Władze niemieckiej stolicy skonfiskowały już szereg budynków biurowych, w tym dawną centralę Landesbanku w dzielnicy Wilmersdorf oraz siedmiopiętrową kamienice należącą do koncernu Vattenfall w Pankow. „Zabezpieczono” także centrum sportowe w Friedrichshain. Mężczyzna, który prowadził na jego terenie bar, stracił pracę i podstawę egzystencji, podobnie jak jego pracownicy. Nie otrzyma jednak odszkodowania. A to i tak nie wystarczy, by pomieścić wszystkich imigrantów.
Są dni, gdy do Berlina przyjeżdża nawet 1000 uchodźców na raz. Docieramy do granic naszych możliwości
—ostrzega burmistrz, Socjaldemokrata Michael Müller. Pod względem prawnym konfiskata nieruchomości jest dopuszczalna.
Generalnie kraj związkowy lub gmina mogą skonfiskować lokale mieszkalne
—wyjaśnia prawnik Wolfram Tacke.
Przeszkody są jednak wysokie
—dodaje. Ustawa przewiduje bowiem taką możliwość tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, jeśli krok ten ma zapobiec bezdomności. Dana gmina musiałaby jednak wyczerpać wszystkie inne dostępne jej możliwości zakwaterowania uchodźców. Poza tym należałoby zawsze sprawdzić, czy szkody, jakie wyrządza się właścicielowi są mniejsze niż wynikający z konfiskaty pożytek dla ogółu.
Zdaniem byłego przewodniczącego niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego Hansa-Jürgena Papiera to co wyprawiają niemieckie miasta przypomina „warunki panujące tuż po wojnie”.
Jeśli tak dalej będzie gościnność Niemców szybko się skończy
—twierdzi. Tyle, że czas dostawy kontenerów jest za długi, na namioty będzie za chwilę za zimno, a gminom powoli kończą się szkoły i hale sportowe, w których mogłyby umieścić imigrantów.
Jak informuje niemiecki tygodnik „Stern” niektóre gminy sięgają wobec tego po drastyczne środki: wypowiadają wieloletnim najemcom mieszkań socjalnych, bez wyjątku autochtonom, umowy, by umieścić w nich uchodźców. Nawet wielodzietne rodziny idą na bruk. W liczącym 6400 mieszkańców mieście Nieheim w Nadrenii-Westfalii burmistrz już poinformował lokatorów mieszkań komunalnych o tym, że muszą się wyprowadzić.
Doszło do dość absurdalnej sytuacji: konkurencyjnej walki o mieszkania między rdzenną niemiecką a syryjską biedotą
—mówi Arpad Bogya, szef komisji ds. mieszkalnictwa i ochrony środowiska w niemieckim Związku Miast i Gmin (DStGB). Tymczasem Hamburg poinformował, że również zastanawia się nad konfiskatą prywatnego mienia, bo „właściciele mieszkań nie chcą wynajmować ich imigrantom, nawet jeśli miasto płaciłoby za czynsz”.
Według burmistrza Olafa Scholza do Hamburga przybędzie do końca roku ponad 30 tys. imigrantów, a już dawno zabrakło dla nich miejsc w ośrodkach dla azylantów.
Ryb, FAZ.net, Stern.de, Deutsche Welle
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Władze niemieckiej stolicy skonfiskowały już szereg budynków biurowych, w tym dawną centralę Landesbanku w dzielnicy Wilmersdorf oraz siedmiopiętrową kamienice należącą do koncernu Vattenfall w Pankow. „Zabezpieczono” także centrum sportowe w Friedrichshain. Mężczyzna, który prowadził na jego terenie bar, stracił pracę i podstawę egzystencji, podobnie jak jego pracownicy. Nie otrzyma jednak odszkodowania. A to i tak nie wystarczy, by pomieścić wszystkich imigrantów.
Są dni, gdy do Berlina przyjeżdża nawet 1000 uchodźców na raz. Docieramy do granic naszych możliwości
—ostrzega burmistrz, Socjaldemokrata Michael Müller. Pod względem prawnym konfiskata nieruchomości jest dopuszczalna.
Generalnie kraj związkowy lub gmina mogą skonfiskować lokale mieszkalne
—wyjaśnia prawnik Wolfram Tacke.
Przeszkody są jednak wysokie
—dodaje. Ustawa przewiduje bowiem taką możliwość tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, jeśli krok ten ma zapobiec bezdomności. Dana gmina musiałaby jednak wyczerpać wszystkie inne dostępne jej możliwości zakwaterowania uchodźców. Poza tym należałoby zawsze sprawdzić, czy szkody, jakie wyrządza się właścicielowi są mniejsze niż wynikający z konfiskaty pożytek dla ogółu.
Zdaniem byłego przewodniczącego niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego Hansa-Jürgena Papiera to co wyprawiają niemieckie miasta przypomina „warunki panujące tuż po wojnie”.
Jeśli tak dalej będzie gościnność Niemców szybko się skończy
—twierdzi. Tyle, że czas dostawy kontenerów jest za długi, na namioty będzie za chwilę za zimno, a gminom powoli kończą się szkoły i hale sportowe, w których mogłyby umieścić imigrantów.
Jak informuje niemiecki tygodnik „Stern” niektóre gminy sięgają wobec tego po drastyczne środki: wypowiadają wieloletnim najemcom mieszkań socjalnych, bez wyjątku autochtonom, umowy, by umieścić w nich uchodźców. Nawet wielodzietne rodziny idą na bruk. W liczącym 6400 mieszkańców mieście Nieheim w Nadrenii-Westfalii burmistrz już poinformował lokatorów mieszkań komunalnych o tym, że muszą się wyprowadzić.
Doszło do dość absurdalnej sytuacji: konkurencyjnej walki o mieszkania między rdzenną niemiecką a syryjską biedotą
—mówi Arpad Bogya, szef komisji ds. mieszkalnictwa i ochrony środowiska w niemieckim Związku Miast i Gmin (DStGB). Tymczasem Hamburg poinformował, że również zastanawia się nad konfiskatą prywatnego mienia, bo „właściciele mieszkań nie chcą wynajmować ich imigrantom, nawet jeśli miasto płaciłoby za czynsz”.
Według burmistrza Olafa Scholza do Hamburga przybędzie do końca roku ponad 30 tys. imigrantów, a już dawno zabrakło dla nich miejsc w ośrodkach dla azylantów.
Ryb, FAZ.net, Stern.de, Deutsche Welle
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/266514-niemcy-konfiskata-prywatnych-nieruchomosci-na-kwatery-dla-imigrantow-jesli-tak-dalej-bedzie-goscinnosc-ludzi-szybko-sie-skonczy?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.