Muzułmańscy imigranci chcieli zabić chrześcijan w obozie dla azylantów w Berlinie. „Robimy co możemy, by zapobiec eskalacji przemocy”

Fot. bz-berlin.de/screenshot
Fot. bz-berlin.de/screenshot

Muzułmańscy imigranci planowali zabójstwo swoich chrześcijańskich sąsiadów w obozie dla azylantów, znajdującym się na terenie byłego lotniska Tempelhof w Berlinie. Jeden z niedoszłych morderców został już zidentyfikowany i zatrzymany przez policję – donosi niemiecki dziennik „Der Tagesspiegel”.

Według gazety jeden z mieszkańców obozu podsłuchał pod prysznicem rozmowę grupy mężczyzn. Planowali zabójstwo chrześcijan z Iranu, przebywających w tym samym obozie. Miało ono mieć miejsce jeszcze tego samego wieczoru. Zawiadomił policję. Według policji niedoszli mordercy to Afgańczycy i Pakistańczycy. Jeden, 19-latek z Afganistanu, został już zatrzymany. Prokuratura wszczęła śledztwo.

Dopiero w połowie lutego muzułmańscy imigranci ciężko pobili w obozie w Tempelhof sześciu chrześcijan z Iranu oraz Syrii. W konsekwencji kierownictwo obozu wyrzuciło z niego…zaatakowanych chrześcijan. Według dyrekcji obozu chrześcijanie ciągle „stwarzają kłopoty”.

Zostali przygarnięci przez pastora Gottfrieda Martensa z ewangelicko-luterańskiej gminy w berlińskiej dzielnicy Steglitz. Według pastora ochroniarze obozu w Tempelhof nie stanęli w obronie zaatakowanych chrześcijan.

Dopiero policji udało się odciągnąć napastników. Co było przyczyna ataku? To proste: chrześcijanie odważyli się czytać biblię na oczach swoich muzułmańskich współlokatorów. To wyprowadziło ich z równowagi. Ochroniarze w obozach dla azylantów rzadko stają w obronie chrześcijan, bo  większość z nich to muzułmanie. Władze miasta zatrudniają muzułmanów, bo łatwiej im się porozumiewać z uchodźcami, językowo i kulturowo. Mają niemieckie obywatelstwo, ale mentalnie wciąż są na Bliskim Wschodzie

—twierdzi pastor Martens. Dlatego – jego zdaniem – chrześcijanie w żadnym z niemieckich obozów dla azylantów nie mogą czuć się bezpieczni.

Ze względu na niebywale trudną dla chrześcijan sytuację na Bliskim Wschodzie do Niemiec przybywa jednak coraz więcej uchodźców wierzących w Chrystusa. W obozach dla uchodźców spotyka ich przemoc i prześladowania: są dręczeni psychicznie, a nawet bici.

O trudnej sytuacji chrześcijańskich uchodźców pisał we wrześniu ub. r. niemiecki dziennik „Die Welt”.

Czytaj także: Szokujące! „Die Welt”: W niemieckich obozach dla uchodźców muzułmanie prześladują chrześcijan! „Biją nas, plują nam w twarz, grożą śmiercią. Traktują nas jak zwierzęta”

Wielu muzułmanów po przyjeździe do Niemiec decyduje się na konwersję. Im jest najtrudniej, bo w islamie za apostazję grozi im śmierć. Kierownik obozu w Tempelhof Michael Elias przyznał w rozmowie z „Tagesspiegel”, że chrześcijanie „są w obozie mobbingowani”.

Robimy co możemy, by zapobiec eskalacji przemocy

—zaznaczył. Senator ds. wewnętrznych Berlina Frank Henkel (CDU) oświadczył w środę, że „nie należy tolerować przemocy na tle religijnym” w obozach dla azylantów.

Ci, którzy atakują innych za ich wiarę nie zasługują na pomoc i ochronę Republiki Federalnej Niemiec

—podkreślił Henkel. Berlińscy Zieloni uważają jednak, że to nie wina muzułmanów, tylko „złych warunków panujących w obozach przejściowych, takich jak Tempelhof”.

Jest ciasno, brudno. To prowadzi do konfliktów na tle religijnym

—-powiedziała rzeczniczka berlińskich Zielonych Canan Bayram. Lotnisko Tempelhof w Berlinie było świadkiem wielu historycznych wydarzeń, a podczas blokady Berlina w latach 1948/49 stało się symbolem wolności i oporu przeciwko komunizmowi.

Obecnie przebywa tam ponad 2300 osób z krajów Afryki Północnej, Azji oraz Bliskiego Wschodu. Dominują muzułmanie. Berliński Senat chce jednak potroić w najbliższych miesiącach liczbę miejsc w obozie - do 7 tysięcy.

Ryb, tagesspiegel.de, welt.de

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych