Wstyd na całą Europę po słowach przyszłego ministra
-– zagrzmiała w starym, dobrym stylu „Gazeta Wyborcza”, odnosząc się do opublikowanego na naszym portalu krótkiego tekstu Konrada Szymańskiego, przyszłego ministra ds. europejskich.
Szymański zapowiedział w nim, że nasz kraj po zamachach w Paryżu nie widzi politycznych możliwości wykonania przyjętej wcześniej przez rząd Ewy Kopacz decyzji o rozlokowaniu w Polsce 7 tysięcy imigrantów (a tak naprawdę, wziąwszy pod uwagę łączenie rodzin, przynajmniej 30 tysięcy). W swoich kolejnych wypowiedziach Szymański wyjaśnił, że nieodłącznym elementem tej decyzji były gwarancje bezpieczeństwa oparte na założeniu głębokiej weryfikacji imigrantów, która w obecnej sytuacji nie jest możliwa.
Giewu biadoli, że Szymański miał być symbolem łagodności i umiarkowanego kursu, a wszedł od razu na kurs jastrzębia. I przestrzega, że oznaczać to będzie dla polski „ogromne koszty polityczne”. Nie precyzuje jednak, jakie. Na razie największe polityczne koszty ponosi nie Polska, ale szczęśliwie Angela Merkel i można mieć nadzieję, że to początek końca politycznej kariery „carycy Europy”. Bo w grupie winnych obecnemu kryzysowi to właśnie kanclerz Niemiec zajmuje pierwsze miejsce.
W tekście na portalu Gazeta.pl mamy klasykę urabiania zakompleksionych lemingów poprzez przywołanie zagranicznych opinii. Szymańskiego potępiają korespondent „Financial Times” Henry Foy, który wielokrotnie w swoich twitterowych wpisach pokazywał, że ma bardzo jednoznaczne sympatie polityczne na polskiej scenie;potępiają go w ostrych słowach niejaka Lotte Leicht z Human Rights Watch oraz jej współpracownik, którego nazwisko nic nikomu nie mówi.
Jednym słowem – Giewu postanowiła w typowy dla siebie sposób zagrać na kompleksach swoich odbiorców pod hasłem: „A co sobie świat pomyśli?”. To jednak salwa całkowicie chybiona, a redaktorzy na Czerskiej muszą gryźć z bezsilności palce. Brak skuteczności widać już w komentarzach pod tekstem.
Najpopularniejszy z nich brzmi: „Redaktorze Woźnicki, wasz kompleks niższości wobec Zachodu i ciągła obawa »co sobie o nas pomyślą tamci lepsi i mądrzejsi« jest powszechnie znana od wielu lat. Ja jestem dumny, że w końcu doczekaliśmy się rządu, który nie będzie popychadłem Niemiec i który nie będzie podejmował decyzji na podstawie oczekiwań i opinii zachodnich lewicowo-liberalnych mediów i polityków”. Zdecydowana większość wypowiada się w podobnym tonie.
Rzeczywistość szybko przyszła Szymańskiemu w sukurs, gdy okazało się, że dwóch spośród zamachowców zostało zidentyfikowanych przez greckie służby jako imigranci, którzy przybyli na kontynent właśnie przez Grecję w ostatniej fali. To sprawia, że wali się narracja o doskonałej procedurze sprawdzającej, która zresztą była już od dawna skompromitowana. W warunkach zalewu Europy dziesiątkami tysięcy ludzi jakakolwiek prawdziwa i miarodajna procedura sprawdzająca jest oczywiście fikcją. I pozostanie nią nawet w przypadku uruchomienia hot-spotów.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wstyd na całą Europę po słowach przyszłego ministra
-– zagrzmiała w starym, dobrym stylu „Gazeta Wyborcza”, odnosząc się do opublikowanego na naszym portalu krótkiego tekstu Konrada Szymańskiego, przyszłego ministra ds. europejskich.
Szymański zapowiedział w nim, że nasz kraj po zamachach w Paryżu nie widzi politycznych możliwości wykonania przyjętej wcześniej przez rząd Ewy Kopacz decyzji o rozlokowaniu w Polsce 7 tysięcy imigrantów (a tak naprawdę, wziąwszy pod uwagę łączenie rodzin, przynajmniej 30 tysięcy). W swoich kolejnych wypowiedziach Szymański wyjaśnił, że nieodłącznym elementem tej decyzji były gwarancje bezpieczeństwa oparte na założeniu głębokiej weryfikacji imigrantów, która w obecnej sytuacji nie jest możliwa.
Giewu biadoli, że Szymański miał być symbolem łagodności i umiarkowanego kursu, a wszedł od razu na kurs jastrzębia. I przestrzega, że oznaczać to będzie dla polski „ogromne koszty polityczne”. Nie precyzuje jednak, jakie. Na razie największe polityczne koszty ponosi nie Polska, ale szczęśliwie Angela Merkel i można mieć nadzieję, że to początek końca politycznej kariery „carycy Europy”. Bo w grupie winnych obecnemu kryzysowi to właśnie kanclerz Niemiec zajmuje pierwsze miejsce.
W tekście na portalu Gazeta.pl mamy klasykę urabiania zakompleksionych lemingów poprzez przywołanie zagranicznych opinii. Szymańskiego potępiają korespondent „Financial Times” Henry Foy, który wielokrotnie w swoich twitterowych wpisach pokazywał, że ma bardzo jednoznaczne sympatie polityczne na polskiej scenie;potępiają go w ostrych słowach niejaka Lotte Leicht z Human Rights Watch oraz jej współpracownik, którego nazwisko nic nikomu nie mówi.
Jednym słowem – Giewu postanowiła w typowy dla siebie sposób zagrać na kompleksach swoich odbiorców pod hasłem: „A co sobie świat pomyśli?”. To jednak salwa całkowicie chybiona, a redaktorzy na Czerskiej muszą gryźć z bezsilności palce. Brak skuteczności widać już w komentarzach pod tekstem.
Najpopularniejszy z nich brzmi: „Redaktorze Woźnicki, wasz kompleks niższości wobec Zachodu i ciągła obawa »co sobie o nas pomyślą tamci lepsi i mądrzejsi« jest powszechnie znana od wielu lat. Ja jestem dumny, że w końcu doczekaliśmy się rządu, który nie będzie popychadłem Niemiec i który nie będzie podejmował decyzji na podstawie oczekiwań i opinii zachodnich lewicowo-liberalnych mediów i polityków”. Zdecydowana większość wypowiada się w podobnym tonie.
Rzeczywistość szybko przyszła Szymańskiemu w sukurs, gdy okazało się, że dwóch spośród zamachowców zostało zidentyfikowanych przez greckie służby jako imigranci, którzy przybyli na kontynent właśnie przez Grecję w ostatniej fali. To sprawia, że wali się narracja o doskonałej procedurze sprawdzającej, która zresztą była już od dawna skompromitowana. W warunkach zalewu Europy dziesiątkami tysięcy ludzi jakakolwiek prawdziwa i miarodajna procedura sprawdzająca jest oczywiście fikcją. I pozostanie nią nawet w przypadku uruchomienia hot-spotów.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/271886-sam-pan-badz-powazny-panie-juncker-kurs-ktory-sygnalizuje-konrad-szymanski-nie-jest-twardy-to-jest-kurs-realistyczny?strona=1