Najlepszym dla Polski scenariuszem byłby wynik za pozostaniem Wielkiej Brytanii, ale osiągnięty tak niewielką przewagą głosów, by zadufana w sobie Bruksela dostrzegła jednak czerwoną kartkę. Stało się inaczej. Być może dlatego, że narody Europy już wiedzą iż w Brukseli żadnych kartek nigdy nie dostrzegają, a alarmów nie słyszą.
Ani o jotę nie zachwiali się przecież w swojej pewności co do konieczności implementowania narodom islamskich skupisk nawet po masowych egzekucjach obywateli na ulicach Paryża i na lotnisku w Brukseli. Nic, nie ich sprawa, dalej ściągają islamistów.
Ani o jotę nie zmienili linii promowania za pieniądze podatników wszystkiego co nienormalne i zboczone, a niszczenia i blokowania wszystkiego co narodowe i rodzinne, choć kryzys demograficzny jest dotkliwy.
Ani o centymetr nie poluzowali biurokratycznych i rzekomo ekologicznych norm, choć zaduszają one unijną gospodarkę. No, z wyjątkiem gospodarki niemieckiej, pod którą to wszystko jest ustawione.
I tak dalej, i tym podobnie. Brytyjczyków, z ich dumną i wielowiekową tradycją niezależności, pętla absurdalnej i socjalistycznej utopii musiała boleć bardzo. Tak bardzo, że zagłosowali za wyjście pomimo otępiającej propagandy, licznych szantaży i akcji dezinformacyjnych. Potrafili sobie jeszcze przypomnieć czym miała być wspólnota narodów Europy: strefą wolnego handlu, swobodnego podróżowania i wzajemnych gwarancji bezpieczeństwa. Nikt, nigdy i z nikim nie umawiał się na projekt pogrobowców komunistki Róży Luksemburg!
Polacy kochający swój kraj i wspierający obecną odbudowę jego siły zadają sobie dziś jedno pytanie. Czy teraz podejmą próbę zaduszenia naszej suwerenności by przynajmniej na kontynencie zapanował pełen spokój czy też odwrotnie - odpuszczą, zajęci negocjacjami z Londynem i próbami ucieczki do przodu?
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Najlepszym dla Polski scenariuszem byłby wynik za pozostaniem Wielkiej Brytanii, ale osiągnięty tak niewielką przewagą głosów, by zadufana w sobie Bruksela dostrzegła jednak czerwoną kartkę. Stało się inaczej. Być może dlatego, że narody Europy już wiedzą iż w Brukseli żadnych kartek nigdy nie dostrzegają, a alarmów nie słyszą.
Ani o jotę nie zachwiali się przecież w swojej pewności co do konieczności implementowania narodom islamskich skupisk nawet po masowych egzekucjach obywateli na ulicach Paryża i na lotnisku w Brukseli. Nic, nie ich sprawa, dalej ściągają islamistów.
Ani o jotę nie zmienili linii promowania za pieniądze podatników wszystkiego co nienormalne i zboczone, a niszczenia i blokowania wszystkiego co narodowe i rodzinne, choć kryzys demograficzny jest dotkliwy.
Ani o centymetr nie poluzowali biurokratycznych i rzekomo ekologicznych norm, choć zaduszają one unijną gospodarkę. No, z wyjątkiem gospodarki niemieckiej, pod którą to wszystko jest ustawione.
I tak dalej, i tym podobnie. Brytyjczyków, z ich dumną i wielowiekową tradycją niezależności, pętla absurdalnej i socjalistycznej utopii musiała boleć bardzo. Tak bardzo, że zagłosowali za wyjście pomimo otępiającej propagandy, licznych szantaży i akcji dezinformacyjnych. Potrafili sobie jeszcze przypomnieć czym miała być wspólnota narodów Europy: strefą wolnego handlu, swobodnego podróżowania i wzajemnych gwarancji bezpieczeństwa. Nikt, nigdy i z nikim nie umawiał się na projekt pogrobowców komunistki Róży Luksemburg!
Polacy kochający swój kraj i wspierający obecną odbudowę jego siły zadają sobie dziś jedno pytanie. Czy teraz podejmą próbę zaduszenia naszej suwerenności by przynajmniej na kontynencie zapanował pełen spokój czy też odwrotnie - odpuszczą, zajęci negocjacjami z Londynem i próbami ucieczki do przodu?
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/298034-dla-warszawy-brexit-dlugoterminowo-niesie-spore-ryzyka-ale-krotkoterminowo-da-chwile-oddechu-presja-oslabnie