Donald Trump, nie oszukujmy się, ale swoje zwycięstwo po części zawdzięcza hasłom rasistowskim. Można interpretować to jako chęć odebrania przez białą część społeczeństwa swojego kraju, który tworzyli ich przodkowie
—mówiła w rozmowie z portalem wPolityce.pl pisarka, dziennikarka Eliza Sarnacka-Mahoney.
Czy wiemy już coś nowego o nominacjach Donalda Trumpa na swoich najbliższych współpracowników?
Na oficjalne potwierdzenie nominacji Donalda Trumpa wciąż musimy poczekać, dopiero trwają narady w tych sprawach. Media podają jednak kilka nazwisk, które się powtarzają w różnych konfiguracjach. Najważniejsze są oczywiście nazwiska osób, którego będą odpowiedzialne za najważniejsze kwestie w państwie. Mówię tutaj o stanowisku sekretarza stanu, doradcy ds. bezpieczeństwa, szefa kancelarii i bardzo ważnej funkcji prokuratora generalnego.
Pośród tych nazwisk pojawia się postać Newt Gingricha. Kim jest ta osoba?
Gingrich to osoba związana z amerykańską sceną polityczną i ruchem konserwatywnym od wielu dziesięcioleci. Nie jest zaskoczeniem fakt, że włączył się w kampanię Donalda Trumpa, zważając, że jest on osobą, która nie znika ze świata polityki. Ciekawa jest jednak inna kwestia. Gingrich zarzeka się, że nie chce mieć żadnej oficjalnej roli w państwie. Pojawiały się informacje, wedle, których miałby zostać sekretarzem stanu, ale sam zainteresowany się od nich odcina. Zobaczmy, czy pozostanie wierny swoim deklaracjom.
Co podaje za przyczynę?
To akurat jest jego konsekwentna postawa, którą realizuje od lat 90. Gingrich twierdzi, że chciałby zostać architektem kancelarii. Marzy mu się rola doradcy, który będzie wskazywał na ścieżki, którymi należy podążać. Przypomnę, że w 1994 roku Gingrich przedstawił program „Contract with America - Kontrakt z Ameryką”, który skonsolidował Republikanów prowadząc ich do przejęcie kontroli w Izbie Reprezentantów po raz pierwszy od 1952 r. lat. Nie ma jasnych przesłanek, że Gingrich podpowiadał Trumpowi, w jaki sposób ma przemawiać do społeczeństwa. Kiedy jednak popatrzymy na główne hasło wyborcze Trumpa „Make America great again - Przywróćmy Amerykę do jej dawnej potęgi”, zauważymy, że w niezwykły sposób rezonuje z dawną retoryką Gingricha. Trump przyciągnął społeczeństwo do siebie przekonując, że ma plan odnowy państwa i będzie spełniał obietnice złożone Amerykanom. Niemal identycznie więc jak swego czasu Gingrich odwoływał się do patriotycznych uczuć, w obu hasłach automatycznie przecież nasuwa się na myśl obywatel, z którym zawiera się przymierze. Innym kandydatem na Sekretarza Stanu, o którym się mówi jest Rudy Giuliani oraz John R. Bolton.
Jeżeli zaś chodzi o stanowisko prokuratora generalnego…
Na stanowisko prokuratora generalnego wysuwana jest kandydatura polityka z Alabamy - Jeffa Sessions, prawnika. Czy jednak ma on realne szanse na to stanowisko? Przypomnę, że nie dostał kilka lat temu nominacji na sędziego federalnego z rąk własnej partii za zbyt duże epatowanie rasistowskimi poglądami. Wartości jakie reprezentuje Sessions u osób zajmujących takie stanowiska, nie są mile widziane. Ameryka jest społeczeństwem wielorasowym, z biegiem lat coraz bardziej, a prawa cywilne są wpisane w Konstytucję.
Napisała Pani książkę pt. „Amerykańskie wstrząsy”. Opisuje w niej Pani wielkie zmiany jakie zaszły w Stanach Zjednoczonych, o których wielu nie wie. Co to za zmiany?
Ameryka, z jaką mamy dziś do czynienia to nie jest już kraj, który łatwo da się wyjaśnić i opisać za pomocą pewnych wyświęconych, uznanych i dobrze wszystkim znanych schematów, ani stereotypów. Zmieniło go w dużej mierze zjawisko, które nie zostało odpowiednio nagłośnione, ani przeanalizowane -ani w samych Stanach Zjednoczonych, ani w Europie. Mówię tu o wielkich przemianach demograficznych i etnicznych. Od ćwierćwiecza mamy w USA do czynienia z postępującą falą latynizacji z jednej strony, a z drugiej ze wzrastającym odsetkiem innych ras. Jeżeli mówimy, że mamy wśród mieszkańców USA 40-50 mln imigrantów pochodzenia latynoskiego, którzy przybyli tutaj w ostatnich 25-ciu latach, kolejne kilkadziesiąt milionów potomków latynoskich imigrantów, jeśli dzieci latynoskie w Kalifornii już dzisiaj stanowią większość wśród uczniów tamtejszych szkół podstawowych, to musimy mieć świadomość, że tych procesów już nie odwrócimy. Donald Trump, nie oszukujmy się, ale swoje zwycięstwo po części zawdzięcza hasłom rasistowskim. Można interpretować to jako chęć odebrania przez białą część społeczeństwa swojego kraju, który tworzyli ich przodkowie. Jeżeli jednak będziemy dalej używać języka rasizmu, to amerykańskie społeczeństwo zostanie podzielone jeszcze bardziej. Należałoby zastanowić się nad tym, w jaki sposób należy poprowadzić to społeczeństwo, aby ponownie zaczęło myśleć o Ameryce jako o swoim wspólnym domu.
W czasie kampanii wyborczej Trump pojechał do Afroamerykanów, którzy przyjęli go jednak ciepło.
Trump bardzo dobrze rozegrał swoją kampanię, Demokraci powinni się od niego uczyć. Spotykając się z najbiedniejszą klasą, Trump używał języka, który włączał tych ludzi z powrotem w główny nurt życia publicznego, z którego zostali dawniej wykluczeni.Może i trudno im było uwierzyć, że ktoś taki jak on faktycznie rozumie kogoś takiego jak oni, ale poczuli się zauważeni, braterskie gesty ze strony Trumpa mile łechtały ich ego. Polityka Trumpa będzie jednak oczywiście zależeć od tego, jakimi ludźmi się otoczy. Jeżeli prokuratorem generalnym zostanie Jeff Sessions, człowiek o jawnych poglądach rasistowskich, to nie będzie to sprzyjało konsolidacji rozbitego narodu amerykańskiego.
O kim się mówi, jako kandydacie na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa?
Kandydatem na to stanowisko jest gen. Michael Flynn i tutaj pojawia się wątek Polski. Osobiście uważam, że wobec wygranej Trumpa polskie elity powinny zachować więcej ostrożności. Gen. Flynn jest człowiekiem, który preferuje politykę żelaznej ręki wobec terroryzmu. Ostrzegał już dwa lata temu, że ISIS nie jest wcale w odwrocie, co z uporem głosił Biały Dom, a jest wręcz odwrotnie, co rozwój wydarzeń niestety potwierdził. Wizja zwalczania terroru w wydaniu Flynna jest bliska postawie Rosji, dominuje w niej retoryka zemsty i odwetu, a nie dyplomacji. Będąc doradcą ds. bezpieczeństwa mógłby doprowadzić do zbliżenia z Rosją na niwie wspólnej walki z terroryzmem. Dodajmy do tego, że Trump zbudował swoją kampanię na przesłaniu, iż jest biznesmanem i specjalizuje się w układaniu się z kim trzeba (deal-maker). Gdzie w tych „dilach” będzie miejsce Polski i nasze interes? Lepiej nie przespać sprawy.
Ciag dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Donald Trump, nie oszukujmy się, ale swoje zwycięstwo po części zawdzięcza hasłom rasistowskim. Można interpretować to jako chęć odebrania przez białą część społeczeństwa swojego kraju, który tworzyli ich przodkowie
—mówiła w rozmowie z portalem wPolityce.pl pisarka, dziennikarka Eliza Sarnacka-Mahoney.
Czy wiemy już coś nowego o nominacjach Donalda Trumpa na swoich najbliższych współpracowników?
Na oficjalne potwierdzenie nominacji Donalda Trumpa wciąż musimy poczekać, dopiero trwają narady w tych sprawach. Media podają jednak kilka nazwisk, które się powtarzają w różnych konfiguracjach. Najważniejsze są oczywiście nazwiska osób, którego będą odpowiedzialne za najważniejsze kwestie w państwie. Mówię tutaj o stanowisku sekretarza stanu, doradcy ds. bezpieczeństwa, szefa kancelarii i bardzo ważnej funkcji prokuratora generalnego.
Pośród tych nazwisk pojawia się postać Newt Gingricha. Kim jest ta osoba?
Gingrich to osoba związana z amerykańską sceną polityczną i ruchem konserwatywnym od wielu dziesięcioleci. Nie jest zaskoczeniem fakt, że włączył się w kampanię Donalda Trumpa, zważając, że jest on osobą, która nie znika ze świata polityki. Ciekawa jest jednak inna kwestia. Gingrich zarzeka się, że nie chce mieć żadnej oficjalnej roli w państwie. Pojawiały się informacje, wedle, których miałby zostać sekretarzem stanu, ale sam zainteresowany się od nich odcina. Zobaczmy, czy pozostanie wierny swoim deklaracjom.
Co podaje za przyczynę?
To akurat jest jego konsekwentna postawa, którą realizuje od lat 90. Gingrich twierdzi, że chciałby zostać architektem kancelarii. Marzy mu się rola doradcy, który będzie wskazywał na ścieżki, którymi należy podążać. Przypomnę, że w 1994 roku Gingrich przedstawił program „Contract with America - Kontrakt z Ameryką”, który skonsolidował Republikanów prowadząc ich do przejęcie kontroli w Izbie Reprezentantów po raz pierwszy od 1952 r. lat. Nie ma jasnych przesłanek, że Gingrich podpowiadał Trumpowi, w jaki sposób ma przemawiać do społeczeństwa. Kiedy jednak popatrzymy na główne hasło wyborcze Trumpa „Make America great again - Przywróćmy Amerykę do jej dawnej potęgi”, zauważymy, że w niezwykły sposób rezonuje z dawną retoryką Gingricha. Trump przyciągnął społeczeństwo do siebie przekonując, że ma plan odnowy państwa i będzie spełniał obietnice złożone Amerykanom. Niemal identycznie więc jak swego czasu Gingrich odwoływał się do patriotycznych uczuć, w obu hasłach automatycznie przecież nasuwa się na myśl obywatel, z którym zawiera się przymierze. Innym kandydatem na Sekretarza Stanu, o którym się mówi jest Rudy Giuliani oraz John R. Bolton.
Jeżeli zaś chodzi o stanowisko prokuratora generalnego…
Na stanowisko prokuratora generalnego wysuwana jest kandydatura polityka z Alabamy - Jeffa Sessions, prawnika. Czy jednak ma on realne szanse na to stanowisko? Przypomnę, że nie dostał kilka lat temu nominacji na sędziego federalnego z rąk własnej partii za zbyt duże epatowanie rasistowskimi poglądami. Wartości jakie reprezentuje Sessions u osób zajmujących takie stanowiska, nie są mile widziane. Ameryka jest społeczeństwem wielorasowym, z biegiem lat coraz bardziej, a prawa cywilne są wpisane w Konstytucję.
Napisała Pani książkę pt. „Amerykańskie wstrząsy”. Opisuje w niej Pani wielkie zmiany jakie zaszły w Stanach Zjednoczonych, o których wielu nie wie. Co to za zmiany?
Ameryka, z jaką mamy dziś do czynienia to nie jest już kraj, który łatwo da się wyjaśnić i opisać za pomocą pewnych wyświęconych, uznanych i dobrze wszystkim znanych schematów, ani stereotypów. Zmieniło go w dużej mierze zjawisko, które nie zostało odpowiednio nagłośnione, ani przeanalizowane -ani w samych Stanach Zjednoczonych, ani w Europie. Mówię tu o wielkich przemianach demograficznych i etnicznych. Od ćwierćwiecza mamy w USA do czynienia z postępującą falą latynizacji z jednej strony, a z drugiej ze wzrastającym odsetkiem innych ras. Jeżeli mówimy, że mamy wśród mieszkańców USA 40-50 mln imigrantów pochodzenia latynoskiego, którzy przybyli tutaj w ostatnich 25-ciu latach, kolejne kilkadziesiąt milionów potomków latynoskich imigrantów, jeśli dzieci latynoskie w Kalifornii już dzisiaj stanowią większość wśród uczniów tamtejszych szkół podstawowych, to musimy mieć świadomość, że tych procesów już nie odwrócimy. Donald Trump, nie oszukujmy się, ale swoje zwycięstwo po części zawdzięcza hasłom rasistowskim. Można interpretować to jako chęć odebrania przez białą część społeczeństwa swojego kraju, który tworzyli ich przodkowie. Jeżeli jednak będziemy dalej używać języka rasizmu, to amerykańskie społeczeństwo zostanie podzielone jeszcze bardziej. Należałoby zastanowić się nad tym, w jaki sposób należy poprowadzić to społeczeństwo, aby ponownie zaczęło myśleć o Ameryce jako o swoim wspólnym domu.
W czasie kampanii wyborczej Trump pojechał do Afroamerykanów, którzy przyjęli go jednak ciepło.
Trump bardzo dobrze rozegrał swoją kampanię, Demokraci powinni się od niego uczyć. Spotykając się z najbiedniejszą klasą, Trump używał języka, który włączał tych ludzi z powrotem w główny nurt życia publicznego, z którego zostali dawniej wykluczeni.Może i trudno im było uwierzyć, że ktoś taki jak on faktycznie rozumie kogoś takiego jak oni, ale poczuli się zauważeni, braterskie gesty ze strony Trumpa mile łechtały ich ego. Polityka Trumpa będzie jednak oczywiście zależeć od tego, jakimi ludźmi się otoczy. Jeżeli prokuratorem generalnym zostanie Jeff Sessions, człowiek o jawnych poglądach rasistowskich, to nie będzie to sprzyjało konsolidacji rozbitego narodu amerykańskiego.
O kim się mówi, jako kandydacie na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa?
Kandydatem na to stanowisko jest gen. Michael Flynn i tutaj pojawia się wątek Polski. Osobiście uważam, że wobec wygranej Trumpa polskie elity powinny zachować więcej ostrożności. Gen. Flynn jest człowiekiem, który preferuje politykę żelaznej ręki wobec terroryzmu. Ostrzegał już dwa lata temu, że ISIS nie jest wcale w odwrocie, co z uporem głosił Biały Dom, a jest wręcz odwrotnie, co rozwój wydarzeń niestety potwierdził. Wizja zwalczania terroru w wydaniu Flynna jest bliska postawie Rosji, dominuje w niej retoryka zemsty i odwetu, a nie dyplomacji. Będąc doradcą ds. bezpieczeństwa mógłby doprowadzić do zbliżenia z Rosją na niwie wspólnej walki z terroryzmem. Dodajmy do tego, że Trump zbudował swoją kampanię na przesłaniu, iż jest biznesmanem i specjalizuje się w układaniu się z kim trzeba (deal-maker). Gdzie w tych „dilach” będzie miejsce Polski i nasze interes? Lepiej nie przespać sprawy.
Ciag dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/315918-nasz-wywiad-co-dalej-po-wyborach-w-usa-eliza-sarnacka-mahoney-wobec-wygranej-trumpa-polskie-elity-powinny-zachowac-wiecej-ostroznosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.