Merkel zapowiedziała, że będzie chciała odzyskać wyborców, którzy odeszli do AfD. A może ich odzyskać tylko na dwa sposoby: Przyznać się do błędu z 2015 r., czego nie zrobi; albo sprawić, żeby Niemcy zobaczyli, że tych imigrantów w Niemczech jest mniej. Czyli musi przyspieszyć deportację, co jest bardzo trudno wykonać, albo też zacząć jeszcze większe naciski, żeby na poziomie Unii tym bardziej stworzyć stały mechanizm relokacji i w ten sposób zacząć się tych imigrantów pozbywać w sposób dla przeciętnego Niemca zauważalny
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl profesor Piotr Wawrzyk, politolog, specjalista w kwestiach współpracy międzynarodowej i UE.
CZYTAJ TAKŻE: Bez niespodzianek w Niemczech. Na pierwszym miejscu blok CDU/CSU
wPolityce.pl: Wybory w Niemczech ponownie wygrała partia Angeli Merkel, ale jest to nie najlepszy wynik, zwłaszcza przy rozkładzie pozostałych sił w Bundestagu. Jak to przekłada się na sytuację polityczną, zarówno wewnętrzną w Niemczech, jak – przede wszystkim – w kwestiach międzynarodowych związanych z Polską?
Prof. Piotr Wawrzyk: To jest bardzo trudne pytanie. W tym sensie trudne, że wynik wyborów działa częściowo na korzyść, a częściowo nie na korzyść. Jeżeli dojdzie do utworzenia koalicji tzw. jamajskiej, czyli z Zielonymi i liberałami, to Angela Merkel będzie musiała z jednej strony bardziej ostro się wypowiadać na temat sytuacji w Polsce, bo jej koalicjanci mają bardzo złe zdanie na ten temat, ale z drugiej to ona będzie odgrywała dominującą rolę w tej koalicji. W związku z tym może być tak, jak przy socjaldemokratycznej koalicji, kiedy ministrowie mówili mniej, lub bardziej negatywnie, ale sama Angela Merkel była bardzo wstrzemięźliwa. I tak pewnie będzie i w tym przypadku. Natomiast większy problem jest z polityką migracyjną, szczególnie w kontekście Unii Europejskiej, dlatego że dobry wynik AfD pokazuje, że część elektoratu CDU zagłosowało tym razem na AfD i, jak się nietrudno domyślić, główną przyczyną była polityka imigracyjna Angeli Merkel. Sama zapowiedziała, że będzie chciała tych wyborców odzyskać. A może ich odzyskać tylko na dwa sposoby: Przyznać się do błędu z 2015 r., czego nie zrobi; albo sprawić, żeby Niemcy zobaczyli, że tych imigrantów w Niemczech jest mniej. Czyli musi przyspieszyć deportację, co jest bardzo trudno wykonać, albo też zacząć jeszcze większe naciski, żeby na poziomie Unii tym bardziej stworzyć stały mechanizm relokacji i w ten sposób zacząć się tych imigrantów pozbywać w sposób dla przeciętnego Niemca zauważalny. To z kolei może sprawić, że będą jeszcze gorsze komentarze na temat Polski i Węgier, które tych imigrantów nie chcą przyjmować.
Czy jest możliwość, że Angela Merkel zechce jednak wejść w koalicję ze swoim największym konkurentem Martinem Schulzem z SPD?
Socjaldemokraci wykluczyli tę koalicję, ale myślę, że nawet, gdyby od razu tego nie zrobili, to z takiego politologicznego punktu widzenia nie powinni wchodzić w tę koalicję. Ten wynik, dla nich również historycznie zły, wynika z tego, że byli w tej koalicji. Socjaldemokraci wysuwali pewne postulaty o charakterze socjalnym, ale okazywało się w pewnym momencie, że były przedstawiane i realizowane jako decyzje CDU-CSU. W związku z tym część tego część tego socjalnego elektoratu odpłynęła od socjaldemokratów do chadeków, którzy się – można tak powiedzieć – zsocjalizowali, stali się bardziej socjalni. W efekcie taki a nie inny jest wynik socjaldemokratów. Dla nich sposobem na odzyskanie elektoratu jest bycie w opozycji w tej chwili. Jeśli weszliby w tę koalicję, to sądzę, że w następnych wyborach AfD byłoby drugą siłą w Bundestagu, a socjaldemokraci dopiero trzecią.
Pojawiły się głosy, że fakt dostania się AfD do Bundestagu z dobrym wynikiem również może mieć negatywne znaczenie dla Polski, ponieważ nie jest to ugrupowanie, które jest pozytywnie nastawione.
Nie demonizujmy tej sprawy. Oczywiście fakt, że dostali się do Bundestagu nie jest dobrą wiadomością, ale nie jest to partia, która będzie odgrywała przesadnie ważną rolę w polityce Niemiec, a tym bardziej nie ma mowy o wejściu do rządu. Nawet jeżeli będą mieli około 80 mandatów, to i tak nie jest to taki odsetek, który pozwala na odgrywanie istotnej roli w polityce. Ich głos będzie bardziej słyszalny, natomiast pływu na decyzje nie będą mieli żadnego. Chyba, że Angela Merkel zacznie – tak jak wcześniej wspominałem – nie tylko w sferze relokacji uchodźców, ale też w innych sferach przejmować hasła AfD. Ale wtedy będą to już decyzje Angeli Merkel i jej partii, a nie AfD.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Merkel zapowiedziała, że będzie chciała odzyskać wyborców, którzy odeszli do AfD. A może ich odzyskać tylko na dwa sposoby: Przyznać się do błędu z 2015 r., czego nie zrobi; albo sprawić, żeby Niemcy zobaczyli, że tych imigrantów w Niemczech jest mniej. Czyli musi przyspieszyć deportację, co jest bardzo trudno wykonać, albo też zacząć jeszcze większe naciski, żeby na poziomie Unii tym bardziej stworzyć stały mechanizm relokacji i w ten sposób zacząć się tych imigrantów pozbywać w sposób dla przeciętnego Niemca zauważalny
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl profesor Piotr Wawrzyk, politolog, specjalista w kwestiach współpracy międzynarodowej i UE.
CZYTAJ TAKŻE: Bez niespodzianek w Niemczech. Na pierwszym miejscu blok CDU/CSU
wPolityce.pl: Wybory w Niemczech ponownie wygrała partia Angeli Merkel, ale jest to nie najlepszy wynik, zwłaszcza przy rozkładzie pozostałych sił w Bundestagu. Jak to przekłada się na sytuację polityczną, zarówno wewnętrzną w Niemczech, jak – przede wszystkim – w kwestiach międzynarodowych związanych z Polską?
Prof. Piotr Wawrzyk: To jest bardzo trudne pytanie. W tym sensie trudne, że wynik wyborów działa częściowo na korzyść, a częściowo nie na korzyść. Jeżeli dojdzie do utworzenia koalicji tzw. jamajskiej, czyli z Zielonymi i liberałami, to Angela Merkel będzie musiała z jednej strony bardziej ostro się wypowiadać na temat sytuacji w Polsce, bo jej koalicjanci mają bardzo złe zdanie na ten temat, ale z drugiej to ona będzie odgrywała dominującą rolę w tej koalicji. W związku z tym może być tak, jak przy socjaldemokratycznej koalicji, kiedy ministrowie mówili mniej, lub bardziej negatywnie, ale sama Angela Merkel była bardzo wstrzemięźliwa. I tak pewnie będzie i w tym przypadku. Natomiast większy problem jest z polityką migracyjną, szczególnie w kontekście Unii Europejskiej, dlatego że dobry wynik AfD pokazuje, że część elektoratu CDU zagłosowało tym razem na AfD i, jak się nietrudno domyślić, główną przyczyną była polityka imigracyjna Angeli Merkel. Sama zapowiedziała, że będzie chciała tych wyborców odzyskać. A może ich odzyskać tylko na dwa sposoby: Przyznać się do błędu z 2015 r., czego nie zrobi; albo sprawić, żeby Niemcy zobaczyli, że tych imigrantów w Niemczech jest mniej. Czyli musi przyspieszyć deportację, co jest bardzo trudno wykonać, albo też zacząć jeszcze większe naciski, żeby na poziomie Unii tym bardziej stworzyć stały mechanizm relokacji i w ten sposób zacząć się tych imigrantów pozbywać w sposób dla przeciętnego Niemca zauważalny. To z kolei może sprawić, że będą jeszcze gorsze komentarze na temat Polski i Węgier, które tych imigrantów nie chcą przyjmować.
Czy jest możliwość, że Angela Merkel zechce jednak wejść w koalicję ze swoim największym konkurentem Martinem Schulzem z SPD?
Socjaldemokraci wykluczyli tę koalicję, ale myślę, że nawet, gdyby od razu tego nie zrobili, to z takiego politologicznego punktu widzenia nie powinni wchodzić w tę koalicję. Ten wynik, dla nich również historycznie zły, wynika z tego, że byli w tej koalicji. Socjaldemokraci wysuwali pewne postulaty o charakterze socjalnym, ale okazywało się w pewnym momencie, że były przedstawiane i realizowane jako decyzje CDU-CSU. W związku z tym część tego część tego socjalnego elektoratu odpłynęła od socjaldemokratów do chadeków, którzy się – można tak powiedzieć – zsocjalizowali, stali się bardziej socjalni. W efekcie taki a nie inny jest wynik socjaldemokratów. Dla nich sposobem na odzyskanie elektoratu jest bycie w opozycji w tej chwili. Jeśli weszliby w tę koalicję, to sądzę, że w następnych wyborach AfD byłoby drugą siłą w Bundestagu, a socjaldemokraci dopiero trzecią.
Pojawiły się głosy, że fakt dostania się AfD do Bundestagu z dobrym wynikiem również może mieć negatywne znaczenie dla Polski, ponieważ nie jest to ugrupowanie, które jest pozytywnie nastawione.
Nie demonizujmy tej sprawy. Oczywiście fakt, że dostali się do Bundestagu nie jest dobrą wiadomością, ale nie jest to partia, która będzie odgrywała przesadnie ważną rolę w polityce Niemiec, a tym bardziej nie ma mowy o wejściu do rządu. Nawet jeżeli będą mieli około 80 mandatów, to i tak nie jest to taki odsetek, który pozwala na odgrywanie istotnej roli w polityce. Ich głos będzie bardziej słyszalny, natomiast pływu na decyzje nie będą mieli żadnego. Chyba, że Angela Merkel zacznie – tak jak wcześniej wspominałem – nie tylko w sferze relokacji uchodźców, ale też w innych sferach przejmować hasła AfD. Ale wtedy będą to już decyzje Angeli Merkel i jej partii, a nie AfD.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/359314-nasz-wywiad-wawrzyk-merkel-zeby-odzyskac-wyborcow-musi-naciskac-na-stworzenie-mechanizmu-relokacji-to-pogorszy-sytuacje-polski?wersja=mobilna