„Będziemy nadal przyjmować uchodźców” – oświadczyła kanclerz Niemiec Angela Merkel w wywiadzie dla telewizji publicznej ARD. „Damy radę. Silną wolą da się bardzo wiele dokonać” – zapewniała.
Mówiła o „optymizmie”, o „wewnętrznym przekonaniu”.
Kierowało mną serce
—wyznała. Pytana ilu Syryjczyków, Albańczyków, Irakijczyków czy Afgańczyków przyjęto dotychczas albo ilu jest jeszcze w drodze do Niemiec, nie znała odpowiedzi, nie podała ani jednej liczby. Niemcy, jak dotąd przekonani, że rządzi nimi najbardziej racjonalna polityk Europy, jeśli nie świata, są zdumieni.
Kierowanie się emocjami przy podejmowaniu decyzji politycznych jest sprzeczne z charakterem Merkel. Mimo wyraźnej zmiany nastrojów w kraju, pani kanclerz jednak uparcie przystaje przy swoim. Nie chce się przyznać do błędu.
Lubię mój kraj. Ale lubią go także miliony innych ludzi
—zadeklarowała.
Chcą tu przyjeżdżać i nic na to nie poradzimy
—dodała. „Mamuśka” (Mutti) Merkel obejmuje cały świat. I przytula go do matczynego serca. Z jednej strony oświecony, polityczny, racjonalny pragmatyzm, a z drugiej romantyzm, euforia i nieobliczalność.
Tyle, że Niemcy mają powoli dość uczuciowej i dobrotliwej wersji pani kanclerz. Frazesy typu „damy radę” ich już nie przekonują. Za bardzo przypominają zapewnienia Ericha Honeckera o zwycięstwie socjalizmu tuż przed upadkiem muru w 1989 r. Nie przekonują ich także sugestie, że jedyną alternatywą dla twierdzy otoczonej drutem kolczastym są drzwi otwarte na oścież. Nie chcą, żeby władza mówiła im, co mają myśleć. Jak pisze „Die Welt” „na dole są obywatele, a gdzieś tam na górze, na orbicie, krąży planeta Merkel”. Albo, jak ujął to krótko i zwięźle premier Bawarii Horst Seehofer „pani kanclerz utraciła poczucie rzeczywistości”.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Będziemy nadal przyjmować uchodźców” – oświadczyła kanclerz Niemiec Angela Merkel w wywiadzie dla telewizji publicznej ARD. „Damy radę. Silną wolą da się bardzo wiele dokonać” – zapewniała.
Mówiła o „optymizmie”, o „wewnętrznym przekonaniu”.
Kierowało mną serce
—wyznała. Pytana ilu Syryjczyków, Albańczyków, Irakijczyków czy Afgańczyków przyjęto dotychczas albo ilu jest jeszcze w drodze do Niemiec, nie znała odpowiedzi, nie podała ani jednej liczby. Niemcy, jak dotąd przekonani, że rządzi nimi najbardziej racjonalna polityk Europy, jeśli nie świata, są zdumieni.
Kierowanie się emocjami przy podejmowaniu decyzji politycznych jest sprzeczne z charakterem Merkel. Mimo wyraźnej zmiany nastrojów w kraju, pani kanclerz jednak uparcie przystaje przy swoim. Nie chce się przyznać do błędu.
Lubię mój kraj. Ale lubią go także miliony innych ludzi
—zadeklarowała.
Chcą tu przyjeżdżać i nic na to nie poradzimy
—dodała. „Mamuśka” (Mutti) Merkel obejmuje cały świat. I przytula go do matczynego serca. Z jednej strony oświecony, polityczny, racjonalny pragmatyzm, a z drugiej romantyzm, euforia i nieobliczalność.
Tyle, że Niemcy mają powoli dość uczuciowej i dobrotliwej wersji pani kanclerz. Frazesy typu „damy radę” ich już nie przekonują. Za bardzo przypominają zapewnienia Ericha Honeckera o zwycięstwie socjalizmu tuż przed upadkiem muru w 1989 r. Nie przekonują ich także sugestie, że jedyną alternatywą dla twierdzy otoczonej drutem kolczastym są drzwi otwarte na oścież. Nie chcą, żeby władza mówiła im, co mają myśleć. Jak pisze „Die Welt” „na dole są obywatele, a gdzieś tam na górze, na orbicie, krąży planeta Merkel”. Albo, jak ujął to krótko i zwięźle premier Bawarii Horst Seehofer „pani kanclerz utraciła poczucie rzeczywistości”.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/268358-schylek-epoki-merkel-opor-wobec-polityki-imigracyjnej-kanclerz-niemiec-rosnie-utracila-poczucie-rzeczywistosci