Węgry i Polska, to są jak wieczyste dęby, które wyrastają z różnych pni, ale mają splecione korzenie, ale byt i siła jednego dębu jest warunkiem drugiego dębu. Dzisiaj nie jest inaczej, kiedy Polska jest silna, to Węgry nie mogą zginąć, a kiedy Węgrzy są silni, to mogą pomagać Polsce. Szacunek dla Polski, szacunek dla Węgrów!
—mówił Wiktor Orban podczas przemówienia z okazji 170. rocznicy wybuchu powstania 1848 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tysiące Węgrów wyszło na ulice Budapesztu w Święto Narodowe Węgier. W uroczystościach wzięła udział liczna grupa z Polski. ZDJĘCIA
Orban podczas przemówienia przed parlamentem powiedział:
Pozdrawiam uczestników Marszu Pokoju, a ze szczególnym szacunkiem pozdrawiam naszych polskich przyjaciół. Nasza jedność jest czymś naturalnym, a nasza więź jest źródłem siły.
Premier przemawiał przed tysiącami zgromadzonych uczestników Marszu Pokoju, zorganizowanego przez prorządowe Forum Jedności Społecznej (COeF), na którym obecna jest duża grupa gości z Polski.
Poniżej przedstawiamy pełną treść przemówienia premiera Węgier.
Pragnę serdecznie przywitać uczestników Marszu Pokoju. Ze szczególnym uznaniem witam naszych Przyjaciół z Polski. Nasza więź jest oczywista, a nasza solidarność jest dla źródłem siły.
W czasach naszego ojca Kossutha pisano, że Węgry i Polska to dwa wieczne dęby, choć ich pnie rosną osobno, to korzeniami są związane i zrośnięte. Dlatego istnienie i moc jednego z nich jest warunkiem życia i zdrowia drugiego.
Dziś wcale nie jest inaczej. Jeśli Polska jest silna, to i Węgry nie mogą zginąć. A jeśli my jesteśmy silni, to możemy pomóc naszym polskim Przyjaciołom. Stąd też Marsz Pokoju nie jest dziś zwykłym stanięciem do szeregu w sprawach naszej Ojczyzny, ale wystąpieniem również w obronie Polski.
Chwała Polsce! Chwała Węgrom!
—zawołał premier.
Czcigodni Uczestnicy Uroczystości! Znów przyszedł dzień, który w górę wznosi serce każdego Węgra. To dzień, w którym do wielkiej księgi historii ludzkości po węgiersku wpisano słowo „wolność”.
W tym dniu licznie się gromadzimy, aby uczcić odważnych i chylić czoła przed bohaterów. Dziś zebrało się nas wyjątkowo dużo, bo oprócz oddania hołdu jest też inny szczególny powód i cel. Za niecałe 4 tygodnie znów w wyborach zdecydujemy o losach Węgier. Stawką tych wyborów są jednak nie tylko następne 4 lata.
Wiedziałem, że będzie nas dużo oraz że zobaczę tu twarze pełne determinacji. Akurat dziś tego właśnie potrzebujemy. Potrzebujemy powagi i determinacji, gdyż musimy porozmawiać o bardzo poważnych sprawach. Dokładnie o tak samo ważnych sprawach, jak to było przed 170 laty.
Jesteśmy potomkami Powstańców i Rycerzy wolności z roku 1848. Z tego powodu musimy mówić otwarcie i szczerze, dokładnie tak jak czyniono to 170 lat temu.
Jeśli jasno nie powiemy, co dzieje się z Węgrami oraz dlaczego dzieje się to, co się dzieje, to nikt tego nie zrozumie. A jeśli nie zrozumiemy, to za 3 tygodnie nie będziemy w stanie podjąć właściwej decyzji. Musimy mówić prosto, bez oportunizmu i udawanej wstydliwości. .
Pokolenie Petőfiego jednoznacznie wykrzyczało: mamy być niewolnikami czy wolnymi? Każdy zrozumiał i znał odpowiedź na to pytanie.
Razem sporo już dokonaliśmy w ciągu ostatnich 30 lat. Sporo dużych walk i pamiętnych bitew stoczyliśmy razem.
Jednak największa sprawa, której możemy w życiu dokonać, największa walka, którą możemy razem stoczyć, jest jeszcze przed nami. A wszystkie znaki wskazują, że właśnie teraz nadchodzi.
Sprawa ma się tak, moi Drodzy Przyjaciele, że chcą nam odebrać nasz kraj. Tym razem nie pociągnięciem pióra, jak miało to miejsce sto lat temu w Trianon. Teraz chcą, abyśmy na przestrzeni kilku dekad dobrowolnie oddali nasz kraj obcym, przybywającym z innych kontynentów, którzy nie mówią naszym językiem, nie szanują naszej kultury, naszych praw i sposobu życia oraz chcą zamienić nasze na swoje.
Chcą, aby zamiast nas oraz naszych potomków kto inny zamieszkał te ziemie. Nie ma w tym żadnej przesady. Codziennie jesteśmy świadkami, jak wielkie ludy i narody Europy Zachodniej krok po kroku, z dzielnicy na dzielnicę, z miasta na miasto tracą swoje kraje. Sytuacja wygląda tak, że kraje, które nie powstrzymają napływu ludów na swojej granicy, przepadną. Powoli, ale z pewnością zostaną strawione.
To wszystko chcą wymusić na nas zewnętrzne siły i międzynarodowe potęgi, z pomocą swoich tutejszych popleczników, a nadchodzące wybory uważają za dobrą do tego okazję
—podkreślił.
Szanowne Panie, Szanowni Panowie! Dziedzictwem roku 1848 jest wolność, niepodległość oraz to, że Węgry wciąż są krajem węgierskim. Ma on wszystko, czego możemy dziś potrzebować. Jak sformułował to hrabia István Széchenyi: coraz piękniejszy narów, wykształceni ludzie i silny kraj. Po czym dodał: wiele osób myśli, że Węgry istniały, a ja chciałbym wierzyć, że będą istnieć. Dziś taką odpowiedź dalibyśmy hrabiemu Széchenyiemu: Węgry istniały i istnieją, ale pytanie otwarte brzmi: czy będą istnieć? Wobec tego, moi Drodzy Przyjaciele, my dążymy nie tylko do wygrania pojedynczych wyborów, ale do wygrania naszej przyszłości.
Europa, a w niej my, Węgrzy dotarliśmy do punktu zwrotnego w historii ludzkości. Dotychczas jeszcze nigdy napięcie pomiędzy siłami narodowymi a globalnymi nie było tak wyraźne i tak silne.
Po jednej stronie jesteśmy my, miliony kochających swój naród, a po drugiej stronie elity kosmopolityczne. Po jednej stronie jesteśmy my, którzy wierzymy w państwa narodowe, w obronę granic, w wartość rodziny i pracy. Naprzeciwko nam stoją ci, którzy pragną otwartego społeczeństwa, świata, z którego znikną granice i narody, chcą nowych rodzajów rodziny, bezwartościowej pracy i taniej siły roboczej, nad którą panuje nieprzejrzysta i nieponosząca żadnych konsekwencji rzesza biurokratów.
Po jednej stronie siły narodowe i demokratyczne, po drugiej zaś ponadnarodowe i antydemokratyczne. Tak wygląda sytuacja na Węgrzech 24 dni przed wyborami
—podkreślił.
Szanowni Państwo! Szanowni Uczestnicy Marszu Pokoju! Daleko nam jeszcze do wykonania zadania, choć wyniki z ostatnich 8 lat mówią same za siebie. Trzeba o tym przypominać, lecz to nie wystarczy. Europa i Węgry stoją w centrum bitwy cywilizacji. Stajemy w obliczu wędrówki ludów, która stanowi zagrożenie dla naszego dotychczasowego porządku i sposobu życia.
Musimy obronić nasze osiągnięcia, a zarazem stanąć do walki, aby kontynuacja miała sens. Jeżeli nie ochronimy naszego sposobu życia, to wszystko straci znaczenie. Jeśli Węgry nie będą węgierskie, to na próżno je upiększać?
Nie oszukujmy się. My nie musimy toczyć walk z anemicznymi partyjkami opozycyjnymi, ale z międzynarodową siecią tworzącą imperium. Stanowi je łańcuch mediów utrzymywanych przez zagraniczne koncerny i krajowych oligarchów, zawodowych najemników, intryganckich organizatorów manifestacji oraz sieć organizacji pozarządowych finansowanych przez międzynarodowych spekulantów. To wszystko streszcza w sobie i ucieleśnia György Soros.
Musimy walczyć z tym światem, aby obronić nasz własny. Dobry żołnierz nie dlatego walczy, że nienawidzi swego przeciwnika, ale dlatego że kocha to, co jest za nim, czyli Węgry i Węgrów.
Wychowaliśmy się w chrześcijańskiej kulturze, odróżniamy człowieka od jego czynów. Do nikogo nie żywiliśmy i nie będziemy żywić nienawiści. Wręcz przeciwnie: wciąż wierzymy w siłę miłości i solidarnej jedności.
Ale będziemy walczyć przeciwko temu, co imperium Györgya Sorosa czyni i chce zrobić z Węgrami. To jest nasza Ojczyzna, nasze życie, nie mamy innego, dlatego do końca będziemy o nie walczyć, i nigdy ich nie poddamy.
Wiemy, że w końcu w każdym okręgu wyborczym oni staną przeciw naszym kandydatom. Ich zadaniem jest, aby po wygraniu, wypełnili ten swój wielki plan.
Wielki plan złamania Węgier, które stoją na drodze przybyszom i osiedleniu tu w ciągu kilku lat najpierw tysięcy, a potem już dziesiątek tysięcy imigrantów. W tych liczbach nie ma żadnej przesady.
Europa już dziś cierpi z powodu inwazji. Jeśli nic nie zrobimy, to w następnym dziesięcioleciu lub dwóch z Afryki i Bliskiego Wschodu ruszą na Europę dziesiątki milionów ludzi.
Zachodnia część Europy patrzy na to wszystko z założonymi rękami. Kto podnosi rękę, sam odbiera sobie broń. Taki już więcej nie będzie decydował o swoim losie. Historię zwyciężonych piszą dalej inni. Młodzi z Europy Zachodniej jeszcze dostrzegą, że w swoich własnych krajach staną się mniejszością, ale stracą to jedyne miejsce na świecie, które mogą nazwać swoim własnym domostwem.
Pojawiają się siły, których w świecie dawno nie obserwowano. W Afryce młodych ludzi będzie 10 razy więcej niż w Europie! Jeśli Europa niczego nie uczyni, ci młodzi wybiją nasze drzwi
—mówił Orban.
Bruksela nie broni Europy. Nie chce zatrzymać napływu ludów, lecz go wspierać i organizować. Pragnie rozcieńczyć, pragnie wymienić ludność Europy. Odrzuca naszą kulturę, nasz sposób życia i wszystko to, co nas, Europejczyków wyodrębnia i odróżnia od innych narodów świata.
Marnym pocieszeniem jest to, że narody Europy nie przebaczą tym swoim przywódcom, którzy bez pytania się ludzi całkowicie przetworzyli Europę. Bądźmy dumni z tego, że to właśnie my byliśmy jedynym krajem w całej Unii, w którym [w referendum] zapytano ludzi o zdanie, czy chcą masowego napływu ludów.
—mówił.
CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Węgry i Polska, to są jak wieczyste dęby, które wyrastają z różnych pni, ale mają splecione korzenie, ale byt i siła jednego dębu jest warunkiem drugiego dębu. Dzisiaj nie jest inaczej, kiedy Polska jest silna, to Węgry nie mogą zginąć, a kiedy Węgrzy są silni, to mogą pomagać Polsce. Szacunek dla Polski, szacunek dla Węgrów!
—mówił Wiktor Orban podczas przemówienia z okazji 170. rocznicy wybuchu powstania 1848 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tysiące Węgrów wyszło na ulice Budapesztu w Święto Narodowe Węgier. W uroczystościach wzięła udział liczna grupa z Polski. ZDJĘCIA
Orban podczas przemówienia przed parlamentem powiedział:
Pozdrawiam uczestników Marszu Pokoju, a ze szczególnym szacunkiem pozdrawiam naszych polskich przyjaciół. Nasza jedność jest czymś naturalnym, a nasza więź jest źródłem siły.
Premier przemawiał przed tysiącami zgromadzonych uczestników Marszu Pokoju, zorganizowanego przez prorządowe Forum Jedności Społecznej (COeF), na którym obecna jest duża grupa gości z Polski.
Poniżej przedstawiamy pełną treść przemówienia premiera Węgier.
Pragnę serdecznie przywitać uczestników Marszu Pokoju. Ze szczególnym uznaniem witam naszych Przyjaciół z Polski. Nasza więź jest oczywista, a nasza solidarność jest dla źródłem siły.
W czasach naszego ojca Kossutha pisano, że Węgry i Polska to dwa wieczne dęby, choć ich pnie rosną osobno, to korzeniami są związane i zrośnięte. Dlatego istnienie i moc jednego z nich jest warunkiem życia i zdrowia drugiego.
Dziś wcale nie jest inaczej. Jeśli Polska jest silna, to i Węgry nie mogą zginąć. A jeśli my jesteśmy silni, to możemy pomóc naszym polskim Przyjaciołom. Stąd też Marsz Pokoju nie jest dziś zwykłym stanięciem do szeregu w sprawach naszej Ojczyzny, ale wystąpieniem również w obronie Polski.
Chwała Polsce! Chwała Węgrom!
—zawołał premier.
Czcigodni Uczestnicy Uroczystości! Znów przyszedł dzień, który w górę wznosi serce każdego Węgra. To dzień, w którym do wielkiej księgi historii ludzkości po węgiersku wpisano słowo „wolność”.
W tym dniu licznie się gromadzimy, aby uczcić odważnych i chylić czoła przed bohaterów. Dziś zebrało się nas wyjątkowo dużo, bo oprócz oddania hołdu jest też inny szczególny powód i cel. Za niecałe 4 tygodnie znów w wyborach zdecydujemy o losach Węgier. Stawką tych wyborów są jednak nie tylko następne 4 lata.
Wiedziałem, że będzie nas dużo oraz że zobaczę tu twarze pełne determinacji. Akurat dziś tego właśnie potrzebujemy. Potrzebujemy powagi i determinacji, gdyż musimy porozmawiać o bardzo poważnych sprawach. Dokładnie o tak samo ważnych sprawach, jak to było przed 170 laty.
Jesteśmy potomkami Powstańców i Rycerzy wolności z roku 1848. Z tego powodu musimy mówić otwarcie i szczerze, dokładnie tak jak czyniono to 170 lat temu.
Jeśli jasno nie powiemy, co dzieje się z Węgrami oraz dlaczego dzieje się to, co się dzieje, to nikt tego nie zrozumie. A jeśli nie zrozumiemy, to za 3 tygodnie nie będziemy w stanie podjąć właściwej decyzji. Musimy mówić prosto, bez oportunizmu i udawanej wstydliwości. .
Pokolenie Petőfiego jednoznacznie wykrzyczało: mamy być niewolnikami czy wolnymi? Każdy zrozumiał i znał odpowiedź na to pytanie.
Razem sporo już dokonaliśmy w ciągu ostatnich 30 lat. Sporo dużych walk i pamiętnych bitew stoczyliśmy razem.
Jednak największa sprawa, której możemy w życiu dokonać, największa walka, którą możemy razem stoczyć, jest jeszcze przed nami. A wszystkie znaki wskazują, że właśnie teraz nadchodzi.
Sprawa ma się tak, moi Drodzy Przyjaciele, że chcą nam odebrać nasz kraj. Tym razem nie pociągnięciem pióra, jak miało to miejsce sto lat temu w Trianon. Teraz chcą, abyśmy na przestrzeni kilku dekad dobrowolnie oddali nasz kraj obcym, przybywającym z innych kontynentów, którzy nie mówią naszym językiem, nie szanują naszej kultury, naszych praw i sposobu życia oraz chcą zamienić nasze na swoje.
Chcą, aby zamiast nas oraz naszych potomków kto inny zamieszkał te ziemie. Nie ma w tym żadnej przesady. Codziennie jesteśmy świadkami, jak wielkie ludy i narody Europy Zachodniej krok po kroku, z dzielnicy na dzielnicę, z miasta na miasto tracą swoje kraje. Sytuacja wygląda tak, że kraje, które nie powstrzymają napływu ludów na swojej granicy, przepadną. Powoli, ale z pewnością zostaną strawione.
To wszystko chcą wymusić na nas zewnętrzne siły i międzynarodowe potęgi, z pomocą swoich tutejszych popleczników, a nadchodzące wybory uważają za dobrą do tego okazję
—podkreślił.
Szanowne Panie, Szanowni Panowie! Dziedzictwem roku 1848 jest wolność, niepodległość oraz to, że Węgry wciąż są krajem węgierskim. Ma on wszystko, czego możemy dziś potrzebować. Jak sformułował to hrabia István Széchenyi: coraz piękniejszy narów, wykształceni ludzie i silny kraj. Po czym dodał: wiele osób myśli, że Węgry istniały, a ja chciałbym wierzyć, że będą istnieć. Dziś taką odpowiedź dalibyśmy hrabiemu Széchenyiemu: Węgry istniały i istnieją, ale pytanie otwarte brzmi: czy będą istnieć? Wobec tego, moi Drodzy Przyjaciele, my dążymy nie tylko do wygrania pojedynczych wyborów, ale do wygrania naszej przyszłości.
Europa, a w niej my, Węgrzy dotarliśmy do punktu zwrotnego w historii ludzkości. Dotychczas jeszcze nigdy napięcie pomiędzy siłami narodowymi a globalnymi nie było tak wyraźne i tak silne.
Po jednej stronie jesteśmy my, miliony kochających swój naród, a po drugiej stronie elity kosmopolityczne. Po jednej stronie jesteśmy my, którzy wierzymy w państwa narodowe, w obronę granic, w wartość rodziny i pracy. Naprzeciwko nam stoją ci, którzy pragną otwartego społeczeństwa, świata, z którego znikną granice i narody, chcą nowych rodzajów rodziny, bezwartościowej pracy i taniej siły roboczej, nad którą panuje nieprzejrzysta i nieponosząca żadnych konsekwencji rzesza biurokratów.
Po jednej stronie siły narodowe i demokratyczne, po drugiej zaś ponadnarodowe i antydemokratyczne. Tak wygląda sytuacja na Węgrzech 24 dni przed wyborami
—podkreślił.
Szanowni Państwo! Szanowni Uczestnicy Marszu Pokoju! Daleko nam jeszcze do wykonania zadania, choć wyniki z ostatnich 8 lat mówią same za siebie. Trzeba o tym przypominać, lecz to nie wystarczy. Europa i Węgry stoją w centrum bitwy cywilizacji. Stajemy w obliczu wędrówki ludów, która stanowi zagrożenie dla naszego dotychczasowego porządku i sposobu życia.
Musimy obronić nasze osiągnięcia, a zarazem stanąć do walki, aby kontynuacja miała sens. Jeżeli nie ochronimy naszego sposobu życia, to wszystko straci znaczenie. Jeśli Węgry nie będą węgierskie, to na próżno je upiększać?
Nie oszukujmy się. My nie musimy toczyć walk z anemicznymi partyjkami opozycyjnymi, ale z międzynarodową siecią tworzącą imperium. Stanowi je łańcuch mediów utrzymywanych przez zagraniczne koncerny i krajowych oligarchów, zawodowych najemników, intryganckich organizatorów manifestacji oraz sieć organizacji pozarządowych finansowanych przez międzynarodowych spekulantów. To wszystko streszcza w sobie i ucieleśnia György Soros.
Musimy walczyć z tym światem, aby obronić nasz własny. Dobry żołnierz nie dlatego walczy, że nienawidzi swego przeciwnika, ale dlatego że kocha to, co jest za nim, czyli Węgry i Węgrów.
Wychowaliśmy się w chrześcijańskiej kulturze, odróżniamy człowieka od jego czynów. Do nikogo nie żywiliśmy i nie będziemy żywić nienawiści. Wręcz przeciwnie: wciąż wierzymy w siłę miłości i solidarnej jedności.
Ale będziemy walczyć przeciwko temu, co imperium Györgya Sorosa czyni i chce zrobić z Węgrami. To jest nasza Ojczyzna, nasze życie, nie mamy innego, dlatego do końca będziemy o nie walczyć, i nigdy ich nie poddamy.
Wiemy, że w końcu w każdym okręgu wyborczym oni staną przeciw naszym kandydatom. Ich zadaniem jest, aby po wygraniu, wypełnili ten swój wielki plan.
Wielki plan złamania Węgier, które stoją na drodze przybyszom i osiedleniu tu w ciągu kilku lat najpierw tysięcy, a potem już dziesiątek tysięcy imigrantów. W tych liczbach nie ma żadnej przesady.
Europa już dziś cierpi z powodu inwazji. Jeśli nic nie zrobimy, to w następnym dziesięcioleciu lub dwóch z Afryki i Bliskiego Wschodu ruszą na Europę dziesiątki milionów ludzi.
Zachodnia część Europy patrzy na to wszystko z założonymi rękami. Kto podnosi rękę, sam odbiera sobie broń. Taki już więcej nie będzie decydował o swoim losie. Historię zwyciężonych piszą dalej inni. Młodzi z Europy Zachodniej jeszcze dostrzegą, że w swoich własnych krajach staną się mniejszością, ale stracą to jedyne miejsce na świecie, które mogą nazwać swoim własnym domostwem.
Pojawiają się siły, których w świecie dawno nie obserwowano. W Afryce młodych ludzi będzie 10 razy więcej niż w Europie! Jeśli Europa niczego nie uczyni, ci młodzi wybiją nasze drzwi
—mówił Orban.
Bruksela nie broni Europy. Nie chce zatrzymać napływu ludów, lecz go wspierać i organizować. Pragnie rozcieńczyć, pragnie wymienić ludność Europy. Odrzuca naszą kulturę, nasz sposób życia i wszystko to, co nas, Europejczyków wyodrębnia i odróżnia od innych narodów świata.
Marnym pocieszeniem jest to, że narody Europy nie przebaczą tym swoim przywódcom, którzy bez pytania się ludzi całkowicie przetworzyli Europę. Bądźmy dumni z tego, że to właśnie my byliśmy jedynym krajem w całej Unii, w którym [w referendum] zapytano ludzi o zdanie, czy chcą masowego napływu ludów.
—mówił.
CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/386085-tylko-u-nas-cale-przemowienie-orbana-w-swieto-narodowe-wegier-kiedy-polska-jest-silna-to-i-wegry-nie-moga-zginac-jestesmy-jak-polaczone-drzewa