Przejdźmy jeszcze na chwilę do Francji i tamtejszych wyborów do senatu. Partia Emmanuela Macrona poniosła w tych wyborach porażkę. O czym to tak naprawdę świadczy?
Moim zdaniem to potwierdza to, o czym ja i inni politolodzy mówiliśmy jeszcze w kampanii prezydenckiej – że Emmanuel Macron, przy całym szacunku dla niego jako polityka, był trochę wydmuszką polityczną, takim produktem marketingu politycznego, a nie realną ofertą programową. Jego działania po wyborach sprawiają, że niewiele z jego programu zostało i niewiele jest realizowane, a nawet jeśli ma być realizowane, to na takich zasadach, jakich Francuzi nie akceptują. Mam tu na myśli prawo dekretów. Francja jest krajem demokratycznym, po to zostało wybrane Zgromadzenie Narodowe, żeby takie decyzje podejmować, a nie jednoosobowo, w rodzaju Ludwika XIV czy Ludwika XVI.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Koniec pasma sukcesów Macrona! Partia prezydenta poniosła klęskę w wyborach do Senatu
To może świadczyć o tym, że era Macrona, zanim się na dobre rozpoczęła, to już się kończy?
Zwykle z politykami, którzy nie mają jakichś głębszych przekonań i nie stoi za nimi jakaś ideologia, zwykle tak się właśnie kończy. Akurat w tym przypadku skończyło się bardzo szybko i jeżeli Macronowi nie uda się wprowadzić w życie swojej decyzji, i to w taki sposób, który pozytywnie odczuje przeciętny Francuz, to myślę, że jest skazany na wegetowanie na granicy minimalnego poparcia społecznego, niezależnie od tego, że będzie pełnił swoją funkcję. Ale nie będzie miał szans na reelekcję. Tu wchodzą też w grę wszystkie działania marketingowe związane z żoną. To są wszystko te elementy, które sprawiają, że w realnej polityce okazuje się, że prezydent – widzą to Francuzi – nie ma wiele wspólnego z tym, czego się spodziewali po prezydencie Macronie.
Rozmawiał Mateusz Gajek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przejdźmy jeszcze na chwilę do Francji i tamtejszych wyborów do senatu. Partia Emmanuela Macrona poniosła w tych wyborach porażkę. O czym to tak naprawdę świadczy?
Moim zdaniem to potwierdza to, o czym ja i inni politolodzy mówiliśmy jeszcze w kampanii prezydenckiej – że Emmanuel Macron, przy całym szacunku dla niego jako polityka, był trochę wydmuszką polityczną, takim produktem marketingu politycznego, a nie realną ofertą programową. Jego działania po wyborach sprawiają, że niewiele z jego programu zostało i niewiele jest realizowane, a nawet jeśli ma być realizowane, to na takich zasadach, jakich Francuzi nie akceptują. Mam tu na myśli prawo dekretów. Francja jest krajem demokratycznym, po to zostało wybrane Zgromadzenie Narodowe, żeby takie decyzje podejmować, a nie jednoosobowo, w rodzaju Ludwika XIV czy Ludwika XVI.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Koniec pasma sukcesów Macrona! Partia prezydenta poniosła klęskę w wyborach do Senatu
To może świadczyć o tym, że era Macrona, zanim się na dobre rozpoczęła, to już się kończy?
Zwykle z politykami, którzy nie mają jakichś głębszych przekonań i nie stoi za nimi jakaś ideologia, zwykle tak się właśnie kończy. Akurat w tym przypadku skończyło się bardzo szybko i jeżeli Macronowi nie uda się wprowadzić w życie swojej decyzji, i to w taki sposób, który pozytywnie odczuje przeciętny Francuz, to myślę, że jest skazany na wegetowanie na granicy minimalnego poparcia społecznego, niezależnie od tego, że będzie pełnił swoją funkcję. Ale nie będzie miał szans na reelekcję. Tu wchodzą też w grę wszystkie działania marketingowe związane z żoną. To są wszystko te elementy, które sprawiają, że w realnej polityce okazuje się, że prezydent – widzą to Francuzi – nie ma wiele wspólnego z tym, czego się spodziewali po prezydencie Macronie.
Rozmawiał Mateusz Gajek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/359314-nasz-wywiad-wawrzyk-merkel-zeby-odzyskac-wyborcow-musi-naciskac-na-stworzenie-mechanizmu-relokacji-to-pogorszy-sytuacje-polski?strona=2