Prezydent Rosji Władimir Putin wystosował w piątek życzenia noworoczne do zagranicznych przywódców. Życzenia dla narodu amerykańskiego złożył na ręce Donalda Trumpa, a nie Baracka Obamy. Demonstracyjnie pominął też prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę.
Trump, a nie Obama znalazł się wśród przywódców G7, którym Putin przekazał życzenia. Obamę pozdrowił natomiast w specjalnym oświadczeniu, które wydał w reakcji na kolejne sankcje nałożone na Rosję przez ustępującą administrację USA.
Kreml poinformował, że Putin przekazał także noworoczne życzenia przywódcom państw obszaru poradzieckiego „z wyłączeniem Poroszenki”.
Zdaniem amerykanisty, prof. Zbigniewa Lewickiego, reakcja Kremla na nałożenie przez USA sankcji na Rosję za jej ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie, to próba uniemożliwienia Donaldowi Trumpowi wycofania się z obietnic poprawy stosunków z Moskwą.
W czwartek administracja prezydenta Baracka Obamy ogłosiła nałożenie sankcji na Rosję, w ramach których z USA wydalonych zostało 35 rosyjskich dyplomatów. Obama poinformował, że retorsje objęły także dziewięć podmiotów, w tym Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) i Główny Zarząd Wywiadowczy Sztabu Generalnego (GRU).
Kreml zapowiedział początkowo, że Rosja odpowie na amerykańskie retorsje. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow poinformował w piątek, że MSZ zaproponował prezydentowi Putinowi uznanie 35 amerykańskich dyplomatów za osoby niepożądane.
Jednak wkrótce potem sam Putin oznajmił, że podjął decyzję, by nie wydalać dyplomatów USA i dodał, że „dalsze kroki w sprawie odbudowy rosyjsko-amerykańskich stosunków będą podejmowane po wzięciu pod uwagę polityki, jaką będzie prowadzić administracja prezydenta Donalda Trumpa”.
To ciekawa sytuacja - Obama zdecydował się na bardzo ostrą reakcję wydalając rosyjskich dyplomatów (…), a podejmując decyzję o sankcjach starał się też zawęzić pole manewru Trumpa, który obiecał, że porozumie się z Putinem i w ogóle utrudnić relacje między Rosją a USA
— wyjaśnia profesor.
Również amerykańskie media, a nawet doradcy Trumpa oceniają, że Obama postanowił utrudnić swemu następcy zacieśnienie relacji z Moskwą.
Jak pisze Bloomberg, Obama zmusił swą decyzją Trumpa „do trudnego wyboru: wycofać sankcje (…), albo podjąć ryzyko, że nie spełni przedwyborczych obietnic dotyczących poprawy stosunków z Władimirem Putinem”.
Według Lewickiego rosyjski przywódca zrozumiał, jakie były intencje Obamy i postanowił mu nie ułatwiać tej rozgrywki wyrzucając z Rosji amerykańskich dyplomatów. Putin sądzi, że dalsze zaognienie sporów między Waszyngtonem a Moskwą groziłoby tym, że USA zacieśnią stosunki z Chinami - uważa profesor.
Putin robi teraz wszystko, żeby dać znać, że nie chce pogarszać stosunków (z Ameryką), czym prawie uniemożliwia Trumpowi inne zachowanie, jak tylko realizowanie obietnic wyborczych
— mówi Lewicki.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prezydent Rosji Władimir Putin wystosował w piątek życzenia noworoczne do zagranicznych przywódców. Życzenia dla narodu amerykańskiego złożył na ręce Donalda Trumpa, a nie Baracka Obamy. Demonstracyjnie pominął też prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę.
Trump, a nie Obama znalazł się wśród przywódców G7, którym Putin przekazał życzenia. Obamę pozdrowił natomiast w specjalnym oświadczeniu, które wydał w reakcji na kolejne sankcje nałożone na Rosję przez ustępującą administrację USA.
Kreml poinformował, że Putin przekazał także noworoczne życzenia przywódcom państw obszaru poradzieckiego „z wyłączeniem Poroszenki”.
Zdaniem amerykanisty, prof. Zbigniewa Lewickiego, reakcja Kremla na nałożenie przez USA sankcji na Rosję za jej ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie, to próba uniemożliwienia Donaldowi Trumpowi wycofania się z obietnic poprawy stosunków z Moskwą.
W czwartek administracja prezydenta Baracka Obamy ogłosiła nałożenie sankcji na Rosję, w ramach których z USA wydalonych zostało 35 rosyjskich dyplomatów. Obama poinformował, że retorsje objęły także dziewięć podmiotów, w tym Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) i Główny Zarząd Wywiadowczy Sztabu Generalnego (GRU).
Kreml zapowiedział początkowo, że Rosja odpowie na amerykańskie retorsje. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow poinformował w piątek, że MSZ zaproponował prezydentowi Putinowi uznanie 35 amerykańskich dyplomatów za osoby niepożądane.
Jednak wkrótce potem sam Putin oznajmił, że podjął decyzję, by nie wydalać dyplomatów USA i dodał, że „dalsze kroki w sprawie odbudowy rosyjsko-amerykańskich stosunków będą podejmowane po wzięciu pod uwagę polityki, jaką będzie prowadzić administracja prezydenta Donalda Trumpa”.
To ciekawa sytuacja - Obama zdecydował się na bardzo ostrą reakcję wydalając rosyjskich dyplomatów (…), a podejmując decyzję o sankcjach starał się też zawęzić pole manewru Trumpa, który obiecał, że porozumie się z Putinem i w ogóle utrudnić relacje między Rosją a USA
— wyjaśnia profesor.
Również amerykańskie media, a nawet doradcy Trumpa oceniają, że Obama postanowił utrudnić swemu następcy zacieśnienie relacji z Moskwą.
Jak pisze Bloomberg, Obama zmusił swą decyzją Trumpa „do trudnego wyboru: wycofać sankcje (…), albo podjąć ryzyko, że nie spełni przedwyborczych obietnic dotyczących poprawy stosunków z Władimirem Putinem”.
Według Lewickiego rosyjski przywódca zrozumiał, jakie były intencje Obamy i postanowił mu nie ułatwiać tej rozgrywki wyrzucając z Rosji amerykańskich dyplomatów. Putin sądzi, że dalsze zaognienie sporów między Waszyngtonem a Moskwą groziłoby tym, że USA zacieśnią stosunki z Chinami - uważa profesor.
Putin robi teraz wszystko, żeby dać znać, że nie chce pogarszać stosunków (z Ameryką), czym prawie uniemożliwia Trumpowi inne zachowanie, jak tylko realizowanie obietnic wyborczych
— mówi Lewicki.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/321523-putinowi-zalezy-na-poprawie-stosunkow-na-linii-rosja-usa-zyczenia-noworoczne-zlozyl-na-rece-trumpa-a-nie-obamy?strona=1