Ameryka jest dziś poważnie chora, zarażona wirusem globalnej korupcji i oligarchicznym stwardnieniem rozsianym ubankowionych elit, gardzących fundamentami założonej prawie ćwierć wieku temu konstytucyjnej republiki przez kochających wolność przybyszów z Europy.
W najbliższy wtorek odbędzie się swoisty przetarg: wiedzione na pokuszenie zgromadzenie obywateli wyda orzeczenie na temat perspektyw i prognoz dalszego leczenia pacjenta, którym samo jest. Konkurują dwa zespoły rzeczoznawców z propozycjami różnych terapii. Opinia tylko jednego z nich zyska aprobatę mocno zaniepokojonych wyborców, którzy i tak są ustawowo zobowiązani pokryć wszelkie koszty leczenia.
Dał dobry Bóg Ameryce dużą część kontynentu odgradzając ją oceanami od potencjalnych nieprzyjaciół, aby mogła dzięki kontraktowej tolerancji, indywidualizmowi i różnorodności zawiniętej w federalizm, dojrzewać, rozwijać się i bogacić służąc za przykład reszcie świata. Jednak nic nie trwa wiecznie, systemy, cywilizacje, starzeją się jak ludzie, ulegają rozmaitym deformacjom i pokusom, biorą udział w nieodpowiednich zabawach, czasem kosztem innych.
Historia uczy nas, że o wolność musi walczyć każde pokolenie, a wygodni, czy błądzący zapominalscy w każdej chwili mogą tę wolność utracić.
Amerykanie tyle razy i przez tyle lat pomagali i pouczali innych, a teraz ujrzeli w lustrze WikiLeaks, że ich własna demokracja, społeczność, państwo znalazło się w poważnych kłopotach i wymaga interwencji. Jak zachowają się Amerykanie w tych prezydenckich wyborach? Czy mają rozeznanie, że zbłądzili? Czy zechcą ratować konstytucyjne wolności, jeśli nie dla siebie, to nawet dla swoich dzieci? Mówią, że pycha kroczy zawsze przed upadkiem. Nadszedł dzień, kiedy Amerykanie muszą spojrzeć w lustro i pomóc sobie samym.
Tak ludzi, jak i mocarstwa w pewnym momencie dopada karma. Taka karma dopadła imperium sowieckie za jego zbrodnie przeciwko wolności i godności jednostki i zbrodnie pozbawienia życia, wolności i suwerenności obywateli państw sąsiednich. Jeszcze szybciej bumerang karmy uderzył Hitlera.
Imperium amerykańskie od wielu dziesięcioleci kontroluje wiele obszarów strategicznych i państw na świecie. Przychodząc w krytycznych momentach z pomocą, uchroniło wiele ludzkich istnień i przyniosło pokój i rozwój wielu wyniszczonym krajom. Naiwnością byłoby jednak niedostrzeganie zła jakiego dopuściło się promując lokalnych dyktatorów niszczących wolności obywateli, czyniąc to w imieniu utrzymania pokoju i potrzeb wielkich korporacji. Właściwie trudno byłoby się spodziewać, że zło wyrządzone innym przy nich zostanie.
I właśnie tu przechodzimy do problemów dnia dzisiejszego. Ci sami przywódcy, przedstawiciele Ameryki dopuszczając się intryg i aktów niemoralnych wobec innych niestety przynoszą ten cały brud do swojego kraju. Podobnie go korumpują, niszcząc zaprogramowaną przez Ojców Założycieli strukturę trójpodziału władzy, zagrażają wolnościom obywatelskim gwarantowanych w akcie praw i Konstytucji.
Dziś obywatele USA mogą wybrać kontynuowanie, widocznej głównie dzięki publikacjom WikiLeaks, czy demaskatorskim filmom Projektu Veritas, polityki korupcji i kłamstwa skierowanej w konsekwencji przeciwko im samym i ich dzieciom, albo zdobyć się na odwagę i podjąć próbę naprawy republiki.Wybór tylko na pozór jest łatwy i oczywisty, w rzeczywistości wymaga odwagi, krytycznej analizy istniejącej rzeczywistości i powrotu do zdroworozsądkowego myślenia, a mainstreamowe media pracując dla wielkich korporacji, na pewno tu nie pomogą.
Wróćmy więc do samej kampanii prezydenckiej, w której jak widzimy nie brak niespodzianek. Jest to najbardziej brudna i bezwzględna kampania jaką ludzie pamiętają (takiego zdania jest, aż 82% wyborców). Jeszcze tydzień, dwa temu Hillary Clinton wyprzedzała Donalda Trumpa, według niektórych sondaży nawet o 12 punktów! W zasadzie w sondażach dominowała cały czas, od konwencji Partii Demokratycznej. Pracujące na jej zwycięstwo główne media bez mała codziennie lansowały następną kobietę, ileś tam lat temu niespodziewanie pocałowaną w policzek przez szalejącego “perwerta” Trumpa. Rozpoczęto też swoistą corridę wypuszczając w dziesiątkach stacji telewizyjnych i innych mediach ponad 11 letnie nagrania prywatnej wypowiedzi Trumpa o kobietach. To właśnie ten byk miał ostatecznie i skutecznie roznieść Trumpa i wyrzucić go, niezdolnego do dalszej walki, poza polityczną arenę. Trump, podobnie jak kiedyś Ronald Reagan, okazał się być jednak teflonowy i odnawialny jak najbardziej ekologiczna forma energii.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ameryka jest dziś poważnie chora, zarażona wirusem globalnej korupcji i oligarchicznym stwardnieniem rozsianym ubankowionych elit, gardzących fundamentami założonej prawie ćwierć wieku temu konstytucyjnej republiki przez kochających wolność przybyszów z Europy.
W najbliższy wtorek odbędzie się swoisty przetarg: wiedzione na pokuszenie zgromadzenie obywateli wyda orzeczenie na temat perspektyw i prognoz dalszego leczenia pacjenta, którym samo jest. Konkurują dwa zespoły rzeczoznawców z propozycjami różnych terapii. Opinia tylko jednego z nich zyska aprobatę mocno zaniepokojonych wyborców, którzy i tak są ustawowo zobowiązani pokryć wszelkie koszty leczenia.
Dał dobry Bóg Ameryce dużą część kontynentu odgradzając ją oceanami od potencjalnych nieprzyjaciół, aby mogła dzięki kontraktowej tolerancji, indywidualizmowi i różnorodności zawiniętej w federalizm, dojrzewać, rozwijać się i bogacić służąc za przykład reszcie świata. Jednak nic nie trwa wiecznie, systemy, cywilizacje, starzeją się jak ludzie, ulegają rozmaitym deformacjom i pokusom, biorą udział w nieodpowiednich zabawach, czasem kosztem innych.
Historia uczy nas, że o wolność musi walczyć każde pokolenie, a wygodni, czy błądzący zapominalscy w każdej chwili mogą tę wolność utracić.
Amerykanie tyle razy i przez tyle lat pomagali i pouczali innych, a teraz ujrzeli w lustrze WikiLeaks, że ich własna demokracja, społeczność, państwo znalazło się w poważnych kłopotach i wymaga interwencji. Jak zachowają się Amerykanie w tych prezydenckich wyborach? Czy mają rozeznanie, że zbłądzili? Czy zechcą ratować konstytucyjne wolności, jeśli nie dla siebie, to nawet dla swoich dzieci? Mówią, że pycha kroczy zawsze przed upadkiem. Nadszedł dzień, kiedy Amerykanie muszą spojrzeć w lustro i pomóc sobie samym.
Tak ludzi, jak i mocarstwa w pewnym momencie dopada karma. Taka karma dopadła imperium sowieckie za jego zbrodnie przeciwko wolności i godności jednostki i zbrodnie pozbawienia życia, wolności i suwerenności obywateli państw sąsiednich. Jeszcze szybciej bumerang karmy uderzył Hitlera.
Imperium amerykańskie od wielu dziesięcioleci kontroluje wiele obszarów strategicznych i państw na świecie. Przychodząc w krytycznych momentach z pomocą, uchroniło wiele ludzkich istnień i przyniosło pokój i rozwój wielu wyniszczonym krajom. Naiwnością byłoby jednak niedostrzeganie zła jakiego dopuściło się promując lokalnych dyktatorów niszczących wolności obywateli, czyniąc to w imieniu utrzymania pokoju i potrzeb wielkich korporacji. Właściwie trudno byłoby się spodziewać, że zło wyrządzone innym przy nich zostanie.
I właśnie tu przechodzimy do problemów dnia dzisiejszego. Ci sami przywódcy, przedstawiciele Ameryki dopuszczając się intryg i aktów niemoralnych wobec innych niestety przynoszą ten cały brud do swojego kraju. Podobnie go korumpują, niszcząc zaprogramowaną przez Ojców Założycieli strukturę trójpodziału władzy, zagrażają wolnościom obywatelskim gwarantowanych w akcie praw i Konstytucji.
Dziś obywatele USA mogą wybrać kontynuowanie, widocznej głównie dzięki publikacjom WikiLeaks, czy demaskatorskim filmom Projektu Veritas, polityki korupcji i kłamstwa skierowanej w konsekwencji przeciwko im samym i ich dzieciom, albo zdobyć się na odwagę i podjąć próbę naprawy republiki.Wybór tylko na pozór jest łatwy i oczywisty, w rzeczywistości wymaga odwagi, krytycznej analizy istniejącej rzeczywistości i powrotu do zdroworozsądkowego myślenia, a mainstreamowe media pracując dla wielkich korporacji, na pewno tu nie pomogą.
Wróćmy więc do samej kampanii prezydenckiej, w której jak widzimy nie brak niespodzianek. Jest to najbardziej brudna i bezwzględna kampania jaką ludzie pamiętają (takiego zdania jest, aż 82% wyborców). Jeszcze tydzień, dwa temu Hillary Clinton wyprzedzała Donalda Trumpa, według niektórych sondaży nawet o 12 punktów! W zasadzie w sondażach dominowała cały czas, od konwencji Partii Demokratycznej. Pracujące na jej zwycięstwo główne media bez mała codziennie lansowały następną kobietę, ileś tam lat temu niespodziewanie pocałowaną w policzek przez szalejącego “perwerta” Trumpa. Rozpoczęto też swoistą corridę wypuszczając w dziesiątkach stacji telewizyjnych i innych mediach ponad 11 letnie nagrania prywatnej wypowiedzi Trumpa o kobietach. To właśnie ten byk miał ostatecznie i skutecznie roznieść Trumpa i wyrzucić go, niezdolnego do dalszej walki, poza polityczną arenę. Trump, podobnie jak kiedyś Ronald Reagan, okazał się być jednak teflonowy i odnawialny jak najbardziej ekologiczna forma energii.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/314398-usa-nowy-prezydent-juz-we-wtorek?strona=1