Ok. 200 strażaków walczy w środę rano z pożarem 27-piętrowego apartamentowca Grenfell Tower w zachodnim Londynie - poinformowała straż pożarna. Brytyjskie pogotowie poinformowało, że do pięciu londyńskich szpitali trafiło 50 osób, straż mówi również o ofiarach śmiertelnych; służby ratunkowe obawiają się, że w budynku mogą być uwięzieni ludzie.
Na razie nie mamy informacji o tym, żeby Polacy byli uwięzieni w płonącym londyńskim wieżowcu; jesteśmy w stałym kontakcie z londyńską strażą pożarną i policją
— poinformował w środę szef MSZ Witold Waszczykowski.
Straż pożarna otrzymała pierwsze wezwanie tuż przed godz. 1 czasu lokalnego (godz. 2 czasu polskiego). Londyńskie pogotowie ratunkowe poinformowało po godz. 6 (godz. 7 czasu polskiego), że co najmniej 30 osób zostało przewiezionych do pięciu szpitali na terenie miasta. Według BBC „wiele osób” jest zaginionych.
Mieszkańcy zostali ewakuowani z budynku, m.in. do pobliskich kościołów św. Jakuba i św. Klemensa, a także lokalnego centrum Harrow Club. Jak poinformowały brytyjskie media, służby ratownicze obawiają się, że na wyższych piętrach mogą być uwięzieni ludzie, a budynek może się zawalić. Dym z budynku widoczny jest z odległości wielu kilometrów. Na miejscu jest ponad 40 wozów straży pożarnej.
Według relacji świadków, wielu mieszkańców budynku nie spało w momencie wybuchu pożaru ze względu na trwający święty miesiąc ramadanu, kiedy członkowie społeczności muzułmańskiej zgodnie ze zwyczajem dopiero po zmierzchu mogą przerwać post i zjeść posiłek. Jeden z rozmówców telewizji Sky News mówił, że to znacznie pomogło w przeprowadzeniu ewakuacji.
Według dwóch mieszkańców budynku przyczyną pożaru mogła być awaria instalacji elektrycznej w rejonie czwartego piętra; londyńska straż pożarna odmówiła spekulacji na temat źródła ognia.
Jedna z osób podkreśla, że gdy wybuchł pożar, dym był już praktycznie wszędzie.
Na wyższych piętrach ludzie oczywiście spali, nie mieli pojęcia co się dzieje. Jeśli mam być szczery - nie sądzę, by połowa z nich zdołała się uratować. Tam były w oknach dzieci, ludzie święcący swoimi telefonami komórkowymi, by im pomóc. Ale strażacy nie dali rady wspiąć się po schodach
— mówi brytyjskim mediom jeden ze świadków.
Widziałam ludzi krzyczących „ratunku!” z 20. piętra… Świecili światłami, ale teraz przestali. Nie wiem, co się z nimi stało - czy są bezpieczni czy nie. To naprawdę straszny pożar. Nigdy w życiu czego podobnego nie widziałam
— mówiła inna mieszkanka Londynu.
Bardzo łatwo wyłapać z tłumu ludzi, którzy uciekli z płonącego budynku. Są w piżamach, wybiegli w tym w czym spali… To ludzie, którzy są wstrząśnięci. Jeden z mężczyzn był załamany, on mówi że stracił w płomieniach żonę. Sam uciekł, ale nie ma z nią kontaktu
— dodał świadek pożaru.
Wszyscy świadkowie podkreślają, że w środku mieszkalnego budynku mogli zostać uwięzieni ludzie.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ok. 200 strażaków walczy w środę rano z pożarem 27-piętrowego apartamentowca Grenfell Tower w zachodnim Londynie - poinformowała straż pożarna. Brytyjskie pogotowie poinformowało, że do pięciu londyńskich szpitali trafiło 50 osób, straż mówi również o ofiarach śmiertelnych; służby ratunkowe obawiają się, że w budynku mogą być uwięzieni ludzie.
Na razie nie mamy informacji o tym, żeby Polacy byli uwięzieni w płonącym londyńskim wieżowcu; jesteśmy w stałym kontakcie z londyńską strażą pożarną i policją
— poinformował w środę szef MSZ Witold Waszczykowski.
Straż pożarna otrzymała pierwsze wezwanie tuż przed godz. 1 czasu lokalnego (godz. 2 czasu polskiego). Londyńskie pogotowie ratunkowe poinformowało po godz. 6 (godz. 7 czasu polskiego), że co najmniej 30 osób zostało przewiezionych do pięciu szpitali na terenie miasta. Według BBC „wiele osób” jest zaginionych.
Mieszkańcy zostali ewakuowani z budynku, m.in. do pobliskich kościołów św. Jakuba i św. Klemensa, a także lokalnego centrum Harrow Club. Jak poinformowały brytyjskie media, służby ratownicze obawiają się, że na wyższych piętrach mogą być uwięzieni ludzie, a budynek może się zawalić. Dym z budynku widoczny jest z odległości wielu kilometrów. Na miejscu jest ponad 40 wozów straży pożarnej.
Według relacji świadków, wielu mieszkańców budynku nie spało w momencie wybuchu pożaru ze względu na trwający święty miesiąc ramadanu, kiedy członkowie społeczności muzułmańskiej zgodnie ze zwyczajem dopiero po zmierzchu mogą przerwać post i zjeść posiłek. Jeden z rozmówców telewizji Sky News mówił, że to znacznie pomogło w przeprowadzeniu ewakuacji.
Według dwóch mieszkańców budynku przyczyną pożaru mogła być awaria instalacji elektrycznej w rejonie czwartego piętra; londyńska straż pożarna odmówiła spekulacji na temat źródła ognia.
Jedna z osób podkreśla, że gdy wybuchł pożar, dym był już praktycznie wszędzie.
Na wyższych piętrach ludzie oczywiście spali, nie mieli pojęcia co się dzieje. Jeśli mam być szczery - nie sądzę, by połowa z nich zdołała się uratować. Tam były w oknach dzieci, ludzie święcący swoimi telefonami komórkowymi, by im pomóc. Ale strażacy nie dali rady wspiąć się po schodach
— mówi brytyjskim mediom jeden ze świadków.
Widziałam ludzi krzyczących „ratunku!” z 20. piętra… Świecili światłami, ale teraz przestali. Nie wiem, co się z nimi stało - czy są bezpieczni czy nie. To naprawdę straszny pożar. Nigdy w życiu czego podobnego nie widziałam
— mówiła inna mieszkanka Londynu.
Bardzo łatwo wyłapać z tłumu ludzi, którzy uciekli z płonącego budynku. Są w piżamach, wybiegli w tym w czym spali… To ludzie, którzy są wstrząśnięci. Jeden z mężczyzn był załamany, on mówi że stracił w płomieniach żonę. Sam uciekł, ale nie ma z nią kontaktu
— dodał świadek pożaru.
Wszyscy świadkowie podkreślają, że w środku mieszkalnego budynku mogli zostać uwięzieni ludzie.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/344232-potezny-pozar-wiezowca-w-londynie-50-osob-jest-rannych-sa-ofiary-smiertelne-szef-polskiego-msz-nie-ma-informacji-o-polakach-zdjecia-i-wideo