To, dlaczego nie chce się o tym dyskutować i poinformować opinii publicznej w Niemczech wskazuje na bardzo silne interesy, aby ta sprawa nie stała się głośna
— mówi prof. Zdzisław Krasnodębski, komentując w rozmowie z portalem wPolityce.pl głośną sprawę odwołania seansu filmu „Smoleńśk” w jednym z kin w Berlinie.
wPolityce.pl: Dlaczego film „Smoleńsk”, który miał być pokazany w kinie Delphi w Berlinie został odwołany?
Prof. Zdzisław Krasnodębski, politolog, europoseł PiS: Nie mam pełnej wiedzy, mogę się jedynie domyślać, jaki mechanizm mógł zadziałać.
Jaki to mógł być mechanizm?
Na pewno nie należy wierzyć temu, że dyrektor kina podjął sam decyzję o odwołaniu pokazu, skoro już były rozesłane zaproszenia przez polską ambasadę. Taka decyzja przekraczała jego możliwości dyrektora kina, mimo że on ją formalnie podjął.
Co zdecydowało? Naciski politycznie?
Nie wiem do końca, czy to były naciski z kręgów politycznych, czy raczej naciski płynące ze sfery mediów, które też są polityczne. Wiadomo było, że sprawa stanie się publiczna, więc wydaje mi się, że to była decyzja polityczna, która zapadła na dość wysokim szczeblu. Pretekstem stało się bezpieczeństwo uczestników pokazu.
I rzekoma kontrowersyjność filmu.
W Berlinie pokazywano wiele kontrowersyjnych filmów zrealizowanych przez lewicowych twórców i to nie stanowiło problemu. Nie odwoływano pokazów. Kiedyś Berlin udzielił schronienia Dorocie Nieznalskiej, której ówczesne dzieło też było bardzo kontrowersyjne i to nie przeszkadzało w udostępnianiu Niemcom dzieł tej artystki.
Skąd bierze się opór w Niemczech przed informowaniem o katastrofie smoleńskiej?
Dziwi mnie to, fakty na temat śledztwa smoleńskiego nie są znane niemieckiej opinii publicznej, niemieccy koledzy często mnie pytają jak wygląda sprawa, pytają czy to prawda, że śledztwo po stronie rosyjskiej nie jest jeszcze zakończone. Niemcy nie mają świadomości, że Rosjanie nie oddali Polakom wraku samolotu, ani czarnych skrzynek, nie wiedzą, że nie przeprowadzono sekcji. Nie mają wiedzy, że pod względem zachowania się Rosjan, stanu prawnego i prowadzenie śledztwa mamy do czynienia z jednym wielkim skandalem. Niemiecka opinia publiczna jest kompletnie o tym niepoinformowana, nie wie jak zachowali się członkowie polskiego rządu. Szczególnie negatywnie wygląda to na tle działań Holendrów, którzy ściągnęli do siebie wrak samolotu malezyjskiego. To, dlaczego nie chce się o tym dyskutować i poinformować opinii publicznej w Niemczech wskazuje na bardzo silne interesy, aby ta sprawa nie stała się głośna.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To, dlaczego nie chce się o tym dyskutować i poinformować opinii publicznej w Niemczech wskazuje na bardzo silne interesy, aby ta sprawa nie stała się głośna
— mówi prof. Zdzisław Krasnodębski, komentując w rozmowie z portalem wPolityce.pl głośną sprawę odwołania seansu filmu „Smoleńśk” w jednym z kin w Berlinie.
wPolityce.pl: Dlaczego film „Smoleńsk”, który miał być pokazany w kinie Delphi w Berlinie został odwołany?
Prof. Zdzisław Krasnodębski, politolog, europoseł PiS: Nie mam pełnej wiedzy, mogę się jedynie domyślać, jaki mechanizm mógł zadziałać.
Jaki to mógł być mechanizm?
Na pewno nie należy wierzyć temu, że dyrektor kina podjął sam decyzję o odwołaniu pokazu, skoro już były rozesłane zaproszenia przez polską ambasadę. Taka decyzja przekraczała jego możliwości dyrektora kina, mimo że on ją formalnie podjął.
Co zdecydowało? Naciski politycznie?
Nie wiem do końca, czy to były naciski z kręgów politycznych, czy raczej naciski płynące ze sfery mediów, które też są polityczne. Wiadomo było, że sprawa stanie się publiczna, więc wydaje mi się, że to była decyzja polityczna, która zapadła na dość wysokim szczeblu. Pretekstem stało się bezpieczeństwo uczestników pokazu.
I rzekoma kontrowersyjność filmu.
W Berlinie pokazywano wiele kontrowersyjnych filmów zrealizowanych przez lewicowych twórców i to nie stanowiło problemu. Nie odwoływano pokazów. Kiedyś Berlin udzielił schronienia Dorocie Nieznalskiej, której ówczesne dzieło też było bardzo kontrowersyjne i to nie przeszkadzało w udostępnianiu Niemcom dzieł tej artystki.
Skąd bierze się opór w Niemczech przed informowaniem o katastrofie smoleńskiej?
Dziwi mnie to, fakty na temat śledztwa smoleńskiego nie są znane niemieckiej opinii publicznej, niemieccy koledzy często mnie pytają jak wygląda sprawa, pytają czy to prawda, że śledztwo po stronie rosyjskiej nie jest jeszcze zakończone. Niemcy nie mają świadomości, że Rosjanie nie oddali Polakom wraku samolotu, ani czarnych skrzynek, nie wiedzą, że nie przeprowadzono sekcji. Nie mają wiedzy, że pod względem zachowania się Rosjan, stanu prawnego i prowadzenie śledztwa mamy do czynienia z jednym wielkim skandalem. Niemiecka opinia publiczna jest kompletnie o tym niepoinformowana, nie wie jak zachowali się członkowie polskiego rządu. Szczególnie negatywnie wygląda to na tle działań Holendrów, którzy ściągnęli do siebie wrak samolotu malezyjskiego. To, dlaczego nie chce się o tym dyskutować i poinformować opinii publicznej w Niemczech wskazuje na bardzo silne interesy, aby ta sprawa nie stała się głośna.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/313844-nasz-wywiad-prof-krasnodebski-niemiecka-opinia-publiczna-nie-ma-swiadomosci-i-wiedzy-ws-1004-silne-interesy-by-sprawa-nie-stala-sie-glosna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.