Tuż po tym, gdy w Unii Europejskiej pojawiły się sygnały o możliwości zluzowania sankcji wobec Rosji, ta zaatakowała na wschodzie Ukrainy. Najpierw podlegli jej terroryści zdobyli oblegany od wielu miesięcy, zrujnowany port lotniczy w Doniecku, a następnie ostrzelali Mariupol doprowadzając do licznych ofiar śmiertelnych wśród cywilów.
O powodach eskalacji konfliktu przez Kreml rozmawiamy z politologiem prof. Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim.
wPolityce.pl: Scenariusz na Ukrainie nie rozwija się chyba w kierunku, jaki byśmy sobie życzyli tu w Polsce…
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: No tak, ale trzeba jednak przyznać, że mimo wszystko Ukraińcy się bronią, sukcesy rosyjskie są ograniczone, ogólnej ofensywy nie ma, a cele polityczne Rosją są wciąż do zrealizowania, a nie zrealizowane. Natomiast oczywiście to, że czekają nas rozmaite dramatyczne wydarzenia na Ukrainie, w tym zapewne lokalne straty. Tragiczne doniesienie z Mariupola dotyczą ofiar ludzkich, ale z tego co wiem, nie nastąpiły przesunięcia polityczne.
Po co wznowienie tej ofensywy Rosjanom?
To jest elementem gry politycznej podjętej przez Rosję w związku z fiaskiem prób nacisku dyplomatycznego na Zachód z zamiarem zgody na odstąpienie od popierania Ukrainy. Jest to pewien wyścig z czasem; czy Rosja zdoła zrealizować jakieś swoje cele strategiczne przed wzmocnieniem Ukrainy przez poparcie Zachodu, przede wszystkim ze strony Stanów Zjednoczonych, które zapowiedziały dozbrojenie Ukrainy. Przypomnijmy też, że szykują się zmiany w obu izbach kongresu. Rosyjskie próby nacisku na Ukrainę są bardzo dla niej kosztowne, bo likwiduje zniesienia sankcji, co już zaczęło być słychać w UE. Choć te sankcje – jak sądzę – nie mają znaczenia strategicznego dla Rosji. Natomiast konsekwencje – nazwijmy to: psychologiczne dla biznesu międzynarodowego - są fundamentalne i powodują odpływ inwestycji z Rosji. Ten wyścig z czasem chcą wygrać. Rosjanie liczą na załamanie Ukrainy i stąd wzmacnianie presji wojskowej. Za tę wojnę płaci nie tylko Rosja, ale i zaatakowana Ukraina, której finanse i gospodarka są w opłakanym stanie.
Jak pan ocenia propozycję Angeli Merkel wobec Rosji, aby razem z nią stworzyć strefę wolnego handlu „od Władywostoku do Lizbony”?
W Rosji od czasów Wielkiego Księstwa Moskiewskiego istnieje prymat polityki nad gospodarką i projekt integracji Rosji z Zachodem mógł być przedmiotem rozmów, tzn. iluzji, że tak się może stać, w czasach Jelcyna. Wszystko brzmi groteskowo i oczywiście bardziej te propozycje pasowałyby bardziej Marie le Pen, aniżeli kanclerz Angeli Merkel. Myślę, że obie strony rozumieją, że jest to tylko rodzaj pewnej gry propagandowej. Moim zdaniem nic nie jest dziś w stanie skłonić żadnego rozsądnego inwestora do działania na terenie Federacji Rosyjskiej, a rządy państw demokratycznych nie zmuszą ich do tego.
Czy Ukraińcy mogą odnieść wrażenie, że ich obecna dramatyczna sytuacja w konflikcie z Rosją, to wina zachowawczości Zachodu, zwłaszcza Niemiec? Że władze Francji i Niemiec mają ich krew na rękach?
Po pierwsze trzeba pamiętać, że w przypadku rządów zachodnich mamy do czynienia bez wyjątku z rządami demokratycznymi, których utrzymanie zależy od głosu wyborców. Wprawdzie Angela Merkel nie stoi obecnie w obliczu wyborów. Ale pamiętamy o liście byłych polityków i intelektualistów niemieckich sprzed kilku tygodni wzywających do polityki appeasementu wobec Rosji.
W Europie nikt nie zaryzykuje dla Ukrainy klęski wyborczej we własnym kraju. Ukraina to nie jest wiodący problem rządów zachodnich. Zresztą nie inaczej jest w Polsce. Moglibyśmy sobie przecież wyobrazić jedną czy drugą proukraińską akcję, ale politycy biorą pod uwagę reakcje elektoratów.
Koszty konfliktu z Rosją będą ponosiły te narody, które bezpośrednio graniczą ze strefą konfliktu. W tej chwili są to Ukraińcy, a nie jest wykluczone, że będą też inni. W tej chwili faktycznie mamy do czynienia, biorąc pod uwagę grę wewnątrz niemiecką, z najlepszym możliwym, choć nie takim, jaki bym nam najbardziej odpowiadał, najlepszym rządem niemieckim do obecnej sytuacji.
Zamiana kanclerz Merkel na jakiegokolwiek innego przywódcę Niemiec, z punktu widzenia Polski, a także Ukrainy, będzie zamianą na gorsze. Układ wielkiej koalicji CDU/ CSU z socjaldemokratami zawiera w sobie skrzydło ugodowe wobec Rosji. Ale jeśli pęknie, to inne konfiguracje, poza niemożliwym w tej chwili do odtworzenia koalicji chadeków z FDP ze względu na słabość wolnych liberałów, dadzą w efekcie rząd jeszcze bardziej ustępliwy wobec Moskwy. Wracając do tej propozycji kanclerz Merkel, to nie podejrzewam ją o to, że jest to jej plan polityczny. Raczej to był manewr wobec części własnej opinii publicznej. Sami Rosjanie pokazują, że to absurd.
Jak, Pana zdaniem, rozwinie się sytuacja na Ukrainie?
Wiele, a w zasadzie wszystko zależy od zdolności utrzymania się Ukraińców, od skali ich oporu. Innymi słowy – od rozwiązań wojskowych. Reszta jest funkcją sytuacji na froncie. Być może wiosną nastąpi próba siłowego zwasalizowania Ukrainy przez Rosję, obecnie Kreml ma cele ograniczone. Ukraińcy muszą dowieść, że Rosja, przy akceptowanych kosztach, nie są w stanie podbić ich kraju. Oczywiście gdyby Rosja ruszyła całą armią, to rozbiłaby armię ukraińską. Co nie znaczy, że byłaby w stanie kontrolować, okupować przez długi czas Ukrainę bez zastosowania stalinowskich metod z wymordowaniem paru milionów ludzi włącznie. Sądzę, że Ukraińcy są w stanie podnieść liczbę rosyjskich strat do poziomu nieakceptowalnego nawet przez Rosjan.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/231131-wszystko-zalezy-od-skali-oporu-ukraincow-prof-zurawski-vel-grajewski-o-wzmozeniu-agresji-rosyjskiej-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.