Schyłek epoki Merkel? Opór wobec polityki imigracyjnej kanclerz Niemiec rośnie. „Utraciła poczucie rzeczywistości”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. ard.de
Fot. ard.de

Poparcie dla chadecji spadło do 38 proc. Ponad połowa Niemców sprzeciwia się polityce imigracyjnej pani kanclerz, a niemal trzy czwarte (73 proc.) uznało, że nie zasługuje ona na Pokojową Nagrodę Nobla, której zresztą ostatecznie nie dostała. Tymczasem strumień imigrantów, napływających do Niemiec, choć we wrześniu lekko zmalał, się nie urywa. Jeśli wierzyć minister ds. rodziny Manueli Schwesig, przyjadą jeszcze 7,3 miliony. Z Syrii, Iraku, Afganistanu. W ramach programu łączenia rodzin.

Przyjechali mężczyźni, to zaraz przyjadą też ich żony i dzieci

—zadeklarowała pani minister. To dużo, nawet jak na tak bogaty kraj jak Niemcy. Trzeba będzie z nimi coś zrobić. A jedyny pomysł, który Merkel ma, to przerzucenie ich do sąsiadów. Wyraźnie dała do zrozumienia, że system rozlokowania imigrantów według kwot ma zastąpić umowę Dublińska.

Jednak gdy nie tylko Węgrzy, Słowacy i Rumuni ale także Francuzi, czy Austriacy się postawią, wtedy nie może być już mowy o „damy sobie radę”. Wtedy spadające na łeb na szyję sondaże sprawią, że Merkel znajdzie się w osamotnieniu. Chadecy nie pozwolą jej ponownie kandydować na kanclerza. Kryzys wywołany falą imigrantów jest największym wyzwaniem w jej dotychczasowej karierze. Może ją kosztować władzę.

Merkel zaryzykowała, postawiła wszystko na jedną kartę

—ocenia tygodnik „Die Zeit”. A wynik trudno przewidzieć. Polityka oparta na emocjach jest z góry skazana na porażkę. Merkel o tym wie i jeśli wierzyć niemieckim mediom już szykuje sobie drogę wyjścia. W 2017 r., tak plotkuje się w Berlinie, może zastąpić Ban Ki-Muna na stanowisku sekretarza generalnego ONZ.

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych