W piątek mija 100 dni od początku inwazji Rosji na Ukrainę, czyli ogłoszenia przez prezydenta Władimira Putina „specjalnej operacji wojskowej” mającej na celu „demilitaryzację i denazyfikację Ukrainy”. Oficjalnym celem Kremla jest obecnie podbój całego Donbasu. Najtrudniejsza sytuacja panuje obecnie w Siewierodoniecku w obwodzie ługańskim.
CZYTAJ TAKŻE:
Walki w obwodach ługańskim i donieckim
Ciężkie walki toczą się o to miasto od zeszłego tygodnia. Wojska rosyjskie, wspierane przez ciężką artylerię, kontrolują obecnie ok. 70-80 proc. Siewierodoniecka. Przejęcie miasta dałoby Rosji de facto kontrolę nad obwodem ługańskim, jednym z dwóch regionów tworzących Donbas, przemysłowe serce Ukrainy.
Postępująca utrata pozycji w obwodzie ługańskim i graniczącej z nim części obwodu donieckiego oraz przede wszystkim przebieg walk o Siewierodonieck świadczą o rosnącym wyczerpaniu obrońców - uważają analitycy warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich. Przypominają też, że część ukraińskich jednostek znalazła się w Donbasie jeszcze przed 24 lutego i nieprzerwanie bierze udział w starciach z agresorem.
Wojska rosyjskie 24 lutego przekroczyły granice Ukrainy od wschodu i południa oraz od północy z terytorium Białorusi. Ukraina została również zaatakowana z okupowanego przez Rosję od 2014 roku Krymu i kontrolowanej przez zależnych od Moskwy separatystów części Donbasu.
Po wycofaniu się w marcu z okolic Kijowa i z północnej Ukrainy siły rosyjskie skoncentrowały się na Donbasie we wschodniej części kraju. Wojsko rosyjskie w połowie maja ostatecznie przejęło kontrolę nad Mariupolem w obwodzie donieckim, kiedy ostatni obrońcy ukraińscy poddali się po zaciekłym oporze. Rosjanie zapewnili sobie pomost lądowy między Donbasem a Krymem, który Ukraińcom będzie trudno wyzwolić, a Rosjanom równie trudno będzie spacyfikować - komentuje dziennik „The Times”.
Według Kijowa siły rosyjskie zamierzają zająć Siewierodonieck i pozostałe części obwodu ługańskiego, które jeszcze są pod kontrolą ukraińską.
Straty wśród ukraińskich i rosyjskich sił
Ciężkie walki we wschodnich regionach Ukrainy, gdzie Rosja może łatwiej zaopatrywać swoje wojska, odbijają się na siłach ukraińskich. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że każdego dnia może ginąć od 60 do 100 żołnierzy ukraińskich. Bardzo rzadko jednak władze tego kraju wypowiadają się na temat strat wśród własnych sił zbrojnych. Różne źródła szacują, że zginąć mogło od kilku do kilkunastu tysięcy ukraińskich żołnierzy.
Według brytyjskich szacunków Rosja straciła prawdopodobnie około 14-15 tys. żołnierzy. Pentagon oszacował z kolei straty rosyjskie m.in. na blisko 1000 czołgów i ponad 350 systemów artyleryjskich.
Linia frontu ciągnie się obecnie przez ponad 1000 kilometrów, a prawie 125 tys. km kw., czyli jedna piąta Ukrainy, znajduje się pod kontrolą okupantów - poinformował Zełenski. Prezydent dodał, że ok. 3 tys. km kw. kraju zanieczyszczono minami i niewybuchami.
Zagrożenie dla cywili
Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka podało, że od początku inwazji na Ukrainie zginęło 4113 cywilów, w tym 262 dzieci, a 4916 zostało rannych; ofiary pochodzą przede wszystkim z obwodów donieckiego i ługańskiego - 2337 zabitych i 2808 rannych. Większość zginęła w wyniku ostrzału rakietowego i z ciężkiej artylerii. Rzeczywista liczba ofiar jest prawdopodobnie znacznie wyższa i może sięgać nawet 27 tys., jeśli potwierdzą się szacunki dotyczące ofiar pochodzących z Mariupola.
Od początku inwazji ponad 6,8 mln uchodźców uciekło z Ukrainy, m.in. 3,6 mln do Polski, 990 tys. do Rumunii, 680 tys. na Węgry, 480 tys. do Mołdawii i 460 tys. na Słowację - poinformowała w niedzielę ONZ. Wśród krajów niegraniczących z Ukrainą najwięcej uchodźców przyjęły Niemcy (ponad 710 tys.), Czechy (360 tys.) i Bułgaria (270 tys.). Większość uchodźców stanowią kobiety, dzieci i osoby starsze. Kolejne 8 mln osób zostało przesiedlonych na terytorium Ukrainy.
Ponieważ walki są teraz w dużej mierze ograniczone na wschodzie, ponad milion ukraińskich uchodźców wróciło już do domów. Ponad 5 milionów pozostaje za granicą, co stanowi największy kryzys przesiedleńczy w XXI wieku.
Rosjanie zaangażowali w wojnę blisko 170 tys. członków personelu wojskowego, z czego obecnie na Ukrainie przebywa ok. 100 tys. żołnierzy Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej i tzw. milicji ludowych separatystów oraz kilkanaście tysięcy żołnierzy Rosgwardii. Według strony ukraińskiej liczba obrońców wynosi łącznie 450 tys. żołnierzy wszystkich formacji, w tym Obrony Terytorialnej i Gwardii Narodowej.
Udokumentowane rosyjskie zbrodnie wojenne w Ukrainie obejmują m.in. masowe zabójstwa, tortury, gwałty, grabieże, ataki na cele cywilne takie jak osiedla mieszkaniowe, szkoły, szpitale i korytarze humanitarne oraz stosowanie amunicji zabronionej przez konwencję genewską np. bomb kasetowych.
Oprócz tego od początku agresji do Federacji Rosyjskiej deportowano ok. 1,4 mln Ukraińców, w tym 232 tys. dzieci. Po pobycie w obozach filtracyjnych utworzonych na terytoriach okupowanych ludzie ci są stopniowo przewożeni w głąb Rosji.
Rosjanie liczą na wymęczenie Ukraińców
Obecna faza to wojna na „zmęczenie przeciwnika” – mówią PAP analitycy wojskowości po 100 dniach wojny. Rosjanie ograniczyli teren wojny i – przynajmniej na razie – swoje cele. O dalszych losach konfliktu mogą zadecydować zasoby obu stron, morale obrońców i ciężki sprzęt z Zachodu.
W stosunku do pierwszych dni i tygodni konfliktu Rosjanie zredukowali swoje cele i teren, na którym działają. Trwa wojna, którą można określić jako pozycyjną, a aktywność skupia się obecnie przede wszystkim w obwodzie ługańskim, w Siewierodoniecku i jego okolicach, na łuku rzeki Doniec
— uważa redaktor naczelny Nowej Techniki Wojskowej Mariusz Cielma.
Jeszcze w kwietniu władze ukraińskie, spodziewając się rosyjskiej ofensywy i obserwując przegrupowanie sił agresora, zapowiadały „wielką bitwę o Donbas”, ostrzegając, że będą to ciężkie i długotrwałe walki. Te prognozy potwierdziły się. Rosjanie tygodniami atakowali wzdłuż całej linii styczności w obwodach ługańskim i donieckim, a obecnie koncentrują się na pozostałej pod kontrolą Ukrainy części obwodu ługańskiego. Atakują również cele w obwodzie donieckim.
Rosjanie wykorzystują taktykę miażdżenia ogniem artyleryjskim. Wobec zdecydowanie mniejszych zasobów artyleryjskich po stronie obrońców udaje im się posuwać do przodu
— mówi PAP Marek Świerczyński, szef działu bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych w Polityce Insight.
Chociaż Rosjanie w ostatnich dniach chwalili się „sukcesami”, m.in. wejściem do Siewierodoniecka w obwodzie ługańskim, to, jak podkreśla Mariusz Cielma, w stosunku do pierwotnych zamierzeń, Moskwa wielokrotnie redukowała cele swoich działań, przynajmniej te, o których można było wnioskować, analizując przebieg walk.
Od zamiaru wejścia do Kijowa i przejęcia kontroli politycznej nad całym krajem, punkt ciężkości, przesunął się najpierw na cały Donbas (obwody doniecki i ługański), a obecnie wydaje się, że najbliższym celem Moskwy jest zajęcie całości obwodu ługańskiego
— uważa Cielma.
Nie mogąc dojść do Kijowa od północy, zarówno ze swojego terytorium, jak i z Białorusi, siły rosyjskie wycofały się na przełomie marca i kwietnia z obwodów kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego. Obecnie Rosjanie okupują część terytoriów na południu, zajętych stosunkowo szybko jeszcze na początku wojny, niemal cały obwód ługański i część donieckiego, a także charkowskiego.
Znaczenie dostaw ciężkiego sprzętu na Ukrainę
Na ostatnim etapie konfliktu Rosjanom nie udało się zamknięcie w kotle sił ukraińskich w rejonie Siewierodoniecka i wydaje się, że Ukraińcy stopniowo wycofują się z tego miasta, by nie powtórzyć tragicznego scenariusza z Mariupola, gdzie ukraiński garnizon został otoczony przez Rosjan.
„Prawdopodobnie siły ukraińskie stopniowo się wycofają w głąb swoich pozycji i stamtąd będą prowadzić kolejny etap obrony” - ocenia Świerczyński.
Również Cielma przewiduje, że jeśli Rosjanie zajmą Siewierodonieck, kolejnym punktem ich ataku będzie Lisiczańsk w obwodzie ługańskim, a dalej – prawdopodobnie – będą się przygotowywać do ofensywy na pozostałą pod kontrolą Ukrainy cześć obwodu donieckiego.
Dla dalszego przebiegu konfliktu, jak zaznacza Świerczyński, kluczowe będzie to, czy dość szybko i w odpowiedniej ilości dotrą na Ukrainę dostawy ciężkiego sprzętu, w tym zapowiedziane już przez USA wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe HIMARS i brytyjskie systemy MLRS oraz – ewentualnie – podobny sprzęt od innych państw zachodnich.
Dostawy takiego ciężkiego uzbrojenia o zasięgu do 80 km to zupełnie nowy etap wsparcia Zachodu dla Ukrainy i ważny sygnał, ale by dotarły na front potrzebny jest czas, w tym na przeszkolenie ukraińskich żołnierzy. Obecnie Ukraina nie posiada odpowiedniego sprzętu, by ekwiwalentnie odpowiadać Rosjanom
— mówi Świerczyński.
Ukraina nie ma na razie wystarczających sił, by przejść do ofensywy, którą zapowiadała na czerwiec, a i Rosjanie są już zbyt osłabieni, by dokonać na froncie decydujących zmian
— dodaje Cielma.
Trwa bardzo brutalna wymiana ciosów, a strona rosyjska, choć również poniosła duże straty, gra na „wyniszczenie” przeciwnika, licząc, że w końcu dostanie swoją szansę, że nastąpi kryzys po stronie ukraińskiej, który można będzie wykorzystać
— dodaje Cielma.
Zwraca uwagę, że Rosjanie sięgają po zeskładowany stary sprzęt, m.in. radzieckie czołgi T-62, które już kilka lat temu miały być wycofane z uzbrojenia armii. To potwierdza informacje o dużych stratach poniesionych w dotychczasowych działaniach zbrojnych.
Strona ukraińska mówi o zniszczeniu ponad 1300 rosyjskich czołgów. Amerykanie podają liczbę trochę mniejszą, około tysiąca, ale to i tak jest bardzo dużo jak na nieco ponad trzy miesiące wojny
— zaznacza analityk.
W ostatnich dniach prezydent Ukrainy przyznał, że codziennie ginie od 60 do 100 ukraińskich żołnierzy, a ok. 500 odnosi rany. Rosjanie swoich strat od dawna nie komentują, a według danych ukraińskich zginęło ich już ponad 30 tys. Nawet biorąc pod uwagę, że są to dane zawyżone, rosyjskie straty są bardzo duże.
Analitycy, w tym projekt śledczy Conflict Intelligence Team (CIT), mówią o dużych stratach osobowych w rosyjskiej armii, które trudno będzie uzupełnić, niskim morale i rosnącej niechęci żołnierzy do udziału w walkach. Starszy i mniej skomplikowany sprzęt może być wprawdzie łatwiejszy w obsłudze dla nowych „rekrutów”, ale niekoniecznie zapewni odpowiedni poziom walki.
Rosjanie mają dużo sprzętu i niewystarczającą ilość ludzi, a Ukraińcy na odwrót – mają żołnierzy, lecz nie dość sprzętu, którym mogliby walczyć
— podkreśla Świerczyński.
Jak długo potrwa wojna?
Analitycy wojskowości, w tym rozmówcy PAP, przewidują, że wojna na Ukrainie może potrwać jeszcze długo.
Jeśli ktoś zapyta, czy wojna potrwa kolejne sto dni, to powiem, że na pewno. Czy potrwa do końca roku? Zapewne. Czy będzie się ciągnąć jeszcze kilka lat – jest to prawdopodobne
— mówi Świerczyński.
Rosjanie nie deklarują swoich długofalowych celów, ale na pewno chcą zająć co najmniej całe obwody ługański i doniecki. Z kolei władze ukraińskie jasno mówią, że nie ma mowy o ustępstwach terytorialnych. W tej sytuacji, również wobec faktu, że obecnie nie toczą się żadne rozmowy pokojowe, należy oczekiwać, że ten konflikt będzie trwał
— ocenia Cielma.
Rosja nie osiągnęła na Ukrainie żadnego strategicznego celu
Rosja osiąga taktyczne sukcesy w Donbasie, ale żaden z jej strategicznych celów nie został zrealizowany, a ewentualny jakikolwiek sukces będzie wymagał ogromnych nakładów i zapewne zajmie jeszcze sporo czasu - przekazało w piątek brytyjskie ministerstwo obrony.
Dziś mija setny dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Siły rosyjskie nie zdołały osiągnąć początkowych celów, jakimi było zajęcie Kijowa i ukraińskich ośrodków władzy. Silny opór ukraiński i nieudana próba zabezpieczenia lotniska w Hostomlu w ciągu pierwszych 24 godzin doprowadziły do odparcia rosyjskich działań ofensywnych. Po niepowodzeniu początkowego planu, w wyniku błędnych założeń planistycznych i słabej realizacji taktycznej, Rosja dostosowała swój plan operacyjny, koncentrując się na Donbasie
— przypominano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
Rosja obecnie osiąga sukces taktyczny w Donbasie. Siły rosyjskie wygenerowały i utrzymały impet i obecnie wydają się mieć inicjatywę nad ukraińskim oporem. Rosja kontroluje ponad 90 proc. obwodu ługańskiego i prawdopodobnie zakończy przejmowanie nad nim kontroli w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Rosja osiągnęła te ostatnie sukcesy taktyczne znaczącym kosztem w zasobach oraz dzięki skoncentrowaniu sił i ognia na jednym elemencie całej kampanii. Rosja nie była w stanie wykonać manewru lub ruchu na innych frontach lub osiach, z których wszystkie przeszły do defensywy. W porównaniu z pierwotnym planem Rosji, żaden z celów strategicznych nie został osiągnięty. Osiągnięcie przez Rosję jakiegokolwiek sukcesu będzie wymagało dalszych ogromnych nakładów sił i sprzętu i prawdopodobnie zajmie jeszcze sporo czasu
— wskazano.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/601186-100-dni-wojny-rosjanie-licza-na-wymeczenie-ukraincow