A czym żyje dzisiaj Ameryka? Oczywiście Ameryka żyje seksem. Wszędzie gdzie nie spojrzysz niczym z wybuchającego wulkanu płynie lawina oskarżeń i pomówień, a w mediach mnożą się seksafery. Najpierw użyto tej politycznej broni aby wyeliminować ówczesnego kandydata na prezydenta Trumpa. Groźnie prezentowana bomba okazała się kapiszonem Trump przeżył, dlatego teraz “deep state” w wariancie “B” angażuje system prawny i FBI.
Trzeba jednak dodać, że dziś ta broń seksafer wymknęła się spod kontroli i uderza głównie w rozpasanych lewaków z Partii Demokratycznej i ich sympatyków wyrządzając im wielkie straty. Wydaje się, że jedyne co może ich uratować to jakiś spektakularny sukces specjalnego prokuratora Roberta Muellera, który mógłby zdjąć afery seksualne z pierwszych stron gazet. Tymczasem wszystko ma swoją cenę, Mueller wdał już na swoje dochodzenie $6,7 mln. Mueller tropiący korupcyjny wpływ Rosji na prezydenckie wybory, właśnie “złowił” gen. Michaela Flynna, który doradzał Trumpowi. Następnie przez miesiąc piastował funkcję prezydenckiego doradcy d/s bezpieczeństwa narodowego, który to post musiał opuścić z powodu wprowadzenia w błąd wiceprezydenta Mike Pence. Uwikłany również w doradztwo rządowi Turcji, Flynn skłamał wobec FBI odnośnie swoich rozmów z rosyjskim ambasadorem Kislyakiem, które prowadził w imieniu administracji Trumpa jeszcze przed jej zaprzysiężeniem. Teraz przyznał się do winy i obiecał współpracę z prokuratorem Muellerem. Rozmawiając z Rosjaninem nie zrobił nic złego, ale kłamał o czym rozmawiał do FBI, grozi mu pół roku.
Mueller to były dyrektor FBI i przyjaciel swojego następcy na tym stanowisku James’a Comey (tego od “polskich obozów śmierci”). Comey z kolei został wyrzucony przez prezydenta Trumpa. Mueller jako specjalny prokurator powołany przez swojego innego kolegę (dziś zastępcę szefa Departamentu Sprawiedliwości) Rod’a Rosensteina ma nieograniczony budżet, obszar dochodzenia i czas. Mueller dobrał sobie zespół stronniczych “partyjnych” prokuratorów, z których jak się okazało wszyscy dawali pieniądze na kampanię Hillary Clinton.
Przypomnijmy, że Rod Rosenstein był “na służbie” (nie protestował) w FBI kilka lat wcześniej podczas zagadkowego dealu sprzedaży Putinowi 20% amerykańskich złóż uranu, za co Rosjanie przesłali na konto rodzinnej fundacji Clintonów $145 mln! Teraz Rosenstein nie odpowiada na prośby, wezwania i żądania od nadzorującej śledztwo komisji Kongresu (House Intelligence) na której czele stoi republikanin z Kalifornii Devin Nunes. Zasłania się dobrem śledztwa i obawą o przecieki, ale to przecież Kongres reprezentuje Suwerena i swego czasu powołał FBI…
Aby lepiej zrozumieć sieć powiązań do wyżej wymienionych dodać trzeba jeszcze przyjaciela Comey, wicedyrektora FBI Andrew McCabe, którego żona (z Partii Demokratycznej) otrzymała poważne dotacje na swoją kampanię wyborczą właśnie od ludzi Clintonów. Dodajmy, że McCabe (przez agenta Strzoka) nadzorował dochodzenie FBI w sprawie “zagubionych” 33 tys. e- maili Hillary Clinton. Po wyrzuceniu Comey, to właśnie McCabe pełnił funkcję dyrektora FBI, aż do czasu zatwierdzenia przez Senat Christophera Wray na stanowisko dyr. FBI.
Wyszło też na jaw, że Mueller wyrzucił ze swojego zespołu nadgorliwego agenta FBI (człowieka Comey) Petera Strzoka. Strzok tekstował kochance (Lisa Page, prawnik FBI) swoje atakujące Trumpa opinie o czym pisały New York Times i Washington Post. Dodajmy jeszcze, że wyrzucenie, a w zasadzie przeniesienie Strzoka do działu kadr odbyło się dopiero na wniosek inspektora generalnego FBI, który ujawnił teksty Strzoka zachwalające Clinton i potępiające Trumpa.
Sprawa ta może mieć ciąg dalszy, gdyż Strzok nie tylko ulgowo potraktował popełnione uchybienia wobec bezpieczeństwa państwa przez Hillary Clinton, on również przesłuchiwał gen. Flynna i wepchnął go w pułapkę kłamstwa. Przypomnijmy, że Clinton nie była przesłuchiwana pod przysięgą, z 4-ro godzinnej rozmowy nie zrobiono nawet protokołu! Żeby było mniej zabawniej ówczesny dyr. Comey jeszcze przed przesłuchaniem Hillary pracował nad konkluzją mówiącą, że były zaniedbania, ale Hillary Clinton nie ma sensu o nic oskarżać. I w tym przypadku zasadniczą rolę odgrywał Strzok, który wcześniej przesłuchiwał dwie bliskie współpracowniczki Hillary Clinton, jej prawnika Cheryl Mills i sekretarkę Humę Abedin (b. żona perwerta kongresmena Anthony Weiner). Wyszło na jaw, że obydwie panie złapał na kłamstwie odnośnie serwera Clinton, ale im jakoś nie postawił zarzutów… Powstaje pytanie, jak to możliwe, aby w FBI pracowali ludzie o tak drastycznych politycznych poglądach, którzy z pewnością będąc tak stronniczy nie mogą być neutralni w prowadzonych śledztwach. Innym członkiem “gangu” “deep state” w zespole śledczym Muellera jest znany z nieczystych ostrych zagrań prokurator Andrew Weissmann. To on nadzorował śledztwo przeciwko Paul Manafort, byłemu szefowi kampanii kandydata Trumpa.
Ważnym ostatnim wydarzeniem jest przegłosowanie przez Senat (51 do 49) długo zapowiadanej reformy podatkowej Trumpa. Do tej pory, szczególnie Senat (ten z republikańską większością) był cmentarzem na którym umierały kolejne inicjatywy prezydenta Trumpa. Wreszcie w Kongresie coś ruszyło, do tej pory establishment miękko bojkotował usiłowania prezydenta mimo, że republikańscy kongresmeni i senatorzy szli do wyborów i zwyciężyli właśnie z obietnicami reform. Tym razem przeciwko głosował tylko jeden republikański senator Bob Corker ze stanu Tennessee, który ostrzegał, że tak duże obcięcie podatków podniesie deficyt. Trzeba dodać, że Kongres przyjął swoją wersję ustawy wcześniej i teraz obydwie izby będą pracowały nad pogodzeniem różnic w przegłosowanych dokumentach. Trump zapowiedział, że jest gotowy aby podpisać reformę podatków, która ma rozruszać amerykańską gospodarkę. Przede wszystkim ustawa ma drastycznie obniżyć podatek dla korporacji z 35% na 20%, co z kolei ma powodować napływ aktywów do USA, liczy się tu na $4 tryliony (US) i wielki boom gospodarczy. Do tej pory wielkie amerykańskie korporacje wolały rozliczać się w innych państwach o mniejszym opodatkowaniu, teraz swoje $ biliony mają zacumować w macierzystym USA…
Ustawa ma również tymczasowo obniżyć indywidualne podatki i uczynić system rozliczania bardziej przejrzysty, jej koszt szacuje się na $1,4 tryliony (US). Ustawa również otwiera możliwość wierceń pod ropę w Arctic National Wildlife Refuge na Alasce, co wyzwoli wielkie moce eksportowe. Również uderza w słynnego socjalistycznego potworka, ustawę ubezpieczeń medycznych ObamaCare, odkręcając przymus ubezpieczeń (Affordable Care Act). Już wcześniej Trump zadał kilka śmiertelnych ciosów ObamaCare swoimi prezydenckimi dekretami. Najpierw ogłosił, że nie ma sensu pudrować trupa i jego rząd przestanie dotować ubezpieczeniowe korporacje w wysokości $700 mld dodając, że dotowanie było niekonstytucyjne i Obama nie miał prawa podejmować takich zobowiązań bez zgody Kongresu. Następny dekret pozwalał na kupowanie ubezpieczenia medycznego przez granice stanów oraz umożliwił tworzeniu się stowarzyszeń skupiających grupy zawodowe w celu negocjowania niższych kosztów ubezpieczeń.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A czym żyje dzisiaj Ameryka? Oczywiście Ameryka żyje seksem. Wszędzie gdzie nie spojrzysz niczym z wybuchającego wulkanu płynie lawina oskarżeń i pomówień, a w mediach mnożą się seksafery. Najpierw użyto tej politycznej broni aby wyeliminować ówczesnego kandydata na prezydenta Trumpa. Groźnie prezentowana bomba okazała się kapiszonem Trump przeżył, dlatego teraz “deep state” w wariancie “B” angażuje system prawny i FBI.
Trzeba jednak dodać, że dziś ta broń seksafer wymknęła się spod kontroli i uderza głównie w rozpasanych lewaków z Partii Demokratycznej i ich sympatyków wyrządzając im wielkie straty. Wydaje się, że jedyne co może ich uratować to jakiś spektakularny sukces specjalnego prokuratora Roberta Muellera, który mógłby zdjąć afery seksualne z pierwszych stron gazet. Tymczasem wszystko ma swoją cenę, Mueller wdał już na swoje dochodzenie $6,7 mln. Mueller tropiący korupcyjny wpływ Rosji na prezydenckie wybory, właśnie “złowił” gen. Michaela Flynna, który doradzał Trumpowi. Następnie przez miesiąc piastował funkcję prezydenckiego doradcy d/s bezpieczeństwa narodowego, który to post musiał opuścić z powodu wprowadzenia w błąd wiceprezydenta Mike Pence. Uwikłany również w doradztwo rządowi Turcji, Flynn skłamał wobec FBI odnośnie swoich rozmów z rosyjskim ambasadorem Kislyakiem, które prowadził w imieniu administracji Trumpa jeszcze przed jej zaprzysiężeniem. Teraz przyznał się do winy i obiecał współpracę z prokuratorem Muellerem. Rozmawiając z Rosjaninem nie zrobił nic złego, ale kłamał o czym rozmawiał do FBI, grozi mu pół roku.
Mueller to były dyrektor FBI i przyjaciel swojego następcy na tym stanowisku James’a Comey (tego od “polskich obozów śmierci”). Comey z kolei został wyrzucony przez prezydenta Trumpa. Mueller jako specjalny prokurator powołany przez swojego innego kolegę (dziś zastępcę szefa Departamentu Sprawiedliwości) Rod’a Rosensteina ma nieograniczony budżet, obszar dochodzenia i czas. Mueller dobrał sobie zespół stronniczych “partyjnych” prokuratorów, z których jak się okazało wszyscy dawali pieniądze na kampanię Hillary Clinton.
Przypomnijmy, że Rod Rosenstein był “na służbie” (nie protestował) w FBI kilka lat wcześniej podczas zagadkowego dealu sprzedaży Putinowi 20% amerykańskich złóż uranu, za co Rosjanie przesłali na konto rodzinnej fundacji Clintonów $145 mln! Teraz Rosenstein nie odpowiada na prośby, wezwania i żądania od nadzorującej śledztwo komisji Kongresu (House Intelligence) na której czele stoi republikanin z Kalifornii Devin Nunes. Zasłania się dobrem śledztwa i obawą o przecieki, ale to przecież Kongres reprezentuje Suwerena i swego czasu powołał FBI…
Aby lepiej zrozumieć sieć powiązań do wyżej wymienionych dodać trzeba jeszcze przyjaciela Comey, wicedyrektora FBI Andrew McCabe, którego żona (z Partii Demokratycznej) otrzymała poważne dotacje na swoją kampanię wyborczą właśnie od ludzi Clintonów. Dodajmy, że McCabe (przez agenta Strzoka) nadzorował dochodzenie FBI w sprawie “zagubionych” 33 tys. e- maili Hillary Clinton. Po wyrzuceniu Comey, to właśnie McCabe pełnił funkcję dyrektora FBI, aż do czasu zatwierdzenia przez Senat Christophera Wray na stanowisko dyr. FBI.
Wyszło też na jaw, że Mueller wyrzucił ze swojego zespołu nadgorliwego agenta FBI (człowieka Comey) Petera Strzoka. Strzok tekstował kochance (Lisa Page, prawnik FBI) swoje atakujące Trumpa opinie o czym pisały New York Times i Washington Post. Dodajmy jeszcze, że wyrzucenie, a w zasadzie przeniesienie Strzoka do działu kadr odbyło się dopiero na wniosek inspektora generalnego FBI, który ujawnił teksty Strzoka zachwalające Clinton i potępiające Trumpa.
Sprawa ta może mieć ciąg dalszy, gdyż Strzok nie tylko ulgowo potraktował popełnione uchybienia wobec bezpieczeństwa państwa przez Hillary Clinton, on również przesłuchiwał gen. Flynna i wepchnął go w pułapkę kłamstwa. Przypomnijmy, że Clinton nie była przesłuchiwana pod przysięgą, z 4-ro godzinnej rozmowy nie zrobiono nawet protokołu! Żeby było mniej zabawniej ówczesny dyr. Comey jeszcze przed przesłuchaniem Hillary pracował nad konkluzją mówiącą, że były zaniedbania, ale Hillary Clinton nie ma sensu o nic oskarżać. I w tym przypadku zasadniczą rolę odgrywał Strzok, który wcześniej przesłuchiwał dwie bliskie współpracowniczki Hillary Clinton, jej prawnika Cheryl Mills i sekretarkę Humę Abedin (b. żona perwerta kongresmena Anthony Weiner). Wyszło na jaw, że obydwie panie złapał na kłamstwie odnośnie serwera Clinton, ale im jakoś nie postawił zarzutów… Powstaje pytanie, jak to możliwe, aby w FBI pracowali ludzie o tak drastycznych politycznych poglądach, którzy z pewnością będąc tak stronniczy nie mogą być neutralni w prowadzonych śledztwach. Innym członkiem “gangu” “deep state” w zespole śledczym Muellera jest znany z nieczystych ostrych zagrań prokurator Andrew Weissmann. To on nadzorował śledztwo przeciwko Paul Manafort, byłemu szefowi kampanii kandydata Trumpa.
Ważnym ostatnim wydarzeniem jest przegłosowanie przez Senat (51 do 49) długo zapowiadanej reformy podatkowej Trumpa. Do tej pory, szczególnie Senat (ten z republikańską większością) był cmentarzem na którym umierały kolejne inicjatywy prezydenta Trumpa. Wreszcie w Kongresie coś ruszyło, do tej pory establishment miękko bojkotował usiłowania prezydenta mimo, że republikańscy kongresmeni i senatorzy szli do wyborów i zwyciężyli właśnie z obietnicami reform. Tym razem przeciwko głosował tylko jeden republikański senator Bob Corker ze stanu Tennessee, który ostrzegał, że tak duże obcięcie podatków podniesie deficyt. Trzeba dodać, że Kongres przyjął swoją wersję ustawy wcześniej i teraz obydwie izby będą pracowały nad pogodzeniem różnic w przegłosowanych dokumentach. Trump zapowiedział, że jest gotowy aby podpisać reformę podatków, która ma rozruszać amerykańską gospodarkę. Przede wszystkim ustawa ma drastycznie obniżyć podatek dla korporacji z 35% na 20%, co z kolei ma powodować napływ aktywów do USA, liczy się tu na $4 tryliony (US) i wielki boom gospodarczy. Do tej pory wielkie amerykańskie korporacje wolały rozliczać się w innych państwach o mniejszym opodatkowaniu, teraz swoje $ biliony mają zacumować w macierzystym USA…
Ustawa ma również tymczasowo obniżyć indywidualne podatki i uczynić system rozliczania bardziej przejrzysty, jej koszt szacuje się na $1,4 tryliony (US). Ustawa również otwiera możliwość wierceń pod ropę w Arctic National Wildlife Refuge na Alasce, co wyzwoli wielkie moce eksportowe. Również uderza w słynnego socjalistycznego potworka, ustawę ubezpieczeń medycznych ObamaCare, odkręcając przymus ubezpieczeń (Affordable Care Act). Już wcześniej Trump zadał kilka śmiertelnych ciosów ObamaCare swoimi prezydenckimi dekretami. Najpierw ogłosił, że nie ma sensu pudrować trupa i jego rząd przestanie dotować ubezpieczeniowe korporacje w wysokości $700 mld dodając, że dotowanie było niekonstytucyjne i Obama nie miał prawa podejmować takich zobowiązań bez zgody Kongresu. Następny dekret pozwalał na kupowanie ubezpieczenia medycznego przez granice stanów oraz umożliwił tworzeniu się stowarzyszeń skupiających grupy zawodowe w celu negocjowania niższych kosztów ubezpieczeń.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/370586-fbi-i-pulapka-na-trumpa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.