Taka reakcja była nieunikniona i przewidywalna w zachodnioeuropejskiej kulturze strategicznej. Po siedemdziesięciu latach – trzech pokoleniach – korzystania z amerykańskiej gwarancji bezpieczeństwa militarnego, której głównym elementem jest odstraszanie nuklearne, europejskie państwa NATO nie mogą biernie pogodzić się z utratą gwarancji, więc z wpadnięciem w pustkę bezpieczeństwa na łasce i niełasce Rosji i innych mocarstw Eurazji.
Wybory na prezydenta Stanów Zjednoczonych i naczelnego dowódcę amerykańskich sił zbrojnych wygrał kandydat, który podczas kampanii wyborczej uznał sojusz północnoatlantycki za „przestarzały”, zapowiedział selektywne wykonywanie zobowiązania do zbiorowej obrony i doradził sojusznikom Ameryki w całym świecie, aby przeszli na samowystarczalność obronną, dla skuteczności budując własne arsenały atomowe. Donald Trump podał przykłady Japonii i Korei Południowej. W europejskiej części NATO tylko Francja i Wielka Brytania posiadają własną broń jądrową. Niemcy, Italia, Holandia, kraje nordyckie i inne mają arsenały potencjalne – zdolność zbudowania broni jądrowej dzięki różnorodnym cywilnym zasobom atomowym, zaawansowanej konwencjonalnej technologii wojskowej i ogólnie wysokiemu poziomowi cywilizacji materialnej i kapitału ludzkiego.
Zatem państwa zachodnioeuropejskie reagują na nadchodzącą prezydenturę Trumpa pilnym rozważaniem narodowych opcji atomowych, albo opcji wspólnej w ramach NATO – z udziałem francuskim i brytyjskim – lub Unii Europejskiej, już tylko z Francją, ponieważ trwa Brexit. Wielkim ułatwieniem jest zgromadzony dorobek wcześniejszych planów i dyskusji. Pomysły odstraszania narodowego lub wspólnego, albo zastąpienia USA jako gwaranta przez Francję i Wielką Brytanię lub samą Francję, pojawiły się już w czasach założycielskich NATO i UE. Wracały co kilka do kilkunastu lat, po raz ostatni w końcu XX wieku, już długo po zimnej wojnie. Nigdy nie zostały zrealizowane, bo nigdy do Białego Domu nie wprowadził się polityk podważający więź transatlantycką i globalny system sojuszy USA. Teraz nawet jeśli Trump odwróci zapowiedzi wyborcze, nie usunie zasianej niepewności.
Po amerykańskich wyborach napisałem w artykule „Nie ma już Wuja Sama” w tygodniku „wSieci” z 14-20 listopada 2016 roku, że europejscy członkowie NATO i Kanada powinni zażądać od Trumpa pełnego podtrzymania sojuszu północnoatlantyckiego, lecz „Jednocześnie trzeba zacząć tworzyć europejski ośrodek potęgi, zdolny do samodzielnej – bez Ameryki – obrony, w tym odstraszania. Jedyne odstraszanie na pewno skuteczne w wielkiej grze światowej to odstraszanie nuklearne, bo uczestnikiem gry jest Rosja, a gra toczy się w zaawansowanej epoce atomowej, z której nie ma powrotu do lat 1930-tych. Tworzenie europejskiego arsenału odstraszania jądrowego powinno być przedmiotem wielostronnej współpracy międzynarodowej z dużym udziałem Polski”.
W Brukseli, Berlinie i innych zachodnioeuropejskich stolicach przygotowania zaczęły się zaraz po ogłoszeniu amerykańskich exit polls. Informacje z licznych miejsc właśnie zebrał dobrze poinformowany tygodnik „Spiegel” z Hamburga w artykule „Europejczycy debatują o nuklearnej samoobronie po wygranej Trumpa” („Europeans Debate Nuclear Self-Defense after Trump Win”), opublikowanym w angielskim wydaniu internetowym 9 grudnia 2016 roku. Nadtytuł brzmi „Słoń w pokoju”. Słonia atomowego szczególnie trudno nie zauważać. „Spiegel” opisuje różne otwarte wystąpienia polityków, ekspertów i publicystów – w parlamentach i wielkich mediach – oraz wielostronny dialog prowadzony za zamkniętymi drzwiami między innymi Kwatery Głównej NATO. Otwartą aktywnością na rzecz brytyjsko-francuskiej gwarancji nuklearnej wyróżnia się poseł do Bundestagu Roderich Kiesewetter, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, Bezpieczeństwa, Rozwoju i Praw Człowieka niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) – partii kanclerz Angeli Merkel. Z innych źródeł wiadomo o żywych dyskusjach w Radzie UE i Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych – unijnym odpowiedniku między innymi ministerstw spraw zagranicznych i obrony.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Taka reakcja była nieunikniona i przewidywalna w zachodnioeuropejskiej kulturze strategicznej. Po siedemdziesięciu latach – trzech pokoleniach – korzystania z amerykańskiej gwarancji bezpieczeństwa militarnego, której głównym elementem jest odstraszanie nuklearne, europejskie państwa NATO nie mogą biernie pogodzić się z utratą gwarancji, więc z wpadnięciem w pustkę bezpieczeństwa na łasce i niełasce Rosji i innych mocarstw Eurazji.
Wybory na prezydenta Stanów Zjednoczonych i naczelnego dowódcę amerykańskich sił zbrojnych wygrał kandydat, który podczas kampanii wyborczej uznał sojusz północnoatlantycki za „przestarzały”, zapowiedział selektywne wykonywanie zobowiązania do zbiorowej obrony i doradził sojusznikom Ameryki w całym świecie, aby przeszli na samowystarczalność obronną, dla skuteczności budując własne arsenały atomowe. Donald Trump podał przykłady Japonii i Korei Południowej. W europejskiej części NATO tylko Francja i Wielka Brytania posiadają własną broń jądrową. Niemcy, Italia, Holandia, kraje nordyckie i inne mają arsenały potencjalne – zdolność zbudowania broni jądrowej dzięki różnorodnym cywilnym zasobom atomowym, zaawansowanej konwencjonalnej technologii wojskowej i ogólnie wysokiemu poziomowi cywilizacji materialnej i kapitału ludzkiego.
Zatem państwa zachodnioeuropejskie reagują na nadchodzącą prezydenturę Trumpa pilnym rozważaniem narodowych opcji atomowych, albo opcji wspólnej w ramach NATO – z udziałem francuskim i brytyjskim – lub Unii Europejskiej, już tylko z Francją, ponieważ trwa Brexit. Wielkim ułatwieniem jest zgromadzony dorobek wcześniejszych planów i dyskusji. Pomysły odstraszania narodowego lub wspólnego, albo zastąpienia USA jako gwaranta przez Francję i Wielką Brytanię lub samą Francję, pojawiły się już w czasach założycielskich NATO i UE. Wracały co kilka do kilkunastu lat, po raz ostatni w końcu XX wieku, już długo po zimnej wojnie. Nigdy nie zostały zrealizowane, bo nigdy do Białego Domu nie wprowadził się polityk podważający więź transatlantycką i globalny system sojuszy USA. Teraz nawet jeśli Trump odwróci zapowiedzi wyborcze, nie usunie zasianej niepewności.
Po amerykańskich wyborach napisałem w artykule „Nie ma już Wuja Sama” w tygodniku „wSieci” z 14-20 listopada 2016 roku, że europejscy członkowie NATO i Kanada powinni zażądać od Trumpa pełnego podtrzymania sojuszu północnoatlantyckiego, lecz „Jednocześnie trzeba zacząć tworzyć europejski ośrodek potęgi, zdolny do samodzielnej – bez Ameryki – obrony, w tym odstraszania. Jedyne odstraszanie na pewno skuteczne w wielkiej grze światowej to odstraszanie nuklearne, bo uczestnikiem gry jest Rosja, a gra toczy się w zaawansowanej epoce atomowej, z której nie ma powrotu do lat 1930-tych. Tworzenie europejskiego arsenału odstraszania jądrowego powinno być przedmiotem wielostronnej współpracy międzynarodowej z dużym udziałem Polski”.
W Brukseli, Berlinie i innych zachodnioeuropejskich stolicach przygotowania zaczęły się zaraz po ogłoszeniu amerykańskich exit polls. Informacje z licznych miejsc właśnie zebrał dobrze poinformowany tygodnik „Spiegel” z Hamburga w artykule „Europejczycy debatują o nuklearnej samoobronie po wygranej Trumpa” („Europeans Debate Nuclear Self-Defense after Trump Win”), opublikowanym w angielskim wydaniu internetowym 9 grudnia 2016 roku. Nadtytuł brzmi „Słoń w pokoju”. Słonia atomowego szczególnie trudno nie zauważać. „Spiegel” opisuje różne otwarte wystąpienia polityków, ekspertów i publicystów – w parlamentach i wielkich mediach – oraz wielostronny dialog prowadzony za zamkniętymi drzwiami między innymi Kwatery Głównej NATO. Otwartą aktywnością na rzecz brytyjsko-francuskiej gwarancji nuklearnej wyróżnia się poseł do Bundestagu Roderich Kiesewetter, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, Bezpieczeństwa, Rozwoju i Praw Człowieka niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) – partii kanclerz Angeli Merkel. Z innych źródeł wiadomo o żywych dyskusjach w Radzie UE i Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych – unijnym odpowiedniku między innymi ministerstw spraw zagranicznych i obrony.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/318965-europejskie-sily-odstraszania-reakcja-na-niepewna-przyszlosc-nato-ue-nie-jest-strona-traktatu-o-nierozprzestrzenianiu-broni-jadrowej?strona=1