SŁOWACJA
Słowacki dziennik „Pravda” ocenia w środę, że głosując za kandydaturą Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej, większość socjalistów w europarlamencie nie zachowała się jak „obrażeni” koledzy z niemieckiej SPD i wybrała pragmatyczne rozwiązanie.
Centrolewicowa gazeta pisze też, że Niemka zapowiada przestrzeganie wartości europejskich w równym stopniu co obecny wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans.
Ursula von der Leyen nie jest złym wyborem
— przekonuje komentator gazety Marian Repa. Ocenia, że choć nie kierowała ona żadnym rządem, to zna się na stosunkach międzynarodowych i jest Europejką z przekonania.
Dla niektórych to może za dużo, bo proces integracji europejskiej najchętniej doprowadziłaby do fazy Stanów Zjednoczonych Europy
— wskazuje.
Repa zauważa, że von der Leyen będzie szokiem dla konserwatystów na Słowacji, ponieważ chce walczyć z przemocą wobec kobiet i podkreśla znaczenie konwencji stambulskiej (Słowacja jej nie ratyfikowała).
Była minister obrony w Niemczech wspierała też parytet dla kobiet i „małżeństwa dla wszystkich”. Cóż, są konserwatyści i konserwatyści…
— konstatuje komentator „Pravdy”.
O zatwierdzeniu kandydatury von der Leyen pisze także na łamach centroprawicowego „SME” chadek ze Słowacji, eurodeputowany Ivan Sztefanec. Zwraca on uwagę, że lider Europejskiej Partii Ludowej poparł Niemkę i pracował na rzecz poparcia dla niej w PE.
Jej priorytety i wizje są zgodne z potrzebami Europy: zasadnicze rozwiązanie problemów środowiska, wsparcie małych przedsiębiorstw i likwidacja niepotrzebnych przeszkód (biurokratycznych - PAP), zwiększenie bezpieczeństwa, a także tworzenie infrastruktury i gospodarki cyfrowej
— ocenił.
Sztefanec skrytykował przedstawicieli Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Polska, Słowacja, Węgry), którym nie udało się wprowadzić swojego kandydata na jedną z najważniejszych funkcji w UE, i podkreślił, że realizacja programu przedstawionego przez von der Leyen będzie zależeć od składu Komisji Europejskiej, gdzie ważne portfolia powinny przypaść - jego zdaniem - przedstawicielom Europy Środkowo-Wschodniej.
Europoseł jest też zdania, że PE nie powinien występować wobec Komisji w roli niekonstruktywnej opozycji.
Parlament Europejski ma narzędzia, aby występować jeszcze bardziej świadomie i w jeszcze większym stopniu współtworzyć politykę europejską
— ocenia, wskazując, że KE odpowiada przed Parlamentem, a nie przed rządami państw członkowskich.
WŁOCHY
Królowa, która wygrała o włos
— tak o nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen piszą w środę największe włoskie gazety. Zwraca się uwagę, że została ona wybrana także dzięki głosom włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd oraz PiS.
Dziennik „Corriere della Sera” podkreśla, że w Unii Europejskiej wiele trzeba zmienić i to właśnie wskazuje jako zadanie dla nowej szefowej Komisji.
Jeśli prawdą jest, że „tajemnicą wolności jest odwaga”, jak powiedziała wczoraj Ursula von der Leyen odwołując się do starożytnej Grecji Tukidydesa i Peryklesa, nowa przewodnicząca Komisji będzie musiała mieć jej dużo w czasie swej kadencji
— pisze największa włoska gazeta. Według autora komentarza to jeden z niewielu pewników w obecnym trudnym momencie dla Unii.
Byłej niemieckiej minister obrony nie brakuje doświadczenia i determinacji. Ale mogą nie wystarczyć
— ocenia.
Jak wskazuje komentator, odwołując się do niedawnych wyborów europejskich i kryzysów w UE, „polityczne trzęsienie ziemi, które sprawiło, że zadrżał wspólny dom”, wymaga także pilnych interwencji, a nie tylko „przyzwyczajenia się do status quo”.
Jako konieczne wymienia przede wszystkim zbliżenie Unii do obywateli, interwencję w takich dziedzinach jak zatrudnienie i bezpieczeństwo, w których „ludzie czują się porzuceni”.
Fakt, że majowe wybory (do Parlamentu Europejskiego - PAP) w mniejszym stopniu niż przewidywano nagrodziły siły antagonistyczne, nie powinien był pozostać tymczasową pociechą dla (prawie) zwycięzców. Klasyczny oddech ulgi trwał za długo
— ostrzega włoski publicysta.
Wskazuje zarazem, że wybór von der Leyen jawi się generalnie jako „mało przejrzysty manewr pałacowy”.
Paradoksalnie jednak te stare metody przyniosły także polityczne rezultaty, które mogą stać się źródłem siły następczyni Jean-Claude’a Junckera
— uważa komentator.
Jako przywódczyni KE - zaznacza - może zdobyć autorytet i okazać się bardziej niezależna niż jej poprzednicy.
Na łamach „Corriere della Sera” wyraża się opinię, że pęknięcia i nowe układy w tradycyjnych grupach politycznych w europarlamencie na tle kandydatury von der Leyen mogą być „elementem pozytywnym”. Dlatego - konstatuje gazeta - w swym wystąpieniu programowym we wtorek wyrażała się ona w wielu kwestiach znacznie jaśniej niż w pierwszych oświadczeniach. Jako potencjalne źródło jej siły wskazuje, że na czele KE staje po raz pierwszy kobieta.
Dzisiaj potrzeba pogodzić XXI wiek z Europą, która za mało się zmieniła, i nie porzucać przy tym wartości, leżących u podstaw jej narodzin
— podsumowuje „Corriere della Sera”.
„La Repubblica” w tytule relacji ze Strasburga kładzie nacisk na to, że von der Leyen została wybrana głosami włoskiego „Ruchu Pięciu Gwiazd i Polaków” z Prawa i Sprawiedliwości.
Jej przywództwo narodziło się bez większości w pełni proeuropejskiej, a w najbliższych pięciu latach jej Komisja będzie musiała szukać za każdym razem poparcia, by przeforsować przepisy w auli w Strasburgu
— pisze rzymski dziennik.
Zwraca także uwagę na skutki głosowania w PE dla rządu Włoch, w którego koalicji doszło do rozłamu w głosowaniu nad kandydaturą von der Leyen - podczas gdy eurodeputowani Ruchu Pięciu Gwiazd poparli byłą minister obrony Niemiec, Liga zagłosowała przeciw.
Sprzeciw lidera Ligi, wicepremiera Matteo Salviniego, zirytował premiera Giuseppe Contego - twierdzi gazeta. Według przeprowadzonej przez nią rekonstrukcji wydarzeń nowy minister ds. europejskich Lorenzo Fontana poleciał do Strasburga na rozmowy z von der Leyen, w trakcie których chciał obiecać poparcie 28 eurodeputowanych Ligi w zamian za ważne stanowisko komisarza. Kandydatka odwołała jednak spotkanie i zerwała wszelkie kontakty z Ligą, gdy zorientowała się, że ma większość w PE - relacjonuje dziennik. To wtedy - jak utrzymuje - delegacja Ligi postanowiła głosować przeciwko niej.
Jak dodaje gazeta, rezultatem rozłamu w koalicji może być to, że prawicowe ugrupowanie Salviniego, które wygrało we Włoszech wybory do PE, ma coraz mniejsze szanse na fotel komisarza dla swojego kandydata.
W komentarzu zatytułowanym „Pasztet w Strasburgu” włoski publicysta ocenia ponadto, że było to głosowanie „wysokiego ryzyka” ze względu na niewielką przewagę, jaką zatwierdzona została kandydatura von der Leyen. Zaznacza jednak, że Niemka może liczyć na silniejsze poparcie polityczne dla swoich działań, skoro zdołała „zaszyć wiele pęknięć”, do jakich doszło na tle jej nominacji.
Polityka szukania głosów na prawicy i na lewicy „w końcu się opłaciła” - przyznaje „La Repubblica”.
WIELKA BRYTANIA
Brytyjskie media krytycznie oceniły w środę wybór Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej, podkreślając, że będzie musiała zmierzyć się z zarzutami braku charakteru pozwalającego na polityczną samodzielność wobec liderów Francji i Niemiec.
Centrowy dziennik „The Times” żartował, że „gdyby jakiś komitet w Brukseli spotkał się w celu zaprojektowania idealnego eurokraty, to wynik byłby bardzo podobny do Ursuli von der Leyen”. W tym kontekście wskazano w szczególności na jej znajomość niemieckiego i francuskiego oraz doświadczenie w pracy u boku niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, przy sympatii francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona.
Gazeta przypomina, że niemiecka polityk była jednak „co najmniej trzecim czy czwartym kandydatem na to stanowisko”, a jej nazwisko pojawiło się wśród kandydatur dopiero po trzech nieudanych szczytach UE.
Jej najbardziej przekonującym atrybutem do pełnienia tego urzędu jest to, że jest kobietą
— ocenia „Times”. I dodaje, że „jej nominacja nie wynika z politycznego doświadczenia jako +drugich skrzypiec+ Merkel, ani przekonującej nowej wizji”.
Według gazety pierwszym testem dla von der Leyen będzie zarządzanie możliwym kryzysem wokół wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Niemka obejmie stanowisko o północy 31 października, kiedy powinno dojść do brexitu.
„Times” ocenia, że poglądy byłej minister obrony Niemiec dotyczące federalizacji Europy i unijnej armii „są zbieżne (ze stanowiskiem) politycznej kasty, która rządzi w UE, choć raczej nie (z poglądami) większości wyborców” w krajach członkowskich, a „w czasach populizmu jej wizja wydaje się wręcz przestarzała”.
Okres jej rządów w KE nie będzie obejmował wielkich francusko-niemieckich projektów z przeszłości, jak euro, ale próbę utrzymania linii w czasach, gdy podzielona UE będzie mierzyła się z zagrożeniami ze strony Rosji, Chin i rządów prezydenta USA Donalda Trumpa
— czytamy w „Timesie”.
Gazeta ostrzega, że uzyskanie nominacji z poparciem Merkel i Macrona może nie tylko nie pomóc von der Leyen, ale wręcz uwydatni obawy, czy „ma polityczny charakter i stanowczość, by wpływać na kształt polityki europejskiej, a nie być jedynie marionetką francuskiego prezydenta i niemieckiej kanclerz”.
Konserwatywny „Telegraph” skupił się z kolei na spodziewanej konfrontacji Niemki z przyszłym premierem Wielkiej Brytanii, którym najprawdopodobniej zostanie eurosceptyczny były minister spraw zagranicznych Boris Johnson. Gazeta zaznaczyła, że von der Leyen była dotychczas stanowcza w swoich wypowiedziach. Mówiła, że o ile jest gotowa rozważyć wydłużenie procesu wyjścia ze Wspólnoty, to nie bierze pod uwagę ponownego otwarcia negocjacji w sprawie umowy o rozwodzie z Unią.
Dziennik gospodarczy „Financial Times” zwrócił uwagę na minimalną skalę zwycięstwa von der Leyen, która uzyskała w PE mandat szefowej KE ledwie większością dziewięciu głosów, co - jak zaznaczono - jest najsłabszym wynikiem w historii wyboru na to stanowisko.
Charakter tego głosowania i to, że jak się wydaje, antyestablishmentowe grupy pomogły jej zwyciężyć podkreślają jednak polityczne problemy, które stoją przed jej administracją
— ocenia „FT”.
I wskazuje, że „w pewnym sensie Bruksela ma teraz lepsze zrozumienie tego, jakim wyzwaniem będzie dla nowej KE uzyskanie roboczej większości w PE (…) niż tego, jakie stanowisko wobec największych wyzwań strategicznych zajmuje nowa przewodnicząca”.
Dziennik zauważa, że „początkowo uwaga skupi się też na partiach poza głównym nurtem UE, których poparcie zdecydowało o wyniku - na około 40 posłach Prawa i Sprawiedliwości i włoskiego antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd”. Uwaga skoncentruje się też na tym, że von der Leyen ma wobec nich dług wdzięczności” - pisze „FT”, wskazując m.in. na możliwe oczekiwania rządu w Warszawie dotyczące stanowiska w nowej KE.
Jednocześnie gazeta zaznacza, że część posłów „jest zaniepokojona, do jakiego stopnia może to przełożyć się na miękkie podejście do praworządności w trakcie działań dotyczących nieliberalnych władz w Polsce i na Węgrzech”. „FT” dodaje, że „wiele będzie zależało od kwestii, które nie zostały poruszone (przez nową szefową KE) w ciągu ostatnich dwóch tygodni”, wskazując na „największe i najbardziej politycznie newralgiczne kwestie, z którymi UE musi mierzyć się od lat”. Dziennik zalicza do nich m.in. pozycjonowanie się Wspólnoty pomiędzy USA a Chinami w trwającym konflikcie handlowym między mocarstwami, reformę polityki przemysłowej i konkurencyjności, a także dalsze rozszerzenia UE.
W skrócie, Komisja (pod przewodnictwem) von der Leyen jest dużą niewiadomą, w tym dla europosłów, od których częściowo zależy jej sukces
— kwituje „FT”.
PORTUGALIA I HISZPANIA
Komentatorzy w Portugalii i Hiszpanii podsumowując wtorkowy wybór Ursuli von der Leyen na przewodniczącą KE spodziewają się, że podczas jej kadencji Unia Europejska, z powodu licznych wewnętrznych podziałów, będzie działać w sposób opieszały.
Wydawana w Barcelonie “La Vanguardia” wskazuje, że wybór von der Leyen możliwy był m.in. dzięki pogłębieniu się podziału we frakcji europejskich socjalistów. Gazeta podkreśla, że wybór Niemki na szefową KE był do samego końca niepewny, a sukces był efektem wysiłku negocjacyjnego europejskich ludowców w ciągu ostatniej doby przed głosowaniem.
Madrycki “El Confidencial” spodziewa się, że kadencja Ursuli von der Leyen upłynie unijnemu kierownictwu na sporach i opieszałości w podejmowaniu decyzji.
Kiedy duże grono osób decyzyjnych bierze się za rysowanie konia, zawsze wyjdzie im wielbłąd
— pisze hiszpański dziennik, oceniając, że przy pogłębiających się podziałach w PE szybki wybór von der Leyen należy uznać za sukces.
“El Confidencial” zauważa, że już sam wybór von der Leyen jest najlepszym dowodem na trudny sposób funkcjonowania obecnych władz UE: procesy są coraz bardziej “kręte”, wymagają więcej czasu, a decyzje do samego końca balansują między “marzeniami a desperacją”.
Tymczasem portugalskie media wskazują, że zatwierdzenie von der Leyen niesie ze sobą szansę “emancypacji kobiet” w centrum decyzyjnym UE, w którym przez lata “pozostawały one na marginesie”.
Lizboński dziennik “Publico” twierdzi, że nowa szefowa Komisji Europejskiej za m.in. swoje propozycje feministyczne nie tylko zasługiwała na zatwierdzenie przez PE, ale również na większą liczbę głosów eurodeputowanych.
Jak dodaje liberalna gazeta, w czasie kadencji niemieckiej polityk należałoby oczekiwać, że KE kierowana przez kobietę będzie zabiegać o równouprawnienie kobiet i mężczyzn, przejawiające się m.in. parytetem w obsadzaniu stanowisk unijnych.
Z kolei konserwatywny dziennik online “Observador” odnotowuje surową krytykę ze strony portugalskich ugrupowań radykalnej lewicy – komunistów (PCP) i Bloku Lewicy (BE) – którzy zarzucają rządzącej krajem Partii Socjalistycznej (PS), że jej eurodeputowani poparli kandydatkę z “antagonistycznego obozu” europejskich ludowców.
Dziennik przypomina, że w 2015 r. PCP i BE poszły na przeciwny swoim hasłom kompromis, popierając przez blisko cztery lata mniejszościowy gabinet socjalistów w Portugalii.
wkt/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
SŁOWACJA
Słowacki dziennik „Pravda” ocenia w środę, że głosując za kandydaturą Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej, większość socjalistów w europarlamencie nie zachowała się jak „obrażeni” koledzy z niemieckiej SPD i wybrała pragmatyczne rozwiązanie.
Centrolewicowa gazeta pisze też, że Niemka zapowiada przestrzeganie wartości europejskich w równym stopniu co obecny wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans.
Ursula von der Leyen nie jest złym wyborem
— przekonuje komentator gazety Marian Repa. Ocenia, że choć nie kierowała ona żadnym rządem, to zna się na stosunkach międzynarodowych i jest Europejką z przekonania.
Dla niektórych to może za dużo, bo proces integracji europejskiej najchętniej doprowadziłaby do fazy Stanów Zjednoczonych Europy
— wskazuje.
Repa zauważa, że von der Leyen będzie szokiem dla konserwatystów na Słowacji, ponieważ chce walczyć z przemocą wobec kobiet i podkreśla znaczenie konwencji stambulskiej (Słowacja jej nie ratyfikowała).
Była minister obrony w Niemczech wspierała też parytet dla kobiet i „małżeństwa dla wszystkich”. Cóż, są konserwatyści i konserwatyści…
— konstatuje komentator „Pravdy”.
O zatwierdzeniu kandydatury von der Leyen pisze także na łamach centroprawicowego „SME” chadek ze Słowacji, eurodeputowany Ivan Sztefanec. Zwraca on uwagę, że lider Europejskiej Partii Ludowej poparł Niemkę i pracował na rzecz poparcia dla niej w PE.
Jej priorytety i wizje są zgodne z potrzebami Europy: zasadnicze rozwiązanie problemów środowiska, wsparcie małych przedsiębiorstw i likwidacja niepotrzebnych przeszkód (biurokratycznych - PAP), zwiększenie bezpieczeństwa, a także tworzenie infrastruktury i gospodarki cyfrowej
— ocenił.
Sztefanec skrytykował przedstawicieli Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Polska, Słowacja, Węgry), którym nie udało się wprowadzić swojego kandydata na jedną z najważniejszych funkcji w UE, i podkreślił, że realizacja programu przedstawionego przez von der Leyen będzie zależeć od składu Komisji Europejskiej, gdzie ważne portfolia powinny przypaść - jego zdaniem - przedstawicielom Europy Środkowo-Wschodniej.
Europoseł jest też zdania, że PE nie powinien występować wobec Komisji w roli niekonstruktywnej opozycji.
Parlament Europejski ma narzędzia, aby występować jeszcze bardziej świadomie i w jeszcze większym stopniu współtworzyć politykę europejską
— ocenia, wskazując, że KE odpowiada przed Parlamentem, a nie przed rządami państw członkowskich.
WŁOCHY
Królowa, która wygrała o włos
— tak o nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen piszą w środę największe włoskie gazety. Zwraca się uwagę, że została ona wybrana także dzięki głosom włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd oraz PiS.
Dziennik „Corriere della Sera” podkreśla, że w Unii Europejskiej wiele trzeba zmienić i to właśnie wskazuje jako zadanie dla nowej szefowej Komisji.
Jeśli prawdą jest, że „tajemnicą wolności jest odwaga”, jak powiedziała wczoraj Ursula von der Leyen odwołując się do starożytnej Grecji Tukidydesa i Peryklesa, nowa przewodnicząca Komisji będzie musiała mieć jej dużo w czasie swej kadencji
— pisze największa włoska gazeta. Według autora komentarza to jeden z niewielu pewników w obecnym trudnym momencie dla Unii.
Byłej niemieckiej minister obrony nie brakuje doświadczenia i determinacji. Ale mogą nie wystarczyć
— ocenia.
Jak wskazuje komentator, odwołując się do niedawnych wyborów europejskich i kryzysów w UE, „polityczne trzęsienie ziemi, które sprawiło, że zadrżał wspólny dom”, wymaga także pilnych interwencji, a nie tylko „przyzwyczajenia się do status quo”.
Jako konieczne wymienia przede wszystkim zbliżenie Unii do obywateli, interwencję w takich dziedzinach jak zatrudnienie i bezpieczeństwo, w których „ludzie czują się porzuceni”.
Fakt, że majowe wybory (do Parlamentu Europejskiego - PAP) w mniejszym stopniu niż przewidywano nagrodziły siły antagonistyczne, nie powinien był pozostać tymczasową pociechą dla (prawie) zwycięzców. Klasyczny oddech ulgi trwał za długo
— ostrzega włoski publicysta.
Wskazuje zarazem, że wybór von der Leyen jawi się generalnie jako „mało przejrzysty manewr pałacowy”.
Paradoksalnie jednak te stare metody przyniosły także polityczne rezultaty, które mogą stać się źródłem siły następczyni Jean-Claude’a Junckera
— uważa komentator.
Jako przywódczyni KE - zaznacza - może zdobyć autorytet i okazać się bardziej niezależna niż jej poprzednicy.
Na łamach „Corriere della Sera” wyraża się opinię, że pęknięcia i nowe układy w tradycyjnych grupach politycznych w europarlamencie na tle kandydatury von der Leyen mogą być „elementem pozytywnym”. Dlatego - konstatuje gazeta - w swym wystąpieniu programowym we wtorek wyrażała się ona w wielu kwestiach znacznie jaśniej niż w pierwszych oświadczeniach. Jako potencjalne źródło jej siły wskazuje, że na czele KE staje po raz pierwszy kobieta.
Dzisiaj potrzeba pogodzić XXI wiek z Europą, która za mało się zmieniła, i nie porzucać przy tym wartości, leżących u podstaw jej narodzin
— podsumowuje „Corriere della Sera”.
„La Repubblica” w tytule relacji ze Strasburga kładzie nacisk na to, że von der Leyen została wybrana głosami włoskiego „Ruchu Pięciu Gwiazd i Polaków” z Prawa i Sprawiedliwości.
Jej przywództwo narodziło się bez większości w pełni proeuropejskiej, a w najbliższych pięciu latach jej Komisja będzie musiała szukać za każdym razem poparcia, by przeforsować przepisy w auli w Strasburgu
— pisze rzymski dziennik.
Zwraca także uwagę na skutki głosowania w PE dla rządu Włoch, w którego koalicji doszło do rozłamu w głosowaniu nad kandydaturą von der Leyen - podczas gdy eurodeputowani Ruchu Pięciu Gwiazd poparli byłą minister obrony Niemiec, Liga zagłosowała przeciw.
Sprzeciw lidera Ligi, wicepremiera Matteo Salviniego, zirytował premiera Giuseppe Contego - twierdzi gazeta. Według przeprowadzonej przez nią rekonstrukcji wydarzeń nowy minister ds. europejskich Lorenzo Fontana poleciał do Strasburga na rozmowy z von der Leyen, w trakcie których chciał obiecać poparcie 28 eurodeputowanych Ligi w zamian za ważne stanowisko komisarza. Kandydatka odwołała jednak spotkanie i zerwała wszelkie kontakty z Ligą, gdy zorientowała się, że ma większość w PE - relacjonuje dziennik. To wtedy - jak utrzymuje - delegacja Ligi postanowiła głosować przeciwko niej.
Jak dodaje gazeta, rezultatem rozłamu w koalicji może być to, że prawicowe ugrupowanie Salviniego, które wygrało we Włoszech wybory do PE, ma coraz mniejsze szanse na fotel komisarza dla swojego kandydata.
W komentarzu zatytułowanym „Pasztet w Strasburgu” włoski publicysta ocenia ponadto, że było to głosowanie „wysokiego ryzyka” ze względu na niewielką przewagę, jaką zatwierdzona została kandydatura von der Leyen. Zaznacza jednak, że Niemka może liczyć na silniejsze poparcie polityczne dla swoich działań, skoro zdołała „zaszyć wiele pęknięć”, do jakich doszło na tle jej nominacji.
Polityka szukania głosów na prawicy i na lewicy „w końcu się opłaciła” - przyznaje „La Repubblica”.
WIELKA BRYTANIA
Brytyjskie media krytycznie oceniły w środę wybór Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej, podkreślając, że będzie musiała zmierzyć się z zarzutami braku charakteru pozwalającego na polityczną samodzielność wobec liderów Francji i Niemiec.
Centrowy dziennik „The Times” żartował, że „gdyby jakiś komitet w Brukseli spotkał się w celu zaprojektowania idealnego eurokraty, to wynik byłby bardzo podobny do Ursuli von der Leyen”. W tym kontekście wskazano w szczególności na jej znajomość niemieckiego i francuskiego oraz doświadczenie w pracy u boku niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, przy sympatii francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona.
Gazeta przypomina, że niemiecka polityk była jednak „co najmniej trzecim czy czwartym kandydatem na to stanowisko”, a jej nazwisko pojawiło się wśród kandydatur dopiero po trzech nieudanych szczytach UE.
Jej najbardziej przekonującym atrybutem do pełnienia tego urzędu jest to, że jest kobietą
— ocenia „Times”. I dodaje, że „jej nominacja nie wynika z politycznego doświadczenia jako +drugich skrzypiec+ Merkel, ani przekonującej nowej wizji”.
Według gazety pierwszym testem dla von der Leyen będzie zarządzanie możliwym kryzysem wokół wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Niemka obejmie stanowisko o północy 31 października, kiedy powinno dojść do brexitu.
„Times” ocenia, że poglądy byłej minister obrony Niemiec dotyczące federalizacji Europy i unijnej armii „są zbieżne (ze stanowiskiem) politycznej kasty, która rządzi w UE, choć raczej nie (z poglądami) większości wyborców” w krajach członkowskich, a „w czasach populizmu jej wizja wydaje się wręcz przestarzała”.
Okres jej rządów w KE nie będzie obejmował wielkich francusko-niemieckich projektów z przeszłości, jak euro, ale próbę utrzymania linii w czasach, gdy podzielona UE będzie mierzyła się z zagrożeniami ze strony Rosji, Chin i rządów prezydenta USA Donalda Trumpa
— czytamy w „Timesie”.
Gazeta ostrzega, że uzyskanie nominacji z poparciem Merkel i Macrona może nie tylko nie pomóc von der Leyen, ale wręcz uwydatni obawy, czy „ma polityczny charakter i stanowczość, by wpływać na kształt polityki europejskiej, a nie być jedynie marionetką francuskiego prezydenta i niemieckiej kanclerz”.
Konserwatywny „Telegraph” skupił się z kolei na spodziewanej konfrontacji Niemki z przyszłym premierem Wielkiej Brytanii, którym najprawdopodobniej zostanie eurosceptyczny były minister spraw zagranicznych Boris Johnson. Gazeta zaznaczyła, że von der Leyen była dotychczas stanowcza w swoich wypowiedziach. Mówiła, że o ile jest gotowa rozważyć wydłużenie procesu wyjścia ze Wspólnoty, to nie bierze pod uwagę ponownego otwarcia negocjacji w sprawie umowy o rozwodzie z Unią.
Dziennik gospodarczy „Financial Times” zwrócił uwagę na minimalną skalę zwycięstwa von der Leyen, która uzyskała w PE mandat szefowej KE ledwie większością dziewięciu głosów, co - jak zaznaczono - jest najsłabszym wynikiem w historii wyboru na to stanowisko.
Charakter tego głosowania i to, że jak się wydaje, antyestablishmentowe grupy pomogły jej zwyciężyć podkreślają jednak polityczne problemy, które stoją przed jej administracją
— ocenia „FT”.
I wskazuje, że „w pewnym sensie Bruksela ma teraz lepsze zrozumienie tego, jakim wyzwaniem będzie dla nowej KE uzyskanie roboczej większości w PE (…) niż tego, jakie stanowisko wobec największych wyzwań strategicznych zajmuje nowa przewodnicząca”.
Dziennik zauważa, że „początkowo uwaga skupi się też na partiach poza głównym nurtem UE, których poparcie zdecydowało o wyniku - na około 40 posłach Prawa i Sprawiedliwości i włoskiego antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd”. Uwaga skoncentruje się też na tym, że von der Leyen ma wobec nich dług wdzięczności” - pisze „FT”, wskazując m.in. na możliwe oczekiwania rządu w Warszawie dotyczące stanowiska w nowej KE.
Jednocześnie gazeta zaznacza, że część posłów „jest zaniepokojona, do jakiego stopnia może to przełożyć się na miękkie podejście do praworządności w trakcie działań dotyczących nieliberalnych władz w Polsce i na Węgrzech”. „FT” dodaje, że „wiele będzie zależało od kwestii, które nie zostały poruszone (przez nową szefową KE) w ciągu ostatnich dwóch tygodni”, wskazując na „największe i najbardziej politycznie newralgiczne kwestie, z którymi UE musi mierzyć się od lat”. Dziennik zalicza do nich m.in. pozycjonowanie się Wspólnoty pomiędzy USA a Chinami w trwającym konflikcie handlowym między mocarstwami, reformę polityki przemysłowej i konkurencyjności, a także dalsze rozszerzenia UE.
W skrócie, Komisja (pod przewodnictwem) von der Leyen jest dużą niewiadomą, w tym dla europosłów, od których częściowo zależy jej sukces
— kwituje „FT”.
PORTUGALIA I HISZPANIA
Komentatorzy w Portugalii i Hiszpanii podsumowując wtorkowy wybór Ursuli von der Leyen na przewodniczącą KE spodziewają się, że podczas jej kadencji Unia Europejska, z powodu licznych wewnętrznych podziałów, będzie działać w sposób opieszały.
Wydawana w Barcelonie “La Vanguardia” wskazuje, że wybór von der Leyen możliwy był m.in. dzięki pogłębieniu się podziału we frakcji europejskich socjalistów. Gazeta podkreśla, że wybór Niemki na szefową KE był do samego końca niepewny, a sukces był efektem wysiłku negocjacyjnego europejskich ludowców w ciągu ostatniej doby przed głosowaniem.
Madrycki “El Confidencial” spodziewa się, że kadencja Ursuli von der Leyen upłynie unijnemu kierownictwu na sporach i opieszałości w podejmowaniu decyzji.
Kiedy duże grono osób decyzyjnych bierze się za rysowanie konia, zawsze wyjdzie im wielbłąd
— pisze hiszpański dziennik, oceniając, że przy pogłębiających się podziałach w PE szybki wybór von der Leyen należy uznać za sukces.
“El Confidencial” zauważa, że już sam wybór von der Leyen jest najlepszym dowodem na trudny sposób funkcjonowania obecnych władz UE: procesy są coraz bardziej “kręte”, wymagają więcej czasu, a decyzje do samego końca balansują między “marzeniami a desperacją”.
Tymczasem portugalskie media wskazują, że zatwierdzenie von der Leyen niesie ze sobą szansę “emancypacji kobiet” w centrum decyzyjnym UE, w którym przez lata “pozostawały one na marginesie”.
Lizboński dziennik “Publico” twierdzi, że nowa szefowa Komisji Europejskiej za m.in. swoje propozycje feministyczne nie tylko zasługiwała na zatwierdzenie przez PE, ale również na większą liczbę głosów eurodeputowanych.
Jak dodaje liberalna gazeta, w czasie kadencji niemieckiej polityk należałoby oczekiwać, że KE kierowana przez kobietę będzie zabiegać o równouprawnienie kobiet i mężczyzn, przejawiające się m.in. parytetem w obsadzaniu stanowisk unijnych.
Z kolei konserwatywny dziennik online “Observador” odnotowuje surową krytykę ze strony portugalskich ugrupowań radykalnej lewicy – komunistów (PCP) i Bloku Lewicy (BE) – którzy zarzucają rządzącej krajem Partii Socjalistycznej (PS), że jej eurodeputowani poparli kandydatkę z “antagonistycznego obozu” europejskich ludowców.
Dziennik przypomina, że w 2015 r. PCP i BE poszły na przeciwny swoim hasłom kompromis, popierając przez blisko cztery lata mniejszościowy gabinet socjalistów w Portugalii.
wkt/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/455417-prasa-na-swiecie-o-wyborze-von-der-leyen-na-szefowa-ke?strona=2