Kilka dni temu rosyjskie Su znalazły się bardzo blisko amerykańskiego niszczyciela na Morzu Czarnym. Przypadek?
To jest stała praktyka. Po pierwsze, Rosja próbuje pokazać, że militarnie jest obecna również z dala od swoich granic, a więc trzeba się z nią liczyć. Chce wymusić na Zachodzie jakieś ustępstwa i sądzi, że uda się jej to osiągnąć właśnie przy pomocy nacisków militarnych czy quasi militarnych. To jest próba pokazania Trumpowi, że jeżeli nie zgodzi się na jakieś złagodzenia w relacjach z Rosją, to czeka go ich zaostrzenie z jej strony. Moim zdaniem to takie błyśnięcie zębami, żeby Trumpa przywołać do porządku. Z drugiej strony nie sądzę, żeby to się akurat w przypadku niego udało.
Trump z jednej strony zadeklarował polepszenie stosunków z Rosją, z drugiej oczekuje zwrotu Krymu Ukrainie.
Trzeba pamiętać, że Donald Trump jest przedsiębiorcą, więc doskonale zdaje sobie sprawę na czym polega sytuacja, w której można zarobić albo stracić. I niewątpliwie to myślenie w relacjach z Rosją wskazuje, że ustępstwa w jej kierunku będą oznaczały stratę. Nie sądzę, żeby natura biznesmena na to pozwalała.
Ale Rosja powiedziała, że Krymu nie zwróci.
Tym bardziej utrudnia to sytuację ewentualnego odprężenia stosunków. Z historii znamy jednak przykłady, kiedy wydawało się, że nie ma możliwości współdziałania, a potem ona się pokazywała. Sami doświadczyliśmy to na własnej skórze w okresie międzywojennym, kiedy uważaliśmy, że między Hitlerem a Stalinem nie może dojść do żadnego porozumienia, a doszło. Biorąc pod uwagę to, co wiemy dzisiaj i widzimy wydaje się, że prezydent Putin nie będzie miał na razie łatwo w relacjach z USA.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kilka dni temu rosyjskie Su znalazły się bardzo blisko amerykańskiego niszczyciela na Morzu Czarnym. Przypadek?
To jest stała praktyka. Po pierwsze, Rosja próbuje pokazać, że militarnie jest obecna również z dala od swoich granic, a więc trzeba się z nią liczyć. Chce wymusić na Zachodzie jakieś ustępstwa i sądzi, że uda się jej to osiągnąć właśnie przy pomocy nacisków militarnych czy quasi militarnych. To jest próba pokazania Trumpowi, że jeżeli nie zgodzi się na jakieś złagodzenia w relacjach z Rosją, to czeka go ich zaostrzenie z jej strony. Moim zdaniem to takie błyśnięcie zębami, żeby Trumpa przywołać do porządku. Z drugiej strony nie sądzę, żeby to się akurat w przypadku niego udało.
Trump z jednej strony zadeklarował polepszenie stosunków z Rosją, z drugiej oczekuje zwrotu Krymu Ukrainie.
Trzeba pamiętać, że Donald Trump jest przedsiębiorcą, więc doskonale zdaje sobie sprawę na czym polega sytuacja, w której można zarobić albo stracić. I niewątpliwie to myślenie w relacjach z Rosją wskazuje, że ustępstwa w jej kierunku będą oznaczały stratę. Nie sądzę, żeby natura biznesmena na to pozwalała.
Ale Rosja powiedziała, że Krymu nie zwróci.
Tym bardziej utrudnia to sytuację ewentualnego odprężenia stosunków. Z historii znamy jednak przykłady, kiedy wydawało się, że nie ma możliwości współdziałania, a potem ona się pokazywała. Sami doświadczyliśmy to na własnej skórze w okresie międzywojennym, kiedy uważaliśmy, że między Hitlerem a Stalinem nie może dojść do żadnego porozumienia, a doszło. Biorąc pod uwagę to, co wiemy dzisiaj i widzimy wydaje się, że prezydent Putin nie będzie miał na razie łatwo w relacjach z USA.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/327709-nasz-wywiad-prof-szeremietiew-o-rozmieszczeniu-rakiet-przez-rosje-jest-to-kolejny-krok-w-polityce-zaostrzania-relacji-z-zachodem?strona=2