Za negowanie zbrodni popełnionych przez niemiecką III Rzeszę, a w szczególności Holokaustu, grozi w Niemczech kara pozbawienia wolności do lat pięciu. Pomimo surowych sankcji i presji społecznej na rewizjonistów nie brak propagatorów kłamstwa oświęcimskiego.
Podstawą do ścigania osób kwestionujących Holokaust i inne niemieckie zbrodnie wojenne jest paragraf 130 ustęp 3 kodeksu karnego (StGB), który przewiduje karę pozbawienia wolności do lat pięciu, bądź grzywnę dla osób publicznie „pochwalających, negujących lub bagatelizujących ludobójstwo”, w tym Holokaust, popełnione w czasach „narodowosocjalistycznej dyktatury” (1933-1945), w sposób mogący zakłócić spokój publiczny.
Z orzecznictwa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Federalnego wynika, że warunkiem interwencji wymiaru sprawiedliwości jest zakwestionowanie czterech zasad uznawanych za istotne dla Holokaustu: istnienie planu zagłady Żydów, istnienie komór gazowych przeznaczonych do masowego zabijania ofiar, liczba zamordowanych (6 mln) oraz niepowtarzalny charakter tej zbrodni.
Nie brak głosów ostrzegających przed ograniczeniem przez przepisy karne dotyczące negowania nazistowskich zbrodni swobód gwarantowanych przez niemiecką konstytucję (Grundgesetz) – przede wszystkim prawa do wolności badań naukowych oraz wolności słowa. W praktyce badacze mogą poddawać w wątpliwość liczbę ofiar czy inne uznawane za „fundamentalne” fakty, jeżeli stosują metody naukowe. Wszystko zależy od kontekstu i zamiarów badacza - piszą autorzy analizy opublikowanej na stronie internetowej uniwersytetu w Saarbruecken.
Wypowiedzi kwestionujące Holokaust i inne niemieckie zbrodnie pojawiały się w okresie powojennym nie tylko w RFN, lecz także w innych krajach Europy i świata. Francuz Paul Rassinier wydał w 1968 roku książkę „Co jest prawdą? Żydzi i III Rzesza”. Były komunista, sam więzień KL Buchenwald, stał się koronnym świadkiem rewizjonistów. Amerykański specjalista od urządzeń uśmiercających Fred A. Leuchter sporządził po wizycie w Polsce w 1988 roku raport, w którym dowodził, że w KL Auschwitz nie zabijano więźniów cyklonem B.
W Niemczech wysyp rewizjonistycznej literatury miał miejsce w latach 70. To wtedy na rynku księgarskim pojawiły się publikacje byłego esesmana Thiesa Christophersena „Kłamstwo oświęcimskie - raport na podstawie własnych doświadczeń”, czy „Mit Auschwitz - legenda czy prawda” sędziego Wilhelma Staeglicha.
Kłamstwo oświęcimskie (Auschwitz-Luege) stało się przestępstwem ściganym z urzędu w 1985 roku – na krótko przed obchodami 40. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Władze RFN obawiały się w związku z rocznicą fali antysemickich i ksenofobicznych wypowiedzi przedstawicieli skrajnej prawicy i negatywnych reakcji opinii międzynarodowej uważnie obserwującej wydarzenia w kraju, który wywołał wojnę.
Kilka lat wcześniej (1979) Trybunał Federalny orzekł, że kwestionowanie Holokaustu obraża każdego mieszkającego w RFN Żyda.
W 2005 roku władze zjednoczonych Niemiec zaostrzyły po raz kolejny prawo, dodając ustęp zakazujący publicznego gloryfikowani bądź bagatelizowania nazistowskiej dyktatury. Nowe przepisy miały ograniczyć negatywne skutki mnożących się wieców i demonstracji organizowanych przez skrajnie prawicowe organizacje. To przestępstwo zagrożone jest karą do lat trzech.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Za negowanie zbrodni popełnionych przez niemiecką III Rzeszę, a w szczególności Holokaustu, grozi w Niemczech kara pozbawienia wolności do lat pięciu. Pomimo surowych sankcji i presji społecznej na rewizjonistów nie brak propagatorów kłamstwa oświęcimskiego.
Podstawą do ścigania osób kwestionujących Holokaust i inne niemieckie zbrodnie wojenne jest paragraf 130 ustęp 3 kodeksu karnego (StGB), który przewiduje karę pozbawienia wolności do lat pięciu, bądź grzywnę dla osób publicznie „pochwalających, negujących lub bagatelizujących ludobójstwo”, w tym Holokaust, popełnione w czasach „narodowosocjalistycznej dyktatury” (1933-1945), w sposób mogący zakłócić spokój publiczny.
Z orzecznictwa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Federalnego wynika, że warunkiem interwencji wymiaru sprawiedliwości jest zakwestionowanie czterech zasad uznawanych za istotne dla Holokaustu: istnienie planu zagłady Żydów, istnienie komór gazowych przeznaczonych do masowego zabijania ofiar, liczba zamordowanych (6 mln) oraz niepowtarzalny charakter tej zbrodni.
Nie brak głosów ostrzegających przed ograniczeniem przez przepisy karne dotyczące negowania nazistowskich zbrodni swobód gwarantowanych przez niemiecką konstytucję (Grundgesetz) – przede wszystkim prawa do wolności badań naukowych oraz wolności słowa. W praktyce badacze mogą poddawać w wątpliwość liczbę ofiar czy inne uznawane za „fundamentalne” fakty, jeżeli stosują metody naukowe. Wszystko zależy od kontekstu i zamiarów badacza - piszą autorzy analizy opublikowanej na stronie internetowej uniwersytetu w Saarbruecken.
Wypowiedzi kwestionujące Holokaust i inne niemieckie zbrodnie pojawiały się w okresie powojennym nie tylko w RFN, lecz także w innych krajach Europy i świata. Francuz Paul Rassinier wydał w 1968 roku książkę „Co jest prawdą? Żydzi i III Rzesza”. Były komunista, sam więzień KL Buchenwald, stał się koronnym świadkiem rewizjonistów. Amerykański specjalista od urządzeń uśmiercających Fred A. Leuchter sporządził po wizycie w Polsce w 1988 roku raport, w którym dowodził, że w KL Auschwitz nie zabijano więźniów cyklonem B.
W Niemczech wysyp rewizjonistycznej literatury miał miejsce w latach 70. To wtedy na rynku księgarskim pojawiły się publikacje byłego esesmana Thiesa Christophersena „Kłamstwo oświęcimskie - raport na podstawie własnych doświadczeń”, czy „Mit Auschwitz - legenda czy prawda” sędziego Wilhelma Staeglicha.
Kłamstwo oświęcimskie (Auschwitz-Luege) stało się przestępstwem ściganym z urzędu w 1985 roku – na krótko przed obchodami 40. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Władze RFN obawiały się w związku z rocznicą fali antysemickich i ksenofobicznych wypowiedzi przedstawicieli skrajnej prawicy i negatywnych reakcji opinii międzynarodowej uważnie obserwującej wydarzenia w kraju, który wywołał wojnę.
Kilka lat wcześniej (1979) Trybunał Federalny orzekł, że kwestionowanie Holokaustu obraża każdego mieszkającego w RFN Żyda.
W 2005 roku władze zjednoczonych Niemiec zaostrzyły po raz kolejny prawo, dodając ustęp zakazujący publicznego gloryfikowani bądź bagatelizowania nazistowskiej dyktatury. Nowe przepisy miały ograniczyć negatywne skutki mnożących się wieców i demonstracji organizowanych przez skrajnie prawicowe organizacje. To przestępstwo zagrożone jest karą do lat trzech.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/305031-dobry-przyklad-z-niemiec-za-negowanie-holokaustu-grozi-tam-5-lat-wiezienia-dlaczego-w-polsce-dopiero-teraz-penalizuje-sie-zwrot-polski-oboz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.