Wybór Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej wywołał wiele komentarzy. Wiele miejsca nowej przewodniczącej poświęcają także środowe wydania gazet na świecie. Komentatorzy są podzieleni. Jedni piszą o „pragmatycznym rozwiązaniu”, inni oceniają, że nowa KE „będzie rodzić się w bólu”. Nie brakuje też głosów, że KE będzie jedną wielką niewiadomą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Tak wygląda nasza ‘izolacja’”? Europejskie media: Merkel dzwoniła do liderów PiS, by zapewnić poparcie dla von der Leyen
PORTUGALIA
Media wskazują we wtorek, że wybór Ursuli von der Leyen różnicą zaledwie 9 głosów na stanowisko przewodniczącej KE może oznaczać trudności przy powoływaniu komisarzy. Przeważa opinia, że „nowa Komisja Europejska może rodzić się w bólach”.
W komentarzach wskazuje się, że niektórzy kandydaci na komisarzy w kolegium, któremu przewodniczyć będzie Ursula von der Leyen, mogą mieć problem, gdy chodzi o zaakceptowanie ich kandydatur przez eurodeputowanych.
W komentarzach publicznej telewizji RTP wyrażono pogląd, że trudności w wyborze von der Leyen są świadectwem bezprecedensowych podziałów w PE. Stacja odnotowuje, że rozłam zaznaczył się nawet wewnątrz poszczególnych rodzin (grup) politycznych w PE.
Komentatorzy RTP oraz radia Antena1 postrzegają zwycięstwo Ursuli von der Leyen we wtorkowym głosowaniu jako osobisty sukces kanclerz Angeli Merkel. Wskazują, że szefowa niemieckiego rządu od lat widziała w von der Leyen polityk o dużym potencjale i osobę godną zaufania.
Przejawem tego było powierzenie jej teki ministra obrony, mimo że obecna szefowa KE miała niewielkie doświadczenie w kwestiach bezpieczeństwa
— odnotowują portugalskie media.
Dziennikarze RTP wskazują, że po trudnym z pozoru głosowaniu nad zatwierdzeniem nowej szefowej KE, przyszłość dla von der Leyen nie zapowiada się łatwo z powodu oskarżania ją m.in. „o wejście do władz Unii kuchennymi drzwiami” - bez ubiegania się o mandat do PE. Odnotowują też niewielką różnicę na korzyść von der Leyen we wtorkowym głosowaniu w Strasburgu.
Kiedy Manuel Barroso został zaakceptowany na drugą kadencję jako szef KE, myśleliśmy, że gorzej już być nie może. Barroso przeszedł wówczas różnicą zaledwie ośmiu głosów. Dziś wybór von der Leyen był równie skomplikowany
— podsumowała telewizja RTP.
Prywatna telewizja SIC ocenia, że wybór van der Leyen to ostatni akord porażki europejskich socjalistów, którzy, wewnętrznie podzieleni, przystali na to, by Komisji Europejskiej przewodziła „mało znana Niemka”. Jeszcze kilka tygodni temu taka kandydatura byłaby nie do pomyślenia - zaznaczono w komentarzu.
Portugalskie media wskazują, że nowa przewodnicząca KE próbowała zabiegać o poparcie eurodeputowanych licznymi obietnicami od wydłużenia procesu brexitu po kwestie dotyczące ochrony środowiska.
FRANCJA
Francuscy komentatorzy niejednoznacznie oceniają wybór Ursuli von der Leyen na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej. Dla jednych będzie ona atutem dla Europy, inni przypominają jej potknięcia, gdy była niemiecką minister obrony.
Prezydent Francji Emmanuel Macron uznał, że wtorkowe zatwierdzenie przez Parlament Europejski von der Leyen jako szefowej KE pozwala „być dumnym z Europy”. Po ogłoszeniu wyników Macron napisał do nowej przewodniczącej:
Dziś jest pani twarzą Europy, zaangażowania, ambicji i postępu. Możemy być dumni z Europy. Będziemy przy pani, żeby pchać Europę do przodu.
Większość francuskich komentatorów zauważa jednak, że wybrano von der Leyen „bez entuzjazmu” bardzo niewielką większością i przypomina jej kłopoty jako szefowej niemieckiego resortu obrony.
Dla prezesa Fundacji im. Roberta Schumana, Jeana Dominique’a Giulianiego „von der Leyen to dobry wybór”. W biuletynie fundacji napisał, że najwyższy czas, by Europa na najwyższe stanowisko wybrała kobietę.
Może to przyćmić próżną konkurencję dominujących samców między prezydentami USA, Rosji i Chin
— dodał.
Raz jeszcze Unia spektakularnie dementuje (wypowiedzi) tych wszystkich, którzy z powodu ignorancji lub złośliwości, nie są w stanie przyznać, że UE pracuje, chroni, obiecuje i spełnia obietnice. I choć można ją jeszcze ulepszyć, to jej dokonania są poważne
— podkreśla Giuliani.
Większość komentarzy na temat wyboru Niemki na szefową KE ma ton bardziej sceptyczny. „Wybrana ledwo, ledwo” – informowało radio France Info.
Wybrana bez entuzjazmu Ursula von der Leyen naraża się na trudne początki na czele Komisji
— tytułuje swój artykuł dziennik „Le Monde”.
Dobra uczennica, ale jej nie lubią
— wtóruje „Le Figaro”.
Berliński korespondent „Le Monde” stwierdza, że „przed +renesansem brukselskim+ w Niemczech coraz bardziej psuła się reputacja” von der Leyen „szczególnie od czasu, gdy objęła szefostwo resortu obrony”. Według dziennikarza „von der Leyen pokazuje, że nie ma przeszkód, by bliski niełaski polityk skorzystał z nieoczekiwanego powrotu do chwały”.
Byłam Europejką, zanim dowiedziałam się, że jestem Niemką
— powiedziała nowa szefowa KE.
Berliński korespondent „Le Figaro” Nicolas Barotte komentuje, że „jak nikt inny jest ona wcieleniem proeuropejskich elit”.
Komentator France Info zauważa, że „choć trzy najważniejsze frakcje w PE – Europejska Partia Ludowa, socjaliści oraz liberałowie z Odnowić Europę - oficjalnie poparły kandydaturę Niemki, to wynik głosowania oznacza, że wielu deputowanych nie zastosowało się do instrukcji swych grup”.
Brukselski korespondent dziennika „Liberation”, uchodzący za wielkiego znawcę UE Jean Quatremer przypisuje akceptację PE temu, że przemówienie von der Leyen było „bardziej socjaldemokratyczne i ekologiczne niż konserwatywne”. Dziennikarz podkreśla, że nowa przewodnicząca „uniknęła drętwej mowy”.
Dotychczasowa kariera von der Leyen wskazuje wszelako „na wielką umiejętność dokonywania akrobatycznych uników” - oceniła w debacie France Info Marion Mourgue z „Le Figaro”. Zarówno francuscy krytycy, jak i zwolennicy nowej przewodniczącej KE z satysfakcją podkreślają jej doskonałą znajomość mowy Moliera.
USA
Ursula von der Leyen stanie na czele Komisji Europejskiej w czasie, gdy UE zmaga się z wewnętrznymi podziałami, podsycanymi przez wzrost nacjonalizmu oraz spory z Rosją, Chinami, Iranem, ale też USA i innymi państwami - ocenia środowy „New York Times”.
Niemiecka chadeczka będzie miała za zadanie na nowy stanowisku „obronę interesów UE w negocjacjach handlowych z prezydentem USA Donaldem Trumpem i innymi światowymi przywódcami oraz nadzorowanie brexitu i jego konsekwencji, jednego z najbardziej chaotycznych i bolesnych doświadczeń dla UE od jej stworzenia po II wojnie światowej”.
Nowojorski dziennik zauważa, że nominacja von der Leyen, zaproponowanej niespodziewanie jako kandydatka kompromisu, dla wielu w Parlamencie Europejskim była owocem „cynicznej umowy zawartej przez Francję i Niemcy, układu, który trącił +Starą Europą+, budzącą niechęć nowszych i mniejszych państw członkowskich”.
Jak podkreśla „NYT”, niezatwierdzenie kandydatury Niemki wyzwoliłoby efekt domina, blokując obsadzenie pozostałych kluczowych stanowisk w strukturach unijnych, w tym szefów Rady Europejskiej czy dyplomacji UE.
Burzliwy proces nominacyjny, który ostatecznie zakończył się zatwierdzeniem von der Leyen, pokazuje „unijną rzeczywistość” - ocenia cytowany przez „NYT” ekspert brukselskiego think tanku European Policy Center Janis Emmanouilidis.
Odzwierciedla kompromis partii politycznych, państw członkowskich, skomplikowaną machinę, która ostatecznie podjęła decyzję. Czasem trudno jest prześledzić, jak to działa, ale działa
— ocenił.
Jego zdaniem dotychczasowe doświadczenie von der Leyen może jej pomóc w nowej roli, ocenia ją też jako „pragmatyczkę i doświadczonego polityka”.
Ale wiele musi się nauczyć, jeśli chodzi o sprawy unijne. Nie jest brukselskim zwierzęciem (politycznym)
— wskazuje.
„NYT” ocenia również, że traktowanie praworządności jako jednego z priorytetów ustawi von der Leyen na linii sporu z niektórymi państwami UE, zwłaszcza tymi położonymi na jej wschodnich i południowych obrzeżach, które „postrzegają Brukselę jako wścibską, obcą siłę kwestionującą ich suwerenność”. Z kolei popieranie multilateralizmu i wolnego handlu „pozycjonuje ją po przeciwnej stronie wobec agendy Trumpa”.
NIEMCY
Środowa prasa niemiecka w swych komentarzach po zatwierdzeniu przez Parlament Europejski Ursuli von der Leyen na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej skupia się na trudnych wyzwaniach, jakie stoją przed nową szefową KE.
Nikt bardziej nie nadaje się na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej niż von der Leyen. Ale. Jest też sporo ważnych powodów, dla których aż tylu ludzi, czując się Europejczykami, sceptycznie spogląda w stronę biurokratycznego potwora jakim jest Bruksela. W żadnym innym miejscu świat polityki nie jest bardziej wyniosły i oderwany od rzeczywistości, jak w stolicy UE
— zauważa tabloid „Bild”.
Nadmienia przy tym, że von der Leyen ma niewiele czasu, by zmienić Brukselę, zanim Bruksela zmieni ją.
Przy całej krytyce Brytyjczyków, to, że jeden z najbogatszych krajów, najbogatszego kontynentu nie chce być częścią odnoszącego największe sukcesy modelu społecznego - to także niepowodzenie UE
— konstatuje „Bild”.
Lewicowo-liberalny „Sueddeutsche Zeitung” przypomina obietnice złożone przez von der Leyen, które miały przekonać wahających się europosłów: ochrona klimatu, równouprawnienie płci, opodatkowanie koncernów internetowych, wzmocnienie praw pracowniczych, ratowanie migrantów, system azylowy.
Jeśli to wszystko zrealizuje UE będzie (jeszcze) lepszym miejscem. Ale czy będzie potrafiła?
— pyta sceptycznie dziennik.
Jedność Europy pozostawia wiele do życzenia. Wszystkie obszary, które von der Leyen wymieniła są przedmiotem sporów między 28 krajami członkowskimi
— uzasadnia.
Konserwatywny „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zwraca uwagę na inny aspekt wyboru niemieckiej kandydatki.
Przewodnictwo von der Leyen w Komisji Europejskiej to złamanie dotychczasowych zwyczajów na wielu płaszczyznach. Jest pierwszą Niemką na tym stanowisku od ponad 50 lat. To, że jej narodowość nie odgrywała właściwie żadnej roli w debacie, która toczyła się przez ostatnie dni, nie przyciągnęło uwagi opinii publicznej. Tymczasem jest to mocny dowód na to, jak współpraca w UE wygładza historyczną nieufność. Jeszcze dwadzieścia lat temu głównym zarzutem wobec niemieckiego kandydata w Brukseli (i Berlinie) byłoby to, że jest Niemcem
— zwraca uwagę dziennik.
Berliński „Tagesspiegel” z ulgą konstatuje, że sukces von der Leyen oznacza jednocześnie uchronienie UE przed ciężkim instytucjonalnym kryzysem.
To, że uzyskała ona większość wynika z mądrości reprezentowanych w PE socjaldemokratów. Mimo pretensji o sposób w jakim doszło do jej nominacji wielu z nich - z wyjątkiem przedstawicieli niemieckiej SPD - zdecydowało się poprzeć von der Leyen. Inaczej się nie dało - nie było bowiem „planu B” na wypadek porażki niemieckiej kandydatki
— analizuje liberalna gazeta, postulując jednocześnie zakotwiczenie zasady spitzenkandidaten w europejskich aktach prawnych, by uniknąć podobnej szarpaniny w przyszłości.
383 głosami za, tylko dziewięcioma ponad wymaganą większość bezwzględną, Ursula von der Leyen została we wtorek wybrana przez Parlament Europejski na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej. Pierwsza w historii kobieta na tym stanowisku zaapelowała o wspólną pracę na rzecz zjednoczonej Europy.
WĘGRY
Głosy rządzącej na Węgrzech koalicji Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (Fidesz-KDNP) były potrzebne do wyboru Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej i partie te mają wobec niej oczekiwania – pisze w środę prasa węgierska.
Głosy przedstawicieli Fideszu też były potrzebne von der Leyen
—– podkreślił prorządowy dziennik „Magyar Nemzet”, wskazując, że węgierska koalicja rządząca ma w Parlamencie Europejskim 13 mandatów, a von der Leyen uzyskała stanowisko, zdobywając tylko o dziewięć głosów więcej, niż wynosiła wymagana większość.
Gazeta zwraca uwagę, że przewodniczący delegacji Fideszu-KDNP w PE Tamas Deutsch jeszcze przed głosowaniem sformułował trzy oczekiwania wobec Niemki: uznanie i wspieranie wysiłków państw członkowskich broniących granic zewnętrznych UE, poszanowanie tożsamości narodowej i konstytucyjnej suwerenności państw członkowskich oraz nie karanie, lecz popieranie rozwijających się szybciej od przeciętnej w UE krajów środkowoeuropejskich.
Komentator dziennika Levente Sitkei ocenił jednak, że w swym przemówieniu, które można interpretować na wiele sposobów, von der Leyen nie udzieliła odpowiedzi na żadne palące pytanie.
Von der Leyen „występuje jako obrończyni interesów Europy, ale pozostawia otwartym, co to konkretnie znaczy. W takiej sytuacji warto zamienić słowo +europejski+ na +niemiecki+, wtedy będziemy bliżsi prawdy” – zauważył Sitkei.
Według niego nowa szefowa KE zapewne będzie starała się realizować ten sam plan, co wcześniej Jean-Claude Juncker, „lawirując w wichurze wzbudzonej przez mocarstwa, zaprzeczając niezaprzeczalnemu: że Unia Europejska nie jest jednolitą wspólnotą, tylko sojuszem interesów krajów członkowskich, w którym ostatnie słowo zawsze należy do Niemców”.
Zdaniem publicysty Węgry nie powinny ulegać wizji, że od teraz KE się zmieni i będzie brać pod uwagę wolę wyborców.
Unia Europejska nie będzie działać w sposób bardziej demokratyczny, jest do tego za duża i łudzi za dużymi pożytkami. Jest natomiast obowiązkiem każdego walczyć o swoje, o interesy swego kraju, które w ten sposób nieuchronnie będą służyć dobru Europy
— ocenił.
Podkreślił przy tym, że należy niezwłocznie przeprowadzić reformy Unii, bo „humanistyczna, popierająca równość i drżąca przed klimatem Europa strąci wysiłki kontynentu do poziomu banału”.
Także dwa inne dzienniki - prorządowy „Magyar Hirlap” i lewicowy „Nepszava” - zwróciły uwagę na brak konkretów w przemówieniu von der Leyen, akcentując zwłaszcza, że nie powiedziała, czy popiera prowadzoną wobec Polski i Węgier procedurę z art. 7 unijnego traktatu.
„Magyar Hirlap” dodaje przy tym, że z liczb wynikało, iż von der Leyen bardzo potrzebuje 26 głosów Prawa i Sprawiedliwości, ale „do ostatniej chwili nie było pewne, czy je otrzyma, gdyż kierownictwo partii groziło innym partiom poważnymi konsekwencjami” z powodu odrzucenia kandydatury byłej premier Beaty Szydło (PiS) na stanowisko szefowej komisji zatrudnienia.
CZECHY
Nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen to nie tylko pierwsza kobieta na tym stanowisku, ale też pierwsza szefowa KE, której nie powołała „wielka koalicja” socjalistów i chadeków w Parlamencie Europejskim - piszą „Lidove Noviny”.
W środowym komentarzu Zbyniek Petraczek z „LN” zwrócił uwagę, że zabiegając o zatwierdzenie na stanowisko, von der Leyen „nie przemawiała jak zwycięzca wyborów, ale jako ta, która musi się przypodobać”. Według publicysty, Niemka zabiegała o głosy socjalistów, mówiąc o płacy minimalnej i europejskim podatku, a Zielonym chciała się przypodobać, mówiąc o neutralności klimatycznej UE do 2050 roku.
Czy był to rytuał? Czy obraz przyszłego kierunku Unii? Trudno powiedzieć
— ocenia Petraczek.
Autor komentarza uważa, że pod uwagę trzeba też brać fakt, że w Niemczech już wkrótce może rządzić koalicja Zielonych, socjalistów i postkomunistów. „Dopiero wówczas mogą wybuchnąć orgie socjalnego i zielonego postępu. Gdy CDU znajdzie się w kraju w opozycji i nie będzie musiała się do nikogo wdzięczyć, przewodnicząca KE von der Leyen będzie mogła funkcjonować także jako racjonalna przeszkoda wobec radykalnych Niemiec” – wskazuje Petraczek.
Podsumowując wtorkowe obrady PE, czeskie media zwracają uwagę na wpis premiera Andreja Babisza na Twitterze, w którym pogratulował on von der Leyen.
Po raz pierwszy na czele KE stanie kobieta i to kobieta bardzo kompetentna
— napisał szef rządu. Podkreślił, że popierał jej wybór i teraz oczekuje współpracy w Radzie Europejskiej.
Mam nadzieję, że niedługo będziemy mieć okazję osobiście przedyskutować nasze oczekiwania wobec UE
— napisał czeski premier.
Czytaj dalej na następnej stronie ->
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wybór Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej wywołał wiele komentarzy. Wiele miejsca nowej przewodniczącej poświęcają także środowe wydania gazet na świecie. Komentatorzy są podzieleni. Jedni piszą o „pragmatycznym rozwiązaniu”, inni oceniają, że nowa KE „będzie rodzić się w bólu”. Nie brakuje też głosów, że KE będzie jedną wielką niewiadomą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Tak wygląda nasza ‘izolacja’”? Europejskie media: Merkel dzwoniła do liderów PiS, by zapewnić poparcie dla von der Leyen
PORTUGALIA
Media wskazują we wtorek, że wybór Ursuli von der Leyen różnicą zaledwie 9 głosów na stanowisko przewodniczącej KE może oznaczać trudności przy powoływaniu komisarzy. Przeważa opinia, że „nowa Komisja Europejska może rodzić się w bólach”.
W komentarzach wskazuje się, że niektórzy kandydaci na komisarzy w kolegium, któremu przewodniczyć będzie Ursula von der Leyen, mogą mieć problem, gdy chodzi o zaakceptowanie ich kandydatur przez eurodeputowanych.
W komentarzach publicznej telewizji RTP wyrażono pogląd, że trudności w wyborze von der Leyen są świadectwem bezprecedensowych podziałów w PE. Stacja odnotowuje, że rozłam zaznaczył się nawet wewnątrz poszczególnych rodzin (grup) politycznych w PE.
Komentatorzy RTP oraz radia Antena1 postrzegają zwycięstwo Ursuli von der Leyen we wtorkowym głosowaniu jako osobisty sukces kanclerz Angeli Merkel. Wskazują, że szefowa niemieckiego rządu od lat widziała w von der Leyen polityk o dużym potencjale i osobę godną zaufania.
Przejawem tego było powierzenie jej teki ministra obrony, mimo że obecna szefowa KE miała niewielkie doświadczenie w kwestiach bezpieczeństwa
— odnotowują portugalskie media.
Dziennikarze RTP wskazują, że po trudnym z pozoru głosowaniu nad zatwierdzeniem nowej szefowej KE, przyszłość dla von der Leyen nie zapowiada się łatwo z powodu oskarżania ją m.in. „o wejście do władz Unii kuchennymi drzwiami” - bez ubiegania się o mandat do PE. Odnotowują też niewielką różnicę na korzyść von der Leyen we wtorkowym głosowaniu w Strasburgu.
Kiedy Manuel Barroso został zaakceptowany na drugą kadencję jako szef KE, myśleliśmy, że gorzej już być nie może. Barroso przeszedł wówczas różnicą zaledwie ośmiu głosów. Dziś wybór von der Leyen był równie skomplikowany
— podsumowała telewizja RTP.
Prywatna telewizja SIC ocenia, że wybór van der Leyen to ostatni akord porażki europejskich socjalistów, którzy, wewnętrznie podzieleni, przystali na to, by Komisji Europejskiej przewodziła „mało znana Niemka”. Jeszcze kilka tygodni temu taka kandydatura byłaby nie do pomyślenia - zaznaczono w komentarzu.
Portugalskie media wskazują, że nowa przewodnicząca KE próbowała zabiegać o poparcie eurodeputowanych licznymi obietnicami od wydłużenia procesu brexitu po kwestie dotyczące ochrony środowiska.
FRANCJA
Francuscy komentatorzy niejednoznacznie oceniają wybór Ursuli von der Leyen na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej. Dla jednych będzie ona atutem dla Europy, inni przypominają jej potknięcia, gdy była niemiecką minister obrony.
Prezydent Francji Emmanuel Macron uznał, że wtorkowe zatwierdzenie przez Parlament Europejski von der Leyen jako szefowej KE pozwala „być dumnym z Europy”. Po ogłoszeniu wyników Macron napisał do nowej przewodniczącej:
Dziś jest pani twarzą Europy, zaangażowania, ambicji i postępu. Możemy być dumni z Europy. Będziemy przy pani, żeby pchać Europę do przodu.
Większość francuskich komentatorów zauważa jednak, że wybrano von der Leyen „bez entuzjazmu” bardzo niewielką większością i przypomina jej kłopoty jako szefowej niemieckiego resortu obrony.
Dla prezesa Fundacji im. Roberta Schumana, Jeana Dominique’a Giulianiego „von der Leyen to dobry wybór”. W biuletynie fundacji napisał, że najwyższy czas, by Europa na najwyższe stanowisko wybrała kobietę.
Może to przyćmić próżną konkurencję dominujących samców między prezydentami USA, Rosji i Chin
— dodał.
Raz jeszcze Unia spektakularnie dementuje (wypowiedzi) tych wszystkich, którzy z powodu ignorancji lub złośliwości, nie są w stanie przyznać, że UE pracuje, chroni, obiecuje i spełnia obietnice. I choć można ją jeszcze ulepszyć, to jej dokonania są poważne
— podkreśla Giuliani.
Większość komentarzy na temat wyboru Niemki na szefową KE ma ton bardziej sceptyczny. „Wybrana ledwo, ledwo” – informowało radio France Info.
Wybrana bez entuzjazmu Ursula von der Leyen naraża się na trudne początki na czele Komisji
— tytułuje swój artykuł dziennik „Le Monde”.
Dobra uczennica, ale jej nie lubią
— wtóruje „Le Figaro”.
Berliński korespondent „Le Monde” stwierdza, że „przed +renesansem brukselskim+ w Niemczech coraz bardziej psuła się reputacja” von der Leyen „szczególnie od czasu, gdy objęła szefostwo resortu obrony”. Według dziennikarza „von der Leyen pokazuje, że nie ma przeszkód, by bliski niełaski polityk skorzystał z nieoczekiwanego powrotu do chwały”.
Byłam Europejką, zanim dowiedziałam się, że jestem Niemką
— powiedziała nowa szefowa KE.
Berliński korespondent „Le Figaro” Nicolas Barotte komentuje, że „jak nikt inny jest ona wcieleniem proeuropejskich elit”.
Komentator France Info zauważa, że „choć trzy najważniejsze frakcje w PE – Europejska Partia Ludowa, socjaliści oraz liberałowie z Odnowić Europę - oficjalnie poparły kandydaturę Niemki, to wynik głosowania oznacza, że wielu deputowanych nie zastosowało się do instrukcji swych grup”.
Brukselski korespondent dziennika „Liberation”, uchodzący za wielkiego znawcę UE Jean Quatremer przypisuje akceptację PE temu, że przemówienie von der Leyen było „bardziej socjaldemokratyczne i ekologiczne niż konserwatywne”. Dziennikarz podkreśla, że nowa przewodnicząca „uniknęła drętwej mowy”.
Dotychczasowa kariera von der Leyen wskazuje wszelako „na wielką umiejętność dokonywania akrobatycznych uników” - oceniła w debacie France Info Marion Mourgue z „Le Figaro”. Zarówno francuscy krytycy, jak i zwolennicy nowej przewodniczącej KE z satysfakcją podkreślają jej doskonałą znajomość mowy Moliera.
USA
Ursula von der Leyen stanie na czele Komisji Europejskiej w czasie, gdy UE zmaga się z wewnętrznymi podziałami, podsycanymi przez wzrost nacjonalizmu oraz spory z Rosją, Chinami, Iranem, ale też USA i innymi państwami - ocenia środowy „New York Times”.
Niemiecka chadeczka będzie miała za zadanie na nowy stanowisku „obronę interesów UE w negocjacjach handlowych z prezydentem USA Donaldem Trumpem i innymi światowymi przywódcami oraz nadzorowanie brexitu i jego konsekwencji, jednego z najbardziej chaotycznych i bolesnych doświadczeń dla UE od jej stworzenia po II wojnie światowej”.
Nowojorski dziennik zauważa, że nominacja von der Leyen, zaproponowanej niespodziewanie jako kandydatka kompromisu, dla wielu w Parlamencie Europejskim była owocem „cynicznej umowy zawartej przez Francję i Niemcy, układu, który trącił +Starą Europą+, budzącą niechęć nowszych i mniejszych państw członkowskich”.
Jak podkreśla „NYT”, niezatwierdzenie kandydatury Niemki wyzwoliłoby efekt domina, blokując obsadzenie pozostałych kluczowych stanowisk w strukturach unijnych, w tym szefów Rady Europejskiej czy dyplomacji UE.
Burzliwy proces nominacyjny, który ostatecznie zakończył się zatwierdzeniem von der Leyen, pokazuje „unijną rzeczywistość” - ocenia cytowany przez „NYT” ekspert brukselskiego think tanku European Policy Center Janis Emmanouilidis.
Odzwierciedla kompromis partii politycznych, państw członkowskich, skomplikowaną machinę, która ostatecznie podjęła decyzję. Czasem trudno jest prześledzić, jak to działa, ale działa
— ocenił.
Jego zdaniem dotychczasowe doświadczenie von der Leyen może jej pomóc w nowej roli, ocenia ją też jako „pragmatyczkę i doświadczonego polityka”.
Ale wiele musi się nauczyć, jeśli chodzi o sprawy unijne. Nie jest brukselskim zwierzęciem (politycznym)
— wskazuje.
„NYT” ocenia również, że traktowanie praworządności jako jednego z priorytetów ustawi von der Leyen na linii sporu z niektórymi państwami UE, zwłaszcza tymi położonymi na jej wschodnich i południowych obrzeżach, które „postrzegają Brukselę jako wścibską, obcą siłę kwestionującą ich suwerenność”. Z kolei popieranie multilateralizmu i wolnego handlu „pozycjonuje ją po przeciwnej stronie wobec agendy Trumpa”.
NIEMCY
Środowa prasa niemiecka w swych komentarzach po zatwierdzeniu przez Parlament Europejski Ursuli von der Leyen na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej skupia się na trudnych wyzwaniach, jakie stoją przed nową szefową KE.
Nikt bardziej nie nadaje się na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej niż von der Leyen. Ale. Jest też sporo ważnych powodów, dla których aż tylu ludzi, czując się Europejczykami, sceptycznie spogląda w stronę biurokratycznego potwora jakim jest Bruksela. W żadnym innym miejscu świat polityki nie jest bardziej wyniosły i oderwany od rzeczywistości, jak w stolicy UE
— zauważa tabloid „Bild”.
Nadmienia przy tym, że von der Leyen ma niewiele czasu, by zmienić Brukselę, zanim Bruksela zmieni ją.
Przy całej krytyce Brytyjczyków, to, że jeden z najbogatszych krajów, najbogatszego kontynentu nie chce być częścią odnoszącego największe sukcesy modelu społecznego - to także niepowodzenie UE
— konstatuje „Bild”.
Lewicowo-liberalny „Sueddeutsche Zeitung” przypomina obietnice złożone przez von der Leyen, które miały przekonać wahających się europosłów: ochrona klimatu, równouprawnienie płci, opodatkowanie koncernów internetowych, wzmocnienie praw pracowniczych, ratowanie migrantów, system azylowy.
Jeśli to wszystko zrealizuje UE będzie (jeszcze) lepszym miejscem. Ale czy będzie potrafiła?
— pyta sceptycznie dziennik.
Jedność Europy pozostawia wiele do życzenia. Wszystkie obszary, które von der Leyen wymieniła są przedmiotem sporów między 28 krajami członkowskimi
— uzasadnia.
Konserwatywny „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zwraca uwagę na inny aspekt wyboru niemieckiej kandydatki.
Przewodnictwo von der Leyen w Komisji Europejskiej to złamanie dotychczasowych zwyczajów na wielu płaszczyznach. Jest pierwszą Niemką na tym stanowisku od ponad 50 lat. To, że jej narodowość nie odgrywała właściwie żadnej roli w debacie, która toczyła się przez ostatnie dni, nie przyciągnęło uwagi opinii publicznej. Tymczasem jest to mocny dowód na to, jak współpraca w UE wygładza historyczną nieufność. Jeszcze dwadzieścia lat temu głównym zarzutem wobec niemieckiego kandydata w Brukseli (i Berlinie) byłoby to, że jest Niemcem
— zwraca uwagę dziennik.
Berliński „Tagesspiegel” z ulgą konstatuje, że sukces von der Leyen oznacza jednocześnie uchronienie UE przed ciężkim instytucjonalnym kryzysem.
To, że uzyskała ona większość wynika z mądrości reprezentowanych w PE socjaldemokratów. Mimo pretensji o sposób w jakim doszło do jej nominacji wielu z nich - z wyjątkiem przedstawicieli niemieckiej SPD - zdecydowało się poprzeć von der Leyen. Inaczej się nie dało - nie było bowiem „planu B” na wypadek porażki niemieckiej kandydatki
— analizuje liberalna gazeta, postulując jednocześnie zakotwiczenie zasady spitzenkandidaten w europejskich aktach prawnych, by uniknąć podobnej szarpaniny w przyszłości.
383 głosami za, tylko dziewięcioma ponad wymaganą większość bezwzględną, Ursula von der Leyen została we wtorek wybrana przez Parlament Europejski na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej. Pierwsza w historii kobieta na tym stanowisku zaapelowała o wspólną pracę na rzecz zjednoczonej Europy.
WĘGRY
Głosy rządzącej na Węgrzech koalicji Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (Fidesz-KDNP) były potrzebne do wyboru Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej i partie te mają wobec niej oczekiwania – pisze w środę prasa węgierska.
Głosy przedstawicieli Fideszu też były potrzebne von der Leyen
—– podkreślił prorządowy dziennik „Magyar Nemzet”, wskazując, że węgierska koalicja rządząca ma w Parlamencie Europejskim 13 mandatów, a von der Leyen uzyskała stanowisko, zdobywając tylko o dziewięć głosów więcej, niż wynosiła wymagana większość.
Gazeta zwraca uwagę, że przewodniczący delegacji Fideszu-KDNP w PE Tamas Deutsch jeszcze przed głosowaniem sformułował trzy oczekiwania wobec Niemki: uznanie i wspieranie wysiłków państw członkowskich broniących granic zewnętrznych UE, poszanowanie tożsamości narodowej i konstytucyjnej suwerenności państw członkowskich oraz nie karanie, lecz popieranie rozwijających się szybciej od przeciętnej w UE krajów środkowoeuropejskich.
Komentator dziennika Levente Sitkei ocenił jednak, że w swym przemówieniu, które można interpretować na wiele sposobów, von der Leyen nie udzieliła odpowiedzi na żadne palące pytanie.
Von der Leyen „występuje jako obrończyni interesów Europy, ale pozostawia otwartym, co to konkretnie znaczy. W takiej sytuacji warto zamienić słowo +europejski+ na +niemiecki+, wtedy będziemy bliżsi prawdy” – zauważył Sitkei.
Według niego nowa szefowa KE zapewne będzie starała się realizować ten sam plan, co wcześniej Jean-Claude Juncker, „lawirując w wichurze wzbudzonej przez mocarstwa, zaprzeczając niezaprzeczalnemu: że Unia Europejska nie jest jednolitą wspólnotą, tylko sojuszem interesów krajów członkowskich, w którym ostatnie słowo zawsze należy do Niemców”.
Zdaniem publicysty Węgry nie powinny ulegać wizji, że od teraz KE się zmieni i będzie brać pod uwagę wolę wyborców.
Unia Europejska nie będzie działać w sposób bardziej demokratyczny, jest do tego za duża i łudzi za dużymi pożytkami. Jest natomiast obowiązkiem każdego walczyć o swoje, o interesy swego kraju, które w ten sposób nieuchronnie będą służyć dobru Europy
— ocenił.
Podkreślił przy tym, że należy niezwłocznie przeprowadzić reformy Unii, bo „humanistyczna, popierająca równość i drżąca przed klimatem Europa strąci wysiłki kontynentu do poziomu banału”.
Także dwa inne dzienniki - prorządowy „Magyar Hirlap” i lewicowy „Nepszava” - zwróciły uwagę na brak konkretów w przemówieniu von der Leyen, akcentując zwłaszcza, że nie powiedziała, czy popiera prowadzoną wobec Polski i Węgier procedurę z art. 7 unijnego traktatu.
„Magyar Hirlap” dodaje przy tym, że z liczb wynikało, iż von der Leyen bardzo potrzebuje 26 głosów Prawa i Sprawiedliwości, ale „do ostatniej chwili nie było pewne, czy je otrzyma, gdyż kierownictwo partii groziło innym partiom poważnymi konsekwencjami” z powodu odrzucenia kandydatury byłej premier Beaty Szydło (PiS) na stanowisko szefowej komisji zatrudnienia.
CZECHY
Nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen to nie tylko pierwsza kobieta na tym stanowisku, ale też pierwsza szefowa KE, której nie powołała „wielka koalicja” socjalistów i chadeków w Parlamencie Europejskim - piszą „Lidove Noviny”.
W środowym komentarzu Zbyniek Petraczek z „LN” zwrócił uwagę, że zabiegając o zatwierdzenie na stanowisko, von der Leyen „nie przemawiała jak zwycięzca wyborów, ale jako ta, która musi się przypodobać”. Według publicysty, Niemka zabiegała o głosy socjalistów, mówiąc o płacy minimalnej i europejskim podatku, a Zielonym chciała się przypodobać, mówiąc o neutralności klimatycznej UE do 2050 roku.
Czy był to rytuał? Czy obraz przyszłego kierunku Unii? Trudno powiedzieć
— ocenia Petraczek.
Autor komentarza uważa, że pod uwagę trzeba też brać fakt, że w Niemczech już wkrótce może rządzić koalicja Zielonych, socjalistów i postkomunistów. „Dopiero wówczas mogą wybuchnąć orgie socjalnego i zielonego postępu. Gdy CDU znajdzie się w kraju w opozycji i nie będzie musiała się do nikogo wdzięczyć, przewodnicząca KE von der Leyen będzie mogła funkcjonować także jako racjonalna przeszkoda wobec radykalnych Niemiec” – wskazuje Petraczek.
Podsumowując wtorkowe obrady PE, czeskie media zwracają uwagę na wpis premiera Andreja Babisza na Twitterze, w którym pogratulował on von der Leyen.
Po raz pierwszy na czele KE stanie kobieta i to kobieta bardzo kompetentna
— napisał szef rządu. Podkreślił, że popierał jej wybór i teraz oczekuje współpracy w Radzie Europejskiej.
Mam nadzieję, że niedługo będziemy mieć okazję osobiście przedyskutować nasze oczekiwania wobec UE
— napisał czeski premier.
Czytaj dalej na następnej stronie ->
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/455417-prasa-na-swiecie-o-wyborze-von-der-leyen-na-szefowa-ke?strona=1