Niemcy apelują o solidarność ws. uchodźców

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA/KAY NIETFELD
Fot. PAP/EPA/KAY NIETFELD

Niemcy borykają się z największą od 25 lat falą uchodźców. Apelują do partnerów z UE o przestrzeganie prawa azylowego i domagają się solidarności. Wobec braku reakcji z innych europejskich stolic sugerują przywrócenie kontroli na granicach.

Temat uchodźców od miesięcy nie schodzi z pierwszych stron niemieckich gazet; dominuje także w serwisach mediów elektronicznych. Jego wagę podkreśliła ostatnio kanclerz Angela Merkel, oświadczając tydzień temu na nadzwyczajnym posiedzeniu Bundestagu, że kwestia imigrantów okaże się zapewne trudniejszym do rozwiązania problemem niż kryzys w Grecji.

Z szacunków niemieckich władz wynika, że w tym roku liczba cudzoziemców, którzy wystąpią o azyl w Niemczech, może wynieść ponad 800 tys. - czterokrotnie więcej niż rok temu i najwięcej od zjednoczenia kraju w 1990 roku. Rzeczywista skala imigracji jest jeszcze większa, ponieważ prognoza MSW nie obejmuje przepływu osób z innych krajów UE, w tym z Bułgarii i Rumunii.

Duża liczba uchodźców stawia niemieckie władze, zaskoczone skalą zjawiska, przed poważnymi problemami. Odpowiedzialne za rozlokowanie i wyżywienie przybyszów władze lokalne nie dysponują wystarczającymi możliwościami lokalowymi, brakuje im też często środków finansowych. Uciekinierzy umieszczani są w halach sportowych, opuszczonych hotelach, szkołach, w naprędce budowanych kontenerach, a nawet w miasteczkach namiotowych.

Problem uchodźców, z których wielu uciekło przed wojną domową i prześladowaniami z Syrii, Iraku czy krajów afrykańskich, wyzwoliła w niemieckim społeczeństwie falę współczucia i pomocy. Powstały liczne inicjatywy społeczne stawiające sobie za cel pomoc uciekinierom i ich integrację. Zdarzają się nawet przypadki przyjmowania azylantów do prywatnych rodzin.

Równocześnie rośnie jednak też - podsycany przez skrajną prawicę - sprzeciw wobec polityki przyjmowania uchodźców. Od miesięcy niemal codziennie dochodzi do incydentów, ataków i podpaleń ośrodków dla imigrantów. Na porządku dziennym są pikiety i demonstracje przeciwko azylantom. W miniony weekend w Heidenau pod Dreznem doszło na tym tle do zamieszek, w których rannych zostało ponad 30 policjantów.

Antyimigranckie wybryki spotykają się ze zdecydowaną ripostą polityków. Znany z ciętego języka wicekanclerz Sigmar Gabriel nazwał sprawców zamieszek w Heidenau „neonazistowską hołotą”. Merkel potępiła incydenty jako „zawstydzające i odpychające”. W kręgach rządowych widoczna jest obawa, że obecna sytuacja może doprowadzić do ponownego wzrostu popularności skrajnej prawicy.

Przedstawiciele niemieckich władz zapewniają, że w tym roku i w najbliższej przyszłości są w stanie poradzić sobie z falą imigrantów. Berlin stoi na stanowisku, że problem uchodźców można rozwiązać tylko w skali całej UE. Odpowiedzialnością za swoje kłopoty Niemcy obarczają inne kraje UE, zarzucając im, że nie przestrzegają unijnych przepisów azylowych, co powoduje, że większość uchodźców zamiast pozostać w Grecji czy we Włoszech, przyjeżdża do ich kraju.

W ubiegłym roku Niemcy przyjęły jedną trzecią wszystkich uchodźców, którzy znaleźli się na terytorium UE. W tym roku może być podobnie.

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych