Wczoraj w dniu Święta Konstytucji 3 maja w Parlamencie Europejskim odbyła się debata dotycząca wysłuchania na mocy art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE), dotyczącego Polski i Węgier.
To już kolejna debata dotycząca praworządności w Polsce wprowadzona do porządku obrad PE na wniosek dwóch głównych frakcji zrzeszających europosłów z Platformy i Lewicy, którzy w dalszym ciągu realizują strategię przyjętą pod koniec 2015 roku przez ówczesnego przewodniczącego PO, Grzegorza Schetynę, a która brzmiała „ulica i zagranica”.
Instytucje europejskie są w coraz trudniejszej sytuacji, opozycja w Polsce naciska na nie, aby „szykanowały” rząd Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast kluczowa rola Polski we wszechstronnym wspieraniu Ukrainy powoduje, że coraz trudniej przychodzi im blokować środki finansowe dla naszego kraju.
Wczorajsza debata, choć trwała tylko godzinę, była okazją do szkalowania dobrego imienia naszego kraju i robili to bez żadnego zażenowania zarówno reprezentujący KE, komisarz Didier Reynders jak i posłowie głównych frakcji zasiadających w parlamencie Europejskim.
Komisarz Reynders pozwolił sobie nawet na uwagę, której wydźwięk był mniej więcej taki, że „nie możemy zwracać uwagi Rosji jeżeli chodzi o przestrzeganie prawa w sytuacji kiedy w swoim gronie mamy Polskę i Węgry, które mają kłopoty z praworządnością”.
W sytuacji, kiedy żołnierze rosyjscy masowo mordują ludność cywilną na terenie Ukrainy, porównywanie przez unijnego komisarza, przestrzegania prawa przez Rosję oraz przez Polskę i Węgry jest doprawdy tak skandaliczne, że dosłownie zapiera dech w piersiach.
Głos w debacie w imieniu S&D zabierała także pochodząca z Niemiec, wiceprzewodnicząca PE Katarina Barley, ta od „głodzenia Polski Węgier”, a wiec blokowania środków finansowych dla obydwu krajów pochodzących zarówno z unijnego budżetu jak Krajowych Planów Odbudowy (KPO).
To wręcz skandal, że niemiecka posłanka wywodząca się z ugrupowania, z którego pochodzi obecny kanclerz tego kraju Olaf Schulz, blokujący zarówno kolejne pakiety sankcyjne dotyczące Rosji jak i dostawy ciężkiego uzbrojenia dla Ukrainy, próbuje napominać kraj, który stał się centrum wszelkiej pomocy dla naszych wschodnich sąsiadów.
Ale okazało się, że polskim europosłom z Lewicy, nie przeszkadzało wystawienie do tej debaty takiej europosłanki, która wcześniej sugerowała „zagłodzenie” finansowe Polski i Węgier, co więcej stała się jej główną „moralizatorką”.
Ta debata, zostanie zwieńczona kolejną rezolucją PE (już 4 z kolei w tej kadencji) dotyczącą Polski i Węgier, która zostanie zapewne przyjęta zdecydowaną większością głosów w najbliższy czwartek.
Jej projekt przygotowany przez 5 grup politycznych (EPL, S&D, Renew, Zielonych i Komunistów), jest oparty na półprawdach i klasycznych face newsach (np. dotyczących ograniczania wolności i praw osób LGBTIQ) i domaga się sankcji na obydwa kraje.
Między innymi w pkt. 11 „wzywa Komisję i Radę do powstrzymania się od zatwierdzania KPO Polski i Węgier do czasu, gdy w pełni zastosują się one do wszystkich zaleceń wynikających z wyroków TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”.
A więc wszystkie zapewnienia polityków Platformy i Lewicy w Polsce, w tym Donalda Tuska, o tym, że dokładają wszelkich starań, aby środki z KPO jak najszybciej trafiły do naszego kraju, są po prostu wierutnym kłamstwem.
W PE europosłowie obydwu formacji ciągle głosują za tym, aby KE w dalszym ciągu blokowała środki dla Polski i to nie tylko ze wspomnianego KPO ale także kolejne transze dotacji dla naszego kraju pochodzące z unijnego budżetu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/597117-kolejna-rezolucja-pe-domagajaca-sie-zablokowania-kpo