Kurdowie to jeden z największych narodów bez własnego państwa, podkreślają, że może być ich nawet 40 milionów. 15 milionów Kurdów mieszka w Bakurze (Turcja), po 8 milionów w Baszurze (autonomiczny Region Kurdystanu w Iraku) i Rożawie (północna Syria) oraz około 6 milionów w Rożhelat (Iran). Duża diaspora kurdyjska zamieszkuje Europę Zachodnią i Amerykę Północną.
Podkreślają swą jedność, jednak podziały są bardzo głębokie i dotyczą wielu kwestii, nie tylko języka (sorani i kurmandżi). W latach dziewięćdziesiątych XX wieku w irackim Kurdystanie wybuchła wojna domowa. Dwie największe partie, PDK Masoud Barzaniego i PUK Dżalala Talabaniego uzyskały taką samą ilość miejsc w parlamencie i nie mogły dojść do porozumienia. Po dwóch latach zawarto rozejm, jednak kryzys trwał przez dziesięć lat. Na marginesie dodam, że Masoud Barzani, Dżalal Talabani i więziony od 1999 r. przez Turcję przywódca lewicowej PKK Abdullach „Apo” Ocalan, to najważniejsi i najpopularniejsi obecnie kurdyjscy przywódcy.
Polskę i Kurdystan wiele łączy, waleczność, zmaganie się przeciwnościami losu, trudne położenie geopolityczne, trudna, zagmatwana historia, chociaż kurdyjska jest o kilka tysięcy lat dłuższa niż nasza, rozbiory, walka o niepodległość, głębokie wewnętrzne podziały polityczne i religijne, często podsycane i wykorzystywane przez sąsiadów i wrogów. Łączy nas ta sama indoeuropejska rodzina językowa, dr Farhang Muhamad, wspominał, że w języku kurdyjskim i polskim jest około stu podobnych słów, są też identyczne, jak np. brat.
Kurdyjska ziemia stała się ostatnim miejscem spoczynku dla polskich żołnierzy. W Chanakinie i pod Kirkukiem, w kurdyjskiej części Iraku, znajdują się groby żołnierzy armii gen. Andersa, którym udało się wydostać z sowieckich łagrów.
Na klifie widać było pięknego, metrowej wielkości orła bielika. Niestety jego głowa była już nieco zniszczona, ale wciąż było widać, że tę płaskorzeźbę zrobił dobry artysta i włożył w jej wykonanie całe swoje serce. Pod spodem wykuty został napis: W marszu do Polski stał tu na postoju 14 pułk piechoty, 15.I.1943 r.”
— pisze W. Repetowicz o cmentarzu w kurdyjskim Chankinie.
„Nazywam się Kurdystan” to opowieść o wielkim marzeniu, pragnieniu milionów Kurdów do posiadania niepodległego państwa. Pragnieniu, które w Polsce powinno być doskonale rozumiane. Przyszłość odpowie na pytanie, czy wreszcie uda się Kurdom wywalczyć upragnioną niepodległość. Czy nie zostaną po raz kolejny zdradzeni przez sojuszników? Czy poradzą sobie z wrogami, którzy pod hasłami walki z terroryzmem niszczą marzenia o niepodległym, zjednoczonym i wolnym Kurdystanie? Bez względu na to co przyniesie przyszłość, Kurdowie „nie tracą nadziei i wciąż walczą”, „czekają na znak – ogień, który rozświetli mroki i pokaże im drogę do bezpiecznego domu: wolnego Kurdystanu”.
Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kurdowie to jeden z największych narodów bez własnego państwa, podkreślają, że może być ich nawet 40 milionów. 15 milionów Kurdów mieszka w Bakurze (Turcja), po 8 milionów w Baszurze (autonomiczny Region Kurdystanu w Iraku) i Rożawie (północna Syria) oraz około 6 milionów w Rożhelat (Iran). Duża diaspora kurdyjska zamieszkuje Europę Zachodnią i Amerykę Północną.
Podkreślają swą jedność, jednak podziały są bardzo głębokie i dotyczą wielu kwestii, nie tylko języka (sorani i kurmandżi). W latach dziewięćdziesiątych XX wieku w irackim Kurdystanie wybuchła wojna domowa. Dwie największe partie, PDK Masoud Barzaniego i PUK Dżalala Talabaniego uzyskały taką samą ilość miejsc w parlamencie i nie mogły dojść do porozumienia. Po dwóch latach zawarto rozejm, jednak kryzys trwał przez dziesięć lat. Na marginesie dodam, że Masoud Barzani, Dżalal Talabani i więziony od 1999 r. przez Turcję przywódca lewicowej PKK Abdullach „Apo” Ocalan, to najważniejsi i najpopularniejsi obecnie kurdyjscy przywódcy.
Polskę i Kurdystan wiele łączy, waleczność, zmaganie się przeciwnościami losu, trudne położenie geopolityczne, trudna, zagmatwana historia, chociaż kurdyjska jest o kilka tysięcy lat dłuższa niż nasza, rozbiory, walka o niepodległość, głębokie wewnętrzne podziały polityczne i religijne, często podsycane i wykorzystywane przez sąsiadów i wrogów. Łączy nas ta sama indoeuropejska rodzina językowa, dr Farhang Muhamad, wspominał, że w języku kurdyjskim i polskim jest około stu podobnych słów, są też identyczne, jak np. brat.
Kurdyjska ziemia stała się ostatnim miejscem spoczynku dla polskich żołnierzy. W Chanakinie i pod Kirkukiem, w kurdyjskiej części Iraku, znajdują się groby żołnierzy armii gen. Andersa, którym udało się wydostać z sowieckich łagrów.
Na klifie widać było pięknego, metrowej wielkości orła bielika. Niestety jego głowa była już nieco zniszczona, ale wciąż było widać, że tę płaskorzeźbę zrobił dobry artysta i włożył w jej wykonanie całe swoje serce. Pod spodem wykuty został napis: W marszu do Polski stał tu na postoju 14 pułk piechoty, 15.I.1943 r.”
— pisze W. Repetowicz o cmentarzu w kurdyjskim Chankinie.
„Nazywam się Kurdystan” to opowieść o wielkim marzeniu, pragnieniu milionów Kurdów do posiadania niepodległego państwa. Pragnieniu, które w Polsce powinno być doskonale rozumiane. Przyszłość odpowie na pytanie, czy wreszcie uda się Kurdom wywalczyć upragnioną niepodległość. Czy nie zostaną po raz kolejny zdradzeni przez sojuszników? Czy poradzą sobie z wrogami, którzy pod hasłami walki z terroryzmem niszczą marzenia o niepodległym, zjednoczonym i wolnym Kurdystanie? Bez względu na to co przyniesie przyszłość, Kurdowie „nie tracą nadziei i wciąż walczą”, „czekają na znak – ogień, który rozświetli mroki i pokaże im drogę do bezpiecznego domu: wolnego Kurdystanu”.
Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/311437-nie-traca-nadziei-i-wciaz-walcza-witold-repetowicz-o-walce-kurdow-o-niepodleglosc?strona=2