Izba Lordów poddała się już po jednym dniu parlamentarnego ping-ponga – odbijania ustawy między izbami – mimo że ustawą o Brexicie mogłaby grać przez rok. Ustąpiła wskutek mobilizacji opinii publicznej pod hasłem, że lordowie nie pochodzą z wyboru, więc nie powinni wywierać realnego wpływu na stanowisko demokratycznie wybieranej Izby Gmin.
Po burzliwych obradach 13 marca 2017 roku izba wyższa brytyjskiego parlamentu przestała bronić swoich wcześniejszych poprawek, zatem ustawę uchwalono według pierwotnego projektu rządowego, a premier Theresa May – wraz z większościowym klubem jej Partii Konserwatywnej w izbie niższej – otrzymała władzę absolutną nad Brexitem. Może zupełnie dowolnie wynegocjować umowę z Unią Europejską o warunkach wyjścia Zjednoczonego Królestwa i stosunkach brytyjsko-unijnych po wyjściu.
Swoboda negocjacyjna premier May i Konserwatystów obejmuje między innymi przyszłość obywateli UE – w tym blisko miliona Polaków – którzy nie są obywatelami brytyjskimi i mieszkają w Anglii, Walii, Szkocji i Północnej Irlandii na podstawie obywatelstwa unijnego, oraz przyszłość podobnej liczby Brytyjczyków, mieszkających w krajach UE27 także dzięki obywatelstwu unijnemu. Brytyjska premier nie została zobowiązana, aby przedstawić ostateczną treść umowy do zatwierdzenia ani brytyjskiemu parlamentowi, ani narodowi w referendum. Elżbieta II pozostaje królową Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii, ale od wczoraj Theresa May jest cesarzową Brexitu i ma prawdziwych poddanych.
Lecz ten absolutyzm – przypominający królestwa i cesarstwa XVII i XVIII wieku, nie demokrację XXI wieku – nastał tylko po stronie brytyjskiej. Po stronie unijnej umowa o warunkach Brexitu będzie podlegać podwójnemu demokratycznemu zatwierdzeniu: zarówno przez Radę UE – czyli państwa członkowskie – jak przez Parlament Europejski. Wcześniej wytyczne dla negocjatorów, których mianuje Rada UE, uchwali Rada Europejska – państwa członkowskie reprezentowane na najwyższym szczeblu (cały proces wychodzenia z UE regulują artykuł 50 Traktatu o Unii Europejskiej oraz artykuły 218 i 238 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej). Wszystkie te instytucje unijnej władzy będą w sprawach Brexitu rozstrzygać większością głosów: kwalifikowaną w Radzie Europejskiej i Radzie UE, a zwykłą w Parlamencie Europejskim. Tylko przedłużenie czasu negocjacji umowy na poza standardowe dwa lata wymagałoby jednogłośnej zgody. Poza tym mało prawdopodobnym przypadkiem nie będzie żadnej okazji do weta przez pojedyncze państwo.
Jedyny sposób dla Polski, aby uzyskać wpływ najpierw na wytyczne negocjacyjne, a potem na zatwierdzenie – lub odrzucenie – wynegocjowanej przez Unię Europejską ze Zjednoczonym Królestwem umowy o Brexicie, to budowanie wewnątrzunijnych koalicji. Koalicje skuteczne muszą być szerokie i ponadregionalne – na przykład sama Grupa Wyszehradzka dalece nie wystarczyłaby nawet do stworzenia mniejszości blokującej w Radzie Europejskiej i Radzie UE. Ale Polska nie powinna z góry zakładać potrzeby blokowania – obrony defensywnej – lecz powinna przyjąć ofensywną strategię i taktykę promowania dobrych rozwiązań poprzez próby tworzenia większościowych koalicji zdolnych do rozstrzygnięć pozytywnych.
CZYTAJ TAKŻE: Młodzi Brytyjczycy z Pokolenia 36 Procent nie chcą zmieniać świata. Oddają władzę rodzicom i dziadkom
CZYTAJ TAKŻE: Szkocja wyjdzie, ale z UK. Ani przez chwilę nie będzie poza UE
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/331354-lordowie-dali-premier-may-wladze-absolutna-ale-w-ue-o-warunkach-brexitu-rozstrzygna-koalicje-bez-weta
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.