Przemówienie Viktora Orbána wygłoszone 10 listopada w głównej sali posiedzeń Parlamentu w Budapeszcie podczas konferencji “Święty Marcin i Europa”, kończącej obchody Jubileuszowego Roku św. Marcina na Węgrzech (z okazji 1700. rocznicy urodzin świętego).
Czcigodne Ekscelencje, Arcybiskupi i Biskupi! Czcigodny Biskupie Andrásu Veresu [przewodniczący Konferencji Episkopatu Węgier]. Wielce Szanowni Uczestnicy Konferencji, Panie i Panowie, Szanowny Panie Burmistrzu Szombathely!
Dziękuję za to, że mogłem poznać myśli moich przedmówców, profesorów i wykładowców. Z wielkim szacunkiem pozdrawiam wszystkich tu obecnych, świeckich i duchownych. Miło jest widzieć i słyszeć, że osoba i dzieło św. Marcina przyciągnęły dziś tak wielu ludzi najróżniejszych dyscyplin wiedzy. Są więc tu obecni ludzie ducha i przedstawiciele nauki, rodzi się więc samoistnie pytanie: w jaki sposób trafiam tu niczym Piłat do Credo, słowem: co robi na tej konferencji węgierski premier?
Szanowni Uczestnicy Konferencji! Jestem tutaj z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że zaprosił mnie biskup András Veres i, jak dobrze Państwo wiedzą, prośba biskupa zawsze jest sprawą poważną. Drugim powodem mojej tu obecności jest pragnienie wyrażenia wdzięczności i wielkiego uznania ze strony węgierskiego rządu dla posługi Kościoła katolickiego na Węgrzech.
Dumni jesteśmy z reprezentowanych przez Państwa wartości i tradycji. Wielką radością napawa nas fakt, że w wielu obszarach życia możemy być sprzymierzeńcami i współpracownikami.
W końcu trzecia i najważniejsza przyczyna mojej tu obecności to pragnienie, abym i ja złożył hołd pamięci św. Marcina, który 1700 lat temu urodził się w [rzymskiej prowincji] Panonia, w mieście Savaria, a którego duchowe dziedzictwo bezdyskusyjnie stanowi część węgierskiej kultury. Miejsce jego urodzenia i jego misyjna praca tu wykonana są dowodem, że żyjemy w dwutysiącletnim kulturowym krajobrazie chrześcijaństwa.
Przywędrowaliśmy do tego kulturowego środowiska i tu odnaleźliśmy swój dom 1100 lat temu. To właśnie św. Marcin był dla nas jednym z głównych pośredników tej powszechnej zachodniej, chrześcijańskiej tradycji i myśli
—podkreślił.
Dlatego dla nas, Węgrów, nie jest on tylko jednym z szeregu wielu świętych, lecz kimś, kogo imię zespoliło się z dwoma przełomowymi wydarzeniami naszej historii, które wydarzyły się w jednym czasie: z przyjęciem chrześcijaństwa i założeniem węgierskiego państwa.
Święty Marcin jest tym, ku czci którego książę Geza założył opactwo w Pannonhalma. Święty Marcin to ten, którego imię widniało na sztandarze, pod którym nasz pierwszy król wiódł swe szeregi do zwycięstwa nad poganami. Święty Marcin to ten, który w rzeźbie na koniu, w kościele koronacyjnym naszych królów w Bratysławie – prawdopodobnie przy wykorzystaniu wcześniejszych wzorców – ubrany jest w mentyk węgierskiego huzara.
Szanowni Państwo! Żywoty świętych są jak kompas, są one punktami orientacyjnymi, które w codziennym chaosie pomagają człowiekowi się odnaleźć, również premierowi i premierom. Historia św. Marcina dziś, w XXI wieku, wyznacza nam poprzeczkę, daje nam wzór do naśladowania, nad którym warto się poważnie zastanowić.
Historia ta daje nam przykład odwagi w walce o wiarę, przykład pokory w sprawowaniu władzy oraz przykład miłosierdzia w relacji do drugiego. Pierwszy przykład dla polityków: on, nawet jako biskup, pozostał plebejuszem; mało tego, w ogóle nie starał się o tę godność.
Nie tylko, że nie pchał się do władzy, ale gdy zaproponowano jego imię – jak wiemy z podania ludowego – ukrył się w kurniku między gęsiami, a wtedy w sposób najbardziej demokratyczny, poprzez aklamację, został wybrany biskupem Tours.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przemówienie Viktora Orbána wygłoszone 10 listopada w głównej sali posiedzeń Parlamentu w Budapeszcie podczas konferencji “Święty Marcin i Europa”, kończącej obchody Jubileuszowego Roku św. Marcina na Węgrzech (z okazji 1700. rocznicy urodzin świętego).
Czcigodne Ekscelencje, Arcybiskupi i Biskupi! Czcigodny Biskupie Andrásu Veresu [przewodniczący Konferencji Episkopatu Węgier]. Wielce Szanowni Uczestnicy Konferencji, Panie i Panowie, Szanowny Panie Burmistrzu Szombathely!
Dziękuję za to, że mogłem poznać myśli moich przedmówców, profesorów i wykładowców. Z wielkim szacunkiem pozdrawiam wszystkich tu obecnych, świeckich i duchownych. Miło jest widzieć i słyszeć, że osoba i dzieło św. Marcina przyciągnęły dziś tak wielu ludzi najróżniejszych dyscyplin wiedzy. Są więc tu obecni ludzie ducha i przedstawiciele nauki, rodzi się więc samoistnie pytanie: w jaki sposób trafiam tu niczym Piłat do Credo, słowem: co robi na tej konferencji węgierski premier?
Szanowni Uczestnicy Konferencji! Jestem tutaj z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że zaprosił mnie biskup András Veres i, jak dobrze Państwo wiedzą, prośba biskupa zawsze jest sprawą poważną. Drugim powodem mojej tu obecności jest pragnienie wyrażenia wdzięczności i wielkiego uznania ze strony węgierskiego rządu dla posługi Kościoła katolickiego na Węgrzech.
Dumni jesteśmy z reprezentowanych przez Państwa wartości i tradycji. Wielką radością napawa nas fakt, że w wielu obszarach życia możemy być sprzymierzeńcami i współpracownikami.
W końcu trzecia i najważniejsza przyczyna mojej tu obecności to pragnienie, abym i ja złożył hołd pamięci św. Marcina, który 1700 lat temu urodził się w [rzymskiej prowincji] Panonia, w mieście Savaria, a którego duchowe dziedzictwo bezdyskusyjnie stanowi część węgierskiej kultury. Miejsce jego urodzenia i jego misyjna praca tu wykonana są dowodem, że żyjemy w dwutysiącletnim kulturowym krajobrazie chrześcijaństwa.
Przywędrowaliśmy do tego kulturowego środowiska i tu odnaleźliśmy swój dom 1100 lat temu. To właśnie św. Marcin był dla nas jednym z głównych pośredników tej powszechnej zachodniej, chrześcijańskiej tradycji i myśli
—podkreślił.
Dlatego dla nas, Węgrów, nie jest on tylko jednym z szeregu wielu świętych, lecz kimś, kogo imię zespoliło się z dwoma przełomowymi wydarzeniami naszej historii, które wydarzyły się w jednym czasie: z przyjęciem chrześcijaństwa i założeniem węgierskiego państwa.
Święty Marcin jest tym, ku czci którego książę Geza założył opactwo w Pannonhalma. Święty Marcin to ten, którego imię widniało na sztandarze, pod którym nasz pierwszy król wiódł swe szeregi do zwycięstwa nad poganami. Święty Marcin to ten, który w rzeźbie na koniu, w kościele koronacyjnym naszych królów w Bratysławie – prawdopodobnie przy wykorzystaniu wcześniejszych wzorców – ubrany jest w mentyk węgierskiego huzara.
Szanowni Państwo! Żywoty świętych są jak kompas, są one punktami orientacyjnymi, które w codziennym chaosie pomagają człowiekowi się odnaleźć, również premierowi i premierom. Historia św. Marcina dziś, w XXI wieku, wyznacza nam poprzeczkę, daje nam wzór do naśladowania, nad którym warto się poważnie zastanowić.
Historia ta daje nam przykład odwagi w walce o wiarę, przykład pokory w sprawowaniu władzy oraz przykład miłosierdzia w relacji do drugiego. Pierwszy przykład dla polityków: on, nawet jako biskup, pozostał plebejuszem; mało tego, w ogóle nie starał się o tę godność.
Nie tylko, że nie pchał się do władzy, ale gdy zaproponowano jego imię – jak wiemy z podania ludowego – ukrył się w kurniku między gęsiami, a wtedy w sposób najbardziej demokratyczny, poprzez aklamację, został wybrany biskupem Tours.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/315089-tylko-u-nas-cale-przemowienie-viktora-orbana-uznajemy-sw-marcina-za-patrona-spolecznej-gospodarki-rynkowej?strona=1