NASZ WYWIAD. Czarnecki: "UE powinna skończyć wreszcie z poprawnością polityczną. To co się dzieje, ma związek z radykalnym islamem"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Fratria
fot. Fratria

Często słyszymy teorie, które ja bym nazwał teoryjkami, mówiące: „nie przyciskajmy Państwa Islamskiego na zagarniętym przez nie terytorium w Iraku i Syrii, bo wtedy wzrośnie eskalacja ataków w Europie”. Są to opinie tak naiwne, że aż intelektualnie żenujące

—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Ryszard Czarnecki.

wPolityce.pl: Po kolejnym zamachu w Europie, pojawia się po raz kolejny pytanie czy unijne instytucje mają w ręku jakiekolwiek instrumenty, przy pomocy których mogą zareagować na obecną sytuację?

Ryszard Czarnecki: Unii Europejskiej z całą pewnością trzeba do sztambucha wpisać słowa Stanisława Wyspiańskiego z Wesela - „ino trzeba tylko chcieć”. Unia posiada instrumenty takie same jak państwa członkowskie, aby skuteczniej zwalczać terroryzm. Jest jednak wiele zaniechań.

Przed zamachami i po zamachach w Paryżu nie było żadnej współpracy pomiędzy służbami francuskimi a służbami belgijskimi. Dopiero interwencja Stanów Zjednoczonych umożliwiła współprace obu państw. Należy podkreślić, że Belgia jest wylęgarnią terroryzmu. To jest przykład tego, że sytuacja kiedy każdy sobie rzepkę skrobie jest fatalna.

Unia powinna skończyć wreszcie z poprawnością polityczną, która sprowadza się do postawy strusia, który chowa głowę w piasek i nie nazywa rzeczy po imieniu. Nikt w Europie nie mówi o tym, że to co się dzieje ma związek z radykalnym islamem. Tak samo nie mówi się o tym, że obecne wydarzenia mają związek z fatalną polityką migracyjną krajów członkowskich wobec Europy Zachodniej, Północnej i Zachodniej w ostatnich dekadach. Ponadto w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z odejściem od dotychczasowego dogmatu, według którego polityka imigracyjna jest domeną poszczególnych krajów unijnych. Próba przejęcia tych kompetencji przez Brukselę i kierowania kontyngentów imigrantów do poszczególnych krajów unijnych była próbą złamania suwerenności tych państw. Takimi działaniami próbuje się eksportować problem do tych krajów, gdzie tych problemów jeszcze nie ma. Mam tu na myśli m.in. Polskę, czy inne kraje Grupy Wyszehradzkiej czy państwa bałtyckie.

Czy uważa Pan, że od zamachów w Paryżu i Brukseli zrobiono wszystko, aby zapobiec następnym atakom terrorystów?

Z całą pewnością nie można powiedzieć, aby zrobiono wszystko. Mogę tutaj zacytować francuskich polityków, którzy konkretnie mówili jakie działania można było podjąć, a jakich nie podjęto. Można tutaj wspomnieć błędną decyzję Nicolasa Sarkozy’ego, która w znaczący sposób ograniczała wywiad lokalny, infiltrację radykalnych muzułmańskich środowisk w centralnej Francji. Na pewno na przestrzeni ostatniego półtora roku można było zwiększyć infiltracje nie tylko radykalnych imamów, czy osób, które wracały z wojny w Syrii, ale także osób, których radykalizacja nastąpiła w więzieniach. Zamachowcy we Francji czy Belgii, byli przecież drobnymi przestępcami, których radykalizacja nastąpiła właśnie w więzieniu. Oni zanim postanowili zostać bohaterami i dokonać zamachów, nie chodzili do meczetu. Trzeba zaznaczyć, że Belgia już dawno wskazywała na więzienia jako rezerwuar dla przyszłych zamachowców.

Prezydent Francji Francois Hollande zapowiedział, że irackie jednostki walczące z Daesh otrzymają do dyspozycji środki artyleryjskie, przekazane przez siły zbrojne Republiki. Ma to być odpowiedź na atak w Nicei. Czy walka z ISIS i w konsekwencji jego zniszczenie doprowadzi do wyeliminowania zagrożenia ze strony dżihadystów? Wydaje się, że wyeliminowanie Państwa Islamskiego nie jest wszystkim na rękę.

Często słyszymy teorie, które ja bym nazwał teoryjkami, mówiące: „nie przyciskajmy Państwa Islamskiego na zagarniętym przez nie terytorium w Iraku i Syrii, bo wtedy wzrośnie eskalacja ataków w Europie”. Są to opinie tak naiwne, że aż intelektualnie żenujące. Ataki w Europie są niezależne od tego czy ISIS traci terytorium czy nie. Ataki będą się powtarzać. Nawet gdyby Państwo Islamskie zdobywało coraz większe tereny, do zamachów dalej by dochodziło. Celem dżihadystów jest ustanowienie kalifatów w Europie w poszczególnych państwach, a więc to czy terytorium ISIS będzie mniejsze czy większe, nie ma wpływu na to czy we Francji będzie kalifat. To nie jest tak, że ISIS naciska guzik i mówi: „dziś Nicea, jutro Monachium”. W dużym stopniu ataki są dokonywane przez ludzi, którzy nie dzwonią do „centralni ISIS” prosząc o zgodę na zamach, tylko są instruowani i faszerowani islamską propagandą, a także konkretnymi instrukcjami jak dokonać zamachu. Możemy być pewni, że samotnych wilków będzie więcej. Przyznam, że jest mi wstyd, że muszę często polemizować z tak głupio prostolinijnym myśleniem, które wykazuje, że nie zna radykalnej natury islamu. Z islamistami nie można się układać, ponieważ oni grają o całą pulę, o wszystko albo nic.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych