Czy wyborcy w państwach europejskich w obawie o swoje bezpieczeństwo nie zmuszą polityków, żeby w końcu zaangażowali się w walkę z islamskim terroryzmem?
Póki co, nie sądzę. Jeszcze pewna masa ciężkości nie doszła do punktu krytycznego. Poparcie dla ugrupowań skrajnych rośnie właśnie dlatego, że każda taka krytyka wobec ekstremizmu islamskiego, każdy głos, jak mój w tej chwili, jest uważany za radykalny islamofobiczny, ekstremistyczny itd. Stygmatyzuje się ludzi krytykujących stosunek państw europejskich do zamachów terrorystycznych i ekstremizmu. To jest podwójnie groźne, ponieważ zwykli ludzie, którzy nie rozumieją niuansów, nie rozumieją gdzie jest granica między ekstremizmem islamskim a samym islamem. Jeżeli widzą, że krytyka ugrupowań ekstremistycznych islamskim jest nazywana islamofobią, narasta w nich sprzeciw wobec islamu. Z tego powodu będą wzrastać rzeczywiście nastroje rasistowskie. Mainstream polityczny ukazuje jedną drogę – albo jesteś za polityką otwartości, gdzie nie ma miejsca na aresztowanie osób, które są zagrożeniem dla bezpieczeństwa, za deportacjami imamów, na zakręcenie kurków ze środkami finansowymi, na zakazanie organizacji powiązanych z Bractwem Muzułmańskim, salafitami, wahabitami i na zakazanie im publikowania ekstremistycznych treści. Wszyscy, którzy nią nie chcą iść tą drogą politycznej poprawności są określani faszystami. W psychologii jest mechanizm określony jako przyjmowanie ról, więc niestety ci ludzie przyjmą narzuconą im przez polityczną poprawność role i rzeczywiście staną się radykalni. Polityka politycznej poprawności prowadzi do tego, że będzie więcej zamachów i więcej rasizmu.
Czyli prowadzi do jeszcze większej eskalacji napięcia?
Tak.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy wyborcy w państwach europejskich w obawie o swoje bezpieczeństwo nie zmuszą polityków, żeby w końcu zaangażowali się w walkę z islamskim terroryzmem?
Póki co, nie sądzę. Jeszcze pewna masa ciężkości nie doszła do punktu krytycznego. Poparcie dla ugrupowań skrajnych rośnie właśnie dlatego, że każda taka krytyka wobec ekstremizmu islamskiego, każdy głos, jak mój w tej chwili, jest uważany za radykalny islamofobiczny, ekstremistyczny itd. Stygmatyzuje się ludzi krytykujących stosunek państw europejskich do zamachów terrorystycznych i ekstremizmu. To jest podwójnie groźne, ponieważ zwykli ludzie, którzy nie rozumieją niuansów, nie rozumieją gdzie jest granica między ekstremizmem islamskim a samym islamem. Jeżeli widzą, że krytyka ugrupowań ekstremistycznych islamskim jest nazywana islamofobią, narasta w nich sprzeciw wobec islamu. Z tego powodu będą wzrastać rzeczywiście nastroje rasistowskie. Mainstream polityczny ukazuje jedną drogę – albo jesteś za polityką otwartości, gdzie nie ma miejsca na aresztowanie osób, które są zagrożeniem dla bezpieczeństwa, za deportacjami imamów, na zakręcenie kurków ze środkami finansowymi, na zakazanie organizacji powiązanych z Bractwem Muzułmańskim, salafitami, wahabitami i na zakazanie im publikowania ekstremistycznych treści. Wszyscy, którzy nią nie chcą iść tą drogą politycznej poprawności są określani faszystami. W psychologii jest mechanizm określony jako przyjmowanie ról, więc niestety ci ludzie przyjmą narzuconą im przez polityczną poprawność role i rzeczywiście staną się radykalni. Polityka politycznej poprawności prowadzi do tego, że będzie więcej zamachów i więcej rasizmu.
Czyli prowadzi do jeszcze większej eskalacji napięcia?
Tak.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/342771-nasz-wywiad-repetowicz-jestesmy-w-stanie-wojny-albo-spoleczenstwo-muzulmanskie-odetnie-sie-od-ekstremistow-albo-trzeba-wyciagnac-z-tego-wnioski?strona=2