Komentarzy na temat imprezy prezydenta z udziałem "Gazety Wyborczej" i radiowej Trójki wokół czekoladowego "orła" ciąg dalszy. O infantylizmie establishmentu i czekoladowym "patriotyźmie" z kryptoreklamą w tle rozmawiamy z pisarzem Marcinem Wolskim.
wPolityce: Jak się podoba panu to coś - zwane przez niektórych „Wielkim Gonzo“ z Muppet Show, czy mrówkojadem, a przez uczestników pochodu z prezydentem – zwane orłem?
Marcin Wolski: Niezbyt mi się podoba. Nie przepadam za mieszaniem konwencji. Nie lubię mieszania ornitologii z cukiernictwem.
A czy wypada Prezydentowi RP uczestniczyć w takich imprezach?
Wydaje mi się, że jest tu już za wiele grzybów w barszczu. Oczywiście prezydent może okazywać ludzką twarz, wpadając na jakieś wydarzenia artystyczne i happening... Ale jednak, gdy już ten happening jest ryzykowny jeśli chodzi o wartości patriotyczne, które tenże prezydent ma uosabiać. Jeśli prezydent byłby na studniówce w szkole i zatańczył z nią, to w porządku, bo jest w konwencji półprywatnej. Polecam mój wiersz, który opublikowałem w „Gazecie Polskiej”:
Mowa-trawa w mediach,
zabiegi, parady
- wszystko na cześć orła, co jest z czekolady.
Z czekolady serca,
z czekolady wszystko,
cała nasza piękna, słodka rzeczywistość.
Z czekolady władza,
co na miarę marzeń,
choć jakby ją podgrzać
- szybko się rozmaże.
Z czekolady Polska,
niech sąsiedzi wiedzą,
że będziemy smaczni,
jeżeli nas zjedzą.
Zaś Putin Tuskowi
stwierdził prosto w oczy:
"Oczywiście
- Orzeł może...
nam podskoczyć".
Skąd według pana takie nastroje w Polsce u niektórych środowisk, aby sobie robić szopki z poważnych rzeczy?
Korzeni tego jest dużo. Z jednej strony może to być wrodzony brak kultury. Z drugiej strony ta niepoważność, która zaczyna ogarniać całą kulturę Zachodu. Dorośli zaczynają udawać młodzież, wszystko ma być fajne, wszystko ma być luzackie. Jakiś czas temu, gdy król rozwodził się, to rezygnował z korony, aby ożenić się z rozwódką (Edward VIII, król Wielkiej Brytanii, w 1936 abdykował z powodu chęci poślubienia amerykańskiej rozwódki – przyp. red.). Obecnie król mógłby uprawiać bigamię, mieć męskiego partnera i jeszcze parę innych dewiacji i byłoby wszystko w porządku. Siat generalnie zniepoważniał, a my usiłując włączyć się do głównego nurtu –nam to nie wychodzi.
A jak pan ocenia fakt, że prezydent idąc w pochodzie z tym mrówkojadem udającym orła, bierze udział w kryptoreklamie Wedla?
Gdyby ten Wedel był polską firmą, to można by to pochwalić. Natomiast Wedel jest dawno sprzedany, jak wszystko, w związku z tym to już nie jest kryptoreklama Wedla, tylko jakiejś firmy, która się pod Wedla podszyła. Gdyby jeden z poprzedników Bronisława Komorowskiego – Aleksander Kwaśniewski, wystąpił w reklamie Polmosu, to byłaby to zgodność formy i treści. Natomiast obecnie to jest praca na rzecz obcego kapitalisty, który kupił fabrykę Wedla.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/156612-nasz-wywiad-marcin-wolski-o-prezydenckim-marszu-z-czekoladowym-mrowkojadem-to-praca-na-rzecz-obcego-kapitalisty-ktory-kupil-fabryke-wedla