Oczywiście, że potępiam rasizm. Jaki prawdziwy chrześcijanin tego nie robi? Oczywiście, że potępiam skrajny nacjonalizm. Lubię powtarzać za Chestertonem, że moją ojczyzną jest katolicyzm. Oczywiście, że uważam, iż USA, kraj który podziwiam i więcej niż lubię, został zbudowany nie tylko na wolnościowych ideach, ale też na grzechu niewolnictwa. Oczywiście, że uważam, iż administracja Donalda Trumpa zbyt późno wydała ostry komunikat potępiający rasistów romansujących z neonazistowską ideologią z Charlottesvile.
Jednocześnie nie mogę patrzeć na bolszewizm amerykańskiej lewicy, ukształtowanej na uniwersytetach przez hipisowskich rewolucjonistów z pokolenia 68, którzy domagają się burzenia pomników znienawidzonych przez siebie postaci historycznych. Jedną z najobrzydliwszych cech rewolucjonistów jest burzenie pomników. To wspólna cecha nie tylko czerwonej i brunatnej lewicy, ale też islamonazistów, którzy dziś niszczą symbole wrogiej im cywilizacji. To coś, czego konserwatysta zaakceptować nie może. Ja mam nawet problem z wyburzaniem niektórych monumentów upamiętniających w Polsce komunizm. Wolę by wykorzystywać pomniki do celów edukacyjnych i budować wokół nich mini muzea poświęcone ofiarom komunizmu. Rozumiem jednak, że pomniki okupantów mogą podlegać innym ocenom niż pomniki świadczące o bolesnych błędach popełnianych przez suwerenną władzę. Jest to ważne w III RP, kraju, gdzie nie rozliczono zła komunizmu i nie potępiono nawet symbolicznie jego przedstawicieli.
Krwawe zamieszki w Charlottesvile były spowodowane usunięciem pomnika gen. Roberta E. Lee, jednego z dowódców armii Konfederacji w amerykańskiej wojnie secesyjnej. Lewica domaga się burzenia kolejnych budynków. Walczy z flagami konfederacji w miejscach publicznych i robi to, co jest jej istotą. W Orwellowskim duchu lewica przepisuje historię. Wszystko w nienawiści do „reakcji”. A kto jest reakcją? Oddajmy głos wybitnemu Mikołajowi Dávili: „Lewica określa jako prawicę tych ludzi, którzy zwyczajnie znajdują na prawo od niej. Reakcjonista nie znajduje się na prawo od lewicy, ale naprzeciwko niej”.
Lewica lubi zapominać o własnych grzechach. Ba, to ona celebruje moralny relatywizm. Uczyniła z niego cnotę. Gdy w USA zaczęła być popularna akcja „Black lives matters” skierowana przeciwko rzekomo „rasistowskiej” policji, Amerykanie akcją „Blue lives matters” przypomnieli, że policjanci giną od kul gangów również z czarnych dzielnic amerykańskim miast. Niebiesko-biała flaga została przez niektóre lewicowe środowiska uznana za…rasizm.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Oczywiście, że potępiam rasizm. Jaki prawdziwy chrześcijanin tego nie robi? Oczywiście, że potępiam skrajny nacjonalizm. Lubię powtarzać za Chestertonem, że moją ojczyzną jest katolicyzm. Oczywiście, że uważam, iż USA, kraj który podziwiam i więcej niż lubię, został zbudowany nie tylko na wolnościowych ideach, ale też na grzechu niewolnictwa. Oczywiście, że uważam, iż administracja Donalda Trumpa zbyt późno wydała ostry komunikat potępiający rasistów romansujących z neonazistowską ideologią z Charlottesvile.
Jednocześnie nie mogę patrzeć na bolszewizm amerykańskiej lewicy, ukształtowanej na uniwersytetach przez hipisowskich rewolucjonistów z pokolenia 68, którzy domagają się burzenia pomników znienawidzonych przez siebie postaci historycznych. Jedną z najobrzydliwszych cech rewolucjonistów jest burzenie pomników. To wspólna cecha nie tylko czerwonej i brunatnej lewicy, ale też islamonazistów, którzy dziś niszczą symbole wrogiej im cywilizacji. To coś, czego konserwatysta zaakceptować nie może. Ja mam nawet problem z wyburzaniem niektórych monumentów upamiętniających w Polsce komunizm. Wolę by wykorzystywać pomniki do celów edukacyjnych i budować wokół nich mini muzea poświęcone ofiarom komunizmu. Rozumiem jednak, że pomniki okupantów mogą podlegać innym ocenom niż pomniki świadczące o bolesnych błędach popełnianych przez suwerenną władzę. Jest to ważne w III RP, kraju, gdzie nie rozliczono zła komunizmu i nie potępiono nawet symbolicznie jego przedstawicieli.
Krwawe zamieszki w Charlottesvile były spowodowane usunięciem pomnika gen. Roberta E. Lee, jednego z dowódców armii Konfederacji w amerykańskiej wojnie secesyjnej. Lewica domaga się burzenia kolejnych budynków. Walczy z flagami konfederacji w miejscach publicznych i robi to, co jest jej istotą. W Orwellowskim duchu lewica przepisuje historię. Wszystko w nienawiści do „reakcji”. A kto jest reakcją? Oddajmy głos wybitnemu Mikołajowi Dávili: „Lewica określa jako prawicę tych ludzi, którzy zwyczajnie znajdują na prawo od niej. Reakcjonista nie znajduje się na prawo od lewicy, ale naprzeciwko niej”.
Lewica lubi zapominać o własnych grzechach. Ba, to ona celebruje moralny relatywizm. Uczyniła z niego cnotę. Gdy w USA zaczęła być popularna akcja „Black lives matters” skierowana przeciwko rzekomo „rasistowskiej” policji, Amerykanie akcją „Blue lives matters” przypomnieli, że policjanci giną od kul gangów również z czarnych dzielnic amerykańskim miast. Niebiesko-biała flaga została przez niektóre lewicowe środowiska uznana za…rasizm.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/353586-trump-ma-racje-moze-lewica-zacznie-burzyc-pomniki-jeffersona-i-waszyngtona-szalenstwo-nie-ma-granic