Szokujące! "Die Welt": W niemieckich obozach dla uchodźców muzułmanie prześladują chrześcijan! "Biją nas, plują nam w twarz, grożą śmiercią. Traktują nas jak zwierzęta"

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. hessen.de/screenshot
Fot. hessen.de/screenshot

Ze względu na niebywale trudną dla chrześcijan sytuację na Bliskim Wschodzie do Niemiec przybywa coraz więcej uchodźców wierzących w Chrystusa. Trafiają do ośrodków, w których przebywają z licznymi imigrantami wyznającymi islam. Spotyka ich tam przemoc i prześladowania: są dręczeni psychicznie, a nawet bici – informuje niemiecki dziennik „Die Welt”.

Gazeta przedstawia historię Saida z Iranu. Mężczyzna jako katolik był w swoim kraju prześladowany. Ma za sobą długą i męczącą podróż. Turcję w całości przebył pieszo. Said był przekonany, że w Niemczech będzie bezpieczny. Mylił się.

Uciekłem przed irańską gwardią rewolucyjną. Aresztowali mojego brata, bo założył domowy kościół. Miałem nadzieję, że w Niemczech będę mógł praktykować swoją wiarę. W ośrodku dla azylantów boję się jednak nawet wspomnieć o tym, że jestem chrześcijaninem. Wtedy muzułmanie grożą mi śmiercią

—mówi. Said mieszka w obozie dla azylantów w południowej Saksonii. Na ścianie swojego pokoju powiesił obraz przedstawiający Chrystusa na krzyżu.

Gdy moi współlokatorzy muzułmanie zobaczyli obraz napluli mi w twarz. Gdy był Ramadan budzili mnie codziennie rano i kazali mi jeść zanim wejdzie słońce. Gdy odmawiałem krzyczeli, że jestem „kafirem”, niewierzącym. I należy mnie zabić. Traktują mnie jak zwierzę. Żyję w ciągłym strachu

—opowiada młody mężczyzna. Jak twierdzi usiłował zwrócić uwagę ochrony ośrodka na sposób traktowania chrześcijan przez muzułmanów.

Nie interesowało ich to. Oni też są muzułmanami. Mają niemieckie obywatelstwo, ale mentalnie wciąż są na Bliskim Wschodzie

—przekonuje Said. Większość chrześcijańskich uchodźców prosi o przeniesienie do ośrodków pomocy katolickiego bądź ewangelickiego kościoła.

Otrzymujemy setki listów z prośbami o pomoc. Wielu muzułmanów po przyjeździe do Niemiec decyduje się na konwersję. Osobiście ochrzciłem już 600 Afgańczyków i Irańczyków. Im jest najtrudniej, bo w islamie za apostazję grozi im śmierć. Oczywiście niektórzy z nich konwertują tylko dlatego, by zwiększyć swoje szanse na azyl. Ale to mniejszość

—zaznacza pastor Gottfried Martens z ewangelicko-luterańskiej gminy w berlińskiej dzielnicy Steglitz. Według niego w obozach dla azylantów rządzą radykalni muzułmanie, bezlitośnie stosujący prawo szariatu.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych