był niezwykle przewidujący. Wiedział kiedy najlepiej atakować, a także kiedy to my  zostaniemy zaatakowani

—opowiadał kapitan Rusak, podając konkretne przykłady walki z niemieckim i sowieckim okupantem.

Jak Łupaszko dowodził to byłem pewny, że  nic nam nie stanie się. […] Uważaliśmy że jest on niezwyciężony

—dodał „Bylina”. Józef Rusak wspominał także spotkania z Danutą Siedzikówną „Inką”, podkreślając jej głęboką wiarę oraz powszechną sympatię, jaką budziła. Leszek Żebrowski w swoim wystąpieniu wskazywał, że jeszcze przed zakończeniem II wojny na terenie Polski rozgorzało powstanie antykomunistyczne, w którym wzięło udział 200-250 tys. osób.

Kilkadziesiąt tysięcy z nich działało w ugrupowaniach partyzanckich. Wszędzie tam, gdzie działali, mieli oni poparcie miejscowej ludności. Było to dla nich naturalne zaplecze logistyczne, polityczne i moralne. W miarę ponoszonych strat osobowych, do oddziałów partyzanckich napływali ochotnicy, kontynuując walkę. Bez tego nie mogliby się długo utrzymać w terenie, nie mając zaplecza w postaci konspiracyjnych kwater, szpitali, punktów łączności, siatek wywiadowczych, dostaw żywności itp. A za samo współdziałanie z niepodległościową partyzantką lub okazanie jej jakiejkolwiek pomocy groziły ze strony komunistów drakońskie kary wieloletniego więzienia, a nawet kara śmierci

—mówił publicysta. Jak mówił prof. Tadeusz Wolsza, w latach 1944 – 1956 przez stalinowskie więzienia i obozy w Polsce przeszło od miliona do miliona czterystu tysięcy osób, Zdaniem prof. Wolszy ok. 30-35 proc. z nich stanowili więźniowie polityczni.

Specjaliści badający historię powojennego więziennictwa w Polsce są skłonni przyjąć za wielce prawdopodobną liczbę około ćwierć miliona więźniów politycznych, w tym żołnierzy niezłomnych, skazanych za działalność antykomunistyczną w latach 1944 – 1956

—mówił prof. Wolsza, dodając, iż kolejne kilka tysięcy więźniów politycznych skazanych zostało przez Informację Wojskową, a kolejne tysiące, z orzecznictwa Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym. Członek Rady IPN wskazał, że dysponujemy pewną wiedzą na temat kilku obozów przeznaczonych wyłącznie dla Żołnierzy Wyklętych, nad którymi kontrolę sprawowały sowieckie NKWD i komunistyczny resort bezpieczeństwa (m.in. w Miednikach Królewskich, Bakończycach, Rembertowie, czy Inowrocławiu – Mątwach), w których jednocześnie było przetrzymywanych od kilkuset do kilku tysięcy żołnierzy drugiej konspiracji oraz tych wszystkich, którzy kontestowali sowiecką obecność w Polsce.

Zatrzymani w obozach NKWD byli w wyjątkowo trudnej sytuacji, gdyż oczekiwali na egzekucję lub w najlepszym wypadku na deportacją do Związku Sowieckiego. Całkowita liczba tych więźniów nie jest możliwa do ustalenia. Jak sądzę było ich, dodając obławę augustowską, pomorską i górnośląską, nie mniej niż 160 tys., w tym około 40 – 50 tys. zatrzymanych na wschód od linii Curzona

—mówił prof. Wolsza. Badacz podał także, iż Sowieci zaaresztowali około 12 - 13 tys. Polaków za działalność niepodległościową w konspiracji wojskowej. W sumie liczbę wszystkich aresztowanych, przebywających w różnego rodzaju miejscach odosobnienia, z deportowanymi włącznie, prof. Wolsza oszacował na około ok. 510 tys. osób.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

123
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych