Podczas gdy prezes TK Andrzej Rzepliński znów bawi się w męczennika i polityka zarazem płacząc w rękaw niemieckiemu dziennikarzowi z „Süddeutsche Zeitung”, to w tygodniku „Weltwoche”, jednym z najbardziej poczytnych szwajcarskich periodyków, ukazał się reportaż z Polski, napisany przez Pierre’a Heumanna. Pokazuje inny obraz naszego kraju niż ten lansowany przez ostatnie miesiące w niemieckich mediach głównego nurtu.
Szwajcarski dziennikarz Pierre Heumann zaczyna swą podróż po Polsce nie od Warszawy (większość komentatorów zresztą na Warszawie także kończy „spacer”), ale od Rzeszowa. Spacerując po tym podkarpackim mieście zauważa, że na niezliczonej ilości budynków tablice informują, iż powstały one przy pomocy pieniędzy z UE. Równocześnie Podkarpacie uchodzi za bastion PiS-u, sceptycznego wobec obecnego kształtu Unii Europejskiej. Żeby zrozumieć ten dysonans korzyści finansowych z jednej strony, a eurosceptycyzmu z drugiej, Heumann nie pyta jednak o zdanie publicysty „Gazety Wyborczej”, któregoś z zawodowych protestujących KOD-owców czy polityka PO. Z góry wiadomo, że wówczas diagnoza wskazywałaby na polską zaściankowość lub niechęć do obcych, a w najgorszym wypadku na mniej lub bardziej uśpiony, polski antysemityzm, który w tego typu dyskusjach wcześniej czy później musi się pojawić jako „argument”.
Tymczasem Heumann udaje się – o zgrozo – do samego źródła i umawia się na rozmowę z wicemarszałkiem Bogdanem Romaniukiem. Dlaczego to dziwne? Ano dlatego, że Romaniuk jest związany z PiS-em. A z takimi medialny mainstream na zachód od Odry nie zwykł rozmawiać.
Heumann jednak tę rozmowę prowadzi i pyta otwarcie skąd w Polsce taka niechęć do UE. Romaniuk przyznaje, że Polska co prawda czerpie finansowe korzyści z Unii Europejskiej, ale dodaje też, że UE wtrąca się w sprawy godzące w polską suwerenność, na co zgody być nie może. A ponadto pieniądze brukselskie płyną przecież nie tylko nad Wisłę. Z tekstu dowiadujemy się bowiem również o tym, że niemiecki rolnik za hektar ziemi uprawnej otrzymuje 340 euro subwencji z Unii – ale jego polski odpowiednik już tylko 190 euro, a więc prawie dwa razy mniej.
Romaniuk dodaje, że jednak nie to jest najgorsze w Unii Europejskiej. Polacy przede wszystkim nie mogą znieść narzucania im brukselsko-unijnych wartości, które przecież tak bardzo różnią się od polskich, mocno powiązanych z wiarą katolicką.
Pierre Heumann chce sprawdzić czy faktycznie tak jest, czy Polska katolicyzmem stoi. Przenosimy się więc razem z nim do Warszawy. Szwajcar odnotowuje, że w polskiej stolicy kolidują ze sobą dwa światy. Z jednej strony zwraca uwagę na supernowoczesny Stadion Narodowy oraz ekskluzywne ulice z drogimi sklepami, ale z drugiej zauważa „pozostałości po czasach komunizmu. Speluny, spożywczaki i podniszczone koszary.” Heumann nie zapomina jednak o kontekście tego oblicza Warszawy.
„Nie daleko stąd, po drugiej stronie rzeki, pod koniec II wojny światowej stali Sowieci i bezczynnie przyglądali się, jak niemieccy żołnierze zrównywali Warszawę z ziemią. Dwa dni przed opuszczeniem Warszawy naziści zniszczyli także praską katedrę archanioła Michała i św. Floriana.”
Heumann w stolicy szuka katolickiej duszy polskiego narodu. I kogo o nią pyta? Michnika? Rzeplińskiego? Petru? Nic z tych rzeczy. Publicysta ze Szwajcarii udał się wprost do abpa Henryka Hosera, ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej, i pyta go o ostatnie zmiany w Polsce. A polski duchowny mówi wprost:
„Stary rząd daleko oddalił się od etyki chrześcijańskiej. Wspierał tzw. europejskie wartości, mimo iż Kościół się z nimi nie zgadza. Wykluczono nas także z dyskusji o problemach bioetycznych.”
W tekście zwraca się uwagę na to, że katolicki charakter Polski widać między innymi po niedzielnym uczestnictwie w Mszy św., a przed Świętami przede wszystkim po kolejkach do konfesjonałów.
„W dniach największego natężenia dbamy o to, aby wierni mogli się spowiadać aż do późnych godzin nocnych,”
tłumaczy abp Henryk Hoser szwajcarskim czytelnikom.
Autor tekstu szukając źródeł tego głębokiego zakorzenienia wiary w polskiej tożsamości zwraca się ku historii naszego kraju i wskazuje na Kościół jako element ciągłej stabilności. „W latach 1795-1918, kiedy Polska była podzielona i nie istniała jako państwo, polski Kościół był równoznaczny z narodem,” wyjaśnia Pierre Heumann. „Dla 80% społeczeństwa ta tożsamość do dziś jest kluczowa,” dodaje z kolei abp Henryk Hoser.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Podczas gdy prezes TK Andrzej Rzepliński znów bawi się w męczennika i polityka zarazem płacząc w rękaw niemieckiemu dziennikarzowi z „Süddeutsche Zeitung”, to w tygodniku „Weltwoche”, jednym z najbardziej poczytnych szwajcarskich periodyków, ukazał się reportaż z Polski, napisany przez Pierre’a Heumanna. Pokazuje inny obraz naszego kraju niż ten lansowany przez ostatnie miesiące w niemieckich mediach głównego nurtu.
Szwajcarski dziennikarz Pierre Heumann zaczyna swą podróż po Polsce nie od Warszawy (większość komentatorów zresztą na Warszawie także kończy „spacer”), ale od Rzeszowa. Spacerując po tym podkarpackim mieście zauważa, że na niezliczonej ilości budynków tablice informują, iż powstały one przy pomocy pieniędzy z UE. Równocześnie Podkarpacie uchodzi za bastion PiS-u, sceptycznego wobec obecnego kształtu Unii Europejskiej. Żeby zrozumieć ten dysonans korzyści finansowych z jednej strony, a eurosceptycyzmu z drugiej, Heumann nie pyta jednak o zdanie publicysty „Gazety Wyborczej”, któregoś z zawodowych protestujących KOD-owców czy polityka PO. Z góry wiadomo, że wówczas diagnoza wskazywałaby na polską zaściankowość lub niechęć do obcych, a w najgorszym wypadku na mniej lub bardziej uśpiony, polski antysemityzm, który w tego typu dyskusjach wcześniej czy później musi się pojawić jako „argument”.
Tymczasem Heumann udaje się – o zgrozo – do samego źródła i umawia się na rozmowę z wicemarszałkiem Bogdanem Romaniukiem. Dlaczego to dziwne? Ano dlatego, że Romaniuk jest związany z PiS-em. A z takimi medialny mainstream na zachód od Odry nie zwykł rozmawiać.
Heumann jednak tę rozmowę prowadzi i pyta otwarcie skąd w Polsce taka niechęć do UE. Romaniuk przyznaje, że Polska co prawda czerpie finansowe korzyści z Unii Europejskiej, ale dodaje też, że UE wtrąca się w sprawy godzące w polską suwerenność, na co zgody być nie może. A ponadto pieniądze brukselskie płyną przecież nie tylko nad Wisłę. Z tekstu dowiadujemy się bowiem również o tym, że niemiecki rolnik za hektar ziemi uprawnej otrzymuje 340 euro subwencji z Unii – ale jego polski odpowiednik już tylko 190 euro, a więc prawie dwa razy mniej.
Romaniuk dodaje, że jednak nie to jest najgorsze w Unii Europejskiej. Polacy przede wszystkim nie mogą znieść narzucania im brukselsko-unijnych wartości, które przecież tak bardzo różnią się od polskich, mocno powiązanych z wiarą katolicką.
Pierre Heumann chce sprawdzić czy faktycznie tak jest, czy Polska katolicyzmem stoi. Przenosimy się więc razem z nim do Warszawy. Szwajcar odnotowuje, że w polskiej stolicy kolidują ze sobą dwa światy. Z jednej strony zwraca uwagę na supernowoczesny Stadion Narodowy oraz ekskluzywne ulice z drogimi sklepami, ale z drugiej zauważa „pozostałości po czasach komunizmu. Speluny, spożywczaki i podniszczone koszary.” Heumann nie zapomina jednak o kontekście tego oblicza Warszawy.
„Nie daleko stąd, po drugiej stronie rzeki, pod koniec II wojny światowej stali Sowieci i bezczynnie przyglądali się, jak niemieccy żołnierze zrównywali Warszawę z ziemią. Dwa dni przed opuszczeniem Warszawy naziści zniszczyli także praską katedrę archanioła Michała i św. Floriana.”
Heumann w stolicy szuka katolickiej duszy polskiego narodu. I kogo o nią pyta? Michnika? Rzeplińskiego? Petru? Nic z tych rzeczy. Publicysta ze Szwajcarii udał się wprost do abpa Henryka Hosera, ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej, i pyta go o ostatnie zmiany w Polsce. A polski duchowny mówi wprost:
„Stary rząd daleko oddalił się od etyki chrześcijańskiej. Wspierał tzw. europejskie wartości, mimo iż Kościół się z nimi nie zgadza. Wykluczono nas także z dyskusji o problemach bioetycznych.”
W tekście zwraca się uwagę na to, że katolicki charakter Polski widać między innymi po niedzielnym uczestnictwie w Mszy św., a przed Świętami przede wszystkim po kolejkach do konfesjonałów.
„W dniach największego natężenia dbamy o to, aby wierni mogli się spowiadać aż do późnych godzin nocnych,”
tłumaczy abp Henryk Hoser szwajcarskim czytelnikom.
Autor tekstu szukając źródeł tego głębokiego zakorzenienia wiary w polskiej tożsamości zwraca się ku historii naszego kraju i wskazuje na Kościół jako element ciągłej stabilności. „W latach 1795-1918, kiedy Polska była podzielona i nie istniała jako państwo, polski Kościół był równoznaczny z narodem,” wyjaśnia Pierre Heumann. „Dla 80% społeczeństwa ta tożsamość do dziś jest kluczowa,” dodaje z kolei abp Henryk Hoser.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/286355-szwajcarski-tygodnik-weltwoche-platforma-obywatelska-swoja-polityka-lekcewazyla-wiele-osob