Amerykanie cenią też, że ich prezydent nawet po wygraniu objeżdża Amerykę spotykając się ponownie z tysiącami zwolenników, aby im podziękować za wybór i robi to na tle świątecznych Bożonarodzeniowych dekoracji i symboli, na tle udekorowanych świątecznie choinek. Ludzie pamiętają aroganckie wypowiedzi prezydenta Obamy: “Ameryka nie jest już narodem chrześcijańskim” , a tu okazało się, że jednak ciągle nim jest! We wspomnieniach i wywiadach ochroniarzy pracujących w latach 90-tych dla prezydenta Billa Clintona i jego żony Hillary dowiadujemy się jak to na tradycyjnej choince w Białym Domu Hillary zamiast tradycyjnych bombek dumnie wieszała pompowane kolorowe kondomy…
Ludzie na których postawił Trump nie są teoretykami, akademikami, przebiegłymi prawnikami, dla których zawsze było dużo foteli w poprzednich administracjach. Trump postawił na doświadczonych tytanów pracy mających ogromne osiągnięcia w biznesie (Rex Tillerson z Exxonmobil, ale od Putina otrzymał “Order Przyjaźni”, ma być sekretarzem stanu!) i bankowości (Steven Mnuchin, wart ok. $50 mln, były szef finansów kampanii Trumpa, filmowiec i b. dyrektor z Goldman Sachs, zajmie się skarbem, niestety pracował też dla Sorosa).
Postawił też na sprawdzonych w służbie emerytowanych generałów, z których najgłośniejszym jest James Mattis, który w 2003 zdobywał Bagdad, bardzo popularny wśród żołnierzy noszący nick “Wściekły Pies”. Inna postać mająca zreformować skorumpowaną edukację jest Betsy DeVos miliarderka ($5,1 mld), która od zawsze walczyła z biurokracją o prawa rodziców do posyłania dzieci do wybranych przez siebie szkół. Za handel ma odpowiadać, inwestor Wilbur Ross (wart $2,9 mld). Słynny chirurg, były kandydat na prezydenta, czarny dr Ben Carson ma zajmować się reformą gospodarki mieszkaniowej, a np. zasobami i gospodarką energii ma zająć się były konkurent Trumpa do prezydentury, b. gubernator Teksasu Rick Perry.
Ciągle trwają partyjne przepychanki i walki plemienne między przegraną w wyborach prezydenckich lewicą, a zwycięskim obozem Trumpa. Na dziś Demokraci na pocieszenie powtarzają mantrę, że Hillary zdobyła o 2,8 miliona więcej głosów niż Trump. Trumpiści z kolei podkreślają, że on pobił Hillary o 3 mln głosów, jeśli nie brać pod uwagę dwóch zdominowanych przez Demokratów stanów: Nowego Jorku i Kalifornii. Przypomnijmy, że w Kalifornii Hillary pobiła Trumpa o 4,2 mln głosów, zaś w Nowym Jorku o 1,6 mln głosów. Zauważyć trzeba, że USA nie są demokracją, ale republiką konstytucyjną, w której wyborcy (zgodnie z literą Konstytucji) głosują w obrębie swoich stanów na elektorów, którzy dzierżąc mandat od wyborców, oddają głosy na prezydenta.
Największą zagadką pozostaje przyszła polityka Trumpa wobec Rosji Putina, z jednej strony grzecznie wymienia uprzejmości i komplementy z Putinem, proponując wspólne rozprawienie się z zagrożeniem stwarzanym przez islamski terroryzm. Jednocześnie na bliskich współpracowników i kierowników siłowych resortów wybiera sprawdzonych, doświadczonych generałów, z których najgłośniejszy, gen. “Wściekły Pies” Mattis (nowy szef Pentagonu) przypomina antysowiecko nastawionego gen. Pattona. Mattis nie ukrywa swojej niechęci do Putina i jego polityki. Uważa, że celem Putina jest rozbicie NATO, “Wściekły Pies” zwraca uwagę na ogromne znaczenie wojny informacyjnej prowadzonej wśród społeczeństw zachodu przez Putina podkreślając, że putinowska Rosja stanowi dziś największe zagrożenie dla USA.
Trump zapewne jest wielką zagadką, jest pierwszym prezydentem, który nigdy nie piastował publicznego urzędu, również nigdy nie służył w wojsku (w czasie wojny wietnamskiej miał kilka odroczeń ze względu na problemy ze stopą), choć (podobnie jak Churchill) ukończył wojskową szkołę. To, że nie ma doświadczenia pracy w państwowej biurokracji należy do jego największych zalet, zwłaszcza jeśli zamierza zreformować sposób funkcjonowania państwa. Oczywiście inną zaletą jest jego pracowitość, twardość, optymizm, niespożyta energia, odwaga i doświadczenie w biznesie. Amerykanie to wiedzą i mimo ciągłych ataków lewicowej gwardii, notowania dolara rosną, rośnie giełda, rośnie nadzieja i optymizm.
Kalifornia, 2016/12/22
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Amerykanie cenią też, że ich prezydent nawet po wygraniu objeżdża Amerykę spotykając się ponownie z tysiącami zwolenników, aby im podziękować za wybór i robi to na tle świątecznych Bożonarodzeniowych dekoracji i symboli, na tle udekorowanych świątecznie choinek. Ludzie pamiętają aroganckie wypowiedzi prezydenta Obamy: “Ameryka nie jest już narodem chrześcijańskim” , a tu okazało się, że jednak ciągle nim jest! We wspomnieniach i wywiadach ochroniarzy pracujących w latach 90-tych dla prezydenta Billa Clintona i jego żony Hillary dowiadujemy się jak to na tradycyjnej choince w Białym Domu Hillary zamiast tradycyjnych bombek dumnie wieszała pompowane kolorowe kondomy…
Ludzie na których postawił Trump nie są teoretykami, akademikami, przebiegłymi prawnikami, dla których zawsze było dużo foteli w poprzednich administracjach. Trump postawił na doświadczonych tytanów pracy mających ogromne osiągnięcia w biznesie (Rex Tillerson z Exxonmobil, ale od Putina otrzymał “Order Przyjaźni”, ma być sekretarzem stanu!) i bankowości (Steven Mnuchin, wart ok. $50 mln, były szef finansów kampanii Trumpa, filmowiec i b. dyrektor z Goldman Sachs, zajmie się skarbem, niestety pracował też dla Sorosa).
Postawił też na sprawdzonych w służbie emerytowanych generałów, z których najgłośniejszym jest James Mattis, który w 2003 zdobywał Bagdad, bardzo popularny wśród żołnierzy noszący nick “Wściekły Pies”. Inna postać mająca zreformować skorumpowaną edukację jest Betsy DeVos miliarderka ($5,1 mld), która od zawsze walczyła z biurokracją o prawa rodziców do posyłania dzieci do wybranych przez siebie szkół. Za handel ma odpowiadać, inwestor Wilbur Ross (wart $2,9 mld). Słynny chirurg, były kandydat na prezydenta, czarny dr Ben Carson ma zajmować się reformą gospodarki mieszkaniowej, a np. zasobami i gospodarką energii ma zająć się były konkurent Trumpa do prezydentury, b. gubernator Teksasu Rick Perry.
Ciągle trwają partyjne przepychanki i walki plemienne między przegraną w wyborach prezydenckich lewicą, a zwycięskim obozem Trumpa. Na dziś Demokraci na pocieszenie powtarzają mantrę, że Hillary zdobyła o 2,8 miliona więcej głosów niż Trump. Trumpiści z kolei podkreślają, że on pobił Hillary o 3 mln głosów, jeśli nie brać pod uwagę dwóch zdominowanych przez Demokratów stanów: Nowego Jorku i Kalifornii. Przypomnijmy, że w Kalifornii Hillary pobiła Trumpa o 4,2 mln głosów, zaś w Nowym Jorku o 1,6 mln głosów. Zauważyć trzeba, że USA nie są demokracją, ale republiką konstytucyjną, w której wyborcy (zgodnie z literą Konstytucji) głosują w obrębie swoich stanów na elektorów, którzy dzierżąc mandat od wyborców, oddają głosy na prezydenta.
Największą zagadką pozostaje przyszła polityka Trumpa wobec Rosji Putina, z jednej strony grzecznie wymienia uprzejmości i komplementy z Putinem, proponując wspólne rozprawienie się z zagrożeniem stwarzanym przez islamski terroryzm. Jednocześnie na bliskich współpracowników i kierowników siłowych resortów wybiera sprawdzonych, doświadczonych generałów, z których najgłośniejszy, gen. “Wściekły Pies” Mattis (nowy szef Pentagonu) przypomina antysowiecko nastawionego gen. Pattona. Mattis nie ukrywa swojej niechęci do Putina i jego polityki. Uważa, że celem Putina jest rozbicie NATO, “Wściekły Pies” zwraca uwagę na ogromne znaczenie wojny informacyjnej prowadzonej wśród społeczeństw zachodu przez Putina podkreślając, że putinowska Rosja stanowi dziś największe zagrożenie dla USA.
Trump zapewne jest wielką zagadką, jest pierwszym prezydentem, który nigdy nie piastował publicznego urzędu, również nigdy nie służył w wojsku (w czasie wojny wietnamskiej miał kilka odroczeń ze względu na problemy ze stopą), choć (podobnie jak Churchill) ukończył wojskową szkołę. To, że nie ma doświadczenia pracy w państwowej biurokracji należy do jego największych zalet, zwłaszcza jeśli zamierza zreformować sposób funkcjonowania państwa. Oczywiście inną zaletą jest jego pracowitość, twardość, optymizm, niespożyta energia, odwaga i doświadczenie w biznesie. Amerykanie to wiedzą i mimo ciągłych ataków lewicowej gwardii, notowania dolara rosną, rośnie giełda, rośnie nadzieja i optymizm.
Kalifornia, 2016/12/22
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/320489-gabinet-trumpa-czyli-junta-i-miliarderzy?strona=3
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.