Jak na to zagrożenie powinny zareagować Stany Zjednoczone i społeczność międzynarodowa?
Wydaje się, że trudne będzie twarde rozwiązanie militarne, chociaż i na nie trzeba być przygotowanym. Przy tej ilości głowic w pesymistycznym scenariuszu ściśle militarne rozwiązanie wiąże się z bardzo dużym ryzykiem. Od dłuższego czasu mówi się o możliwości zmiany politycznej w Korei, która wiązałaby się najpewniej z wojskowym zamachem stanu. Mogłoby do niej dojść po maksymalnym zwiększeniu presji ekonomicznej na Koreę Północną. Ku takiej strategii skłania się również społeczność międzynarodowa, bo na tym etapie nie jest to wyłącznie problem dla Stanów Zjednoczonych, ale również dla Chin i Rosji, które w innych kwestiach mogą z USA konkurować. To dlatego reżim północnokoreański jest tak opresyjny i, podobnie jak system stalinowski, Kim Dzong Un stosuje co pewien czas profilaktyczne czystki w aparacie władzy, żeby odsunąć od siebie to zagrożenie. Chiny nie kupują już północnokoreańskiego węgla, nie prowadzą już praktycznie handlu z Koreą Północną. Podjęto takie działania oczekując, że z czasem sytuacja w państwie Kim Dzong Una stanie się tak zła, że pomimo terroru Kima grupa wojskowych zdecyduje się wziąć sprawy w swoje ręce i doprowadzi do deeskalacji sytuacji. To jest strategia, która w przeszłości nie przyniosła efektów, ale wydaje się, że obecnie jest sensowniejsza niż ryzykowanie co najmniej kilkoma milionami ofiar. Podejrzewam, że gdyby doszło do konfliktu, Kim Dzong Un nie zaatakowałby Stanów Zjednoczonych, tylko Japonię i Koreę Południową. To są tereny bardzo gęsto zaludnione i tę kwestię musimy mieć na uwadze.
Prezydent Trump postępuje właściwie wobec Korei Północnej?
Administracja prezydenta Trumpa wbrew pozorom nie działa tak irracjonalnie, jak to sugerują krytycy. Trzeba rozróżnić dwie rzeczy. Po pierwsze, część autentycznej frustracji prezydenta bierze się z tego, że ewidentnie doszło do wielu zaniechań poprzedniej administracji. Po drugie, prezydent Trump i sekretarz stanu Rex Tillerson grają troszeczkę w złego i dobrego policjanta oraz działają na zasadzie kija i marchewki. Cóż innego im pozostaje, kiedy sprawy zaszły już tak daleko?
Przyjęta przez nich metoda przynosi efekty?
Tak. Po mocnych słowach prezydenta Trumpa i nieco łagodniejszej wypowiedzi sekretarza stanu Tillersona, reżim Kima zdecydował się nie odpalać rakiet w kierunku wyspy Guam. Zaznaczyć tu jednak trzeba, że i tak nie chodziło o atak na tę wyspę, a jedynie o podobną próbę, jaką niedawno przeprowadzono wobec Japonii. Doszło wówczas do wystrzelenia nieuzbrojonej rakiety w kierunku Japonii i pokazano, że możliwy jest atak nuklearny na to państwo.
Jakie są najbardziej prawdopodobne scenariusze działań społeczności międzynarodowej wobec Korei Północnej?
Jak już mówiłem, najbardziej optymalny wydaje się scenariusz, który zdaje się obstawiają Amerykanie, czyli zwiększenie presji i poczekanie, aż elity północnokoreańskie obalą reżim Kima.
Czy będzie to równoznaczne ze zjednoczeniem Korei?
Nie wyobrażam sobie, żeby zgodziły się na to Chiny, które poszły już na ustępstwo aprobując sankcje przeciwko Korei Północnej. Zjednoczenie osłabiłoby pozycję i strefę wpływów Chin. Nie sądzę, aby Państwo Środka zgodziło się na sankcje, gdyby nie otrzymały nieoficjalnego zapewnienia, że obalenie Kima nie jest jednoznaczne ze stworzeniem jednego państwa. Na marginesie dodam, że rząd Korei Południowej też nie pali się do szybkiego zjednoczenia. W obecnych działaniach nie chodzi o zjednoczenie Korei, ale o zastąpienie niezwykle agresywnego totalitarnego przywódcy przez autorytarny reżim, z którym będzie można rozmawiać. Zdaje się, że Pekin zaczyna wysyłać sygnały, że sam zaczyna obawiać się dyktatora, którego zupełnie nie da się kontrolować.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak na to zagrożenie powinny zareagować Stany Zjednoczone i społeczność międzynarodowa?
Wydaje się, że trudne będzie twarde rozwiązanie militarne, chociaż i na nie trzeba być przygotowanym. Przy tej ilości głowic w pesymistycznym scenariuszu ściśle militarne rozwiązanie wiąże się z bardzo dużym ryzykiem. Od dłuższego czasu mówi się o możliwości zmiany politycznej w Korei, która wiązałaby się najpewniej z wojskowym zamachem stanu. Mogłoby do niej dojść po maksymalnym zwiększeniu presji ekonomicznej na Koreę Północną. Ku takiej strategii skłania się również społeczność międzynarodowa, bo na tym etapie nie jest to wyłącznie problem dla Stanów Zjednoczonych, ale również dla Chin i Rosji, które w innych kwestiach mogą z USA konkurować. To dlatego reżim północnokoreański jest tak opresyjny i, podobnie jak system stalinowski, Kim Dzong Un stosuje co pewien czas profilaktyczne czystki w aparacie władzy, żeby odsunąć od siebie to zagrożenie. Chiny nie kupują już północnokoreańskiego węgla, nie prowadzą już praktycznie handlu z Koreą Północną. Podjęto takie działania oczekując, że z czasem sytuacja w państwie Kim Dzong Una stanie się tak zła, że pomimo terroru Kima grupa wojskowych zdecyduje się wziąć sprawy w swoje ręce i doprowadzi do deeskalacji sytuacji. To jest strategia, która w przeszłości nie przyniosła efektów, ale wydaje się, że obecnie jest sensowniejsza niż ryzykowanie co najmniej kilkoma milionami ofiar. Podejrzewam, że gdyby doszło do konfliktu, Kim Dzong Un nie zaatakowałby Stanów Zjednoczonych, tylko Japonię i Koreę Południową. To są tereny bardzo gęsto zaludnione i tę kwestię musimy mieć na uwadze.
Prezydent Trump postępuje właściwie wobec Korei Północnej?
Administracja prezydenta Trumpa wbrew pozorom nie działa tak irracjonalnie, jak to sugerują krytycy. Trzeba rozróżnić dwie rzeczy. Po pierwsze, część autentycznej frustracji prezydenta bierze się z tego, że ewidentnie doszło do wielu zaniechań poprzedniej administracji. Po drugie, prezydent Trump i sekretarz stanu Rex Tillerson grają troszeczkę w złego i dobrego policjanta oraz działają na zasadzie kija i marchewki. Cóż innego im pozostaje, kiedy sprawy zaszły już tak daleko?
Przyjęta przez nich metoda przynosi efekty?
Tak. Po mocnych słowach prezydenta Trumpa i nieco łagodniejszej wypowiedzi sekretarza stanu Tillersona, reżim Kima zdecydował się nie odpalać rakiet w kierunku wyspy Guam. Zaznaczyć tu jednak trzeba, że i tak nie chodziło o atak na tę wyspę, a jedynie o podobną próbę, jaką niedawno przeprowadzono wobec Japonii. Doszło wówczas do wystrzelenia nieuzbrojonej rakiety w kierunku Japonii i pokazano, że możliwy jest atak nuklearny na to państwo.
Jakie są najbardziej prawdopodobne scenariusze działań społeczności międzynarodowej wobec Korei Północnej?
Jak już mówiłem, najbardziej optymalny wydaje się scenariusz, który zdaje się obstawiają Amerykanie, czyli zwiększenie presji i poczekanie, aż elity północnokoreańskie obalą reżim Kima.
Czy będzie to równoznaczne ze zjednoczeniem Korei?
Nie wyobrażam sobie, żeby zgodziły się na to Chiny, które poszły już na ustępstwo aprobując sankcje przeciwko Korei Północnej. Zjednoczenie osłabiłoby pozycję i strefę wpływów Chin. Nie sądzę, aby Państwo Środka zgodziło się na sankcje, gdyby nie otrzymały nieoficjalnego zapewnienia, że obalenie Kima nie jest jednoznaczne ze stworzeniem jednego państwa. Na marginesie dodam, że rząd Korei Południowej też nie pali się do szybkiego zjednoczenia. W obecnych działaniach nie chodzi o zjednoczenie Korei, ale o zastąpienie niezwykle agresywnego totalitarnego przywódcy przez autorytarny reżim, z którym będzie można rozmawiać. Zdaje się, że Pekin zaczyna wysyłać sygnały, że sam zaczyna obawiać się dyktatora, którego zupełnie nie da się kontrolować.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/355987-nasz-wywiad-dr-kuz-na-koree-pln-nie-da-sie-juz-bardziej-naciskac-za-pomoca-miekkich-lub-poltwardych-narzedzi?strona=2