Większość niemieckich elit nie rozumie, jak głęboki jest gniew klasy robotniczej i średniej na zadowolony z siebie, oderwany od rzeczywistości i skupiony na własnych interesach i ideologiach establishment polityczny - mówi w rozmowie z PAP amerykański ekspert ds. gospodarczych Thomas O’Donnell, komentując pierwsze w historii zwycięstwo kandydata prawicowej partii AfD w wyborach na nadburmistrza.
W ciągu ostatnich pięciu lat liberalne think tanki w Berlinie, a także w Brukseli i Waszyngtonie oraz większość niemieckich ekspertów akademickich potępiała wzrost popularności skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Jednak zasadniczo postrzegali to jako zjawisko charakterystyczne dla dawnej NRD. Uspokajali wszystkich - i samych siebie - że ugrupowanie to nigdy nie przekroczy tam 20 proc., a na zachodzie kraju zawsze będzie osiągać zaledwie kilka procent poparcia w wyborach
— przypomina O’Donnell.
Powaga sytuacji
Większość z nich nadal nie rozumie, jak głęboki jest gniew klasy robotniczej i średniej na zadowoloną z siebie, oderwaną od rzeczywistości i skupioną na własnych interesach i ideologiach klasę polityczną. Zawstydzanie zwykłych pracowników, rolników i biznesmenów za wszystko: od polityki zagranicznej, po transformację energetyczną przez recytowanie w kółko frazesów o „zrównoważonym rozwoju”, „ekologii” w końcu osiągnęło swój punkt krytyczny
— diagnozuje ekspert.
Jego zdaniem, skłócona, eklektyczna koalicja rządząca Niemcami najwyraźniej nie jest już w stanie udźwignąć ciężaru odpowiedzialności za gospodarkę, politykę zagraniczną i wewnętrzną. Symbolem politycznego bałaganu jest to, że nawet dwoje liderów partii Zielonych i ich ministerstwa są ze sobą „w stanie wojny”.
W wyborach dwa lata temu obrzydzenie znacznego odsetka ludzi tradycyjną koalicją partii SPD i CDU, kierowaną przez Angelę Merkel, doprowadziło do poszukiwania alternatywy. Większość nie chciała wtedy pójść za skrajną prawicą lub skrajną lewicą. Wynieśli więc do władzy rzekomo liberalnych Zielonych, którzy objęli trzy kluczowe ministerstwa. Zieloni tymczasem dostrzegli w tym ostatnią okazję do przeforsowania swojej maksymalistycznej, fundamentalistycznej polityki w zakresie odnawialnych źródeł energii, przy niewielkiej debacie publicznej lub parlamentarnej
— analizuje Thomas O’Donnell.
Zadekretowano zatem, że 2 proc. powierzchni Niemiec zostanie pokryte gigantycznymi wiatrakami; ułożonych zostanie 9,7 tys. km nowych rurociągów wodorowych - to długość wszystkich rosyjskich głównych rurociągów z północno-zachodniej Syberii do Europy; piece gazowe nie będą wymieniane w przypadku awarii, tylko trzeba będzie instalować drogie nowe pompy ciepła wymagających często poważnych renowacji izolacji, co nagle sprawiło, że wiele wiejskich domów straciło wartość; wszelkiego rodzaju zakazy dotyczące samochodów spalinowych
— wylicza ekspert.
A z drugiej strony, niespodziewanie wycofano dotacje na samochody elektryczne z powodu kryzysu budżetowego, podobnie jak dotacje na ogrzewanie domów. Zlikwidowano nawet ulgi podatkowe dla rolników na ciągniki z silnikiem diesla. Kryzys deindustrializacji trwa w najlepsze. Efekt? Liberalna klasa średnia niemal z dnia na dzień stała się głównym wsparciem wyborczym tego, co coraz częściej postrzegane jest jako jedyna +Alternatywa+ dla Niemiec
— tłumaczy.
Groźne powiązania
Jak podkreśla, w AfD rzeczywiście są osoby takie jak jej lokalny przywódca w Turyngii, Bjoern Hoecke, który flirtuje z neonazistami.
Zwłaszcza w mniejszych miastach wyborcy widzą, że większość działaczy AfD to długoletni lokalni politycy, byli członkowie prawego skrzydła CDU, lub nawet skrajnie lewicowej Die Linke oraz nowi ludzie +spoza układu+. Główną odpowiedzialność za ich popularność ponosi porażka mainstreamowego politycznego establishmentu i ekspertów politycznych w rozwiązywaniu rzeczywistych problemów ludzi. Wszystko to jest „prezent dla AfD”, jak powiedziała niedawno współprzewodnicząca tej partii pani Alice Weidel
— podsumowuje Thomas O’Donnell.
Thomas O’Donnell jest amerykańskim ekspertem ds. energetyki i rozwoju gospodarczego z waszyngtońskiego think-tanku Wilson Center. Mieszka w Berlinie, wykłada na Wolnym Uniwersytecie Berlińskim (FU Berlin).
17 grudnia 53-letni Tim Lochner wygrał drugą turę głosowania w Pirnie w Saksonii przeciwko rywalom z CDU i Wolnych Wyborców. Tym samym AfD wygrała pierwsze wybory na nadburmistrza (Oberbuergermeister) w Niemczech. Lochner jest bezpartyjny, ale kandydował z poparciem AfD.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/676179-napiecia-w-niemczech-gleboki-gniew-klasy-robotniczej