Wszystkim, którzy wciąż instynktownie chcą postrzegać dzisiejszą Rosję przez pryzmat Polski okresu komunistycznego, tym dla których obecna władza rosyjska to coś w stylu naszego Jaruzelskiego, a rosyjska antyputinowska opozycja – to coś w rodzaju „Solidarności” czy nawet KOR-u, zachęcam do zapoznania się z aktualnie dziejącą się tam historią, którą opisuję poniżej.
Jekaterynburski dom kupca Ipatjijewa, w którym w 1918 roku bolszewicy wymordowali carską rodzinę, włącznie z małymi dziećmi, został zrównany z ziemią jeszcze w latach 70, na wniosek ówczesnego szefa KGB Andropowa. Wykonał to rządzący wówczas Swierdłowem (jak wtedy nazywał się wcześniejszy i obecny Jekaterynburg) Borys Jelcyn - potem pierwszy prezydent niekomunistycznej Rosji. Gdy on władał Kremlem, na miejscu „strasznego domu”, gdzie od początków pierestrojki gromadzili się wierzący, położono kamień węgielny pod cerkiew „Spasa na Krowi” – Zbawiciela na Krwi. Ukończono ją na początku lat dwutysięcznych, i stała się ona jednym z ważniejszych miejsc rosyjskiego prawosławia.
Do tej właśnie świątyni kilka dni temu, w czasie nabożeństwa (co nie znaczy, że cerkiew była pełna – dzień był powszedni, a Rosja to nie Polska) wszedł 22-letni Rusłan Sokołowski (czy właściwie Sajbabtałow – pochodzi z rodziny częściowo tatarskiej, jego patronimik to Gofiułowicz). Wyjął z kieszeni smartfona i zaczął… szukać pokemonów.
Można to sobie obejrzeć.
Bo nie był to ani akt psychozy nałogowego łowcy pokemonów, ani też jakiś młodzieńczy wygłup. Sokołowski przygotował się do tego starannie. Nakręcił wideo, na którym opowiada, co postanowił zrobić i na którym widać, jak łapie pokemony w świątyni. Przy wtórze dogranej parodii pieśni cerkiewnej z szyderczym i pełnym przekleństw tekstem. Potem mówi, że niestety nie udało mu się złapać najważniejszego pokemona – Jezusa… Przedtem, że wybrał się ze smartfonem do cerkwi, bo w telewizji ostrzegano, iż właśnie w świątyniach nie wolno łapać pokemonów i że to jest złamanie prawa.
Zaś w następnym wideo, odpowiadając na pytanie, dlaczego dla swojego happeningu (czy jak to nazwać) wybrał właśnie cerkiew zbudowaną na miejscu kaźni Romanowów i ich dzieci, odpowiedział coś w stylu „no a co? Wszędzie ktoś kogoś mordował, niestety takie jest życie, może pie…lisz się z żoną na miejscu, gdzie kiedyś ktoś kogoś zabił, a że dzieci? Dzieci też zawsze zabijano, o co chodzi?”. Tak po prostu.
Bo Sokołowski-Sajbabtałow to nie jest żaden przypadkowy fanatyk aplikacji PokemonGo. To człowiek, który mimo bardzo młodego wieku już od dłuższego czasu prowadzi wściekle antyreligijną i często wulgarną kampanię na swoim dość popularnym videoblogu. A także w drukowanym magazynie, który wydaje za nie wiadomo skąd pochodzące pieniądze, a który wyraźnie wzorowany jest na słynnym Charlie Hebdo.
Sokołowski osiągnął swój cel. Wideo z pokemonami stało się błyskawicznie nad wyraz popularne. Podniosły się głosy oburzenia. Bo też Sokołowski ewidentnie chciał sprowokować wierzących, co bardzo dobrze mu się udało.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wszystkim, którzy wciąż instynktownie chcą postrzegać dzisiejszą Rosję przez pryzmat Polski okresu komunistycznego, tym dla których obecna władza rosyjska to coś w stylu naszego Jaruzelskiego, a rosyjska antyputinowska opozycja – to coś w rodzaju „Solidarności” czy nawet KOR-u, zachęcam do zapoznania się z aktualnie dziejącą się tam historią, którą opisuję poniżej.
Jekaterynburski dom kupca Ipatjijewa, w którym w 1918 roku bolszewicy wymordowali carską rodzinę, włącznie z małymi dziećmi, został zrównany z ziemią jeszcze w latach 70, na wniosek ówczesnego szefa KGB Andropowa. Wykonał to rządzący wówczas Swierdłowem (jak wtedy nazywał się wcześniejszy i obecny Jekaterynburg) Borys Jelcyn - potem pierwszy prezydent niekomunistycznej Rosji. Gdy on władał Kremlem, na miejscu „strasznego domu”, gdzie od początków pierestrojki gromadzili się wierzący, położono kamień węgielny pod cerkiew „Spasa na Krowi” – Zbawiciela na Krwi. Ukończono ją na początku lat dwutysięcznych, i stała się ona jednym z ważniejszych miejsc rosyjskiego prawosławia.
Do tej właśnie świątyni kilka dni temu, w czasie nabożeństwa (co nie znaczy, że cerkiew była pełna – dzień był powszedni, a Rosja to nie Polska) wszedł 22-letni Rusłan Sokołowski (czy właściwie Sajbabtałow – pochodzi z rodziny częściowo tatarskiej, jego patronimik to Gofiułowicz). Wyjął z kieszeni smartfona i zaczął… szukać pokemonów.
Można to sobie obejrzeć.
Bo nie był to ani akt psychozy nałogowego łowcy pokemonów, ani też jakiś młodzieńczy wygłup. Sokołowski przygotował się do tego starannie. Nakręcił wideo, na którym opowiada, co postanowił zrobić i na którym widać, jak łapie pokemony w świątyni. Przy wtórze dogranej parodii pieśni cerkiewnej z szyderczym i pełnym przekleństw tekstem. Potem mówi, że niestety nie udało mu się złapać najważniejszego pokemona – Jezusa… Przedtem, że wybrał się ze smartfonem do cerkwi, bo w telewizji ostrzegano, iż właśnie w świątyniach nie wolno łapać pokemonów i że to jest złamanie prawa.
Zaś w następnym wideo, odpowiadając na pytanie, dlaczego dla swojego happeningu (czy jak to nazwać) wybrał właśnie cerkiew zbudowaną na miejscu kaźni Romanowów i ich dzieci, odpowiedział coś w stylu „no a co? Wszędzie ktoś kogoś mordował, niestety takie jest życie, może pie…lisz się z żoną na miejscu, gdzie kiedyś ktoś kogoś zabił, a że dzieci? Dzieci też zawsze zabijano, o co chodzi?”. Tak po prostu.
Bo Sokołowski-Sajbabtałow to nie jest żaden przypadkowy fanatyk aplikacji PokemonGo. To człowiek, który mimo bardzo młodego wieku już od dłuższego czasu prowadzi wściekle antyreligijną i często wulgarną kampanię na swoim dość popularnym videoblogu. A także w drukowanym magazynie, który wydaje za nie wiadomo skąd pochodzące pieniądze, a który wyraźnie wzorowany jest na słynnym Charlie Hebdo.
Sokołowski osiągnął swój cel. Wideo z pokemonami stało się błyskawicznie nad wyraz popularne. Podniosły się głosy oburzenia. Bo też Sokołowski ewidentnie chciał sprowokować wierzących, co bardzo dobrze mu się udało.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/307498-pokemony-na-krwi-czyli-rosja-to-naprawde-nie-polska?strona=1