Polacy w swoim hymnie śpiewają: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. Węgrzy odpowiadają słowami Pieśni Narodu: „Na Boga Węgrów przysięgamy, przysięgamy, że już więcej nie będziemy niewolnikami!”. Legiony Polskie pisały na swoich sztandarach: „Za wolność waszą i naszą”. Tak było w 1848 roku, tak było i w 1956 roku, tak jest również i dziś. To tysiącletnia przyjaźń dwóch odważnych narodów, kochających wolność. Z całego serca witam w stolicy węgierskiej prezydenta Polski Andrzeja Dudę. Wraz z nim witamy cały naród polski. Niech Bóg chroni Polskę
– mówił premier Węgier Wiktor Orban w Budapeszcie podczas obchodów 60. rocznicy Powstania Węgierskiego z 1956 roku.
Z całego serca witam w naszej świętującej wspólnocie bohaterów 1956 roku. Życzymy im długich lat życia! Witam serdeczne wszystkich przyjaciół Węgier z 26 krajów, którzy wspierali nas w tamtych trudnych dniach i dziś świętują razem z nami. Dziś razem możemy świętować
– powiedział.
Nasze pozdrowienia i serdeczne życzenia przesyłam każdemu Węgrowi, gdziekolwiek mieszka na świecie. Węgry są ich ojczyzną, a Budapeszt jest ich stolicą. Chlubne wspomnienie października 1956 roku należy do nas wszystkich. Dla nas 23 października jest dniem dumy. Po 60 latach wciąż podnosi na duchu i oczyszcza. Rok 1956 jest wspólnym dziedzictwem, które pozostawili nam uczniowie, robotnicy z Ujpestu i Csepelu, mieszkańcy Pesztu i Budy, ślusarze, czeladnicy, inżynierowie, lekarze, górnicy, oficerowie i zamordowany premier. Jesteśmy winni im wdzięczność
— podkreślił premier Węgier.
Drodzy zebrani, na Węgrzech po 1956 roku jeszcze przez 34 lat była dyktatura komunistyczna. Trzeba żyć. Nawet w czasach dyktatury to jest główne przykazanie. Żyjemy tak, jak potrafimy. Brak perspektyw, złe kompromisy, obłuda, ukrywanie się, odwracanie wzroku, zamknięte serca i nieufność
— mówił Orban.
Brutalna rzeczywistość dyktatury niszczy ludzką godność, po jej upadku pozostaje pustka, nadwątlone siły, miernota. Jednak tu na Węgrzech to właśnie zawdzięczamy bohaterom 1956 roku, że nawet w najczarniejszych latach naszej historii, nawet podczas okupacji sowieckiej, mieliśmy być z czego dumni. Jesteśmy wdzięczni, że my i późniejsze pokolenia nie dziedziczymy wspomnień 45 lat przygniatającej ciemności
— dodał.
My dostajemy na drogę wspomnienie odwagi, bohaterstwa i chwałę wielkości, a nie ludzkiej słabości i poniżenia. Możemy być dumni z naszych przodków, możemy być dumni z naszej Ojczyzny. My, Węgrzy, przeżyliśmy komunizm i sowiecką okupację. Możemy dziś tu stać z podniesioną głową, silni, jako dumni synowie silnych Węgier. Obaliliśmy komunistyczne rządy, odesłaliśmy do domu Sowietów i uleczyliśmy naszą Ojczyznę z powikłań po dyktaturze. Otwarty świat, podniesiona głowa, jasna mowa, czyste spojrzenie, otwarte serca. Dziękujemy, że my na tym fundamencie możemy budować naszą przyszłość
— podkreślił.
W październiku 1956 roku w Budapeszcie nastąpił zwrot historii. Zamiast spodziewanej ogólnoświatowej rewolucji komunistycznej wybuchło powstanie przeciw komunistycznemu światu.
Wysłaliśmy wiadomość Zachodowi, że Sowieci nie są niezniszczalni, i że na tym świecie tylko gwiazdy na wieżach kościołów są trwałe.
Sowiecki komunizm, który dotąd był uważany za nienaruszalny, otrzymał taką ranę, z której nie mógł już się wyleczyć. Po 1956 roku razem z jego schorowanymi i starzejącymi się przywódcami diabli go wzięli, mimo że od czasu do czasu te diabły jeszcze pogwizdują.
Nikt nie wie, skąd się bierze w Węgrach ta siła i gotowość do walki, która raz na sto lat, podnosząc się z niczego, jest zdolna do największych cudów, tak jak Dawid, który z procą zwyciężył Goliata.
Możliwe, że w Węgrach jest ta sama dawna wiedza, którą posiadali starożytni Grecy 2500 lat temu.
Testament starożytnych Greków brzmi: sekret szczęśliwego życia kryje się w wolności, a sekret wolności w odwadze.
My, Węgrzy, mamy talent do wolności. Zawsze wiedzieliśmy, jak z niej korzystać.
– powiedział.
Wiemy, że wolność to nie stan, który można osiągnąć, ale sposób życia. To tak, jak z pływaniem: kto przestaje płynąć, ten tonie. Wolność zawsze i wszędzie sprowadza się do prostego pytania: czy to my decydujemy o swoim życiu, czy ktoś inny?
Węgrzy nigdy nie rezygnują z wolności, nigdy nie godzą się z jej utratą, nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach są w stanie ją odnaleźć
– mówił.
Jesienią 1956 roku każdy mógł zobaczyć wolność w jej idealnym i nieskazitelnym pięknie. Wolność przechadzała się ulicami i placami Budapesztu, stała w kolejkach przed sklepami, zasiadała do rodzinnego stołu, pojawiała się w urzędach, na zadymionych dworcach i przy smutnych kontuarach barów, a wraz z jej przybyciem Węgrzy wstawali i śpiewali hymn narodowy.
Wolność, jeśli chodzi o Węgrów, nawet w momencie śmierci jest cudowna. I nawet to było cudem w jej śmierci, że chociaż pochowano ją w nieoznakowanym grobie, twarzą do ziemi, zawiniętą w papę, z nogami spętanymi drutem kolczastym, to zmartwychwstała i jest tu dzisiaj razem z nami
— podkreślił Victor Orban.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Polacy w swoim hymnie śpiewają: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. Węgrzy odpowiadają słowami Pieśni Narodu: „Na Boga Węgrów przysięgamy, przysięgamy, że już więcej nie będziemy niewolnikami!”. Legiony Polskie pisały na swoich sztandarach: „Za wolność waszą i naszą”. Tak było w 1848 roku, tak było i w 1956 roku, tak jest również i dziś. To tysiącletnia przyjaźń dwóch odważnych narodów, kochających wolność. Z całego serca witam w stolicy węgierskiej prezydenta Polski Andrzeja Dudę. Wraz z nim witamy cały naród polski. Niech Bóg chroni Polskę
– mówił premier Węgier Wiktor Orban w Budapeszcie podczas obchodów 60. rocznicy Powstania Węgierskiego z 1956 roku.
Z całego serca witam w naszej świętującej wspólnocie bohaterów 1956 roku. Życzymy im długich lat życia! Witam serdeczne wszystkich przyjaciół Węgier z 26 krajów, którzy wspierali nas w tamtych trudnych dniach i dziś świętują razem z nami. Dziś razem możemy świętować
– powiedział.
Nasze pozdrowienia i serdeczne życzenia przesyłam każdemu Węgrowi, gdziekolwiek mieszka na świecie. Węgry są ich ojczyzną, a Budapeszt jest ich stolicą. Chlubne wspomnienie października 1956 roku należy do nas wszystkich. Dla nas 23 października jest dniem dumy. Po 60 latach wciąż podnosi na duchu i oczyszcza. Rok 1956 jest wspólnym dziedzictwem, które pozostawili nam uczniowie, robotnicy z Ujpestu i Csepelu, mieszkańcy Pesztu i Budy, ślusarze, czeladnicy, inżynierowie, lekarze, górnicy, oficerowie i zamordowany premier. Jesteśmy winni im wdzięczność
— podkreślił premier Węgier.
Drodzy zebrani, na Węgrzech po 1956 roku jeszcze przez 34 lat była dyktatura komunistyczna. Trzeba żyć. Nawet w czasach dyktatury to jest główne przykazanie. Żyjemy tak, jak potrafimy. Brak perspektyw, złe kompromisy, obłuda, ukrywanie się, odwracanie wzroku, zamknięte serca i nieufność
— mówił Orban.
Brutalna rzeczywistość dyktatury niszczy ludzką godność, po jej upadku pozostaje pustka, nadwątlone siły, miernota. Jednak tu na Węgrzech to właśnie zawdzięczamy bohaterom 1956 roku, że nawet w najczarniejszych latach naszej historii, nawet podczas okupacji sowieckiej, mieliśmy być z czego dumni. Jesteśmy wdzięczni, że my i późniejsze pokolenia nie dziedziczymy wspomnień 45 lat przygniatającej ciemności
— dodał.
My dostajemy na drogę wspomnienie odwagi, bohaterstwa i chwałę wielkości, a nie ludzkiej słabości i poniżenia. Możemy być dumni z naszych przodków, możemy być dumni z naszej Ojczyzny. My, Węgrzy, przeżyliśmy komunizm i sowiecką okupację. Możemy dziś tu stać z podniesioną głową, silni, jako dumni synowie silnych Węgier. Obaliliśmy komunistyczne rządy, odesłaliśmy do domu Sowietów i uleczyliśmy naszą Ojczyznę z powikłań po dyktaturze. Otwarty świat, podniesiona głowa, jasna mowa, czyste spojrzenie, otwarte serca. Dziękujemy, że my na tym fundamencie możemy budować naszą przyszłość
— podkreślił.
W październiku 1956 roku w Budapeszcie nastąpił zwrot historii. Zamiast spodziewanej ogólnoświatowej rewolucji komunistycznej wybuchło powstanie przeciw komunistycznemu światu.
Wysłaliśmy wiadomość Zachodowi, że Sowieci nie są niezniszczalni, i że na tym świecie tylko gwiazdy na wieżach kościołów są trwałe.
Sowiecki komunizm, który dotąd był uważany za nienaruszalny, otrzymał taką ranę, z której nie mógł już się wyleczyć. Po 1956 roku razem z jego schorowanymi i starzejącymi się przywódcami diabli go wzięli, mimo że od czasu do czasu te diabły jeszcze pogwizdują.
Nikt nie wie, skąd się bierze w Węgrach ta siła i gotowość do walki, która raz na sto lat, podnosząc się z niczego, jest zdolna do największych cudów, tak jak Dawid, który z procą zwyciężył Goliata.
Możliwe, że w Węgrach jest ta sama dawna wiedza, którą posiadali starożytni Grecy 2500 lat temu.
Testament starożytnych Greków brzmi: sekret szczęśliwego życia kryje się w wolności, a sekret wolności w odwadze.
My, Węgrzy, mamy talent do wolności. Zawsze wiedzieliśmy, jak z niej korzystać.
– powiedział.
Wiemy, że wolność to nie stan, który można osiągnąć, ale sposób życia. To tak, jak z pływaniem: kto przestaje płynąć, ten tonie. Wolność zawsze i wszędzie sprowadza się do prostego pytania: czy to my decydujemy o swoim życiu, czy ktoś inny?
Węgrzy nigdy nie rezygnują z wolności, nigdy nie godzą się z jej utratą, nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach są w stanie ją odnaleźć
– mówił.
Jesienią 1956 roku każdy mógł zobaczyć wolność w jej idealnym i nieskazitelnym pięknie. Wolność przechadzała się ulicami i placami Budapesztu, stała w kolejkach przed sklepami, zasiadała do rodzinnego stołu, pojawiała się w urzędach, na zadymionych dworcach i przy smutnych kontuarach barów, a wraz z jej przybyciem Węgrzy wstawali i śpiewali hymn narodowy.
Wolność, jeśli chodzi o Węgrów, nawet w momencie śmierci jest cudowna. I nawet to było cudem w jej śmierci, że chociaż pochowano ją w nieoznakowanym grobie, twarzą do ziemi, zawiniętą w papę, z nogami spętanymi drutem kolczastym, to zmartwychwstała i jest tu dzisiaj razem z nami
— podkreślił Victor Orban.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/312891-premier-wegier-w-rocznice-pazdziernika-1956-r-musimy-ocalic-bruksele-od-sowietyzacji-nie-mozemy-pozwolic-by-unia-zmienila-sie-w-imperium?strona=1