W relacjach Rosji i Niemiec „mamy do czynienia ze specyficznym połączeniem ideologii, korupcji i biznesu” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, polsko-niemiecki historyk.
CZYTAJ TAKŻE:
„Jedno to nastroje, a drugie - polityka”
Niemieckie media zaczynają coraz ostrzej krytykować elity polityczne swojego kraju. „Die Welt” wprost przypisuje władzom w Berlinie współodpowiedzialność za masakry w Buczu i Mariupolu. Na ile opinia publiczna jest w stanie wywrzeć presję na władzach Niemiec do zmiany polityki wobec Rosji? Czy Berlin i Moskwę łączy tylko „fatalne zauroczenie”, czy coś więcej? Na ten temat rozmawiamy z prof. Bogdanem Musiałem.
Powiedziałbym, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. „Die Welt” to jednak dość specyficzne medium, ponieważ kluczem są tutaj tzw. media publiczne. A te są tak cenzurowana, że nie przepuszczą tego rodzaju tezy
— mówi historyk, pytany o artykuł „Die Welt”.
Przez dziesiątki lat media publiczne w Niemczech są kontrolowane przez rządzące partie: CDU i SPD i one raczej takiej wersji nie puszczą. Jest to istotne o tyle, o ile, że jednak „Die Welt” ma duży zasięg i wrażenie, jeżeli chodzi o masakrę, jest niezwykle mocne. Z badań opinii publicznej - choć nie wiem do końca, na ile są one wiarygodne- wynika również, że 2/3 mieszkańców było za dostarczaniem Ukrainie broni defensywnej przeciwko Rosji. Teraz z kolejnych badań wynika, że 60 proc. jest już za dostarczaniem broni nie tylko defensywnej, ale nawet i ofensywnej. A to świadczy o tym, jak silne są nastroje. Niestety, jedno to nastroje, a drugie - polityka
— ocenia.
Dziedzictwo „klęknięcia Willy’ego Brandta”
Choć Niemcy - przynajmniej deklaratywnie - potępiają zbrodnicze działania Putina, to z drugiej strony raczej ostrożnie podchodzą do sankcji, które mogą zatrzymać rosyjskiego satrapę. Z kolei burmistrz Berlina oznajmiła dziś, że chce „budować mosty po wojnie na Ukrainie”, dlatego stolica RFN nie zerwie partnerstwa z Moskwą.
Z jakiej jest partii? Oczywiście, SPD
— zwraca uwagę nasz rozmówca.
To nie jest tylko kwestia kanclerza Scholza, prezydenta Steinmeiera czy byłego kanclerza Schroedera. Cała wierchuszka SPD przez ostatnie dziesięciolecia, od końcówki lat 60., w latach 70. i po roku 1980, została ukształtowana w formacie tzw. nowej polityki wschodniej. To jest współpraca gospodarcza Niemiec i dawniej ZSRS, a dziś Rosji. Z jednej strony mamy tu kwestie strategiczne, geopolityczne, a z drugiej - całą tę ideologię
— wskazuje Bogdan Musiał.
W tej ideologii kluczem jest SPD, a potem przejęło ją CDU z panią Angelą Merkel. Jeżeli chodzi o ideologię, to pamiętamy słynne uklęknięcie Willy’ego Brandta. Zrobiono wokół tego tak prymitywną propagandę, rzekomo miało to być cezurą w polityce po 1945 r., która doprowadziła do upadku komunizmu i Muru Berlińskiego. To po prostu bzdura, bo to wówczas stworzono ten sojusz energetyczny między Moskwą a ówczesnymi Niemcami. To, co robili pan Schroeder i pani Merkel, to kontynuacja tej polityki, ale i jej wzmocnienie
— wyjaśnia historyk.
Niezwykle silne są również niemiecko-rosyjskie powiązania gospodarcze.
Niemieckie koncerny osiągały i dalej osiągają na współpracy z Rosją ogromne zyski, których nie śni im się osiągać gdziekolwiek indziej. I wreszcie: czysta, prymitywna korupcja. Wszystkie te trzy elementy ukształtowały niemiecką politykę wobec Rosji i nie jest łatwo to dziś zmienić. Więź między tymi krajami jest silniejsza niż się komukolwiek wydaje
— podkreśla.
Korupcja i „spijanie z dzióbków”
Jeżeli idzie o korupcję, to przypadek Schroedera jest wyłącznie wierzchołkiem góry lodowej. Cała klasa polityczna SPD jest w to uwikłana. W różnych fundacjach rosyjsko-niemieckich zarabia się duże pieniądze. W ambasadzie rosyjskiej w Berlinie - choć teraz może jest trochę spokojniej - odbywały się przyjęcia, na których każdy chciał być. Każdy chciał się tam pokazać, bo to była świetna okazja do „geszeftów”, interesów. Te doroczne spotkania z cyklu „Dialog Petersburski”, gdzie politycy, dziennikarze, intelektualiści z Rosji i Niemiec spijali sobie z dzióbków. To była cała otoczka i szybko tego nie zmienimy. Najszybciej poszło to w opinii publicznej
— mówi nam prof. Musiał.
Dziś pan Frank-Walter Steinmeier łaskawie przyznaje, że Nord Stream 2 było błędem. A co z Nord Stream 1, zbudowanym za jego czasów? Prezydent Niemiec zaczynał karierę, nosząc teczkę za kanclerzem Schroederem. Kiedy ten przegrał już wybory, Steinmeier przejął jego działkę polityki wobec Rosji
— zauważa.
W każdym razie mamy do czynienia ze specyficznym połączeniem ideologii, korupcji i biznesu. Drugiego podobnego przypadku nie znam
— wskazuje.
„To Berlin, nie Budapeszt jest kluczem dla Kremla”
W ostatnim czasie fala krytyki - a przynajmniej w Polsce- spada na premiera Węgier Viktora Orbana. Choć oczywiście jego postawa wobec Ukrainy i bliskie stosunki z Putinem są krytykowane słusznie, to ani nie blokuje on sankcji europejskich, ani nie ma, jak się wydaje, tak silnego głosu w Europie, jak Niemcy. Orban motywuje swoją postawę wobec Rosji obawą o gospodarkę swojego kraju, w podobnym tonie wypowiadają się niemieccy politycy. Czy w tym kontekście możemy powiedzieć, że w oku Orbana tkwi źdźbło, a w oczach Merkel, Schroedera i Scholza- belki?
Nie znam Węgier na tyle dobrze, jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, że Węgry nigdy nie będą odgrywały dla Rosji takiej roli jak Niemcy. Orban tak naprawdę zwrócił się znów w kierunku Putina po brukselskich atakach na Węgry. Szukał sprzymierzeńca i Putin kupił go, jak się wydaje, bardzo tanio. Trudno mi ocenić, natomiast to nie jest porównywalna skala. Klucz dla Kremla to nie Budapeszt, ale Berlin. Bo przecież każdy niemiecki land ma wyższy potencjał gospodarczy niż całe Węgry. Co więcej, Niemcy dysponują technologiami, których Rosja chyba nigdy nie będzie w stanie wypracować. Moskwa otrzymywała te technologie na licencji z takich krajów europejskich, jak Niemcy, Włochy, niestety, tę niesławną rolę mają na koncie także Holendrzy
— odpowiada prof. Bogdan Musiał.
Kluczem są jednak Niemcy, bo tylko ten kraj ma wystarczający potencjał gospodarczy i technologiczny, aby umożliwić Rosji zagospodarowanie surowców. Między obydwoma krajami jest taka symbioza, która zresztą bardzo mocno funkcjonuje również w słowach i deklaracjach zarówno niemieckich, jak i rosyjskich elit gospodarczych i politycznych. Moskwa non stop podkreślała, że Niemcy są dla niej kluczowym partnerem politycznym, geopolitycznym i gospodarczym. Te dwa kraje wzajemnie uzupełniają się i przyciągają
— podsumowuje nasz rozmówca.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/593142-musial-nie-budapeszt-ale-berlin-jest-kluczem-dla-kremla