„Wyrzućmy Niemcy ze strefy euro”. Ateny pokazują Berlinowi środkowy palec. Czyli nierówna walka greckiego Dawida z niemieckim Goliatem trwa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. youtube.com
Fot. youtube.com

Dla Greków polityka oszczędnościowa, którą narzucił im Berlin, to kontynuacja Narodowego Socjalizmu za pomocą innych środków. Rządząca Grecją lewicowa Syriza zarzuca Niemcom „arogancję” i prowadzenie wojny psychologicznej. Na jednym ze szczytów Eurogrupy niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble miał obrazić swojego greckiego kolegę Janisa Warufakisa przed grupą dziennikarzy, nazywając jego sposób wypowiadania się „naiwnym i głupkowatym”.

Ateny bezzwłocznie złożyły oficjalny protest w Berlinie. „Dlaczego nas ciągle poniżacie?”- pytały greckie media. Schäuble zarzeka się, ze nic takiego nie powiedział. Jak było naprawdę nikt nie wie, ale to bez znaczenia, bowiem spór między Niemcami a Grecją o spłatę długów, reformy i pakiety pomocowe MFW, EBC i UE, już dawno zamienił się w bezlitosną szarpaninę, podpartą szantażem i czarną propagandą.

Niemieckie media, szczególnie te powiązane z niemiecką chadecją starają się jak mogą, by zrobić z Greków leni i bankrutów, żyjących na koszt innych. Niemiecki „Die Welt” kilka dni temu opublikował artykuł pod tytułem „Grecy zawsze byli bankrutami”, w którym udowadnia, że już w XIX wieku Grecy nie potrafili liczyć i żyli ponad stan. „Już w 1837 r. jeden z obserwatorów odnotował, że budżet Grecji nie został opublikowany. Że nikt nie wie jak on wygląda, na co idą pieniądze. Skąd my to znamy?” – napisała gazeta. Niemiecka arogancja w praktyce.

Grecy nie pozostali Niemcom dłużni. Najpierw minister obrony Panos Kammenos zagroził Berlinowi, że wystawi nielegalnym imigrantom (jest ich w Grecji ok. 300 tys.) dokumenty podróżne i wyśle ich do Niemiec. Następnie minister sprawiedliwości Nikos Paraskevopoulos ponowił żądanie zapłaty przez Berlin reparacji wojennych w wysokości 332 mld euro. W przeciwnym razie Ateny skonfiskują niemieckie nieruchomości w Grecji, zaczynając od budynku Instytutu Goethego w greckiej stolicy oraz niemieckiej szkoły w Salonikach. „Żarty się skończyły”- oświadczył i zapowiedział otwarcie narodowych archiwów, zawierających 400 tys. tomów akt dokumentujących „zbrodnie Wehrmachtu na terenie Grecji”, by niemieccy historycy mogli się z nimi zapoznać. Na wypadek gdyby Berlin zapomniał o mordach i zniszczeniach, których się dopuścił w czasie II wojny światowej.

Czytaj także: Grecy grożą konfiskatą niemieckiego mienia jeśli Berlin nie zapłaci reparacji wojennych: „Niemcy są niemoralni”

Oraz: Grecja grozi Niemcom falą uchodźców. „Wystawimy nielegalnym imigrantom dokumenty podróżne i wyślemy ich do Berlina”

Jednocześnie Ateny sugerują, że mogłyby opuścić strefę euro, w zamian za moratorium na spłatę długów, by następnie wzorem Argentyny odbudować swoją gospodarkę. Na zasadzie: odczepcie się od nas, odpuśćcie nam, to przestaniemy sprawiać wam kłopoty. Niektórzy lewicowi ekonomiści, którzy wspierają grecki rząd, na czele z francuskim ekonomistą Thomasem Piketty’m, sugerują wręcz, że rozwód ze strefą euro jest nieunikniony. Tyle, że to Niemcy powinni ją opuścić, a nie Grecja. Według nich to ogromna nadwyżka handlowa Niemiec jest głównym czynnikiem leżącym u podstaw gospodarczych niedomagań Europy. Wyjście Berlina ze strefy euro pomogłoby w przywróceniu równowagi zarówno w gospodarce europejskiej, jak i światowej.

Na łamach „Foreign Policy” amerykański politolog i ekonomista Patrick Chovanec pisze otwarcie: „Wyrzućmy Niemców ze strefy euro!”. „Historycznie rzecz ujmując, Niemcy wykorzystywały nadwyżkę przychodów udzielając pożyczek swoim sąsiadom, co przyczyniło się do obecnego kryzysu zadłużenia w Europie” – utrzymuje. Niemieckie i francuskie banki zarobiły krocie na pożyczkach udzielonych Grecji. Za pożyczki od niemieckich banków Grecy kupowali niemieckie towary, nakręcając niemiecki eksport i wzmacniając gospodarczą hegemonię Niemiec. Grecja zadłużyła się na życzenie Niemiec. Więc niech Niemcy poniosą za to konsekwencje.

Czytaj także: Grecja stanęła Niemcom ością w gardle. Nie należy im jednak współczuć - sami są sobie winni

Niemcy, oczywiście, nie podzielają tych poglądów. Wczoraj, podczas debaty w niemieckiej telewizji publicznej ARD, w której uczestniczył Warufakis (przedstawiony jako Bruce Willis Grecji), bawarski minister finansów pouczał Greków, że „Niemcy naprawdę bardzo ciężko pracują….” Zdania nie dokończył, ale większość widzów zapewne domyśliła się, co chce powiedzieć: „a Grecy są leniwi”. Podczas tej samej debaty pokazano także nagranie z jednego z występów Warufakisa w 2013 r., na uniwersytecie w Zagrzebiu, podczas którego pokazał Niemcom środkowy palec. „Ogłosimy bankructwo i niech Niemcy sami sobie radzą” – oświadczył. Oburzenie w niemieckich mediach jest ogromne. Warufakis twierdzi, że nagranie zostało „zmanipulowane”.

Zmanipulowany czy nie, krótki filmik dobrze obrazuje relacje między Berlinem a Atenami. Oraz różnice w ocenie obecnego kryzysu. Zdaniem Warufakisa Grecja ma „drobne problemy z płynnością”, zdaniem Berlina Atenom bez kolejnej pomocy ze strony kredytodawców pod koniec tego miesiąca skończą się pieniądze. I nie będą w stanie wypłacić rent i emerytur. Czas nagli, a rozwiązania greckiego problemu wciąż nie ma.

Rząd premiera Aleksisa Ciprasa jest pod ogromną presją. Musi bowiem pokazać, że środkowy palec w kierunku Niemiec, to nie tylko pusty gest. Tego oczekują Grecy, którzy wybrali Syrizę z nadzieją na koniec oszczędnościowego dyktatu - przy jednoczesnym wyjściu z kryzysu i pozostaniu w strefie euro. A to może się okazać niemożliwe.

Czytaj także: Cipras wciąż z ogromnym poparciem Greków

Obejrzyj film z wulgarnym gestem Warufakisa:

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych