Strona niemiecka w dosyć bezczelnym tonie próbuje narzucić swoją narrację, swoją opinię
— mówi portalowi wPolityce.pl mec. Stefan Hambura, pełnomocnik Związku Polaków w Niemczech, o trudnych negocjacjach z rządem federalnym, który najwyraźniej ma sojuszników. W… rządzie PO-PSL.
wPolityce.pl: Jakie pozytywne sygnały dotarły do pana ze strony Niemców po zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich? Poza tymi gratulacjami kanclerz Merkel.
Mec. Stefan Hambura: Słyszałem, że ruszyło się coś w sprawie Domu Polskiego w Bochum. Ze strony niemieckiej zostały wykonane pierwsze ruchy.
Co to za ruchy?
Nie mogę jeszcze ujawnić szczegółów, ale wiem, że było pewne zdziwienie, że sprawa, która tak się długo ciągnie, dostała pewnego przyspieszenia.
Czy władze w Warszawie wykorzystują ten pewien element otwarcia ze strony Berlina? Chcą usiąść w ogóle przy stoliku pokerowym, czy jak zwykle – czekają w kącie?
Ten „stolik pokerowy” faktycznie dotąd nie był przez Warszawę obsadzony. Może będzie w przyszłości. W lutym tego roku odbyło się po kilku latach przerwy posiedzenie polsko-niemieckiego Okrągłego Stołu (ciało powołane w 2011 r. mające służyć rozwiązywaniu problemów polsko-niemieckich – przyp. red.), ale nie zostało ono do końca wykorzystane. Związek Polaków w Niemczech, który reprezentuję, otrzymało od berlińskiego sądu drugiej instancji pismo w sprawie naszego wniosku o zwolnienie z kosztów postępowania w naszym roszczeniu odszkodowawczym o miliard euro za zagrabiony majątek przedwojennej mniejszości polskiej. W piśmie tym jest namowa sądu, aby strony podjęły mediację.
Czy Polska skorzystała z okazji i nie milczała, ale podjęła się mediacji?
To są mediacje pomiędzy Związkiem Polaków w Niemczech, a rządem niemieckim. Liczyliśmy jednak na to, że minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki i rząd polski wesprze nas politycznie i rozpoczniemy z rządem niemieckim te mediacje. Ale tak się nie stało, a dowiedzieliśmy się tego w ten sposób, że rząd niemiecki odmówił przystąpienia do rozmów ze Związkiem.
A więc Berlin poczuł „moc”, gdy zobaczył jak polskie władze chowają głowę w piasek i nie wspiera ZPwN?
Taką konkluzję można tutaj wyciągnąć.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Strona niemiecka w dosyć bezczelnym tonie próbuje narzucić swoją narrację, swoją opinię
— mówi portalowi wPolityce.pl mec. Stefan Hambura, pełnomocnik Związku Polaków w Niemczech, o trudnych negocjacjach z rządem federalnym, który najwyraźniej ma sojuszników. W… rządzie PO-PSL.
wPolityce.pl: Jakie pozytywne sygnały dotarły do pana ze strony Niemców po zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich? Poza tymi gratulacjami kanclerz Merkel.
Mec. Stefan Hambura: Słyszałem, że ruszyło się coś w sprawie Domu Polskiego w Bochum. Ze strony niemieckiej zostały wykonane pierwsze ruchy.
Co to za ruchy?
Nie mogę jeszcze ujawnić szczegółów, ale wiem, że było pewne zdziwienie, że sprawa, która tak się długo ciągnie, dostała pewnego przyspieszenia.
Czy władze w Warszawie wykorzystują ten pewien element otwarcia ze strony Berlina? Chcą usiąść w ogóle przy stoliku pokerowym, czy jak zwykle – czekają w kącie?
Ten „stolik pokerowy” faktycznie dotąd nie był przez Warszawę obsadzony. Może będzie w przyszłości. W lutym tego roku odbyło się po kilku latach przerwy posiedzenie polsko-niemieckiego Okrągłego Stołu (ciało powołane w 2011 r. mające służyć rozwiązywaniu problemów polsko-niemieckich – przyp. red.), ale nie zostało ono do końca wykorzystane. Związek Polaków w Niemczech, który reprezentuję, otrzymało od berlińskiego sądu drugiej instancji pismo w sprawie naszego wniosku o zwolnienie z kosztów postępowania w naszym roszczeniu odszkodowawczym o miliard euro za zagrabiony majątek przedwojennej mniejszości polskiej. W piśmie tym jest namowa sądu, aby strony podjęły mediację.
Czy Polska skorzystała z okazji i nie milczała, ale podjęła się mediacji?
To są mediacje pomiędzy Związkiem Polaków w Niemczech, a rządem niemieckim. Liczyliśmy jednak na to, że minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki i rząd polski wesprze nas politycznie i rozpoczniemy z rządem niemieckim te mediacje. Ale tak się nie stało, a dowiedzieliśmy się tego w ten sposób, że rząd niemiecki odmówił przystąpienia do rozmów ze Związkiem.
A więc Berlin poczuł „moc”, gdy zobaczył jak polskie władze chowają głowę w piasek i nie wspiera ZPwN?
Taką konkluzję można tutaj wyciągnąć.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/256991-rzad-kopacz-nie-wspiera-nas-w-mediacji-z-berlinem-mec-hambura-o-kulisach-wspolpracy-warszawy-i-berlina-nad-glowami-polakow-nasz-wywiad?strona=1